Na początek – absolutnie nie zamierzam deprecjonować niczyich osiągnięć ani umniejszać zasług legend polskiej branży gier, które tworzyły Top Secret i Secret Service. Szanuję ich i podziwiam. A po prostu piszę jak było.
Wiem, wiem… wy wszyscy po prostu kochacie styl, humor i artykuły z pierwszych polskich gazet branżowych. I bardzo słusznie. Mnie też się niektóre podobały. I to nie jest tak, że nie kupowałem SS i TS, więc nie mogę ich oceniać, bo się nie znam. Kupowałem. Czytałem. Pewnie czasem się śmiałem. Ale jakoś nigdy nie umiałem się utożsamić z piszącymi te artykuły. Może wtedy byłem jeszcze nadętym dzieciakiem, który zgrywał dorosłego, a teraz już za mało pamiętam, ale tak jakoś…
A może to kwestia zazdrości? Kiedy czytałem SS byłem jeszcze nikim w tej branży (nie żebym teraz specjalnie był KIMŚ ;)), a kiedy zaczynałem na Valhalli, publikacja ta już była kultowa. Może w pewien sposób nie podobało mi się, że moi (jeszcze) starsi i niewątpliwie bardziej doświadczeni koledzy obdarzeni są tak wielką estymą ze strony czytelników. Jak każdy ambitny człowiek, który COŚ umie, zawsze chciałem być najlepszy. I dalej chcę ;).
W każdym razie w Secretach (w TS mniej bo i mniej go kupowałem) wszędzie starałem się znaleźć błędy. A to, że dali Mad Dogowi same setki (w tym za miodność – haha), a to że dowcip wymuszony, a to że kijowe screenshoty wybrali… kupowałem SS praktycznie po to, żeby znaleźć w tej gazecie niedoskonałości. Teraz oczywiście się z tego śmieje i czasem nawet oglądam archiwalne Sikrety, ale wtedy… no cóż, byłem jaki byłem (ino bez czerwonych włosów).
Szczególnie ciężki okres miałem, kiedy SS odszedł i przeszedł do legendy. No, to się zaczęło. Nie dość, że pracowałem już w branży, więc siłą rzeczy chciałem być doceniany, to jeszcze żal i smutek fanów po tej gazecie dosłownie mnie dobijał. Kiedy żył, SS był chwalony, kiedy umarł – był wprost wychwalany pod niebiosa! Nie można było się wtrącić z nawet najmniejszą krytyką. Ach, jak ja cierpiałem… Na szczęście kilku byłych SS-owców zostało wtedy zatrudnionych w Valhalli, więc chcąc nie chcąc musiałem ich polubić…
Swego rodzaju Sikret-Serwisowym katharsis był dla mnie rok 1995 i pierwszy numer PC Gamera, który ojciec podarował mi na gwiazdkę. Doznałem olśnienia – ta gazeta potwierdzała wszystkie moje podejrzenia! Była świetnie wydana, pisana bardziej do dorosłych, niż dzieci (mając 17 lat chce się być strasznie dorosłym), no i gry American Laser Games dostawały w niej po 5 procent! W dodatku w dziale listów nikt nie wychwalał Secret Servisu! Bajka. Oczywiście PCG też nie był i nie jest idealny, ale ja już wtedy uznałem, że lepiej mi będzie w Brytanii. Nie ma to jak co miesiąc wydawać 50 złotych na gazetę, której jedyną wartością jest leczenie moich post-SSowych kompleksów. No, to wreszcie udało mi się to wykrztusić 🙂
Pamietam pierwszego PCG pl, zupelnie inny styl niz polskie pisemka, choc czasem niezrozumialy troche wtedy dla mnie brytyjski humor. Dalej nie kupowalem, chyba przez to ze bylo z cd , a tego nie potrzebowalem, bo kompa nie mialem 😀 Ale podobalo mi sie, pamietam ze beta testy Quake byly , podczas gdy w polskich pismach wyszly najwyzej jakies niusy o tym, ze nastepca Doom bedzie. . . Sam czytalem Gamblera (od stycznia 95, wtedy dowiedzialem sie, ze sa magazyny o grach w Polsce :P) SS od kumpla, i czasem inne. . . Recki w SS byly zazwyczaj nudne i przegadane. . . G mial chyba najlepszych teksciarzy pod wzgledem literackim. . .
TY PRZEBIEGłY ZłOśLIWY ZAMASKOWANY MALACARZE!!!! Od kilku dni czułem, że coś knujesz. . . :DJeśli chodzi o gazety tu niestety jestem w obozie przeciwnym. Może niekoniecznie jeśli chodzi o SS (którego mimo to kupowałem regularnie), ale o TS. „Sikreta” kupowałem i wielbiłem. To było moje comiesięczne święto kiedy mogłem poczytać o grach, których nigdy nie widziałem na oczy i w wielu przypadkach nie miałem ujrzeć. Taka moja prywatna przygoda w nieznane. Poza tym podobał mi się luz i klimat Sikreta, a do cyklu „Piwem i Mieczem” do dziś lubię czasem wracać, żeby się pośmiać.
A ja uważam, że potknięcia i niedociągnięcia SS są absolutnie niczym w porównaniu z mizerią jaką serwował i prawdopodobnie (bo aktualnie zupełnie się tą gazetą nie przejmuję) nadal serwuje CD-ACTION. Do dzisiaj pamiętam jedną z recenzji, w której autor przez całą stronę zachwycał się animacjami jednostek w turowej grze strategicznej podczas gdy o jakości AI napisał może ze 2 zdania. SS jakościowo był moim zdaniem bardzo dobry przez pierwsze ~30 numerów. Potem to już różnie bywało. TS też miał swoje upadki i wzloty, ale i miał też genialną stałą rubrykę „Jest taktycznie”. Sam byłem „wyznawcą” Gamblera (do samego końca), ale mimo to przyznaję, że to TS miał najlepszą rubrykę z listami od czytelników. Krucjata ś. p. Krzysia Kubeczki w obronie komputera Atari. . . Jak się potem dowiedziałem Krzysiu mieszkał dosłownie obok mnie – rzut kamieniem (!). Jako commodorowiec mijałem pewnie swojego „wroga” na ulicy kompletnie nieświadomy jego prawdziwego oblicza ;). Myślę, że te gazety (bo słowo czasopisma jest politycznie niepewne) są tak dobrze wspominane głównie za sprawą okresu, z którym się ludziom kojarzą. Zanim spopularyzował się Internet granie miało zupełnie inny smak. Gazetę kupowało się dla jej treści, a nie dla pełnych wersji dodanych na CD. Ludzie chwalą TS, SS, Gamblera, bo wiedzą że te „stare dobre czasy” nigdy już nie wrócą. Reaktywowany kilka lat temu Top Secret przetrwał bodaj 3 numery choć wcale nie był złą gazetą.
oby Cię Kaptur widmami wyznawców Dre’k poszczuł za wypisywanie herezji :DTS i SS to była pionierska złota era polskich pism branzowych, teraz to bida z nedzą tańcują i nawet nie ma co poczytać podczas sesji na tronie 🙂
Oooo tak stare piękne czasy cwaniactwa , łamanie NDA, recenzje pisane z pressów lub z przysłowiowej „dupy”. Umowy na to co-będzie-na-okładkę plus parafka pod słynnym papierkiem ze gra X dostanie „no less” niż 8+ ;)acha tytułu żadnego nie wymieniam żeby nie było 😉
Czyżby kolejny, po mnie oczywiscie, fan tworczosci Stevena Eriksona? Jesli tak to, na oddech Kaptura, witam! ;DRodzima prasa growa mnie jakos specjalnie nie kreci. Top Secreta mialem kiedys w rece, aczkolwiek jakos specjalnie w pamiec mi nie zapadl. Z SecretService kojarze Gulasha, bo dzis prowadzi IMO bardzo przecietne Neo Plus, a nazwa Gambler mowilaby mi stosunkowo niewiele, gdyby nie to, iz jest kultowa :)Kiedys regularnie czytywalem calkiem przyzwoity Oficjalny PlayStation Magazyn i wydawal mi sie wowczas gazetka „spoczną”, ale to bylo troche lat temu i nie wiem jak zareagowalbym na tamte numery PSM-a dzis. A co do tego, co na rynku mamy dzis:-CD-Action – co jakis czas wpada mi w rece numer tegoz czasopisma. A to jakis kumpel ma to, a to buszujac u kogos po pokoju sie natkne. No i bardzo szybko odchodzi mi ochota na czytanie. Praktycznie kazda mozliwa gazete zaczynam od lektruy listow od czytelnikow i odpowiedzi – w CDA i jedno i drugie jest tak slabe, ze az zal czytac. Artykul tez na kolana nie rzucaja i wywoluja u mnie raczej ironiczny usmieszek, niz autentyczne zaciekawienie. -Konsolowe (Neo Plus, PSXExtreme) – nothing special, jak to mowia w Mozambiku, czy gdzies. Zapchane reklamami, niezbyt ciekawe, ogolnie – bez rewelacji. O ile PSE wpadnie mi w lapska od swieta, o tyle N+ przez caly rok prenumerowalem i od mniej-wiecej szostego miesiaca nie chcialo mi sie go nawet wertowac. Ostatniego numeru jaki dostalem, tego z demem God of War II nawet nie odpakowalem. -Inne „cosie” pokroju Clicka, czy innych Playow – nie chce mi sie pisac nawet. I niech to posluzy za komentarz.
i niechaj nas Oponn bronią przed opóźnieniami w wydawaniu kolejnych tomów cyklu 😉
Rany, jakiś teraz cykl wspominkowy będzie? Geriavit Pharmaton Was wykupił, czy co? :DZaczynałem od Bajtka, miałem numer 0 Top Secretu, czytałem wszystko jak leci, co wtedy wychodziło (wtedy – lata 1988 -1995). Przyznam bez bicia, że wiele już z tego, co czytałem, nie pamiętam, ale na pewno bardzo mi się podobało. 🙂 Szczególnie fajne były wojenki redakcji po wyjściu części redaktorów z TS i założeniu SS. 🙂 Coś w tym jest, że wpływ na odbiór mają skojarzenia z okresem w życiu żółwia, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pod względem literackim tamtejsze teksty były znacznie lepsze niż to, co można przeczytać dzisiaj. Później zaczęła się era upadków, zdążyłem załapać się jeszcze na lata świetności Gamblera, I/O i Resetu jakoś nie zauważyłem, potem długo, długo nic, i znowu próba wskrzeszenia najpierw Top Secretu, później start i pad Gamestara. W obydwu było coś z tych dawnych czasopism, niestety nie wytrzymały próby rynku. A dzisiaj? Wiązałem pewne nadzieje z GameRankingiem, ale niestety szybko autorzy starszej daty gdzieś zniknęli, zaś czasopismo obrało kurs dresiarsko-ziomalski. :/ Kupuję, jak akurat jestem w empiku – ze względu na Wilq’a. :] Od dwóch lat kupuję namiętnie CD Action – ze względu na płyty. 🙂 To dla mnie świetna okazja do uzupełnienia kolekcji o tytuły, których i tak bym nie kupił, ale posiadać wypada, ewentualnie zagrania w gry, w które sam z siebie w życiu bym nie zagrał. Wcześniej CDA lądowało w świątyni dumania, ewentualnie jeździło ze mną pociągiem – znakomicie odmóżdżało (Warszawa – Zielona Góra – 6 godzin. . . ). Przyznaję z niechęcią 😉 , że ostatnio czytam CDA wnikliwiej – po pierwsze, pisze dlań nasz osobisty cormac, którego sporą część gustów i poglądów podzielam – zaciekawiło mnie, co on robi w tym szmatławcu. 🙂 Po drugie – redakcja nieprzerwanie zapewnia, że ma ambicje, aspiracje i już za chwileczkę, już za momencik wykształci sobie czytelników i wreszcie będzie pisać dla mnie, a nie dla o 15 lat młodszych ziomali spod bloku. 🙂 Cóż, „ja świateł nie gaszę, ja czekam”. :]Edit: Aj, przepraszam, zapomniałem (taki wiek 😉 – kojarzycie może cudo pt. Computer Studio? 🙂 Pisane raczej tragicznie, ale publikowali mapy do Eye of the Beholder, a potem do Lands of Lore. 😉 Tuż przed upadkiem usiłowałem też czytać Świat Gier Komputerowych, teoretycznie adresowany do starszego czytelnika, niestety pisali tak. . . ermmmm. . . nieporywająco, że nie dałem rady. A właściwie oni nie dali. 🙂
Ehm. . . Nie jestem końca pewien co miałeś na myśli, szanowny bebe, pisząc „nasz osobisty cormac”, ale po wnikliwej analizie zwrotu „osobisty” w odniesieniu do V, oraz „cormac” w odniesieniu do nicka jednego z forumowiczów, wydaje mi się, iż może tu chodzić o moja skromną osobę (choć niekoniecznie). Sytuacja jest o tyle zabawna, iż tego rodzaju pomyłka, na przestrzeni lat, zdarzyła mi się już tyle razy, że nie jestem w stanie tego nawet policzyć. Gdziekolwiek sie wypowiem, na rozmaitych forach, blogach, IRC’ach, w samych grach sieciowych, od razu padają zwroty typu „coramc? ten z CDA? naprawdęęę?!”. Dochodziło już nawet do tego, że ludzie atakowali mnie przez GG i gratulowali mi (lub bluzgali) za artykułu w w/w czasopiśmie. 🙂 Otóż chciałbym tu i teraz, zdementować wszelakie pogłoski, jakoby digital_cormac miał cokolwiek wspólnego z Cormac’kiem z CDA. Nicka tego używam od niepamiętnych czasów (sam już nie wiem dokładnie skąd się wziął), a przedrostek „digital” pojawił się w trakcie burzliwej działalności w amatorskiej grupie developerskiej „Digital Nightmare”, piszącej gry na AMIGE. To tyle w kwestii wyjaśnień. A co do samej treści artykułu, to komplet Bajtków i Komputerów, drukowanych prawie na papierze toaletowym, do dziś leży w pudłach na strychu. Właśnie te pionierskie gazety są dla mnie wykładnikiem gazety branżowej. (do dzis pamiętam wklepywanie kodu BASIC’a, umieszczonego na ostatnich stronach „Komputera”, oraz drukowane mapy do gier takich jak Knight’s Lore, czy Sabre wulf :))
O proszę. 😀 Przepraszam, faktycznie w takim razie Cię pomyliłem. Żeby było śmieszniej, wnioski wyciągnąłem nie tyle z podobieństw nicka (to by było za proste :), a z kontekstu – wydaje mi się, że już kiedyś na V jechałem po CDA, i ktoś się wówczas zaczął zżymać, i coś mi się ubzdurało, że to byłeś Ty. 🙂 Przepraszam, to było głupie, załamuję łapy i biję się w chrapy. :] Jeśli Cię to jakoś pocieszy, to ominęła Cię kwadratowa dyskusja, w jaką zamierzałem Cię wciągnąć na ircu, a dotycząca radosnego „testu wiedźmińskiego” w poprzednim CDA. 🙂
A mógłbyś rozwinąć? Bo „gazety” z Tamtych Czasów[tm] to często-gęsto była czysta partyzantka, ludzie pisali wtedy fajnie i „z serca”, ale z dzisiaj rozumianym profesjonalizmem miało to niewiele wspólnego. Pomijam już fakt, że i czasy były inne – nie było dystrybutorów, oficjalnych przedstawicielstw, praktycznie nie istniało pojęcie piractwa, bo nie było jeszcze prawa autorskiego obejmującego oprogramowanie. 🙂 Redaktorzy bazowali wówczas na własnej wiedzy i doświadczeniach, bo materiałów prasowych nie było, tak samo jak dokumentacji w internecie (nie było wtedy „cywilnego” internetu :] ). Jak to się ma, według Ciebie, do dzisiejszych czasów i branżowych pism?
Bebe – to ja mogłem być, tyle że według mnie to była dyskusja. Nieco krzywdzące jest określenie „zżymać”. W ogóle zauważyłem, że jestem chyba jedyną osobą na tym forum, która otwarcie mówi, że czyta i lubi CDA. Powstaje więc pytanie kim jestem. Co miesiąc biegnę do kiosku po nowy numer i czytam go od deski do deski. Równocześnie co dzień siedzę na Valhalli i czytam wszystkie blogi, większość zapowiedzi i recenzji. W dodatku sporo też udzielam się w dyskusjach i jakoś nikt na moje wypowiedzi specjalnie nie narzeka. Nie pasuje też do sugerowanego tu wiekowego targetu CDA bo lat mam trochę więcej niż 15. Znam z autopsji zarówno tak wielbiony SS i TS. Ogólnie zetknąłem się z większością pism komputerowych jakie były wydawane w Polsce. Lubiłem SS w jego czasach świetności . Przepisywałem gry z bajtka ( linie data i te setki nic z pozoru nieznaczących numerków – horror i piękne wspomnienia równocześnie. ). Spotkałem się z Resetm i nie pojąłem co w nim ludzie widzieli. Widziałem powrót TSa i jego drugą śmierć ( miałem przynajmniej dwa z tych trzech numerów). A przy tym mam się za fana CDA. Bardzo lubię tak krytykowany dział listów. Fragmenty moich tekstów były tam nawet publikowane. Jeden znalazł się w dziale listów „Ludzie i Ludziska” ( ci co czytają wiedzą o co chodzi ). Kim więc jestem według was? Z jednej strony fan pisma, o którym piszecie:
a z drugiej siedzę tu i gadam z wami. Może więc jestem anomalią? Wybrykiem natury.
ani chybi 🙂 wsadzimy kolegę do klatki i będziemy po jarmarkach wozić, ku uciesze gawiedzi 😀 a tak serio nie trzeba od razu być wybrykiem i anomalią, żeby mieć własne zdanie i to sprzeczne z obiegową opinią. „Z prądem byle gówno płynie, a pod prąd jeno ślachetna ryba” jak mawiają górale 🙂 chwali się
Nie było moim zamiarem Cię obrażać. 🙂 SJP: zżymać się «zareagować na coś gniewem».
No właśnie, tu chyba leży wampir pogrzebany. 🙂 Niepotrzebnie IMHO bierzesz krytykę CDA do siebie – każdy lubi co innego, jeden góralską muzykę, inny, jak mu stopy śmierdzą. 🙂 Nie ma nic złego w lubieniu CDA, tak samo jak w nielubieniu. CDA ma target taki, jaki ma, ale to kwestia marketingu, a nie dzielenia ludzi na głupszych i mądrzejszych. Mogę długo się rozwodzić, dlaczego mi CDA się nie podoba, ale moje zdanie nie jest (póki co 🙂 obowiązującą wykładnią rzeczywistości, więc nie należy jakoś strasznie się nim przejmować. Również redaktorzy Valhalli, o ile mi wiadomo, są bardzo dalecy od ustalania jedynie słusznej linii uwielbiania/potępiania CDA.
Ja sobie wypraszam 😛 Jestem od Ciebie moze te 15 lat mlodszy, ale CD Action swoim stylem bynajmniej do mnie nie trafia 😛
Numer „0” Top Secrer czarny i format był większy niż pozostałych numerów. To było coś!Bajtek i wklepywanie programów prosto ze strony. . . Później SS i wszystkie jego numery. Gambler, Świat Gier Komputerowych,Comuter Studio,Reset. . . To wszystko do niedawna zalegało na moich meblach. To se ne wrati. . . :(CD Action zszedł. . .
Pierwsze numery CD Action (thz za scenę na CD), wszystkie numery Reseta i Top Secret za to, że była pierwszą fajną gazetką. . . będę cenił :).
bebe: Ogolnie teksty o grach – recenzje, solucje, opisy – chyba nie byly lepsze od dzisiejszych, choc czesciej zdarzaly sie wlasnie odstepstwa w postaci czegos ciekawego czy blyskotliwego, innego. Najlatwiej to bylo spotkac chyba w Gamblerze, chyba tylko tam przez pewien czas mieli odwage pisac troche inaczej recenzje. A poza tym to te 3 typy tekstow z reguly tez byly schematyczne i przecietne, nie mowie ze zle – po prostu normalne i typowe. Chodzi chyba o co innego – te pisma wykstzalcily swoj wyrazisty charakter – TS taki serdeczny, kumpelski podworkowy styl, SS bardziej przebojowy i z najwieksza iloscia informacji, G nieco zdystansowany, z pewna doza finezji . . . pozniej cos z tej finezji mial Nowy TS, to pismo chyba najbardziej mi Gamblera przypominalo. Reszta ? PcGamer pierwszy numer mial imo fajny, nowy na rynku styl, ale trudno mi oceniac po tym jednym kontakcie, Reset to glownie Odloty, SGK to jakies takie akademicko-melancholijne podejscie, GK sie pare razy zmienialo, przez pewien czas bylo calkiem fajnym „telexpressem”, Gameranking to ziomalstwo w zlym tego slowa znaczeniu, CDA to jakby półSS-półziomal, wiecej grzechow nie pamietam 😛
to co nabardziej się utrwaliło z tamtych czasów i żyje drugim życiem w wortalach o grach to maniera nadawania ksywek :)A swoją drogą to tak. Było fajnie. Był moment , ze było dużo pisemek. Szedł człowiek do kiosku i brał kilka pisemek pod pachę a teraz hmm teraz. miałem taki moment. W kieszeni 5 zeta z grosikami akurat z pracy człowiek zmęczony wracał wstąpiłem do saloniku prasowego i miałem dylemat Forum czy GR. Wygrało forum.To chyba znaczy, ze się starzeję 🙁
Kooocieee, wszyscy już wiemy, że jesteś zamaskowaną postacią z pismaczego światka. 😀 Nie daj się prosić, rozwiń, rozwiń, zaszkodzić już chyba nikomu nie zaszkodzisz, a czyta się o tych wszystkich podchodach i towarzystwach wzajemnej adoracji kapitalnie. :]
Albo GR ssie. 🙂 Ale żadnej ewentualności wykluczyć nie można, więc pomału kombinuj, żeby się pięknie zestarzeć. ;D
To co napisałem na początku jest powszechnie znane wszystkim, wtedy same pisemka lubiły sobie szpileczki wbijać i sobie na łamach docinały wystarczyło się wczytać 😉 tylko ludzie zapominają i z czasem lubią idealizować ;)Ktoś pamięta że czasem w piśmie takim to a takim litery zlewały się kolorystycznie z layoutem? Bohomazy i akapity upstrzone między fotkami ktoś pamięta? Rozmytą czcionkę? Brudzącą okładkę? Nie. Tego się nie pamięta :)bebe chesz historyjkę z dawnych lat to proszę i tak już to nikomu nie zaszkodzi. Dawno temu było pismo, które waliło w piratów jak w bęben. Jak kiedyś przyjechał do pewnego dystrybutora (już dawno padł) pewien zachodni kontrahent to go zabrali razem (pismaki + przedstawiciel dystr. ) na Grzybowską. Zagraniczniak miał oczy wielkości spodka kiedy zobaczył Sodomę i Gomorę. Na szczęście nie znał naszego języka i się nie zorientował, kiedy do oprowadzających z pisma X podszedł ich stały zaopatrywacz w gry i zapytał ” a to dziś coś bierzecie? mogłem wam przywieźć do redakcji było tylko zadzwonić”. Niechęci do CDA nie rozumiem. To właśnie Wrocław ucywilizował pisemka o grach. A właśnie dlaczego nikt nie wspomina nic o piśmie IO 😀
jak Sean Connery przynajmniej 🙂 taki ja mam plan, ale nie exclusive, więc można korzystać :Dw kwestii pisemek wiele do dyskusji nie wniosę – Bajtki i Top Secrety we wczesnych latach się kupowało a potem razem z kolegami zaczytywało na śmierć 🙂 a potem, gdy rozkwitały te wszystkie SS, Gamblery, Resety, ŚGK i podobne. . . przestały mnie te gazetki interesować 😀 po prostu okazało się, że znajomy pisuje do SS w miarę regularnie i. . . to co tam wypisują straciło dla mnie nimb nieomylności. Okazało się, że teksty smarują tam tacy sami kolesie jak ja, którzy mają takie samo (albo trochę mniejsze, albo trochę większe) pojęcie o grach. Od tego czasu kupuję „papier” sporadycznie i w zasadzie tylko żeby poprawić sobie humor 😀 nic tak człowieka nie dowartościowuje, jak przejrzenie tekstów w CDA :DEDIT:
no właśnie ostatnio nie, bo zapowiedzi i recenzji prawie w ogóle nie publikują, a newsy i blogi mają naprawdę niezłe 😀
kot:Tylko ze jak wrociles z tego saloniku to wszedles na net i tak sobie poczytales nt. , a kiedys to ‚alternatywa’ byla conajwyzej strona bodajze 405 telegazety, albo dodatek do GW 🙂
Ja tez nie tesknie, bo gazet nie kupuje od 10 lat, co nie znaczy ze SS byl slabym pismem. Mial swoj klimat i zawsze czekalem na kolejny numer, takze na kolejny SSCD. Poza tym gazetka byla zabawna i dobrze wydana. TS wydawal sie ciut sztywniacki jednak, no i ten format pasowal jak piesc do oka :ENie wiem czy dobrym pomyslem jest pisanie, ze ktos byl be, bo Valhalla wcale taka znow super nie jest. Wiele tekstow wydaje sie wymuszonych i nudnych. To byly inne czasy i ciezko to porownac. Nie bede tematu bardziej rozwijac, bo zaraz tu bedzie jakis flame war fanatykow jednej i drugiej frakcji.
kot:Akurat jesli ktos czytal regularnie Gamblera to na pewo to bardzo dobrze pamieta. . . To chyba też pierwsze czasopismo, w którym część tekstu można było wygodnie przeczytać tylko patrząc na odbicie w lustrze 😛
Co do nimbu nieomylności to wracając do SSa i do dawnego GK (Gry Komputerowe, stara ekipa) to tam było kilku smarkaczy. Ogona sobie uciąć nie dam, ale w jednym z tych pisemek jeden taki zaczynał co miał bodajże 13 latek. Jego teksty bez 100% korekty były koszmarem każdej nauczycielki ze szkoły podstawowej. Za to był płodny jak królik.
Pismo pamiętam, ale pamiętam również, że do dungeon crawlerów takich jak Eye of the Beholder czy Dungeon Master (i Chaos Strikes Back) rysowało się mapy samemu. Zeszyt w kratkę, koniecznie duży format, ołówek do ręki i już można się brać do roboty. Wracając jednak do tematu pism – mnie się jakoś dobrze kojarzą „żółte strony” z Gamblera i cykl tekstów o Frontier. To chyba redakcja tegoż „odkryła” największą tajemnicę wszechświata opisując podróże wormhole’ami w dziele Brabena. Piękne czasy, aż się łezka w oku kręci. A tak btw. skoro już dyskutujemy o czasopismach to zastanawiam się od dłuższego czasu czy na naszym rynku nie ma miejsca na „ambitną” gazetę o grach? Z całą pewnością wielu z was płynie naszym drakkarem właśnie ze względu na to JAK można dyskutować z innymi. Czy naprawdę nikt nie dałby tych 10 PLN co miesiąc za wydawnictwo z porządnymi tekstami, adresowanymi do dorosłego-myślącego (nie ujmując czytelnikom CDA) fana elektronicznej rozrywki? Narzekacie na target CDA – czy to oznacza, że potrzeba wam czegoś innego czy też narzekamy bo jesteśmy Polakami a kiedy by taka gazeta wyszła to po trzech numerach by się zwinęła bo ważniejszy byłby browarek ze znajomymi, paczka fajek?
Odpowiedź jest niestety brutalna i brzmi nie kwestia ambitnych pism i gazet to stały element dyskusji w całej branży wydawniczej. Żyjemy w czasach Bildo-Faktu, polityków i celebrytów wywijających kulasami w Tańcu/Na Lodzie, czasopism dla Kobiet, które ze Zwierciadła (ktoś to pamięta?) zamieniły się w plotkarskie kubły pomyj. Jak powiedział mój znajomy kiedyś była Janda teraz jest Frytka. No może trochę przesadzam ale naprawdę patrząc na rynek wydawniczy to nie jest wesoło.
Katmay —> o ile mnie pamięć nie myli to wskrzeszony Top Secret miał ambicje stać się pismem o grach dla ludzi starszych, z ambitniejszymi tekstami, felietonami okołogrowymi etc. Jak skończył wszyscy wiemy. Trzy numery? Wynika z tego zatem, że nie ma w naszym kraju odpowiednio dużej grupy odbiorców dla tego typu wydawnictwa. Zgadzam się tu w pełni z naszym redakcyjnym Kotem. Teraz wszystko musi być cool, jazzy, łatwe i przyjemne. Odbiorca ambitny to ewenement. Tym bardziej że ten ambitny odbiorca ma teraz internet w domu i sam dokonuje sobie selekcji treści które chce czytać. . .
O ile pamietam skonczyl tak, bo wydawca spodziewal sie, ze szybko bedzie pismem o porownywalnej sprzedazy do CDA – i choc sprzedawal sie chyba nie najgorzej, to jednak za slabo.
Toż nawet ja wiem o tym, że zanim pismo się „osadzi” w społeczeństwie i zgromadzi szeroką rzeszę odbiorców musi minąć niezły kawał czasu i z założenia należy traktować ten okres jako INWESTYCJę, a nie moment kiedy oczekuje się profitów. Większe tytuły potrafią być niedochodowe nawet przez rok i więcej, dopiero później zaczynają „się odwdzięczać” właścicielowi adekwatnie dużą ilością mamony :)P. S. Poslo, przesilenie jesienne, że znów jesteś Krewki? Ja się już gubię. A może to schizofrenia? 😛 🙂
Eh, kiedys to sie czytywalo SS, Ts, Gamblery, Resety, ba nawet Cd Action ( Pierwszy z demem Duke Nukem 3d wymiatal ). Teraz jednak nie odczuwam potrzeby kupowania pism komputerowych. Zreszta i tak duzego wyboru nie ma. Tylko Cd Action. A wydawanie co miesac 15 zl za x stron, ktorych i tak polowy nie przeczytam, bo mnie nie interesuje, mija sie z celem. Do tego dochodzi problem z plytkami. Mam cala jedna szuflade nimi zawalaona. Dlatego jezeli teraz mlabym zaczac kupowac pisemko komputerowe, to musialoby byc na poziomie, bez cd i kosztowac kolo 8 zl. Zapomnialybm dodac- bez listow od czytlenikow ( kolejna rzecz ktorej nie lubie w cd action ;] ). Coz, ale niestety tak to tylko w Erze ;]
TS mial spora kampanie reklamowa, moze przez to. . . PS. To ma pewien cel, ale nie powiem jaki. . . 3ci profil bede musial zalozyc przez Ciebie 😛
A na końcu ja Cię zbanuję za multiplikowanie kont :DZaintrygowałeś mnie tym tajnym planem. . .
Ja tez lubie czytac CDA, co miesiac juz nie kupuje, ale staram sie to robic jak najczesciej (nowy numer z Thiefem juz mam). Secret Service kojarzy tylko z jednego z ostatnich numerow (rok 2001, byla zapowiedz Painkillera chyba), a TS z nowej odslony.
Co by nie mówić TS rozpoczął chyba „kult” magazynów o grach. Szybko jednak wraz z utratą części zespołu zszedł na psy. Ta część stworzyła SS, który chyba pierwszy zaskoczył mnie nie lada jakością zarówno druku jak i zawartości. Później zgubił trochę klimat, odpryskiem był Reset ale tenże już nie dał rady odebrać SS palmy pierwszeństwa. Lubiłem SS poza tym konkurencję miał niewielką Gambler raczej nieudolnie próbował się reformować, dopiero po cichutku załatwił wszystkich CDA. Można go lubić albo nie jednak trzeba przyznać, że wymiótł z rynku i SS i Gamblera i Reset i ŚGK i jeszcze można by tak wymieniać. Na chwilę obecną nie ma w Polsce czasopisma o grach z podobną siłą przebicia i sensowną zawartością, obrali drogę i konsekwentnie się jej trzymają. Reszta nadal nie może zdecydować się czy gracze to jeszcze dzieci czy poważni dorośli ludzie (oni trafili w środek). Mi osobiście brakuje bardziej dojrzałego magazynu gdzie będę mógł przeczytać nie tyle recenzję w tradycyjnej formie a coś więcej, być może ciekawy artykuł krytyczny o danej grze. Czego czasem brak, często dlatego, że większość współczesnych recenzentów uważa iż opis produktu i porównanie grafiki to wszystko czego wymaga czytelnik.
Były co najmniej dwa takie czasopisma – najpierw nowe wcielenie TS, potem GameStar. Na upartego jeszcze ŚGK, chociaż oni pisali równie porywająco (IMHO), co autorzy instrukcji obsługi tostera. Wszystkie te tytuły zniknęły z rynku nie za sprawą działań układu bądź wybici przez nasłany przez CDA oddział nindż, tylko zweryfikował ich rynek. Osób chcących czytać bardziej dojrzałą publicystykę grową jest za mało bądź mają oni za małą siłę nabywczą, żeby z nich utrzymało się czasopismo. CDA ma w tej chwili bodajże 140 000 nakładu, z taką bazą nabywców mogą sobie nawet pozwolić na eksperymenty z dojrzalszym pisaniem, chociaż póki co nie pozwalają. Pytanie, czy na rynku jest miejsce na jeszcze jeden duży (bo inny nie ma ekonomicznego sensu) magazyn o grach i graniu. W najlepszym momencie CDA miało gdzieś coś pod 200 000 nakładu, więc teoria mówi, że miejsce jest, praktyka pokazuje (nowy TS, GameStar), że niekoniecznie.
Cóż, na chwilę obecną posiadam jedynie pare numerów SS, przyznam szczerze, że nie przeglądałem ich już od lat – i nie mam zamiaru. Stare czasy były fantastyczne i bardzo cenie to wszystko co działo się w latach kiedy czytywałem pierwszy raz gazety o grach. Jedno jest jednak pewne, nigdy w życiu nie mieszałbym SS z błotem, a tutaj pomimo podkreślania: „ja wcale nie uważam, że byli beznadziejni” widzę same słowa trafiające w starą ekipę. Może rzeczywiście gazeta nie była fantastyczna – ale wprowadzała nas w to wszystko od początku i zawsze powinniśmy być jej wdzięczni, doszukiwanie się błędów – a wręcz branie z tego przyjemności jest tylko i wyłącznie śmieszne. Tu chodzi chyba tylko o pokazanie swojej wyższości – o tak, ja piszę lepiej od Was! – no tak, te 10 lat Ci ludzie byli na tyle młodzi, że mieli prawo popełniać błędy. Mimo to, stworzyli podstawy dla dalszych działań. Secret Service – E tam?W takim razie jedna rada, trzeba założyć własną redakcję i wydać swoją wersję. To przecież takie proste! ;-)E tam!
A czemu od razu duży? 20. 000 to przyzwoity nakład i jasno sprecyzowany cel: dojrzali gracze. Niestety nikt nie zaryzykuje, bo inwestorzy wciąż uważają gry za domenę nastolatków (trudno im nie przyznać racji). Jednak takie ryzyko może się opłacić na dłuższą metę. Pewnie nie tylko ja chętnie przeczytałbym coś z sensem o danej grze lub przemyśle, a tak pozostaje mi wygrzebywać skrawki w sieci.
Bo taką mamy póki co „kulturę inwestycyjną” w naszym kraju. Inwestycja, zwłaszcza w taki „dziwny” temat dla mainstreamu jak czasopismo (dojrzałe) o grach, musi się zwrócić po roku albo wcześniej, i to z jakąś chorą stopą zwrotu. Bez takiej gwarancji inwestor zwróci się w stronę inwestycji, które taki zwrot gwarantują – jak sieć ulicznych sprzedawców sznurówek albo coś równie porywającego.
Na jakiej podstawie tak uważają? Bo badania rynku mówią, że średnia wieku przeciętnego gracza to gdzieś pod 30 lat, średnia! Czyli teoretycznie powinna być całkiem spora nisza graczy powyżej 30tki. Rodzi się w związku z tym kilka pytań – czy tak samo wygląda rozkład demograficzny graczy polskich – bo przytoczona średnia była dla USA, nie wiem jak wygląda to u nas i czy w ogóle ktoś robił takie badania; jeśli w Polsce jest dużo graczy dojrzalszych wiekiem, to czy są gramotni i czy w ogóle interesuje ich czytanie o grach, jakie mają zwyczaje jeśli chodzi o kupowanie gier – świadomy wybór poparty wywiadem (w tym momencie czasopismo to idealna sprawa), czy może raczej zgarnianie łapą w koszu z przecenami w Media Markcie? Bez takich badań i takiej wiedzy nikt raczej się nie zdecyduje na start z czasopismem. Do tego musiałaby dojść potężna kampania reklamowa, bo przykład nowego TS i GameStara pokazuje, że samo istnienie pisma nie wystarcza, żeby dotarło ono do swojego targetu.
Szefowie koncernów medialnych czemuś tak nie uważają. Zwróć uwagę, że z dużych wydawców czasopisma o grach ma tylko Axel Springer, i są to mutacje Komputer Świat Gry i Play, oba adresowane raczej do przyszłych czytelników Faktu i generalnie „młodszej młodzieży”. Agora nie ma żadnego czasopisma komputerowego, a co dopiero mówić o growym. Bauer ma CDA i Click!, ale w świadomości szefostwa CDA to „EKSKLUZYWNY MAGAZYN DLA MĘŻCZYZN I CHŁOPCÓW”, a Click! to „MŁODZIEŻOWO – MĘSKI MIESIĘCZNIK O GRACH KOMPUTEROWYCH” 😀 (dane ze strony bauer.pl). Widać z tego, jaką w ogóle mają świadomość, co wydają. 🙂 IDG? Mieli GameStara, teraz już chyba szybko nie spróbują. Vogel Burda (dawniej Lupus) to już w ogóle kpina, mają Chipa i jakieś coś dla sprzedawców. IMHO jedyna szansa, to właśnie Agora albo Axel Springer – wydawnictwa, które stać na wydawanie czasopisma przez parę lat nie ze względu na szybki zysk, ale żeby „postawić stopę” na rynku, który być może kiedyś, gdzieś się rozwinie. Żeby jeszcze gry komputerowe były kaprysem bogatych, to dochodziłby tu jeszcze element prestiżu. 🙂 Ale póki co tego nie robią, więc albo w grę wchodzi totalna ignorancja (patrz: Bauer), albo zbadali temat i stwierdzili, że im się nie opłaca.
Nie mam na myśli dużych koncernów medialnych. 20. 000 to również odpowiedni model biznesowy do takiego nakładu. Prawdę powiedziawszy można to zrobić tak by już pierwszy numer przyniósł zyski, nie piszę tego bezpodstawnie.
Ba. . Ja nawet mialem szanse startowac ze swoim, ale nie mialem ekipy do dtp. . . w sumie szkoda ze to bylo wtedy a nie teraz, moze by dalo rade zyc z opisywania gierek 😀
bebe gdyby było pięknie jak mówisz toby takie pismo było. Ja mam 29 lat graczem byłem od zawsze pisemka kupowałem. W pewnym momencie przestałem. Gamestara nigdy za pismo dla poważnych ludzi nie traktowalem to było raczej pismo inne robione przez ekipę dziwolągów, którzy wzieli się znikąd albo z zupełnie innej bajki ( Komuda)Nie potrzebuję pisma dla starszych graczy bo mam internet
Tez nie wiem skad pomysl by GS stawiac w jednym szeregu z nTS czy G – przedzej podobienstwo z SGK bylo 😛
Pomysł stąd, że mi się GameStar podobał, a ja jestem dojrzałym graczem, przynajmniej jeśli chodzi o wiek. ;)Ekipa dziwolągów wzięła się głównie z fandomu RPG (Komuda, Rzymowski, Wiśniewski, Brzeziński, Maciej Jurewicz, Malwina Kalinowska – wszyscy z redakcji Magii i Miecza i okolic), plus Aleksandra Cwalina i Paweł Kozierkiewicz z SS, reszty nie kojarzę (gugiel też nie). Mi się ich pisanie podobało bardzo, może ze względu na warsztat właśnie.
Dla mnie Secret Service był świetną odskocznią od szarej rzeczywistości miał świetny klimat i chore poczucie humoru recki były w miarę wiarygodne chociaż to zależy od punktu widzenia, ale głownie chodzi mi o ludzi którzy tam pisali byli tak charakterystyczni że widząc kolejny numer SS umierałem z ciekawości co teraz napiszą, chodzi mi głównie o Gulasha, Banana , C(w)lineczce i Martinezie moim zdaniem to oni budowali całą otoczkę wokoło Sikreta to właśnie była prawdziwa moc tego magazynu. Nie można zapomnieć odziałach takich jak KGB czy Super Supery podczas których „popłakałem i porzygałem się ze śmiechu. Czytałem go dopóki nie upadło chociaż muszę przyznać że po odejściu starej redakcji tylko sentyment mnie trzymał przy nim bo SS niestety nie był tym czym był kiedyś . . . hehehe aż sie łza kręci w oku jak o tym pomyślę w sumie to była mój pierwszy magazyn o grach jaki kupowałem. Teraz jakoś nie mogę znaleźć czegoś co mi zastąpi SS , CDA dla mnie nic nie prezentuje screen na 3 strony trochę tekstu niskich lotów oczywiście to jest moje zdanie innym może się to podobać , przez jakiś czas kupowałem GameRanking pierwsze numery spowodowały że odrodziła sie we mnie nadzieja że złote czasy polskich pism o grach komputerowych powrócą ale się niestety pomyliłem bo pomimo tego że piszą tam : Hunter Froger czy Mamut alias Anzelmo GR straciło klimat zachwalili publicystykę która kończyła się na wiecznym narzekaniu część ludzi przestała pisać recenzje i zdominował Karalusio którego jakoś nie trawie . . . heeeeeeeeeh złota era przeminęła Secret Service Gambler Reset odeszły została nam tylko sieć i nadzieja że któraś z tych gazet odżyje (hehe oczywiście ma to być SS;p) . . . Pamiętajcie czerwona gorączka powróci . . . KGB 4ever!!!!!!