Wszyscy chyba wiemy jak traktowana jest sfera seksu w grach wideo. Kontrowersje wzbudza niemal wszystko, a podejście do tematu przez samych twórców jest…nie ma co ukrywać dość infantylne. W kolejnych edycjach Tomb Raidera biedna Lara Croft miała coraz większe piersi. Bohaterkę Bloodrayne odziano w strój mogący konkurować z najbardziej wymyślnymi kostiumami miłośników sadomaso i tak dalej. Z drugiej strony w grach wystarczy odsłonić przysłowiową „nóżkę”, aby obrońcy moralności podnieśli larum. To nic, że w takim GTA można zatłuc człowieka kijem bejsbolowym na ulicy. Ważniejsza jest kwestia wirtualnego seksu. Pruderia i zakłamanie. Ciekawe spojrzenie na ten temat możecie obejrzeć poniżej. Pełen humoru materiał filmowy stylizowany trochę na wideo-artykuły „Zero Punctuation” stworzył dla swoich studentów nauczyciel z College’u w Savannah pan Daniel Floyd. Polecamy!
Zapraszamy także do naszej recenzji gry Grand Theft Auto IV i Bully. Obydwa tytuły poruszają tematykę związaną z cielesnością. w GTA nasz bohater może pojechać na…no sami wiecie! A w Bully (o zgrozo) można całować szkolne koleżanki!
Filmik doskonale ujmuje problem. Co ciekawe uzmysłowiłem sobie parę rzeczy – lubię takie gry jak Soul Calibur czy Lineage (o ironio. . . ) właśnie ze względu na płytką i powierzchowną seksualność – to część ich uroku i jak dla mnie wpisuje się to w wizerunek „lekkiej gry”. Z drugiej strony właśnie to odrzuciło mnie od BloodRayne 2 – po prostu nie oczekiwałem tego po tej grze (jedynka była pod tym względem IMO lepsza. . . ) – ciekawe nieprawdaż?Tak samo nie wyobrażam sobie np. scen erotycznych z Alex z HL2 – to byłaby totalna tragedia dla tej gry i jej klimatu. Jak zawsze, są sytuacje kiedy można sobie na coś pozwolić i takie kiedy absolutnie nie należy tego robić. Pewnie gdyby Mass Effect miał „mocniejsze” sceny erotyczne nawet bezpruderyjni gracze by marudzili, bo coś takiego rujnuje klimat gry. Mi się wydaje, że ten cały hałas wokół seksu w grach służy tylko temu, by o czymś krzyczeć w mediach i sprzedawać pseudonaukowe publikacje. Po prostu znaleźli sobie wdzięczny temat. Plus USA to chyba najbardziej purytański graj świata i widać jak na dłoni, że rzuciło im się to na mózg. Tak więc branża musi nie tyle przeczekać burzę, co stopniowo przyzwyczajać opinię do faktu, że tak proszę państwa, istnieje coś takiego jak seks i mamy prawo się nim zajmować i umieszczać go w naszych produkcjach. A jak się nie podoba to po prostu nie kupujcie gier i sprawa załatwiona. A czy gry wyzbędą się wizerunku zabawy dla niedorozwiniętych nastolatków? Chciałbym dożyć dnia, w którym to się stanie. . .
Swietna prezentacja poruszajaca ciekawy temat. Dla mnie dobrym przykladem tego o czy mowi Daniel Floyd jest Fahrenheit (Indigo Prophecy) gdzie scena lozkowa (i to interaktywna !) jest integralna czescia historii. GTA4 tez jest moim zdaniem „usprawiedliwiony”. W koncu wkraczamy w swiat przestepczosci, duzej kasy i przemocy. Intergralna czescia tego swiata sa panie lekkich obyczajow i bez tego elementu GTA nie byloby do konca wiarygodne. Poza tym dostajemy wybor – jesli nie chcemy korzystac to przeciez nikt nie zmusza.
Wow większość głosuje, że sexxx w grach nie jest infantylny 😀 LOL a zimą nie ma śniegu!
Wow, dobry filmik. Ale temat znany i do dna wypłukany. . .
Co do infantylności seksu w grach wideo. . . Ciekawe, że nikt nie zauważył, że to dotyczy prawie każdego aspektu życia w rozgrywce elektronicznej. (uwaga, spoilery!)Przypatrzmy się zabijaniu – większość gier to zwyczajne rąbanie. Pamiętam tylko kilka gier, które prezentowały własną opinię na temat śmierci. Takie Lost Odyssey, FFy, Heavenly Sword pokazywały ten ładny jej aspekt, że umierać można pięknie, z godnością, z kolei ostatnie odsłony GTA czy taki PoP: Warrior Within odzierały śmierć z jakiegokolwiek piękna, nazywając ją brudną niezależnie od tego, w jakiej sytuacji do niej dochodzi. Jeszcze inny pogląd prezentowało No More Heroes na Wii, w której to grze śmierć jest kwestią honoru – postaci nie zastanawiają się nad istotą śmierci, ale nad tym, co po sobie pozostawiają i w jakim stylu zostają zapamiętane. Bohater, który nie pozwala swojej przeciwniczce odejść z godnością, drugi raz nie popełnia tego błędu, ponadto piętnuje tego, który zabija dla przyjemności. To są IMO wyjątki – w rzadko której grze możemy przykucnąć i pochylić się głębiej nad kwestią śmierci. Wątek rodziny i odpowiedzialności też jest bagatelizowany. Simsy? Kliknij „bara-bara” na łóżku, zrób dzieciaka i ustaw simowi komendę „karm dziecko”. Sam wątek lojalności względem rodziny, przywiązania do matki czy ojca dokładniej eksplorowały dwa tytuły, które zapadły mi w pamięć – GTA: SA, w którym wątek rodzinny był akurat całkiem rozbudowany i chociaż prosty, opierał się na żonglowaniu codziennymi problemami, jak konflikt między braćmi czy nowy chłopak siostry, oraz BioShock, w którym główny bohater 3/4 gry jest przygotowywany do objęcia pieczy nad Małymi Siostrzyczkami, które uznają go za swego opiekuna. Wspomniana sfera intymności najlepiej póki co wychodziła grom, które traktowały o wyalienowanych bohaterach w stosunkowo młodym wieku – takie Kingdom Hearts, wspomniane w prezentacji Ico, czy jego sequel Shadow of the Colossus. Wszystkie za głównych bohaterów mają dzieci/nastolatków i to działa. Sora w KH podąża za Kari z potrzeby bliskości, Ico i jego podróż za rączkę wraz z Yordą czy Wander, który poświęca swoje życie dla ratowania śpiącej Mono, z którą nigdy w grze nie zamienia słowa. Kwestię lojalności bardzo fajnie poruszał Planescape: Torment – w zależności od akcji bohatera, przeznaczeni mu pomocnicy albo podążali za nim ze względu na więzy przyszłości, albo już z własnej woli – np. Anna, która od początku podchodzi z rezerwą do Bezimiennego, z czasem w obliczu zagrożenia ich życia uczy się go kochać czy znaleziony niewiadomo gdzie Morte, który okazuje się być najwierniejszym kompanem. To są IMO pojedyncze przypadki, których z czasem będzie więcej – przemysł gier wideo jest młody i chociaż jesteśmy teraz atakowani grami dla casuali, nie ma to większego znaczenia, bo czyż tak nie było z książką, muzyką, czy filmem?