Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Dragon Age, pomyślałem sobie „To jest to!”. W ręce graczy wpadnie brudna, ociekająca krwią, a może i seksem, mroczna gra RPG. Tytuł od ludzi, którzy przez wielu uznawani są za mistrzów gatunku – studio BioWare. Miesiące mijały, a mój entuzjazm słabł. Jeszcze niedawno rozgrzany do czerwoności, stałem się blady niczym duch straszący o północy. Wszystko to przez szczątkowe ilości informacji przedostających się do Internetu i materiały filmowe, z których wiało nudą. Od tygodnia znów jednak w głowie mam Dragon Age i Marylin Mansona z jego wysoce energetycznym This is the New Shit.
Wszystko za sprawą pokazu nowego dziecka BioWare, na który zaprosił nas rodzimy oddział Electronic Arts. W trakcie imprezy zapoznaliśmy się z kawałkiem gry, a wszyscy zgromadzeni w Zamku Królewskim w Warszawie przedstawiciele mediów, mogli zagrać w ten tytuł na pecetach i konsoli Xbox 360. Chcecie wiedzieć więcej na jego temat? Czytajcie dalej.
Na scenie
Piekielnie dobra gra?
Zorganizowane przez Elektroników wydarzenie zaczęło się od krótkiej prezentacji, w trakcie której omówiono historię kanadyjskiego studia. Wikingowie mogą znaleźć te informacje w sieci, więc pomijam je i od razu przechodzę do rzeczy. Do Polski zawitali czterej przedstawiciele studia BioWare. Byli to między innymi Rich Williams i dobrze znany Greg Zeschuk. Grę pokazywano na dwóch osobnych pecetach, byśmy mogli przekonać się jak poszczególne decyzje podejmowane przez fanów elektronicznej rozrywki, wpłyną na to, co wydarzy się w trakcie zabawy. Na obu maszynach demo zaczynało się w tym samym miejscu i w tym samym czasie, ale poszczególne drużyny składały się z różnych postaci. Akcja była zatrzymywana co parę chwil, by prowadzący imprezę mógł udowodnić, że ta sama scena, sytuacja rozegra się zupełnie inaczej w obu przypadkach.
Nad jeziorem
Dwaj grający pracownicy BioWare mieli zwerbować magów do armii walczącej z mrocznym pomiotem. Bracia Harrego Pottera nie lubią jednak kiedy się im przeszkadza. Zamknięci w wieży otoczonej dużym jeziorem, nic sobie nie robią ze zbliżającej się zagłady. Jak się wkrótce dowiedzieliśmy, dzieje się tak głównie z powodu kłopotów, które sami na siebie sprowadzili. Wróćmy jednak do naszych bohaterów. Do siedziby magów mogli się dostać tylko dzięki niewielkiej łódce, której pilnował pewny siebie strażnik. To, że walczymy po stronie Szarych Strażników w żaden sposób go nie wzruszyło. Ja za to, że jest chamem momentalnie bym go ubił i zabrał łódkę, która trupowi do niczego się nie przyda. Panowie z Bioware postanowili działać trochę bardziej finezyjnie.
Piorunujące RPG?
Pierwsza drużyna miała w swych szeregach seksowną czarodziejkę Morgan. Użyto więc jej wdzięków, by przekupić strażnika. Sztuka ta udała się, ale wpatrzonemu w piersi bohaterki „kapitanowi” szybko minęła ochota na figle w sianie po tym, jak usłyszał co zrobi z nim Morgan kiedy zostaną sami. Druga ekipa niestety nie mogła oczarować strażnika smukłymi nogami czy krągłymi oczami, gdyż w jej szeregach Morgan zastępował potężny wojownik Sten. Udało się jej jednak przekupić broniącego dostępu do łodzi wojownika za pomocą przedmiotu zdobytego w jednej z mijanych wiosek. Dzięki temu obie grupy przedostały się do wieży, choć każda z nich osiągnęła cel w inny sposób.
W wieży
Po zrestartowaniu gry, która wysypała się do pulpitu po przeprawie przez jezioro, obie drużyny znalazły się przed obliczem postaci zarządzającej siedzibą magów. Jak łatwo się domyślić oba zespoły inaczej prowadziły dyskusję z tą osobą. Jeden z nich miał w swych szeregach bohatera, który rozgrywając swoje „origin story” już spotkał się z władcą wieży. Był on więc mniej oschły i chętniej dzielił się informacjami, których zdobycie przychodziło z trudem (albo w ogóle się nie udało) w przypadku drugiego składu. Z rozmowy wynikało jednak, że magowie stracili kontrolę nad wieżą i w każdej chwili zamieszkujących ją ludzi mogą zaatakować (i wymordować) przerażające potwory.
Tego dowiemy się jesienią
Nasi bohaterowie, jak na prawdziwych herosów przystało, postanowili pomóc czarodziejom. Zanim jednak dostali się do odgrodzonej przez nich części wieży spotkali Wynne. Kobieta ta jest najsilniejszą uzdrowicielką w grze, ale niestety nie za bardzo lubi się z wspomnianą chwilę temu Morgan, która za młodu pobierała nauki w siedzibie magów. Pierwsza z grup stworzonych na potrzeby prezentacji niestety nie dogadała się z Wynne. Krótka pogawędka zakończyła się krwawą jatką i śmiercią uzdrowicielki. Tym samym jedna z kluczowych postaci nie mogła wesprzeć naszych bohaterów w walce z mrocznym pomiotem. Przedstawiciele BioWare przygotowali nawet ciekawy nekrolog Wynne, w którym pokazywano, co stracą ci, którzy z zimną krwią zamordują tę starszą kobietę. O wiele lepiej poszło drugiej ekipie. W jej przypadku nie tylko nie doszło do bójki, ale i sama uzdrowicielka dołączyła do drużyny.
Po chwili przekonaliśmy się, że i te decyzje mają wpływ na dalszy przebieg gry. Demo przeniosło się do ciekawie wyglądającej krainy koszmarów nazwanej Fade, w której poszukiwacze przygód stanęli naprzeciw potężnego demona. Prawdopodobnie to właśnie ten drań nie pozwala magom w spokoju pracować nad recepturą bezkacowego alkoholu. Trzeba więc go ubić. Obie drużyny w tym przypadku ruszyły do boju w tym samym momencie.
Przedstawiciele studia BioWare pokazali natomiast jak bardzo różni się walka kiedy w grupie mamy uzdrowiciela i w przypadku, gdy zastępuje go wojownik czy łotrzyk. Jedna z nich zadawała mniej obrażeń, ale też szybko odzyskiwała utracone punkty życia. Druga musiała się wspomagać magicznymi miksturami, ale brak uzdrowiciela nadrabiała siłą fizyczną i szybkim ubijaniem swych wrogów.
Póki co jest naprawdę nieźle
Koniec walki był jednocześnie końcem krótkiej prezentacji. Twórcy z Kanady podkreślali, że udało im się zademonstrować jaki wpływ na przygodę ma wybór poszczególnych opcji dialogowych, pochodzenie postaci (ich „origin story”) a nawet skład drużyny. I rzeczywiście muszę przyznać, że w obu przypadkach zabawa wyglądała zupełnie inaczej. Warto także podkreślić, że na imprezie EA zobaczyliśmy jedynie niewielki fragment Dragon Age. W trakcie gry decyzje jak te, które opisałem przed chwilą będziemy podejmowali co kilka chwil. Można, a w zasadzie trzeba liczyć na to, iż BioWare tak rozbuduje swoją produkcję, że będziemy mogli przechodzić ją kilka(naście) razy, wciąż odkrywając nowe rzeczy, czy przechodząc poszczególne etapy na inne sposoby. Póki co całość wygląda obiecująco.
Przed pecetem i konsolą
To jednak jeszcze nie wszystko co mogę powiedzieć o omawianej pozycji. W trakcie imprezy miałem okazję pograć w obie wersje Dragon Age i porozmawiać z przedstawicielami kanadyjskiego zespołu. Dzięki temu mogę się podzielić kilkoma luźnymi informacjami na temat tego tytułu.
Jeśli chodzi o polonizację, to ma ona być największym tego typu projektem w historii rodzimej elektronicznej rozrywki. Na jej potrzeby nagrano ponad milion słów, które wygłasza w sumie osiemdziesięciu aktorów. Niestety poza Piotrem Fronczewskim nie potrafię póki co wymienić ani jednego aktora występującego w Dragon Age. Dotyczy to zarówno angielskiej jak i polskiej wersji gry. EA obiecuje jednak, że przed jej premierą udostępni interesującą nas listę nazwisk. Na pewno ucieszy was też to, że przed rozpoczęciem zabawy wybierzemy czy chcemy uruchomić oryginalną wersję językową czy spolonizowaną wersję gry.
Hehehe, napisane tak jakby to była jakaś normalna rzecz. Premiera coraz blilżej a im gra się do pulpitu wysypuje i to na pokazie. No nie mogę. BTW jak kupię tą balduropodobną (W moim przypadku to nie jest plus) grę RPG to tylko na X360. Przeczytałem do końca ten tekst i po zapoznaniu się z fragmentem traktującym o sterowaniu na X360 stwierdzam jednoznacznie – ta gra na PC dla mnie nie istnieje. Bardzo ci dziękuję Katmay, że poruszyłeś kwestię wersji na konsole. Przynajmniej rozwiałem swoje wątpliwości.
Kurdę, zbiera się trochę tych must-have’ów 🙂 Ale Dragon Age Mass Effect 2 to absolutne pewniaki. This is the new shit po prostu 😉 Co prawda świat DA trochę mi za bardzo zalatuje cukierkowym Forgotten Realms, ale mam nadzieję, że brud i krew zasłonią to początkowe wrażenie 😉
A nie było przypadkiem tak, że wersja na PC była już skończona, ale jeszcze jej nie wypuścili, żeby dopracować wersje konsolowe? Jeśli tak, to ciekawe dlaczego wersja na PiCa się wysypuje, a na X360a nie :P. A opis tego konsolowego systemu rzucania czarów brzmi strasznie arcade’owo, jak jakiś hack’n’slash.
Dlaczego arcadowo? Bo wykorzystujemy przyciski dostępne na padzie by rzucić czar ale jednocześnie te przyciski w slasherach służą do wyprowadzania ciosów? BTW Katmay czy mógłbyś opisać w komentarzu bardziej dokładnie ten system sterowania? Za co odpowiadają przyciski po wybraniu czaru jednym z spustów (mniemam, że to działa na zasadzie koła i trigerami przesuwamy je w lewo lub w prawo?) oraz jakie dostępne akcji były rozrysowane na okręgu?Z góy dzięki za odpowiedź.
Dzięki Katmay za niezłe wprowadzenie. Wygląda na to, że najpierw będę musiał wziąć dodatkową zmianę w pracy (żeby zarobić na to wszystko), a potem długi urlop (żeby pograć). Powiem szczerzę, że w pewnym momencie DA jakoś zbladł w moich oczach, ale teraz dla odmiany całkiem sporo zyskał. Na 99% kupuję. Jeszcze raz dzięki za fajną zapowiedź.
Ja, do wszystkiego co media nazywają „następcą Baldura” nastawiam się z dużą dozą rezerwy. Wiele było takich tytułów, a żaden nie sprostał legendzie. . . W wracając do Dragon Age. . . Jeżeli będzie co najmniej tak dobry jak NWN2 i będzie miał niezły tryb multiplayer, to czeka go sukces.
A po co tryb multiplayer erpegowi?
Ok, nie wiem jak to się stało, ale podczepiłem pod tekst złą galerię. W nowej znajdziecie kilka fotek z gry. Są tu takie, które pokazują ekran tworzenia postaci, jej inwentarz, okno pojawiające się po wejściu na kolejny poziom doświadczenia, mapę pierwszej lokacji i kilka innych rzeczy. Naturalnie nie zabrakło zdjęć z samej imprezy.
Myślę, że czas, który zyskali po przełożeniu premiery pecetowej wersji gry wykorzystują w 100% i grzebią również w Dragon Age PC. Teraz chyba nie ma sensu tego roztrząsać – na pokazach takie rzeczy się zdarzają. Jeśli sklepowa wersja gry nie będzie stabilna, to zaczniemy się czepiać, ok? ;)@4 Gooralesko, demko na X0 było naprawdę króciutkie – dwie trzy minuty i po zabawie. Przyciski X,Y, B służą do rzucania przypisanych im czarów. Jeśli przed ich wciśnięciem przytrzymasz trigger, to zostaną one zastąpione innymi czarami, które wybrałeś. Spust w tym przypadku dubluje ilość zaklęć, które masz pod ręką. Nie służy natomiast do obracania „koła”. Na nim rozpisane są takie rzeczy jak czary, różne rodzaje broni, pułapki czy umiejętności. Wybierasz je przesuwając w danym kierunku analoga – np. na godzinie trzeciej czary, na godzinie szóstej umiejętności złodziejskie. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem.
Wszystko wskazuje na to, że bez urlopu nie ma się co zabierać za granie.
Miałem dokładnie tak samo, ale co widzę grę, to podoba mi się coraz bardziej 😉
tak czekam na DA:O bardzo bardzo!!
Fajnie. Ale mamy sobie monitor obracać, żeby je obejrzeć?
Czy na ps3 jest również rzut izometryczny ? jak to się ma do sterowania ?