Kiedy w jednym zdaniu w branżowej gazecie, na serwisie internetowym, czy w którejś z licznych wypowiedzi PR-owców pojawiają się jednocześnie wzmianki o Hideo Kojimie i czwartej części jego flagowej serii – Metal Gear Solid, to miliony graczy na całym świecie w jednej chwili ma sucho w ustach i podejrzanie wilgotno w spodniach. Przy okazji ujawniania kolejnych materiałów związanych z Guns of the Patriots faktem staje się istna orgia podniecenia, połączona z ekstazą patosu, sprowokowane treścią w tychże materiałach zawartą. Czy są ku temu powody? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w dalszej części niniejszego tekstu, toteż zapraszam do lektury.
Czwarty Metal Gear Solid elektryzuje konsolowców w każdym zakątku globu nie tylko dlatego, że najprawdopodobniej stanie się kolejną kultową grą spod znaku Kojima Producions. Dodatkowej popularności temu tytułowi dodaje jeszcze fakt, iż jest on jednym z ostatnich bastionów PlayStation 3. Potencjalna strata tego exclusive’a byłaby straszliwą klęską dla Sony i zapewne miałaby ogromny wpływ na ostateczny wynik konsolowej wojny. Hideo Kojima pozostaje jednak niewzruszony i wciąż ma zamiar wydać Guns of the Patriots tylko na trzecie stacjonarne PlayStation. Czy tak się faktycznie stanie? Na odpowiedź musimy niestety jeszcze trochę poczekać, ale najprawdopodobniej będzie ona twierdząca.
Spis treści
No place for Hideo
No place to hide
Ciekawostką jest, że wraz z ukończeniem prac nad Metal Gear Solid 4 szef zespołu Kojima Productions ma zamiar rozstać się raz na zawsze z Solid Snake’iem i całą otaczającą go ekipą. Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że Wąż w tej części pożegna się z życiem. W zasadzie – na taki tok wydarzeń wskazują zarówno czynniki zewnętrzne, to jest zapowiedzi Kojimy o zakończeniu przygody z Metal Gearami, jak i fabularne – należy bowiem pamiętać o tym, że główny bohater już od pierwszej części serii zarażony jest śmiercionośnym wirusem Fox Die. Oficjalnie, wedle tego czego można dowiedzieć się z trailerów, jednemu z najciekawszych bohaterów w historii gier wideo zostało jeszcze sześć miesięcy życia, gdyż jego ciało już jest w fazie rozkładu, co zresztą widać po filmikach. Osobiście proponuję jednak z pewnym dystansem podchodzić do wszelakich informacji na temat fabuły teoretycznie ostatniego przedstawiciela serii Metal Gear Solid. Nie od dziś przecież wiadomo, że lis Hideo umie zamącić w głowach i z pewnością nie omieszka tego zrobić po raz kolejny, gdy tylko nadarzy się ku temu stosowna okazja.
Stara gwardia
Kojima przymierza się do zrezygnowania z dalszej pracy nad MGS-ami, a z kolei Snake gnije żywcem – trochę przygnębiającego klimatu się nam tutaj wkradło, ale nie ma w tym nic dziwnego, gdyż właśnie w takiej konwencji będzie utrzymany Metal Gear Solid 4. Cały świat opanowała wojna. Nie z powodu konfliktów rasowych, ideologicznych, czy jakichkolwiek innych, które zwykły doprowadzać do zbrojnych konfrontacji. Wojna, w której samo serce zabierze nas Guns of the Patriots to czysty biznes. Prawdziwą potęgą stały się kontrolowane przez tajemnicze Outer Heaven (tę samą nazwę nosiła forteca Big Bossa) organizacje militarne, oferujące swe usługi temu, kto zapłaci najwięcej. Są już na tyle silne, by dorównać możliwościom zachodniemu supermocarstwu – Stanom Zjednoczonym. Taka sytuacja nie może wróżyć nic dobrego. Nie kiedy znów po przeciwnych stronach barykady stają bracia Liquid – dowodzący ogromną armią najemników i Solid – tradycyjnie już gotowy zrobić wszystko, by go powstrzymać. Na całe szczęście nie będzie podejmował się tego zadania samotnie – wokół Solidnego Węża znów pojawia się znana z pierwszej i drugiej części ekipa, która w mniejszym bądź większym stopniu już kiedyś mu pomogła. Najważniejszym zdaje się być powrót Meryl Silverburgh, rozwiewający wszelakie wątpliwości dotyczące zakończenia „Jedynki”. Poza tym – nie ma w ogóle takiej możliwości, by zabrakło jednej z dwóch żyjących jeszcze osób, o której Wąż może mówić „przyjaciel”. Zresztą – dla drugiej też znajdzie się miejsce. Tak, tak, moi drodzy Czytelnicy – zarówno dla Hala „Otacona” Emmericha, jak i dla pułkownika Campbella przewidziane są odpowiednie role. Kontrowersyjny Raiden również znajdzie się w zakończeniu legendarnej sagi. Lubiany przez jednych, ciężkostrawnych dla drugich i absolutnie beznadziejny dla kolejnych blondyn został cyborgiem i teraz to jemu przypada w udziale rola bad boya latającego w egzoszkielecie. Tych, którzy wciąż podchodzą do niego sceptycznie, pragnę czym prędzej uspokoić – nowy Raiden ma bardzo niewiele wspólnego z tym, którego znamy z Sons of Liberty. W zasadzie, mogę śmiało napisać, iż z bojaźliwego metroseksualisty w GotP nie ostało się nic. Został tylko zimny i zabójczo skuteczny żołnierz, który ma zamiar odwdzięczyć się Solidowi za pomoc na Big Shell. Powraca też Naomi Hunter – ta sama, która wcześniej zaaplikowała synowi Big Bossa wirus Fox Die, który uśmiercił Decoya Octopusa, Kenetha Bakera i pierwsze ciało Liquida, ale głównego bohatera serii MGS wciąż nie mógł zabić. Poza tym, pewny jest jeszcze powrót Revolvera Ocelota, bo to przecież w jego ciele ukrywa się najbardziej udany efekt projektu Les Enfants Terribles. Bardzo prawdopodobne jest również pojawienie się nieśmiertelnego Vampa, ale jak do tej pory nie było go w żadnym z trailerów. Osobiście sądzę jednak, iż jeśli faktycznie odegra w Guns of the Patriots jakąś rolę, to wystąpi przeciwko Liquidowi, który przecież oszukał go podczas incydentu na oczyszczalni Big Shell.
Metal Gekkou
Chłopie nie wygłupiaj się
Już sama nazwa serii mówi o tym, że w żadnej jej części nie może zabraknąć wielkiej machiny bojowej predestynowanej do zniszczenia wszystkiego, co tylko zniszczyć się da. Był już Raxa, Rex, Ray, Arsenal, Shagohod, Gander i pewnie jeszcze kilka, o których zapomniałem. W czwórce zapewne też jakiś wielki, dwunożny czołg się pojawi, ale jego kryptonimu jeszcze nie było nam dane poznać. Wiemy natomiast, że równie groźne mogą okazać się mini-Geary zwane Gekkou, niezwykle szybkie i diabelnie sprawne, dzięki czemu znakomicie nadają się do walki z oddziałami piechoty. Nogi tych dziwacznych maszyn składają się z żywych tkanek, dzięki czemu nadają im ogromną mobilność – podobny patent zastosowany był w znanym z „Dwójki” Ray’u, ale tam dolne kończyny dużo bardziej przypominały części robota, niż żywego organizmu. Korpus natomiast zapożyczono z nieco starszego Rexa, czyniąc Gekkou kanciastym i brzydkim, ale przynajmniej efektywnym. Tym bardziej, że wyposażony jest w kamerę, karabin i specjalną mackę, której może używać zarówno do chwytania, jak i do zaglądania we wszystkie zakamarki, podobnie jak robiły to Tripody z filmu Wojna Światów.
Co ciekawe, Hideo Kojima stara się jak najbardziej upodobnić mini-Geary do istot żywych – z tego, co do tej pory zaprezentowano można wywnioskować, iż koniecznością dla nich jest załatwianie potrzeb fizjologicznych. Poza tym, wydają dźwięki łudząco przypominające muczenie krów.
Gadżety
Snake odpoczywa na ławce
Jak na dłoni widać, że stary i osłabiony Snake wielkich szans z potężnymi, zwinnymi Gekkou mieć nie może. Dlatego też z pomocą przychodzą mu najróżniejsze sztuczki i hi-techowe urządzenia. Na pierwszy ogień pójdzie najmniej efektowna zabawka, czyli zwykły, tradycyjny kamuflaż znany już ze Snake Eatera. Dobrze dobrany uczyni nas niewidzialnymi niczym duchy, natomiast skomponowany w sposób nieudolny tylko utrudni chowanie się przed czujnymi gearami i strażnikami. Zamiast Jednak bawić się w staroświeckie przebieranki można po prostu użyć OctoCamo – specjalnego stroju pozwalającego przybrać barwy otoczenia. To właśnie OC może okazać się najskuteczniejszym sposobem uciekania przed Gekkou, ale również z niego należy korzystać umiejętnie. Trzeba bowiem pamiętać o kilku wadach, jakie ma „ośmiorniczka”. Największą z nich chyba jest to, że nie maskuje ona broni ani twarzy Węża (chyba, że ten założy specjalną maskę), więc o całkowitym wtopieniu się w tło nie ma mowy. Poza tym, OctoCamo poprawnie funkcjonuje tylko wtedy, gdy bohater pozostaje w bezruchu, a więc o ciągłym bieganiu w kamuflażu nie ma mowy. Tym bardziej, że działa on na baterie i co jakiś czas należy go naładować, by nie przestał działać. W tej sytuacji przydać się może kolejny gadżet, wynaleziony przez Otacona. Jest nim malutki robot, noszący nazwę Metal Gear Mk. II. Zaoferuje on cały wachlarz przeróżnych funkcji – przede wszystkim jednak będzie mógł ładować OctoCamo i zbierać dla Snake’a amunicję. Poza tym, za pośrednictwem Mk. II Solid może w każdej chwili skontaktować się z doktorem Emmerichiem i zasięgnąć niezbędnej porady. Ten mały robocik może również, dzięki macce podobnej do tych które mają Gekkou, paraliżować przeciwników, co może okazać się bardzo przydatne na polu bitwy. Na koniec tego akapitu zostawiłem sobie jeszcze jeden ciekawy patent, który w faktycznej rozgrywce może okazać się niezwykle użyteczny. Solid Eye System to urządzenie, które Snake trzyma na lewym oku zamiast opaski (której, bądź co bądź, jak do tej pory nie potrzebował). Jego podstawową funkcją będzie zastępowanie noktowizora i gogli termowizyjnych. Poza tym może służyć również jako znany z poprzednich odsłon radar, jednakże w znacznie rozbudowanej wersji. Co ciekawe, przy użyciu Solid Eye System będzie można również wykryć czy namierzany żołnierz walczy z nami, czy przeciwko nam oraz uzyskać podstawowe informacje na jego temat.
„War has changed”
War never changes
Takie właśnie słowa, opozycyjne do legendarnego „War never changes” z Fallouta Snake w kółko powtarza na najdłuższym z dotychczas zaprezentowanych trailerów. I zdaje się, że to jednak Solidny Wąż ma rację. Od jego ostatnich popisów zmieniło się bardzo wiele. Sugeruje to nawet promujące grę hasło, dumnie głoszące słowa „No place to hide” (ang. „nie ma miejsca do ukrycia”). W tej wojnie Snake stoi na z góry przegranej pozycji i wie, że w pojedynkę nie zdoła jej wygrać. Pomoc od kompanów może na polu bitwy okazać się nieoceniona – i to nie tylko tych, których już wymieniałem. Może też zdarzyć się tak, iż nawet zwykli żołnierze opowiedzą się po stronie Snake’a. Jeśli tylko będziemy zwalczać sołdatów wrogiej im frakcji, to bez problemu zyskamy potrzebne wsparcie. Umiejętne zdobywanie sympatii u poszczególnych stron konfliktu może się okazać bardzo przydatne, zwłaszcza kiedy nieprzyjaciel będzie miał przytłaczającą przewagę. Wtedy to, w myśl zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” możliwe będzie połączenie sił z pozytywnie do nas nastawionymi żołdakami i wspólne skopanie tyłków oponentom.
A/V
Prawie jak fotografia
Pod względem wizualnym Metal Gear Solid 4 prezentuje się bardzo przyzwoicie, aczkolwiek nie da się ukryć, że pewien jakościowy spadek grafiki na przestrzeni czasu dało się zauważyć. No i mimo wszystko wciąż trzeba czekać na oficjalny, czysty, nie zmącony żadnymi renderami gameplay, bo jak do tej pory faktyczną grę dane nam było ujrzeć tylko w kilku urywkach trailerów, a to zdecydowanie zbyt mało, by pokusić się o jakiś sensowny wyrok. Na szczęście w przypadku udźwiękowienia, nie ma się czym martwić – muzyka jaka leciała w tle filmików z MGS4 była znakomita i doskonale oddawała klimat gry. A trzeba jeszcze pamiętać, że za soundtrackiem stoi nie kto inny, jak sam Harry Gregson-Williams, znany między innymi właśnie ze stworzenia ścieżek dźwiękowych do poprzednich Metal Gearów. Poza tym, ma on na swoim koncie muzykę do takich pozycji filmowych jak choćby Shrek, Deja Vu, czy Królestwo Niebieskie, więc bardzo nikła jest szansa na jakieś ewentualne zgrzyty w oprawie dźwiękowej.
To kiedy do sklepu?
Tego niestety na dzień dzisiejszy nie wiadomo. Jeszcze do niedawna można było wierzyć, co z resztą potwierdzał nawet trailer, że Guns of the Patriots trafi do sklepów jeszcze w tym roku. Teraz jednak Hideo Kojima zmienił zdanie i zapowiedział czwartego eMGieeSa na pierwszy kwartał 2008, co wydaje się być bardziej prawdopodobne, niż pierwszy wariant. Mniejsza jednak o to, kiedy Broń Patriotów ujrzy światło dzienne – istotne jest to, by prezentowała sobą poziom godny serii. A co do tego nie sposób mieć wątpliwości – Hideo Kojima nie zwykł zawodzić swoich fanów i jeśli wszystko w finalnym produkcie wyjdzie tak, jak się na razie zapowiada, to mamy murowany hit, must-have i pierwszy prawdziwy system seller dla PlayStation 3.
GRA SUPER JAK ZAWSZE JEDNA Z NAJLEPSZYCH GIER NA KONSOLE SONY SPRZEDA NA BANK TYSIACE KONSOL PRZEZ TA GRE !!! JA SAM KUPILEM PS3 DLA TAKICH HITOW JAK FINAL I MGS GOD OF WAR3
1. Blagam, bez calych postow Caps Lockiem2. Tysiace? Gdyby Sony dzieki Metal Gear Solid 4 sprzedalo TYLKO kilka(nascie) tysiecy egzemplarzy PlayStation 3 to bylaby to absolutna kleska, porazka na calej linii i, najprawdopodobniej, koniec obecnej generacji dla Ssony. Obstawiam, ze premiera Guns of the Patriots spowoduje dosc znaczny wzrost sprzedazy PS3 i przynajmniej pol miliona sztuk zadziwiajaco szybko zniknie z polek ;]
O ile nie pojawią się one na X360:). Zapowiedź to jak zwykle świetna robota Siergiej. MGS’y to niezapomniane klasyki i mam nadzieję, że Guns of the Patriots również zasłuży na to miano. Czekam z niecierpliwością!
Bardzo ciekawy tekst, który niejako zawiera wszystkie niezbędne informacje w pigułce odnośnie MGS4. . . Od siebie dodam, że bardzo czekam na premierę tej gry, mimo iż nie posiadam żadnego next-gena.
nie moge oprzec sie wrazeniu ze wiele tekstur wyglada niesaomowicie plasko, jak z epoki voodoo2
Zapowiada sie niezle ciacho@michal_k wiemy czemu”mam” * Lost Planet: Extreme Condition (xbox360) * Dead Rising (xbox360) * Project Gotham Racing 3 (xbox360) * Tom Clancy’s Splinter Cell: Double Agent (xbox360) * Test Drive Unlimited (xbox360) * Viva Pinata (xbox360) * Saints Row (xbox360) * Gears of War (xbox360)i wszystko jasne. . .
Hmmm. . . nie wiem co wy wiecie, ale ja znawcą fabuły tej serii nie jestem, ale mam kolegę, który mówi że: Snake jet klonem(to pewnie wiecie ;))i ten w metal gear solid 3 nie ma takiej samej wady genetycznej co inne(zbyt szybko się starzeje) i ten Snake w 4 to inny klon. Czekam na odpowiedź kogoś rozeznanego i wyrozumiałość(chcę zacząć przygodę z Metal Gear’em)
Bo Snake z MGS1, MGS2 i MGS4 to klon Snake’a z MGS3. Glowny bohater MGS3 nie jest ta sama postacia, co w innych czesciach. W zasadzie bardziej znany jest pod codename’em Big Boss 🙂 A jak powszechnie wiadomo, Solid Snake, Liquid Snake i Solidus Snake to wszystko Les Enfantes Terribles – mniej lub bardziej udane efekty klonowania Big Bossa.