Trochę się zdradziłem pisząc taki wstęp, ale przynajmniej nie skłamałem. Jeden z najciekawiej zapowiadających się projektów tego roku w kilku miejscach zawodzi na całej linii. Jednocześnie zasłużył w moich oczach na największą ilość „naj’ów”. Tych którzy nie domyślają się czym one są, albo za co otrzyma je recenzowana gra, zachęcam do przeczytania całego tekstu. Powinni się z nim zapoznać także wielbiciele shooterów.
Najładniejsza grafika
Wirtualna Afryka jest śliczna
Far Cry 2 przenosi nas na Czarny Ląd – do Afryki. Trzeba uczciwie przyznać, że to, co na potrzeby gry stworzyli panowie i panie z Ubisoftu czasami wręcz rzuca na kolana. Świat po którym się poruszamy jest naprawdę bardzo duży. Podzielono go na dwa wielkie kawałki. Są nimi Leboa-Sako, w którym rozpoczynamy swoją przygodę oraz Bowa Seko, do którego dotrzemy mniej więcej w połowie zabawy. Każdy z nich to zbiór trochę mniejszych obszarów. Znajdziemy w nich ważne lokacje takie jak miasta, stary fort, lotnisko czy kopalnia. Trochę zaskakujące było dla mnie jedynie to, że nie znalazłem w grze ani jednej jaskini. Albo więc słabo szukałem, albo w Afryce ich nie ma.
Przemieszać możemy się pieszo, używając pojazdów takich jak ciężarówki, motorówki, lotnia lub samochody terenowe znanego producenta tego typu aut. Gra pozwala też przenosić się bezpośrednio pomiędzy kilkoma punktami na mapie dzięki „sieci” autobusów. Niestety w przypadku środków transportu nie podobał mi się model jazdy i to, że niektóre przyspieszają niczym dobry samolot odrzutowy i po sekundzie czy dwóch mkną po wąskich ścieżkach 100 Km/h.
Twórcom mapy należą się słowa uznania. To samo można powiedzieć o pracy specjalistów od oprawy graficznej. Posiadacze mocnych pecetów grając w Far Cry 2 zobaczą dlaczego wciąż warto wydawać pieniądze na wymianę podzespołów w swoim komputerze. Można spierać się o to, co za chwilę napiszę, ale moim zdaniem grafika w recenzowanej produkcji stoi na wyższym poziomie niż w „zabójcy komputerów” – Crysis. Podróżując po dzikiej Afryce co i rusz będziemy obserwowali sceny, widoki, których próżno szukać w innych produkcjach. Wstające słońce oświetla sawannę, jego promienie przebijają się przez korony drzew, by spaść na wodospad. Lecący z wirtualnego nieba deszcz kapie nam za kołnierz kiedy pokonujemy jezioro koło Mosate Selao. W tych i dosłownie setkach innych momentów aż ciężko uwierzyć, że takie widoki generuje niewielka metalowa skrzyneczka stojąca pod biurkiem czy obok stolika. Spójrzcie zresztą na screenshoty dołączone do recenzji. Te nieruchome obrazki jedynie w niewielkim stopniu oddają piękno Far Cry 2, ale przyznam, że zrobiłem ich koło trzystu. Nie wiem czy udało mi się wybrać najlepsze, ale wiem, że osobom odpowiedzialnym za grafikę w Far Cry 2 należy się burza oklasków. To trzeba zobaczyć!
To trzeba zobaczyć!
Równie wysoki poziom trzymają różnorakie efekty. Dym lecący z rozgrzanego stacjonarnego działka, wybuchy, oślepiające nas słońce kiedy wychodzimy z ciemnego pomieszczenia. To jedne z wielu smaczków, które przyprawiają piekielnie ostrą i przepyszną oprawę graficzną tej produkcji. Niestety jak to często bywa, opisany przed chwilą element Far Cry 2 – grafika – jest prawdopodobnie jego najmocniejszą stroną. Reszta nie jest już wcale taka dobra.
Najbardziej przewidywalny ogień i wybuchy
Ogień miał być kolejnym atutem recenzowanej produkcji. I choć rzeczywiście wygląda on ładnie, to zachowuje się jak żywioł nie z tego świata. Trawy i drzewa szybko mu ulegają, zamieniając się w cudne pochodnie. Płomienie nie przeniosą się jednak na drewniany płot koło drogi, budynki czy wielki wiatrak z łatwopalnych bali. Chyba jeszcze trochę wody w Wiśle musi upłynąć zanim takie cuda będą się sprawowały jak należy.
Grafika „zabija”
Podobnie ma się rzecz z wybuchami, niszczeniem otoczenia. W tym przypadku rzeczywiście możemy demolować mniejsze, wybrane przez autorów elementy scenerii. Spróbujcie jednak wysadzić chatkę za pomocą rakietnicy. Nic z tego. Rozpędzony samochód terenowy nie przebije się przez płotek, którego autorzy gry zabronili mu niszczyć. Kiedy zaś źle przycelujemy i pocisk z rakietnicy poleci w krzaki część drzew zacznie się zabawnie bujać od podmuchu towarzyszącego eksplozji. Śmiesznie wtedy wyglądają, kiwając się niczym kawałek dopiero co przekrojonej galaretki.
Oba opisane elementy są niezłą próbą dodania czegoś do gry. Największe wrażenie robiły jednak w materiałach prasowych. Nie przeczę, urozmaicają zabawę i generalnie trzeba cieszyć się z tego, że umieszczono je w recenzowanym produkcie. Prawdziwe cuda zaczną się jednak dopiero kiedyś, gdy komputery będą jeszcze trochę mocniejsze. Warto jeszcze wspomnieć, iż recenzowana pozycja wspiera technologię amBX. Jeśli macie w domu odpowiedni sprzęt, to powinniście dzięki niemu jeszcze głębiej zanurzyć się w wirtualnym świecie Far Cry 2.
Najładniejsza muzyka
Ogień niestety trochę zawodzi
Nie można powiedzieć, że muzyka z nowego dzieła Ubisoftu jest słaba. Wręcz przeciwnie. Poszczególne utwory tworzą bardzo dobrą i klimatyczną ścieżkę dźwiękową, która się nie nudzi. Kawałków jest dużo, a ich różnorodność znakomicie uzupełnia i ubarwia pracę artystów grafików. W tym roku przepiękną muzyką zaskakiwały już chociażby takie gry jak Fable 2. Druga część Far Cry jest jednak w tej materii w ścisłej światowej czołówce.
Na wysokim poziomie stoją również dźwięki towarzyszące opróżnianiu magazynków trzymanej w ręce broni. Zastrzeżeń nie mam też do wybuchów, wiejącego wiatru, lecącego z nieba deszczu czy „śpiewających” w dżungli zwierząt (choć te dźwięki są odrobinę za mało różnorodne). Cieszą również różne języki używane przez naszych przeciwników. Widać tu wielki wpływ jaki na mieszkańców Czarnego Lądu miały kolejne europejskie potęgi, podbijające poszczególne części Afryki. Najsłabiej z tego wszystkiego wypadły dialogi. Czasem spotykane przez nas postaci po prostu bełkoczą, mówią „przez nos”. Przydzielając nam misje omawiają szczegóły tylko po to, by na zakończenie wszystko powtórzyć innymi słowami. Albo więc Ubisoft nie wierzy w naszą inteligencję albo z dialogami rzeczywiście jest coś nie tak.
Przeczytałem tą rezenzję i mimo ostatniego akapitu zupełnie nie rozumiem czemu ta gra dostała aż 8. 0. Jeśli jedyne co w niej dobre to grafika i dźwięk, a grywalność autor opisuje tak :”Największym błędem twórców Far Cry 2 było jednak pozbawienie gry miodności. To, co było w niej najważniejsze prezentuje się po prostu fatalnie i sprawia, że z zabawy tym tytułem nie czerpiemy praktycznie żadnej przyjemności. „To ta gra wygląda na przeciętne 6. 0, a nie przeciętne 8. 0. Moim skromnym zdaniem gra która oprócz oprawy audiowizualnej jest słaba nie zasługuje na tak wysoką notę. pozdrawiam
Zgadzam się z michrzem, naprawdę po spojrzeniu na ocenę a potem wczytaniu się w recenzję towarzyszło mi uczucie niedowierzania. Pomiędzy tymi dwiema rzeczami widać taki rozziew, że aż trudno go nie zauważyć. Proszę mi wierzyć, nie tworzę sobie kolejnej teorii spiskowej, ale tutaj. . . Idąc tokiem rozumowania autora, bardziej na taką ósemkę zasługuje Crysis, który miał oprawę graficzną i był ciekawszy oraz miał lepsze SI. FC 2 Również dałbym maksymalnie 6/10, odgrzewany kotlet w chrupiącej panierce. Od tego można dostać co najwyżej zgagi, tak więc po paru dniach gra została usunięta.
może dla autor sama grafika i muza zrobiła takie warzenie ze dal a nie skoncentrował sie na samej grze i ocena ma wpływ tylko wizualny
Znowu ta dyskusja o ocenach? Uwielbiam to. Postaram się jednak wytłumaczyć. Zakładam, że piątkę (połowa skali) dostaje absolutny średniaczek, który nie jest ani specjalnie zły ani specjalnie dobry. Far Cry dostaje ode mnie punkt, ba nawet półtora punkta za fenomenalną oprawę (rozumiem, że dla was grafika się nie liczy i nie ma wpływu na ocenę – dla mnie akurat ma – może powinniście panowie wyciągnąć z szafy C64 albo poczciwego Spectruma?). Mamy już 6,5. Kolejny punkt, może niecały dodaje za udźwiękowienie. Mamy coś w okolicach powiedzmy 7,3 – 7,4. Dziesiętne części punkta dodaje za ciekawe i duże mapy, konkretną ilość broni z której możemy korzystać i całkiem przyjemne, choć nie do końca udane (a raczej nie takie jak obiecywali autorzy w materiałach prasowych) bajery typu ogień. Mamy ósemkę. Zadowoleni? Nie, na pewno nie.
Naprawdę potrzebny jest jakiś system kwantyfikacji cech gry, żeby określić czy jest ona dobra, czy nie (bo o to chyba chodzi w ocenie końcowej)? Gramy, jest dobra, dajemy wysoką notę – tyle. Analogicznie, jeśli wychodzimy z kina, od razu wiemy, czy film nam się podobał, czy nie – nie musimy oceniać każdej sceny z osobna i sumować punktów. Świetne efekty specjalne nie zrobiły z Quantum of Solace filmu, który by się przyjemnie oglądało. Oceniamy gry i filmy jako całość, która może być większa lub mniejsza niż suma poszczególnych części. Dlatego niektóre, nie rzadko w założeniach bardzo proste gry, mają ten czar, mimo iż na pudełku nie ma ani jednego krzykliwego „ficzursa” (np. Half-Life, World of Goo), a inne, często przed premierą opiewane pod niebiosa tytuły, których developerzy nagrywają dziesiątki filmików, wymieniając ich niesamowite cechy i wodotryski, padają na pysk (np. Spore, Age of Conan, Far Cry 2, Alone in the Dark). I nie mówię, że oprawa nie powinna mieć wpływu na ocenę końcową. Ale jest ona tylko pewnym dopełnieniem. Jeśli ładna gra jest słaba, nie będziemy w nią grali. Co z tego, że ogień, co z tego, że grafika, skoro trzeba się zmuszać, żeby odpalić grę. Z tego, co mówisz, to gra o przeciętnej miodności może potencjalnie dostać od Ciebie 10/10. . . Ocena ma być jakimś tam wyznacznikiem, czy gra warta jest kupna, czy nie. A jak ufać takiej ocenie, kiedy FC2 dostał 8/10 po takiej recenzji?
Po przeżyciu afrykańskiej przygody, moje odczucia są praktycznie identyczne, co Katmay’a. Na początku była ekstaza. Łaziłem sobie w spalonej słońcem trawie po kolana, podziwiałem piękne zachody, wsłuchiwałem się w genialne wręcz udźwiękowienie, podziwiałem miejscową faunę przez optykę karabinu wyborowego itd. Niestety po kilku godzinach gry dotarło do mnie, iż ktoś mnie tutaj skutecznie robi w wała. W praktyce w FC2 są dwie rzeczy, które według mnie całkowicie rujnują całą rozgrywkę. Pierwsza sprawa to wspomniane przez katmay’a odradzanie się przeciwników. Kiedy tylko odejdziemy od posterunku choćby o 10 cm za daleko, nagle cudownym zrządzeniem losu posterunek owy znów roi się od żołnierzy. (Podejrzewam, że zrzucają ich tam z talerzy latających). Powiedzcie mi proszę, bo nie rozumiem. Po jakiego diabła implementować w grę mechanikę dzień-noc, skoro nie wykorzystuje się jej do tak podstawowych spraw jak respawn obsady posterunku po kilku godzinach? Przecież technicznie do wykonania to proste jak deptanie kapusty. Druga sprawą, niezmiernie, ale to niezmiernie wkurzającą, jest fakt, że gdziekolwiek mamy misje np. sprzątnięcia jakiegoś jegomościa w szczerym polu, albo zatrzymania ciężarówki z transportem broni, albo odbicia chatki (safehouse), to praktycznie zawsze, z innego wymiaru, tuż za plecami, bezszelestnie pojawia się jeep z naparzającą nam prosto w plecy z wielgachnego ckm’u obsługą. Pomijam tu fakt że wcześniej wspomnianego jeep’a słychać z półtora kilometra, gdy jedzie drogą. Tutaj jednak chyba, założono mu specjalnie na tę okazję superchiper tłumiki, pochodzące z wcześniej wspomnianych talerzy latających. Po prostu *puk* i pojawia się nagle tuz za plecami. Głupota aż boli. Sytuacja ta powtarzała się tyle razy, że po jakimś czasie grania, wyrobiłem sobie odruch idiotycznego gapienia się za plecy, pomimo że znajdowało się za nimi 150km pustej sawanny. Generalnie przygodę z FC2 zakończyłem po jakichś 10h gry. To naprawdę ciekawe, jak dwa, głupie, nieprzemyślane szczegóły, mogą spieprzyć tyle pracy włożonej w zaprojektowanie gry. ps. Właśnie przypomniałem sobie, jak przed wydaniem gry, przez pół roku autorzy chwalili się, że możemy odstrzeliwywać patyczki z drzew. Na tle takich byków jak wspomniane powyżej, fakt ten wydaje się szczególnie ironiczny.
jedynkę far cry, szczególnie w wydaniu na x1 uważam za super giere jednak druga część to dla mnie bardzo słaba gra i z poprzednikami wspólny ma tylko tytuł. Podszedłem do 2 części z entuzjazmem lecz z każą minutą gry coraz bardziej mnie nużyło, szedłem w zaparte przez bite 3 godziny usiłując dać grze szanse ale i to nie pomogło, zwyczajnie gra nie w moim guście. Za duże przestoje przed akcją, za mało kombinowania, nawet grafika dla mnie słaba. Oceniam tą grę na 5/10. Odinstalowałem ją zaraz po tych 3 godzinach po czym grę oddałem koledze.
10/10 na pewno nie bo pewnie takiej gry nigdy nikt nie stworzy, ale już 9/10 tak. A dlaczego? Ano dlatego, że idąc Twoim tokiem rozumowania taki Puzzle Quest zasługuje na jakieś 3/10. Waży 70MB, muzyczka przypomina rzeczy tworzone w trackerach a grafika, no cóż. . . wystarczy spojrzeć na screeny. Mimo to wystawiłem mu wysoką ocenę. Uważam, że można grze dać wysoką notę zaznaczając, że grywalność w niej kuleje tak samo jak można grze dać wysoką notę pomimo tego, że grafika to w niej dwa piksele, muzyki nie ma, ale gra się świetnie.
Najlepszym wyznacznikiem tego czy gra jest warta kupienia jest tekst-recenzja, zaufanie do recenzenta i Twoje własne zdanie. Ty natomiast przedstawiasz to tak, że liczy się tylko ocena. Po co więc klepać te 13tysięcy znaków. Mogłem napisać „Gra jest ładna. Muzyka jest fajna. Gra się średnio. Ocena XYZ”. Pewnie to by Ci wystarczyło.
Grałem w FarCry2 przez bity miesiąc, aż ją skończyłem na poziomie Infamous. Wiele tej grze można zarzucić. Boli ewidentnie zmarnowany potencjał świata, genialnej grafiki, całej oprawy. To trzeba umieć, żeby nie potrafić wykorzystać takiego potencjału artystycznego jaki zawarty jest w grze. Ubisoft powoli zaczyna nas do tego przyzwyczajać. Assassins Creed, Far Cry2 czy Prince Of Persia. Durne schematy i brak pomysłu sugerują, że za tymi grami siedzą ludzie, którzy nie mają w zasadzie pojęcia o rozgrywce. Cóż. Mówi się trudno i pozostaje grać w to co jest. Mnie pomimo ewidentnych braków Far Cry2 naprawdę wciągnął. Pozwolił poczuć klimat. Wspaniały sugestywnie podany kawał Afryki. Do tego stopnia mi się spodobał, że postanowiłem dokupić nawet Fortune Pack. Jak wspomniałem pomimo tego, że gra ma wiele braków, dla mnie jest grą dobrą. Nie zgodzę, się, że gra jest niegrywalna, Jest bardzo grywalna lecz schematyczna. Ta schematyczność wielu po prostu znudzi i odrzuci. Ja FC2 przełknąłem dawkując sobie sesje z grą. Dałbym jej 8. 5, ale jednocześnie kilka batów na garb twórców. Paradoks. Cóż pomimo wad gra dała mi bardzo wiele radochy i wczówy. Szkoda, że Ubi tak zaniedbuje reżyserię fabuły w grach, bo pod względem A/V gry wymiatają.
Tym co mnie urzekło w tej grze, pewnie jak wielu innych, jest grafika i udźwiękowienie. To mocne strony tego produktu. Innym mocnym akcentem jest mapa lub raczej mapy i duża liczba dostępnej broni. Ale czy te elementy wystarczają by gra była tą „naj. . . ” – według mej skromnej opinii to cechy charakterystyczne normalnej, żeby nie powiedzieć przeciętnej, produkcji. Takie czasy. . . Ale póki co gram. . . jeszcze gram. . . ;)ps. ale cichobieżne jeepy i snajperzy o wzroku terminatora mnie baaaardzo wkurzają. . .
To nie jest gra, to jest demo technologiczne. W 100% zgadzam się z recenzentem, że przed grafiką wypada uklęknąć, ale gameplay nie istnieje. Już nawet nie chodzi o nudne misje, bo zanim któraś się powtórzy, po drodze po raz fafnasty będziemy przebijać się z karabinem w ręku przez identyczny checkpoint. . . i żeby choć dało się go wyczyścić raz na 24 godziny! Wprawdzie nie zgodzę się, że przeciwnicy są tacy „uber” (porównajcie sobie „one shot, one kill” Armed Assault w singla!), ale za to zawsze jest ich chmara. Odpuściłem po kilku godzinach, przechodząc może 10%. Pewnym rozwiązaniem byłby coop dla dwóch graczy – wtedy może te checkpointy nie byłyby aż tak dobijające. Cóż. . wiemy jak gra może wyglądać, teraz po proszę o grę na tym silniku, w którą będę mógł pograć 😀
Mi w Far cry 2 przeszkadzał tylko dziwne działanie save-a. Każdy quick save tworzy nowy zapis, co skutecznie uniemożliwia znalezienie jakiegoś starszego zapisu.
Hmm. . nie chce polemizować ale skoro Katmay dodajesz punkty „średniakowi” za to i za tamto, to powinieneś też odejmować za to czy za tamto. . . wtedy już ósemki nie poskładasz i wszyscy będą happy ;-)A na poważnie. Dla mnie osobiście gra startuje z pułapu 0 i teraz dopiero dodaję punkty o odpowiedniej wadze za poszczególne elementy. Grywalność to 50% mojej „wagi” więc bez grywalności trudno o dobrą ocenę i tak za ten „cudowny choć miejscami kiepskawy symulator sawanny” dałby max 4pkt. . .
Imho gra dobra, ale widać, że przerosła twórców. To co ładnie brzmiało w wideo wywiadzie, zapowiedzi lub w prasówce niekoniecznie sprawdziło się w praktyce. Trochę szkoda, ale i tak wolę FC2 niż zaliczyć girsy2 w jeden wieczór i rzucić na półkę
bardzo słaby storyline tej gry i cała masa błędów i śmiesznych rozwiązań, dyskwalifikują tą pozycję jako nastepcę Far Cry. W ogóle uważam że tytuł tej gry to największy bug jaki tej grze mógł się przytrafic. Jedyne co może łączyc te gry to tylko miejsce na tej samej półce w sklepie. Jak dla mnie jedno z największych rozczarowań roku.
Dla mnie ta gra to zmarnowany mega potencjał. Wyobraźcie sobie jak fajnie by było, gdyby można planowało się akcje, można było się podkradać i załatwiać niektóre misje po cichu. Gdyby tak można było wynająć jakiś najemników, którzy wraz z tobą mogli by w nocy przeprowadzić szturm na małe wioski. jakby wepchnęli do tej gry elementy Jaggeta, urealnili rozgrywkę to byłby miód jakich mało. A tak – średniak. Ostatecznie na wysokim poziomie trudności można się pobawić, ale i tak szybko się nudzi.
Ja pamietam dobrze dyskusje z ktorej wynikalo ze jak recenzent nie wie co postawic, a nie chce narazic sie dystrybutorowi to daje bezpieczna 8. I nie robie Ci Katmay zarzutow bo wiem ze nie chcesz sie nikomu przypodobac, a narazac sie tez nie boisz, ale ocena koncowa faktycznie jest nieadekwatna do oceny koncowej. Jesli tak bardzo gra Ci sie nie podoba (czego wyraz dales dobitnie rowneiz w prywatnej rozmowie) to miej jaja zeby dac ta 6. Zaslanianie sie grafika, a potem riposta ze Puzzle Quest powinien dostac 3 faktycznie nie ma sensu. Dobrze wiesz co sie liczy w grach (grywalnosc). M. in. ja dlatego w swoich recenzjach stawiam ocene nie za poszczegolne elementy, tylko staram sie nia odpowiedziec na pytanie „czy gre warto kupic”. Z recenzji wynika ze nie. Z oceny ze tak. Tym razem Kat, w mojej skromnej opinii, troche nawaliles i pisze to z czystej sumpatii:-) i bez zlosliwosci. Pozdrawiam!
Suprise – jeśli już powołujesz się na naszą prywatną rozmowę, to doskonale pamiętam, że mówiłeś, iż gra Ci się bardzo podoba. Mało tego, rozmawiając ze mną mówiłeś, że nie widzisz żadnych wad, o których wspominam. Czemu więc teraz nagle zmieniłeś zdanie i ocena ci nie pasuje? Wiem co się liczy w grach – wszystkie ich elementy, nie tylko grywalność. Gdyby liczyła się sama grywalność, to gralibyśmy w TIE Fighter i inne hity sprzed lat a nie kupowali Crysisy itd. Zdaje się, że napisałem czy warto grę kupić, kto powinien o niej pomyśleć i dlaczego jest tak wysoka ocena. Wszystko zawarłem w ostatniej części tekstu. A że mało kto potrafi przeczytać 13K znaków, mało kto potrafi się oprzeć pokusie zmieszania kogoś z błotem, no cóż – gdyby gra dostała 6 to dopiero byście mieli używanie. Zawsze będzie źle i niedobrze a recenzent jest z reguły chłopcem do bicia. Cóż tak to działa w naszym kraju – mamy 38 milionów ekspertów od gier, każdy bawi się nimi od kołyski i pozjadał wszystkie rozumy, a jak ocena z tekstu nie zgadza się z jego własną to zaczyna się „zabawa”.
A dla mnie najważnieszy jest tekst recenzji, który w tym przypadku jest bardzo dobry. Katmay napisał co wg. niego w grze jest dobre, a co złe. Nie wydaje mi się aby jakiś aspekt gry pominął. Na podstawie tej recenzji potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, czy warto FC2 kupić. Jeśli ktoś podejmuje takie decyzje na podstawie dwóch cyferek to gratuluję przenikliwości (albo zasobności portfela ;-)). Swoją drogą zauważam, że zaczyna tu funkcjonować pewna mutacja prawa Godwina, w której miejsce Hitlera i nazizmu zajmują oceny numeryczne.
Katmay nie zrozumiałeś. Mnie chodzi tylko o pewną niezgodność mocnej krytyki gry w tekście z oceną końcową. Mnie się gra podobała i dałem 9. Tobie się gra nie podobała i to dość mocno – dałeś 8. To nie jest ocena dla produkcji która jest nudna i zabugowana, w która nie chce się grać bo poza widokami nie ma niczego ciekawego. Skoro jest tak cienko to trzeba było walnąć choćby 6 czy za grafike 7, ale 8 to nie jest ocena dla produkcji słabej ale ładnej. 8 powinny dostawać gry, które warto kupić.
Pierwsza odsłona Far Cry przypadła mi średnio do gustu. Fakt, pograłem, doszedłem do jej końca, dobrze się bawiłem ale nie aż tak dobrze jak kiedyś przy np. Unreal’u. Po mimo tego ucieszyłem się wiadomością o drugiej odsłonie. Teraz jednak raczej pobawię się czymś innym. Co do oceny – o co tu k. . . . chodzi? – takie pytanie obija się mi w głowie co raz częściej po przeczytaniu recenzji. Dawniej, kilka miesięcy temu (nie, raczej w latach trzeba policzyć) graczowi wystarczyło przeczytanie informacji o gatunku do którego należy dana gra oraz oceny punktowej by wiedzieć jak jest dobra i czy warto się nią zainteresować. Treść recenzji była rozwinięciem oceny punktowej, informacją za co gra dostała ją taką a nie inną oraz czego gracz może się spodziewać decydując się zagrać. A dziś? Chyba już wszystkie słowa zostały napisane na ten temat i niestety nie jest dobrze. Podkreślę tylko skoro nie wszyscy recenzenci to dostrzegają – ocena punktowa MUSI być odzwierciedleniem recenzji jeśli istnienie tej pierwszej ma mieć sens i nie pozostawiać niesmaku wśród czytelników. Potem wydawcy gier umieszczają te oceny na pudełkach swoich produktów. Kupujący nie musiał czytać recenzji a wysoka punktacja „krzyczy” do niego z półki sklepowej. IMHO, w ten sposób recenzent stawia siebie na równi z tymi twórcami gier, którzy najpierw zasypują potencjalnych graczy informacjami o ogromnym potencjale ich produkcji (odpowiednik oceny końcowej) by potem okazało się że potencjał jest ale niewykorzystany i/lub był w tech demach , trailerach i innych zajawkach (odpowiednik tekstu recenzji).