Przed weekendem mogliście przeczytać naszą relację z tytułowej imprezy. W trakcie tego wydarzenia nie słuchaliśmy jednak tylko i wyłącznie przedstawicieli CD Projektu. Firma pozwoliła nam także rzucić okiem na kilka produkcji, które w niedalekiej przyszłości dzięki jej staraniom trafią do sklepów. Sprawdźcie czego dowiedzieliśmy się na ich temat.
Dziennikarze zebrani na konferencji mieli szansę obejrzeć takie tytuły jak chociażby Two Worlds II, Arcania: A Gothic Tale, Split Second: Velocity i Alpha Protocol. Niestety same pokazy były króciutkie. Na dodatek w trakcie prezentacji można było zadawać pytania, więc ekspresowe omówienia jeszcze bardziej się skracały. Mimo to możemy napisać kilka słów na temat wymienionych przed chwilą produkcji.
Split Second: Velocity
Ironiczne jest to, że kilka tygodni temu produkcja ta otrzymała podtytuł Velocity, czyli prędkość. Tymczasem w tej całkiem ciekawie zapowiadającej się grze, moim zdaniem, póki co brakuje właśnie tej jednej rzeczy – uczucia prędkości. Od dawna wmawiałem sobie, że Split Second może stać się pogromcą Burnouta. Chyba jednak nim nie będzie, co oczywiście nie jest równoznaczne z tym, że pozycja ta prezentuje się słabo.
Autorzy Split Second w trakcie imprezy pokazali dwie plansze z pełnej wersji swojego dzieła. Pierwsza z nich to typowy wyścig utrzymany w stylu tego, co widzieliśmy już chociażby w tym albo tych materiałach filmowych. Sportowe auta pędzą po trasie, wysadzając w powietrze co tylko się da. Wygląda to niesamowicie efektownie, ale jak już wspominałem, mocno brakuje mi tu tej niesamowitej prędkości znanej chociażby z produkcji studia Criterion.
Wybuchowo i… nudno?
Drugi pokazany wyścig przenosił gracza do kanału burzowego, w którym mknęły sportowe maszyny. Tym razem jednak naszym celem nie będzie przegonienie wszystkich, a unikanie wybuchowych beczek zrzucanych z osiemnastokołowych ciężarówek. Wymijać musimy dwa rodzaje eksplodujących niespodzianek. Niebieskie nie niszczyły naszego auta kiedy w nie wjechaliśmy, a jedynie je spowalniały. Uderzenie w czerwoną beczkę było równoznaczne z utratą pojazdu, jego „odrodzeniem się” na trasie i utratą kilku cennych sekund. Czas zyskiwaliśmy natomiast dzięki wyprzedzaniu ciężarówek. W trakcie wyścigu gra naliczała punkty za jak najdłuższą, bezkolizyjną jazdę, a w pewnym momencie uruchamiała tryb nagłej śmierci. Dopiero wtedy zniszczenie naszego auta kończyło wyścig i pozwalało przejść do menu, w którym podliczane były zdobyte punkty. Osoba, która zdobyła ich najwięcej wygrywała.
Choć pokazano nam jedynie dwa krótkie wyścigi, to autorzy gry zdążyli jeszcze powiedzieć na jej temat kilka słów. Powtórzono między innymi to, że wirtualne wyścigi są częścią wielkiego show typu reality TV.
Minimalistyczny HUD
Zorganizowano je na potrzeby telewidzów, którzy zobaczą jeden cały sezon programu, składający się z sześciu różnych wydarzeń. Każde z nich to z kolei dwanaście różnego rodzaju zawodów. Taka konstrukcja gry może sugerować, że w jakiś czas po jej premierze zobaczymy kolejne „sezony” programu SS:V czy to w formie mikrododatków, rozszerzeń albo następnych części tego tytułu. Są to jednak tylko moje domysły. Autorzy Split Second nie chcieli zdradzić jakie mają plany na przyszłość, choć zaznaczyli, że sprawdzimy ich dzieło w akcji jeszcze przed jego premierą dzięki wersji demonstracyjnej.
Poznaliśmy także kilka innych ciekawych faktów dotyczących tej produkcji. Wiadomo między innymi, że na wielbicieli szybkiej jazdy i destrukcji przygotowano trzy klasy maszyn. Są to szybkie super cars, wytrzymałe muscle cars i największe dostępne auta – monster trucks. Ważną odgrywać będzie ich wygląd. Dzięki niemu dowiemy się jak dobrym kierowcą jest dany przeciwnik. Im więcej naklejek, tatuaży ozdabia jego maszynę, tym bardziej utytułowany jest jej właściciel. Powiedziano także, że w pełnej wersji gry weźmiemy udział w pięciu różnych rodzajach zawodów. Wymieniono jednak tylko trzy z nich – wyścig, próba czasowa oraz survival. Bawić możemy się samemu albo ze znajomym na jednej konsoli. W takim wypadku możemy zdecydować się na zabawę na podzielonym ekranie. W trybie multiplayer szaleć może natomiast maksymalnie ośmiu kierowców.
Muszę także wspomnieć o tym, że gra wygląda naprawdę nieźle. Oczywiście najbardziej rzuca się to w oczy kiedy uruchomimy tzw. power plays czyli niszczycielskie ataki polegające na zrzuceniu na głowę przeciwników jumbo jeta czy stojącego w porcie masowca. Jeśli zaś chodzi o same ataki, to niektóre z nich – te największe – wykorzystamy jedynie w określonych miejscach i nie będziemy ich mogli „zregenerować”. Słabsze ataki wyprowadzimy natomiast w dowolnej chwili. Te manewry wykorzystamy dowolną ilość razy, o ile rzecz jasna zgromadzimy wystarczającą ilość „mocy” przyznawanej za wyprzedzanie, utrzymywanie się na ogonie przeciwnika czy wykonywanie efektownych manewrów. Ciekawostką, która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła jest HUD umiejscowiony pod autem. Nie dość, że jest czytelny, to jeszcze nie zaśmieca ekranu, na którym w zasadzie przez cały czas coś się dzieje.
Maj będzie więc ciekawym miesiącem. Wtedy to właśnie do sklepów trafi zarówno Split Second: Velocity, jak i nowe dzieło studia Bizarre Creations – Blur. Które z nich zdobędzie serca graczy? Tego dowiemy się wkrótce.