Świeżo posypana kreska…
Bullet-Time jest o wiele ładniejszy niż w Max Payne. Jedyną jego wadą są chwilowe braki płynności!
Vic nie jest mocny wyłącznie w gębie, ale także i w spluwach, za pomocą których rozwalać będzie napotkanych przeciwników. Do jego dyspozycji oddano blisko trzydzieści rodzajów broni, wliczając w to pistolety, rewolwery, strzelby, karabiny, jak i ciężkie karabiny maszynowe. Arsenał jest naprawdę imponujący i w połączeniu z płynnym bullet-time’em pozwala graczom wykazać się inwencją i pomysłowością w eliminacji wszystkie, co jest nam wrogie… a sposobów na osiągnięcie tego celu jest naprawdę mnóstwo! I chociaż gra jest reklamowana jako połączenie akcji ze skradanką, to raczej rozwiązań rodem ze Splinter Cell nie oczekujcie. Jeśli nawet twórcy chcieli osiągnąć jakiś złoty środek między grywalnością rodem z Max Payne a tą ze Splinter Cell, to zawiedli na całej linii. W większości przypadków wkroczenie na rympał sprawdza się o wiele bardziej niż skradanie i chowanie w cieniu drzew… Oczywiście można próbować wczuwać się w Sama Fishera, ale jest to kompletnie bez sensu, gdyż tylko duże strzelaniny, czyli wielkie jatki pozwalają nam w pełni wykorzystać spowolnienia czasu i rozkoszować się spektakularnym baletem wśród oceanu przelatujących pocisków!
Reguła rozgrywki jest prosta – biegaj, strzelaj i szukaj schronienia przed nadciągającymi kulami. Jeśli nie będziemy mieli naładowanego paska aktywującego bullet-time wówczas naszym priorytetem będzie ochrona czterech liter Vica. Chowanie się za wszelakie przeszkody z pewnością wydłuży żywot każdego agenta DEA. Corbet potrzebuje schronienia, gdyż kiedy nie może wykorzystać swoich zdolności spowalniania czasu wówczas staje się dość łatwym celem. Jeśli będziemy sprytni, to wyeliminujemy każdego zbira z ukrycia. A jest gdzie się chować – wnętrza budynków, drzewa, skały, a nawet pojazdy są idealną ochroną przed ostrzeliwującymi nas bandziorami.
Bardzo często pomocni okazują się sojusznicy… tak! W El Matador, oprócz Vica, do akcji wkraczają sprzymierzeni, lokalni agenci do walki z kartelami narkotykowymi, tzw. policyjna śmietanka Bogoty. Jeśli chodzi o ich AI i pomoc przy mniej lub bardziej skomplikowanych akcjach taktycznych, to nie mamy po co na nich liczyć. W gruncie rzeczy ich obecność sprowadza się do roli mięsa armatniego, które będzie odciągać uwagę przeciwników od Vica. NPC pałętają się miedzy nogami, strzelają mało celnie i właściwie to sami będziemy rozwiązywać wszystkie problemy. Z pozoru wydawać by się mogło, że wspomniane postaci są zbędne. Otóż nie – odgrywają one bowiem istotne role w scenariuszu i ich obecność uzasadniona jest dialogami i wątkami, w które Corbet będzie się musiał zagłębić, jeśli chce rozbić cały La Valedora.
Totalna sieczka w bullet-time w przepięknych, chciałoby się rzec, tropikalnych klimatach!
Klonując Maxa w oczekiwaniu na Alan Wake’a
To on jest prawem i sprawiedliwością!Jaki więc jest El Matador? Śliczny, krwisty i wykorzystujący bullet-time na maxa do bólu. Slogan może nie jest najwyższych lotów, ale w pełni odzwierciedla grywalność, którą kryje w sobie ten tytuł. Przez długie miesiące produkcji gry nikt tak naprawdę nie skupiał swojej uwagi na tej grze. Wpłynęło jej to wyłącznie na plus, gdyż producenci w spokoju mogli pracować nad swoją koncepcją mechaniki zabawy. Efekt jest przez to satysfakcjonujący, nie rozczarowuje nawet brakiem optymalizacji niektórych etapów gry. El Matador to idealny klon Maxa Payne. Gra, która idealnie wypełnia pustkę w oczekiwaniu na Alan Wake! Valhalla poleca!
Vic Corbet to najlepszy agent do zadań specjalnych! Teraz, kiedy narkotykowi bandziorzy wdarli się do kwatery głównej DEA w Kolumbii i zamordowali wszystkich pracujących tam agentów tylko on może wypełnić zemstę, której domaga się rząd Stanów Zjednoczonych. Recenzujemy El Matador – grę, w którą zagrywają się baronowie narkobiznesu z Kolumbii!
Plusy
1.2.
Minusy
1.2.
Czy ja jestem ślepy czy tu nigdzie nie ma oceny?
heh wdawało by się że ta gra nie ma żadnych błędów, prócz słabego AI lokalnej policji oraz tego że czasem komp sie przytnie na bullet-time
Slogan powinien być „zerżnąć i zarobić”. Max Payne to podstawa, ze screenów otoczka wygląda ja Far Cry, miasto jak Battlefield 2, HUD i efekt rozmazywania jak w FEAR. Coś mnie odpycha od tej gry.
a czemu? jak z zalozenia miala to byc czysta akcja to wlasnie przez Ciebie przytoczony mix wydaje sie przepisem na sukces – jesli tylko dobrze wykonane, a wynika z recenzji, ze tak jest to bomba! ja lece czytac wiecej o grze i cos czuje ze moge sprobowac bo wlasnie szybkiej akcji mi czasem brakuje ostatnio 😉
Czy przypadkiem nie tęsknicie za gameplayem z Maxa Payne’a? Wiadomo już, że prędko MP3 nie zobaczymy. Alan Wake się robi i robi wszystko wskazuje na to, że nie będzie to gra podobna do Maxa. Nie było dotąd gry, która mogłaby zająć miejsce Payne’a. El Matador też go nie zastąpu, ale idealnie wypełnia pustkę. Żzyna na maxa – ok. . . ale rewelacyjnie zrobiona i przez to gra się super!