Zadymione ostrza

Assassin’s Creed 2 podobnie jak jego starsze rodzeństwo jest grą łączącą elementy gry akcji i zręcznościowej, platformówki. Lwią część czasu poświęconego tej produkcji spędzimy więc na wspinaniu się na różne budynki, skakaniu po ich dachach i eksterminowaniu setek przeciwników.

Małe zakupy

Najmniej zmian wprowadzono w przypadku elementów platformowych. Nasz bohater zyskał tylko dwie nowe umiejętności. Pierwsza z nich to możliwość wybijania się w powietrze ze zwisu. Dzięki niej Ezio potrafi złapać się krawędzi platform niedostępnych dla Altaira (bohatera Assassin’s Creed). Jego druga nowa umiejętność to pływanie, które przydaje się zarówno we Florencji, jak i rzecz jasna w Wenecji. Podobnie jak w przypadku poprzedniej części gry kontrolowanie naszej postaci to czysta przyjemność. Ezio potrafi wejść praktycznie wszędzie, robi to szybko i sprawnie i w zasadzie przez cały czas zachowuje się tak jak tego chcemy. Samo sterowanie jest oczywiście intuicyjne i łatwe do opanowania. W tym przypadku Ubisoft najwyraźniej doszedł do wniosku, że lepsze jest wrogiem dobrego i praktycznie skopiował rozwiązania znane z poprzedniej części gry. Posunięcie niezbyt oryginalne, ale grunt, że działa.

Tak dobrze nie jest już jednak w przypadku bijatyk. Tu Ezio może się popisać większym repertuarem ruchów niż Altair, ale walki szybko stają się nudne przez co będziemy chcieli ich unikać. Cóż się nie udało? Pozwólcie, że zacznę od plusów.

Przede wszystkim zwiększyła się ilość śmiercionośnego sprzętu, z którego skorzystamy. Najbardziej atrakcyjną nowością są oczywiście podwójne ukryte ostrza, umożliwiające eliminowanie pary przeciwników na raz. Sama radość. Nasz bohater wykorzystuje też zatrute ostrze, którym wystarczy ukłuć wroga, by po chwili zakończył żywot, w konwulsjach tarzając się po ziemi, oraz bomby dymne. Sprawdzimy też prymitywną broń palną schowaną w rękawie Ezia, a nawet podniesiemy uzbrojenie pokonanych wrogów. Mogą to być miecze, topory, pałki czy włócznie. Naprawdę jest tego sporo, a do już wymienionego sprzętu dochodzi ten, który możemy kupować. U kowala nabędziemy uzbrojenie podzielony na broń główną i dodatkową (oraz amunicję). Oszczędności wydać możemy na imponujący zestaw mieczy, sztyletów, noży i buzdyganów różniących się między sobą parametrami takimi jak możliwość parowania ciosów czy prędkość wyprowadzania ataku. Każda broń jest inna, a po jej nabyciu ślicznie wykonany model tejże będzie wisiał u pasa Ezia. Trzeba pochwalić Ubisoft za wprowadzenie do gry tylu nowości.

Leonardo przy pracy

Jakby komuś było mało to oprócz broni możemy też kupować elementy pancerza i sakiewki. Te drugie pozwalają przenosić więcej apteczek albo noży do rzucania. Zbroje są w grze cztery. Każda składa się z takiej samej ilości fragmentów. To jednak jeszcze nie wszystko. Ezio nosi też płaszcze. Niektóre z nich dają nam specjalne bonusy, a w trakcie zabawy możemy wybrać kilka kolorów tychże. To niby drobnostka, ale mnie bawiła na tyle, że dość często zmieniałem wygląd tej części odzienia. Oczywiście zbroje i płaszcz (oraz jego animacja z Eziem zarzucającym powiewający na wietrze kawałek materiału na ramię) wyglądają po prostu świetnie.

Zabić kretyna

Póki co się zachwycam nowościami, ale dalej nie jest zbyt różowo. Niestety gdzieś przed premierą Assassin’s Creed 2 z gry uciekła sztuczna inteligencja przeciwników. Ubisoft popsuł też walkę przez to, że nie wyłapał dość istotnego niedociągnięcia.

Mordowanie przeciwników nie jest trudne ponieważ za długo zastanawiają się nad tym co chcą zrobić. Nawet jeśli jest ich dziesięciu, nie potrafią nas skutecznie atakować. Na dodatek po chwili odkryjemy pewien błąd, którego będziemy nadużywali już do końca gry. Sprawia on, że wszystkie opisane przed chwilą rodzaje broni stają się bezużyteczne.

Autorzy AC2 pozwalają nam w zasadzie bez ograniczeń korzystać z ukrytego ostrza, którym zabijamy wrogów za pomocą jednego ciosu. W poprzedniej części gry wykrycie naszego bohatera sprawiało, że przeciwnicy potrafili parować tę broń. W tej odsłonie nie potrafią się przed nią bronić. Normą jest atak z dachu zakończony zamordowanie dwóch wrogów (przypominam o podwójnych ostrzach). Zanim reszta zdąży cokolwiek zrobić już dopadamy kolejnych. Resztę, jeśli jeszcze jacyś się ostali, możemy dobić nie zmieniając uzbrojenia. Wystarczy jak maniak wciskać klawisz odpowiadający za cios, a co któryś z nich będzie dochodził przeciwnika i zabierał mu trochę energii. Jednocześnie prędkość wyprowadzania uderzeń za pomocą ostrza uniemożliwi mu przeprowadzenie kontraataku. Słabo? Niestety jest jeszcze gorzej. Kiedy bijemy się w towarzystwie sojuszników wystarczy biegać po polu bitwy i wyszukiwać wrogów związanych walką. Odwróceni do nas plecami wystawiają się na jeden zabójczy cios. Starcia w tłumie sprowadzają się więc do przeskakiwania od przeciwnika do przeciwnika, zachodzenia go od tyłu i mordowania po wciśnięciu jednego przycisku. Manewr ten pozwala nam skończyć każdą walkę w kilkanaście sekund.

Nie przydadzą nam się więc inne świeże pomysły ludzi z Ubisoftu, którzy pozwolili nam rozbrajać wrogów (i podnosić ich broń), mordować ich kiedy jesteśmy ukryci w wozie z sianem czy wskakiwać na nich z dachu, wykorzystując ukryte ostrza. Swoimi umiejętnościami nie zaimponują nam też nowi wrogowie wśród których znajdziemy nie tylko ciężko opancerzonych, ale i szybkich wojowników. Wymienione wady sprawiają, że walka w Assassin’s Creed 2 dla wielu stanie się przytłaczającym balastem. Jej słabość, toporność widać zresztą wyraźnie podczas dwóch starć toczonych nie przez Ezio, a przez Desmonda w teraźniejszości. Są one naprawdę kiepskie.

Co jeszcze można wymyślić?

Lans

Wady te moim zdaniem wynikają z tego, że twórcy recenzowanej gry za bardzo skupili się na poprawianiu najczęściej krytykowanego elementu oryginalnego Assassin’s Creed. Chodzi tu naturalnie o zadania poboczne, których w pierwszej odsłonie dzieła Ubisoftu było zbyt mało, a te które mogliśmy wykonać zbyt często się powtarzały.

W AC 2 czeka na nas mnóstwo atrakcyjnych niespodzianek. O ile główne misje nie odbiegają schematem od znanych rozwiązań (choć i tu jest nieco ciekawiej), wśród tych pobocznych znajdziemy m.in. dobrze znane poszukiwanie „znajdziek”. Tym razem są nimi naprawdę trudne to odnalezienia orle pióra, skrzynie z florenami (waluta w grze) oraz figurki, które możemy ustawić w swojej willi. Mamy już trzy niewielkie zadania. Do nich dołączają misje kurierskie, bijatyki, zabójstwa, wyścigi, poszukiwanie ukrytych skarbów i dobrze znane wspinanie się na punkty widokowe. Tych nazw raczej nie trzeba objaśniać. W trakcie gry zdobywać będziemy także strony tzw. Kodeksu. Po przyniesieniu ich do Leonarda da Vinci, wynalazca odszyfruje je dzięki czemu skorzystamy z mocniejszego sprzętu albo wydłużymy sobie pasek zdrowia. W niektórych trudno dostępnych miejscach ukryto także tajemnicze pliki pozostawione w Animusie przez naszego poprzednika (Obiekt 16). Aby poznać ich zawartość będziemy musieli za każdym razem rozwiązać dość łatwą zagadkę.

Próbując zadowolić wymagających fanów elektronicznej rozrywki, Ubisoft eksperymentował nawet z „grą wieloosobową”. Jedna z misji, którą przejdziemy w trakcie gry to typowa zabawa w Capture the Flag. Dla wymagających przygotowano też krótki lot nad dachami Wenecji (korzystamy z prototypu maszyny latającej Leonarda da Vinci), możliwość prowadzenia karocy (niedługa, ale przyjemna mini gra), a nawet dość toporną jazdę konną i pływanie gondolą. W niektórych momentach autorzy gry puszczają nawet do nas oczko, sprawiają że Assassin’s Creed 2 staje się bardziej humorystyczne. Mam tu na myśli chociażby spotkanie z krewnym Ezio o imieniu Mario (zgadnijcie jak się przedstawia). Nowością jest też system rozgłosu. Działalność Ezio sprawi, że strażnicy szybciej wyłapią go w tłumie. Aby stać się anonimowym mieszkańcem miasta będziemy musieli zrywać listy gończe, przekupywać heroldów albo mordować urzędników państwowych.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

19 KOMENTARZE

  1. It’s-a me, Mario! :PPlanuję zakup, ale waham się pomiędzy wersją PC a X360. Co będzie lepsze? W jedynkę grałem na PCcie i nie miałem żadnych problemów z sterowaniem. A może lepiej będzie na padzie?

  2. A ja bym proponował zakup pada Xa kompatybilnego z PC i praktycznie problem z głowy. Natomiast grze trudno się oprzeć.

  3. A ja tylko chciałbym podziękować chłopakom z Valhalli za te wszystkie recki gier, którymi jesteśmy zasypywani, szczególnie w tak pracowitym okresie dla branży rozrywki elektronicznej. Praktycznie co kilka dni wychodzi recenzja nowej gry. Świetna robota panowie!!

  4. Na AC2 to poczekam na wydanie Premium games ;)A ja chcialbym zrobic malutkiego Offtopa, i zapytac sie, kiedy bedzie zapowiedziana recenzja Borderlands 😉

  5. A ja chcialbym zrobic malutkiego Offtopa, i zapytac sie, kiedy bedzie zapowiedziana recenzja Borderlands 😉

    W tym tygodniu albo na początku przyszłego. Staramy się przechodzić i opisywać gry tak szybko jak się da, ale sam wiesz, że jest ich obecnie tyle, że nie wiadomo, którą „robić” w pierwszej kolejności.

  6. Moje zdanie na temat tej gry jest takie, że po przeczytaniu tych wszystkich peonów jak to Ubi poszedł po rozum i posłuchał fanów, gra mnie zachwyci. Otóż, nie:1. Gra jest nudna, najzwyczajniej w świecie nudna, no nie tak jak pierwowzór, ale zawsze. 2. Mapa jest skopana,3. Sterowanie okropne, mam wrażenie, że nawet gorsze niż w części pierwszej. Czasem postać najzwyczjniej w świecie nie regauje na to co jej się każe robić, szczególnie widać to podczas wspinania. 4. Ma bugi i to nie małe, czasem trzeba wyłączyć gre, aby coś ukończyć. . . . na zasadzie. . może tym razem gra mi pozwoli złapać się tej deski, którą przecież mam złapać. . . . no comments,5. Klimat jest średni, grafika nie powala, czasem mam wrażenie, że ta w części pierwszej była ciekawsza/bardziej klimatyczna, może mniej kolorowa, ale ciekawsza i pasująca do całości. 6. Główny bohater jest mało fajny, ot taki włoski lover za 5 groszy, Altair miał charyzme i klimat, ten ma tylko kaptur i głupi akcent,7. Może zadań jest sporo, może okraszone dodakowym dialogiem i motywem działania, ale koniec końców i tak sporawdza się to do tego samego ;|8. Ktoś nie pomyślał nad zadaniami – dostajesz zadanie. . widzisz gdzie masz iść, dymasz w drugi koniec miasta, nie udaje ci się, automatyczny restar, startujesz z tego samego punktu co wcześniej, znowu biegniesz jak głupek przez pół miasta. Zresztą kto wymyślił automatyczny restar ? Nie lepiej spytać gracza – chcesz jeszcze raz ?9. Leonardo – no jest, ale postać aspiruje do jakiegoś chłystka, domorosłego „inventora”. Nie wiem jaki był w realu 😉 ale na potrzeby gry mogli z niego zrobić ciekawszą postać,10. No i ten włoski język dżizas, co za debil wpadł na pomysł, aby połowe kwesti mówili po włosku, czy akcent nie wystarczył. A jak już mieli taki plan to niech przynajmniej to tłumaczą(napisy enyłan ?!) na język zrozumiały dla innych. ,11. Nie kumam zasad tej gry, a właściwie pomysłu dot. wtapiania się w tłum. Na początku uczą cię jak to musisz chodzić z tłumem, kurtyzanami itp. klimaty, aby móc się ukryć i niezwracać na siebie uwagi. . . . a teraz real, spróbujcie tak wykonać jakiegoś quest-a, jak tylko będziecie chcieli skorzystać z tych sztuczek to w 80% przypadków po podejściu do ofiray(która cię przecież w życiu na oczy nie widziała) skończy sie to tak, że podniesie alarm, wymieniony restart misji i jedziemy od początku. Sprowadza się to do tego, że większość misji gdzie mamy kogoś zabić, po prostu wykonujemy metodą „czołgu stalina”. 12. Są dodatkowe gadżety na zasadzie „zatrute ostrze”, tylko po co, sens korzystanie z tego tak samo jak i efekt/skuteczność jest mocno dyskusyjny. Mamy jeszcze bomby dymne, które jak by się wydawało mają zdezorientować wszystkich,że cię nie widzą, niestety w zadaniach gdzie nikt ma nas nie zauważyć nie możemy ich użyć, gdyż użycie kończy nam misję, zostaliśmy wykryci!. . . ta dam!Gra ma kilka dobrych cech, ale w natłoku powyższych po 3 dniach grania na myśl o niej miałem odruch wymiotny. Reasumując gra nie jest taka fajna jak ją opisuje większość serwisów, uważam, że jest przereklamowana, pomimo, że głupota misji w pierwszej części była nieprzejednana, to chyba już wolałem tamtą odsłone ze względu na klimat. Nie da się ukryć, że jest długa, a to dlatego, że są w niej nudne zabiegi, niepotrzbne dłużyzny. Dałbym max z 7 za chęcie i usprawnienia, bo jest to nic innego jak odgrzewany kotlet z inną przyprawą. W tym okresie jest dużo fajniejszych gier do nabycia niż „Ass 2”. Na koniec pamiętajcie, że to tylko moje zdanie ;]

    • 6. Główny bohater jest mało fajny, ot taki włoski lover za 5 groszy, Altair miał charyzme i klimat, ten ma tylko kaptur i głupi akcent,

      Altair od dawna razem z Master Chiefem prowadzi w konkursach na najbardziej przereklamowaną postać w grach wideo. Właśnie Altair ma tylko kaptur i szósty palec. Jest wyczesany, racja, ale nic poza tym. Jest pusty. Ezio ma jakąś historię i przede wszystkim fabuła „wewnętrzna” (o otoczce współczesnej naprawdę nie chce mi się gadać), historia jego zemsty jest naprawdę ludzka i dobrze opowiedziana.

      • Altair od dawna razem z Master Chiefem prowadzi w konkursach na najbardziej przereklamowaną postać w grach wideo. Właśnie Altair ma tylko kaptur i szósty palec. Jest wyczesany, racja, ale nic poza tym. Jest pusty. Ezio ma jakąś historię i przede wszystkim fabuła „wewnętrzna” (o otoczce współczesnej naprawdę nie chce mi się gadać), historia jego zemsty jest naprawdę ludzka i dobrze opowiedziana.

        Zgadzam się z Mster Thief-em, to najgorszy gniot ever, gość w kasku od motokrosu, niemowa z gry dla dzieci z postaciami z Power rangers. Nie jestem ignorantem 😉 chciałem zrozumieć – mam 3 części Halo, każda obssya na coraz to nowszym, wyższym levelu. Co do Altaira – to prawda wygląda bardzo dobrze, ale nie opowiedzieli jego historii najlepiej, do tego debilny gameplay z Ass 1 zniszczył jego postać, bo ludzie przez to go zaczeli postrzegać: Nudna gra -> nudna postać. Tutaj może i jest historia, jakaś linia fabularna, ale to co prezentuje, to kwestia szeroko pojętego gustu i tego co człowiek chce odnaleźć w grze, czy kolejny real life i ludzkie historie czy bohatera, ktorym się fajnie gra. Może nawet się zgodze, że fabuła jest lepsza niż w jedynce, co nie zmienia faktu, że jeśli się nie idzie tylko po głównych misjach to gra jest tak nudna jak flaki z olejem, a nawet główne misje często, gęsto obsysają. Co z tego, że (załóżmy) historia jest super fajna jak gameplay jest „broken”:Idź tam. . . śledz gościa przez pół miasta, idzie wolno, trudno . . . o zobaczył cię, od nowa. . . dymasz pół miasta. . . same all, same all. . . . nuuuuuda, ale to jaka!W każdym nowym mieście jak nie jesteś icognito, to musisz chodzić 2 km na godzine, aby cię straż miejska nie zwinęła. . . przemieszczanie się trwa wieczność. Wybacz, nie przekonasz mnie do wielkości tego tytułu, dla mnie to średniak, mocny bo mocny, ale tylko tyle, reszta to prężny marketing.

  7. Generalnie zgadzam się z Denialem. AC2 jest równie jeśli nie bardziej przereklamowane niż jedynka. Asasyn świetnie prezentuje się w reklamówkach i trailerach. Reszta skrzypi.

  8. Przepraszam bardzo. Nie wiem, czy na Waszym portalu recenzje są pisane na tzw. podpuchę by zachęcić do dyskusji i zaognić środowisko. Jeśli celowo zniżacie się do poziomu tego typu portali, to mój poniższy tekst jest nieuzasadniony i można go pominąć. Jeśli natomiast miałbym nazwać ten tekst rzetelną „recenzją” to łapię się za głowę. Zanim przejdę do sedna sprawy – tak, każdy ma prawo do swojego zdania i opinii, ale jeśli tekst pisze osoba uważająca się za krytyka gier to rozumiem, że grał w więcej niż jedną grę. Oczywiście każdy może mieć też gorszy dzień, może recenzenta goniły terminy i miał kilka godzin na napisanie tekstu, spisanego na kolanie z przemyśleń po kilku pierwszych momentach gry. I choć nie ma szans by to udowodnić, to nie wierzę, że ukończył on drugie wydanie Assassin’s Creed. Bo w przypadku tej gry, by ją zrozumieć nie wystarczy obejrzeć końcowych napisów. Ukończyć grę, a dojść do jej końca to dwie różne rzeczy. Stąd też gdy widzę słowa „nie wybitna” historia ogarnia mnie furia. Jeśli Assassin Creed nie ma wybitnej historii, oznacza to, że:a) autor ma wielkie problemy z językiem angielskim lub nie nadążył czytać Polskich napisów i po prostu historii nie zrozumiałb) wszystkie gry w historii ludzkości nie posiadają „wybitnej” historii. Przecież do takiego stopnia można spłycić każdą grę. W każdej produkcji naszym celem jest „zabicie tego złego”. Stopień złożoności i genialnych pomysłów na jakie wpadli developerzy zasługuje na podziw, a nie na podsumowanie dwoma słowami co wskazuje tylko na niezorientowanie autora tego tekstu. Nie chcę psuć niespodzianki dla wszystkich osób którzy nie grali w tą grę, ale sposób łączenia faktów (które mają swoje autentyczne historyczne odniesienie), podobnie jak autentycznych postaci historycznych jest zdumiewający. Sam, nigdy w życiu nie wpadłbym na pomysł spojrzenia na historię naszego świata w ten sposób i daje to naprawdę do myślenia, nawet jeśli w kilku miejscach jest troszeczkę naciągnięta. Mógłbym jeszcze rozwodzić się na temat sterowania, choć w tym przypadku wystarczy żebym zadał pytanie czy autor kiedykolwiek grał w grę Mirrors Edge, ale z góry sam sobie odpowiadam na to pytanie. Opis misji pobocznych to kolejny dowód na to, że autor liznął tylko grę. A szkoda. Przepraszam bardzo, ale jeśli ktoś chce pisać o takiej grze, na poważnym portalu internetowym za jaki jak mniemam uważa się Valhalla to takie teksty po prostu nie przystoją. Może w naszym społeczeństwie minęły już czasy gdy recenzent do każdego tekstu się najzwyczajniej w świecie przygotowywał. Tak było za moich czasów, szkoda że teraz wszyscy idą na łatwiznę. Nie oczekuję odpowiedzi na swój tekst. Zarejestrowałem się u Państwa tylko by opublikować swój cichy bunt starszego gracza, który tęskni za czasami doceniania kreatywności ludzkiej.

  9. Oczywiście każdy może mieć też gorszy dzień, może recenzenta goniły terminy i miał kilka godzin na napisanie tekstu, spisanego na kolanie z przemyśleń po kilku pierwszych momentach gry. I choć nie ma szans by to udowodnić, to nie wierzę, że ukończył on drugie wydanie Assassin’s Creed.

    To akurat da się sprawdzić i udowodnić. Zdaje się, że Xbox zapisuje daty zdobycia osiągnięć. Zapewniam Cię, że każdą grę – również Ass Creed 2 – kończę zanim napiszę jej recenzję. Zanim napisałem tekst spędziłem przy produkcji Ubisoftu wiele godzin.

    Nie chcę psuć niespodzianki dla wszystkich osób którzy nie grali w tą grę, ale sposób łączenia faktów (które mają swoje autentyczne historyczne odniesienie), podobnie jak autentycznych postaci historycznych jest zdumiewający. Sam, nigdy w życiu nie wpadłbym na pomysł spojrzenia na historię naszego świata w ten sposób i daje to naprawdę do myślenia, nawet jeśli w kilku miejscach jest troszeczkę naciągnięta.

    To jest zdumiewająca czy naciągnięta? I jeszcze to „troszeczkę”, które zapewne jest jednoznaczne z „mocno”, ale dla niepoznaki używasz łagodniejszego słowa. Jeśli połączenie historii Altaira i Ezia z kilkoma postaciami takimi jak chociażby Marco Polo uważasz za niesamowite osiągnięcie, to proponuje Ci sięgnąć chociażby po grę Deus Ex. Tam masz właśnie wybitnie dobrze napisaną historię i świetnie stworzony świat, w którym połączono mnóstwo pomysłów i teorii.

    Mógłbym jeszcze rozwodzić się na temat sterowania, choć w tym przypadku wystarczy żebym zadał pytanie czy autor kiedykolwiek grał w grę Mirrors Edge, ale z góry sam sobie odpowiadam na to pytanie. Opis misji pobocznych to kolejny dowód na to, że autor liznął tylko grę. A szkoda. Przepraszam bardzo, ale jeśli ktoś chce pisać o takiej grze, na poważnym portalu internetowym za jaki jak mniemam uważa się Valhalla to takie teksty po prostu nie przystoją. Może w naszym społeczeństwie minęły już czasy gdy recenzent do każdego tekstu się najzwyczajniej w świecie przygotowywał. Tak było za moich czasów, szkoda że teraz wszyscy idą na łatwiznę.

    I tu właśnie pokazałeś ile znaczy Twoja „krytyka” i to, że zasady, którymi podobno się kierujesz najwyraźniej nie dotyczą Ciebie. Skoro tak się do wszystkiego przygotowujesz, to wystarczyłoby żebyś zerknął na kartę Mirror’s Edge na Valhalli (zajmuje to mniej niż minutę) Wiedziałbyś czy i kto grał (recenzował) tę produkcję. Najwyraźniej z „twoich czasów” zostało tylko to, że wypada być hipokrytą, a nie do czegoś – łącznie z krytykowaniem – się przyłożyć. Patrząc zresztą na to kto pierwszy pozytywnie ocenił Twój wpis można bez problemu dojść do wniosku, że jesteś kolegą osoby, która niedawno sprowadziła krytykę do wypisania kilku bluzgów na krzyż.

    Nie oczekuję odpowiedzi na swój tekst. Zarejestrowałem się u Państwa tylko by opublikować swój cichy bunt starszego gracza, który tęskni za czasami doceniania kreatywności ludzkiej.

    Z tego co widzę jestem graczem jeszcze starszym od Ciebie. Doceniam kreatywność. Tam gdzie jest co doceniać.

  10. b) wszystkie gry w historii ludzkości nie posiadają „wybitnej” historii.

    No wiele się nie pomyliłeś – ja przez ostatnie 10 lat zagrałem w dwie, które mają 🙂

  11. Patrząc zresztą na to kto pierwszy pozytywnie ocenił Twój wpis można bez problemu dojść do wniosku, że jesteś kolegą osoby, która niedawno sprowadziła krytykę do wypisania kilku bluzgów na krzyż.

    Panie Krzysztofie, z uwagą przeczytałem ponownie swój tekst na Moim Forum i dochodzę do wniosku, że Pańska lektura tego tekstu zakończyła się na drugim akapicie. Na dodatek, ma Pan najwyraźniej problemy z czytaniem ze zrozumieniem, chociaż może to też wynikać z nieznajomości struktury naszej „redakcji”. Trzy bluzgi, w jednym zdaniu rzeczywiście mogły przyprawić Pana, najwidoczniej niezwykle delikatną, duszę o cierpienie. Najmocniej Pana za to przepraszam i po raz drugi zapewniam, że pisząc ów akapit nie myślałem, że kogoś dotkną tamte słowa. Warto też, aby odróżnił Pan dwa słowa – polemika, to nie to samo co krytyka – a to właśnie na dyskusję miałem nadzieję publikując swój komentarz pod recenzją The Saboteur. Zresztą ciągle czekam, na obiecaną dłuższą i bardziej wyczerpującą odpowiedź.

  12. @15Możesz darować sobie tego „Pana”. Jesteśmy jeszcze na tyle młodzi (tak mi się przynajmniej wydaje), że możemy sobie mówić po imieniu. Lektura Twojego wpisu nie skończyła się na drugim akapicie, choć zaznaczałem, że w zasadzie przeleciałem go wzrokiem, a nie wnikliwie czytałem. Dusza ma delikatna czy nie, nie lubi, Twoja zapewne też, kiedy w ten sposób krytykuje się jej twórczość, czy jak to teraz ujmujesz w ten sposób prowadzi polemikę. Zresztą tak jak zapowiadałem odniosę się do Twojego wpisu. Oczywiście kiedy tylko znajdę na to trochę czasu.

  13. Miałem tego nie robić, ale że mój profil został prześwietlony i czuje sie wywołany do tablicy to zdecydowałem sie odpowiedzieć. Po pierwsze, jeśli poczułeś sie personalnie urażony to przepraszam, myślałem ze publikując swoje opnie w sieci wystawia sie je tez na próbę publiki. Jeśli uważasz ze to jakaś forma zgryźliwości czy zemsty lub czegokolwiek innego to równie dobrze mógłbym wejść na recenzje The Saboteur i napisać „jesteś głupi”. Tak jednak nie zrobiłem, ponieważ po pierwsze nie uważam ze jesteś głupi a po drugie nie grałem w ww. grę wystarczająco długo by moc sie o niej wypowiadać. Wybrałem wiec tytuł, który wyjątkowo przypadł mi do gustu, a ze sie trafiło ze również go recenzowałeś to postanowiłem sie wypowiedzieć. Nie wiem skąd przekonanie ze uwielbiam bluzgi, ale to przemilczę. Chciałbym tylko obronić swoje argumenty. Napisałeś o ułatwieniach w sterowaniu i pójściu na „łatwiznę”. Jedyny sposób w jaki Ubisoft mógł zmienić ten dobrze sprawdzający się system to go skomplikować. Skoro grałeś w Mirrors Edge to dobrze powinieneś wiedzieć jak to się kończy. Tam gdzie Ezio dostaje się w kilka sekund, Faith potrzebuje arsenału klawiszy do wciśnięcia. Powracając jednak do samej historii. Oczywiście, podałeś przykład którego się spodziewałem i z tym się zgodzę. Nie twierdzę również, że AC2 to gra wybitna na przełomie całych naszych dziejów, ale nie powiesz mi, że gdyby ktoś podał Ci nazwiska takie jak Hitler, Ford, Polo, Da Vinci, Tesla i kazał połączyć ich wspólną historią to wymyśliłbyś coś bardziej ambitnego. Ja bym nie wymyślił i właśnie to w tej grze doceniam. Oczywiście są tytuły takie jakby chociaż wydane w „naszych czasach” Mass Effect czy Dragon Age gdzie złożoność świata sugeruje, że każda tekstura ma w grze podłoże historyczne, ale powiedzenie, że AC2 ma mało wybitną historię to tak jakby stwierdzić, że nowe Ferrari jest mało wybitne bo nadal korzysta ze schematu 4 kół i silnika spalinowego. Czy nie uważasz, że Twój potencjalny czytelnik, który przeczyta Twoją recenzję odbierze AC2 jako przygotówkę w której cały sens opiera się na tym by skoczyć kilku osobom na łeb i wbić im szpikulca w oko? Nie miałem na celu obrażanie Twojej osoby, lecz nie mogę pojąć dlaczego nasze obecne społeczeństwo tak bardzo wszystko krytykuje. Może to tylko ja ale wszędzie gdzie spojrzę to wszystko jest „do dupy” (przepraszam za wulgaryzm, czasami chyba jednak tak lubię). Doceniajmy to co jest nam dane, bo niestety bardziej ambitne produkcje takie jak chociażby Fahrenheit którego do dziś wspominam niestety giną w naszym konsolowym społeczeństwie. Promujmy rodzynki jeśli na to zasłużyły i jeśli widać że developer wysila się na to by przynajmniej choć raz wyciągnąć od nas uczciwie kasę. I jeszcze raz podkreślam. Gdybym chciał Ci nawrzucać, to raczej nie korzystałbym ze swojego prawdziwego pseudonimu, i mógłbym zrobić to w mniej uczciwy sposób.

  14. Nie twierdzę również, że AC2 to gra wybitna na przełomie całych naszych dziejów, ale nie powiesz mi, że gdyby ktoś podał Ci nazwiska takie jak Hitler, Ford, Polo, Da Vinci, Tesla i kazał połączyć ich wspólną historią to wymyśliłbyś coś bardziej ambitnego. Ja bym nie wymyślił i właśnie to w tej grze doceniam. Oczywiście są tytuły takie jakby chociaż wydane w „naszych czasach” Mass Effect czy Dragon Age gdzie złożoność świata sugeruje, że każda tekstura ma w grze podłoże historyczne, ale powiedzenie, że AC2 ma mało wybitną historię to tak jakby stwierdzić, że nowe Ferrari jest mało wybitne bo nadal korzysta ze schematu 4 kół i silnika spalinowego.

    Czy tylko ja dostrzegam tu błąd logiczny? Twierdzisz, że fabuła jest wybitna bo prezentuje akceptowalny poziom spójności? Albo czegoś nie zrozumiałem, albo ktoś tu bardzo stara się przepchnąć tezę o tym, że AC 2 to szalenie ambitna pozycja.

    Tam gdzie Ezio dostaje się w kilka sekund, Faith potrzebuje arsenału klawiszy do wciśnięcia.

    Nie chcę nawiązywać do Twojej dyskusji z Katmayem bo mnie ona jakoś nieszczególnie obchodzi, ale najpierw zarzucasz komuś nierzetelność i to, że źle ocenia fabułę gry, bo jej nie rozumie a teraz wyskakujesz z czymś takim o Mirror’s Edge. Żeby wpisać się w ton Twoich wypowiedzi, ujmę to tak:Utrzymujesz, że Mirror’s Edge ma nazbyt skomplikowane sterowanie, tudzież że wymaga do zabawy obsługiwania arsenału klawiszy. Oznacza to, że:a) masz palce z drewna i nie potrafisz ogarnąć jednego z najbardziej intuicyjnych schematów sterowania w zręcznościówkach, jakie ukazały się w ostatnich latach. b) wszystkie gry w historii ludzkości mają kosmicznie skomplikowane sterowanie.

    Doceniajmy to co jest nam dane, bo niestety bardziej ambitne produkcje takie jak chociażby Fahrenheit którego do dziś wspominam niestety giną w naszym konsolowym społeczeństwie.

    Fahrenheit akurat jest tytułem, który bardzo chciał być ambitny i rewolucyjny, ale Quantic Dream grubo przegięło i totalnie zniszczyło klimat tej gry, kiedy zaczęły się walki rodem z Matriksa, z cyborgami-emeytami, podlane sosem z azteckich przepowiedni. Jeżeli już szukasz dobrych, niedocenionych gier, to sięgnij po ICO, Beyond Good & Evil, serię Shin Megami Tensei 🙂

  15. Dla mnie osobiście to więcej niż akceptowalny poziom spójności, biorąc pod uwagę jakoś gier jakie w ostatnich czasach dostajemy. I tak, dalej będę się upierać (nie)stety, że fabuła w AC2 nie zasługuje na miano „nie wybitnej”, bo jest przemyślana od początku do końca i daje nietypowe spojrzenie na historię opartą na faktach autentycznych. Teraz przynajmniej wiesz, że jest jakiś jeden łepek na tym świecie, którego to wszystko zaintrygowało i zafascynowało. A może mój łeb jest już tak skomercjalizowany, że łykam każdy hype który mi się podaje. To wszystko nie zmienia faktu, że bardzo dawno już nie bawiłem się już tak wybornie przy żadnej innej grze. Może jestem inny. Jeśli chodzi o Mirror’s Edge to moim prywatnym i osobistym zdaniem nie jest to intuicyjne sterowanie więc jeśli miałbym wybierać z Twoich odpowiedzi to jak najbardziej wybrałbym opcję „a)”. ICO niestety nie wyszedł z tego co wiem na Xbox’a a ale słyszałem o grze wiele dobrego i przyznam, że nadal mnie korci by kupić PS2 właśnie dla takich smaczków. O SMT szczerze przyznam nie słyszałem, ale skoro jest wybitniejsze od AC2 i niedoceniane to tym bardziej wygogluję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here