Maniakiem NBA jestem od czasu gry Lakers vs Celtics and NBA Playoffs. Grałem we wszystkie części NBA Live, prócz 07. W ogóle uwielbiam gry sportowe. Ale oglądając wczoraj mecz Barcelony z Lyonem (a to pech, że Juninho nie pogrążył konfidenta Henry’ego ;)) zrozumiałem, że dopóki nie zmieni się podejście producentów gier sportowych, wszystkie „symulacje” będą nierealistyczne i do rozbicia o kant… stołu.
Problemem jest sposób, w jaki powstają gry sportowe. Rozumiem, że to może wina braku technologii, ale dopóki tworzenie sportówki będzie polegało na aplikowaniu wirtualnym zawodnikom skończonej liczby animacji, dopóty będziemy mieli wrażenie, że gramy zaprogramowanymi manekinami. A jak wiadomo, piękno sportu polega na różnorodności i nieskończonej liczbie sytuacji – na boisku, parkiecie, plaży czy gdziekolwiek.
Co z tego, że designerzy prześcigają się w wymyślaniu interesujących animacji i że np. po faulu Rooney wstaje i ręką drapie się po nosie, skoro maksimum za trzy kolejne mecze to samo zrobi Ronaldinho, a potem Żurawski i Gorząd? Co z tego, że dwójkowe rozegranie Gerrard->Crouch jest doanimowane do perfekcji w studiu motion capture i wygląda świetnie, skoro będziemy je oglądać w kółko i w kółko tak samo? Piękno sportu (szczególnie zespołowego) polega na tym, że inwencja zawodników pozwala im komponować tryliony unikatowych zagrań. FIFA 08 pewnie w porywach będzie nam w stanie zaoferować ich tysiące.
Bajkowe zagrania, których nie zobaczymy już nigdy więcej, kiksy, tak oryginalne, że aż niewiarygodne i strzały idealnie potwierdzające prawa grawitacji – to wszystko można obejrzeć w tylko jednym meczu Ligi Mistrzów. We wszystkich meczach PESa czy FIFY możemy obejrzeć pewnie jedno bajkowe zagranie, jeden zaprogramowany kiks i jeden przyjemnie lecący strzał. Reszta to już tylko powtórki.
Tak jak pisałem, trudno się dziwić producentom gier, że „orzą jak możą” – w końcu zapewne przy jednym, banalnym z punktu widzenia zawodnika przyjęciu piłki bylibyśmy w stanie rozrysować więcej działających sił, niż jest tranzystorów w Pentiumie. Ale powiedzmy sobie wprost – dopóki cyfrowy Rooney będzie pocierał nos dlatego, że odpalił się losowo jakiś skrypt, a nie dlatego, że coś go w tym cyfrowym nosie zaswędziało, dopóty symulatory sportowe będą niedoskonałe. Czyli zapewne jeszcze przez jakieś tysiąc lat.
Jest z tego jedna korzyść. Nie ma niebezpieczeństwa, że kiedyś przestanę się emocjonować prawdziwym NBA i prawdziwą Ligą Mistrzów. Jeśli nawet cyfrowe wytwory wyobraźni programistów zastąpią kiedyś prawdziwych sportowców, ja już dawno będę sobie pogrywał w NBA Dead na jakiejś chmurce…
Barca rzecz jasna nie wygra – jako kibic Realu nie moge twierdzic inaczej i oczywiscie zycze Dumie Katalonii jak najgorzej :PA co do tresci bloga – zgadzam sie w zupelnosci. Nowa FIFA czy Pro Evolution Soccer moga byc zaskakujace przez tydzien niezbyt dlugiej gry – pozniej nie zobaczymy juz nic nowego. Animacje beda sie powtarzac, bedzie jasne, z jakich pozycji strzela sie bramki, z jakich pilka nigdy nie trafi, kiedy najlepiej wykonac prostopadle podanie etc. Tak moznaby wymieniac w kolko. I niestety sa male szanse, by ten stan rzeczy sie zmienil – maszyny nie sa kreatywne, wiec chyba niemozliwoscia jest, by za kazdym razem wymyslaly nowa taktyke 😛
najlepszym przykladem jest gol bramkarza kolumbijskiego szczelony w meczu z Polska. W pesie czy fifie taka sytuacja nie zaistnieje. . .
Gdzieś mi świta, że w grze Die by the sword można było dowolnie machać mieczem (brak predefiniowanych ciosów?). Nie wiem na ile to rozwiązanie było szczęśliwe, bo osobiście nie grałem. W realistycznej implementacji sportu widzę przeszkodę na poziomie interfejsu. Na poczekaniu przyszedł mi do głowy układ klawiatura + mysz dla piłki nożnej. Ruchy myszką to balans ciałem, ruch z wciśniętym przyciskiem myszy to ruch prawą/lewą nogą, kursory to bieganie. Opanowanie choćby podstawowych zagrań zabierałoby jednak sporo czasu, a to dla producenta jest nie do przyjęcia. On chce gry, w której każdy mógłby grać jak Ronaldinho. Takich gier oczekują też gracze. Dlatego uważam, że stworzenie realistycznej gry sportowej jest nie tyle niemożliwe, co nieopłacalne. Ludzie wolą arcade. Osobiście nad wszelkie Fify przedkładam Sensible World of Soccer 96/97. Ona przynajmniej nie udaje, że jest realistyczna ;-). Przy odpowiedniej murawie można nawet strzelić gola zza połowy boiska :-).
Najlepsza gra pilkarska, jaka kiedykolwiek sie ukazala, to rzecz jasna NES-owy Kunio Kun: No Nekketsu Soccer League, na Starym Kontynencie znany pod tytulem Goal 3. Zadna FIFA, PES ani Sensible do dzis nie umywa sie do krotkiej sesji z kumplem przy Kunio Kunie.
Awykonalne. Sterowanie w ten sposob byloby straszliwie niewygodne, bo co chwile trzeba by bylo lewa reke przerzucac znad kursorow nad pozostale przyciski, odpowiadajace za strzal, podanie, czy wrzutke w pole. Chyba, ze przez „ruch prawa/lewa noga” masz na mysli cos wiecej niz zwody, ale wtedy w jakis sposob trzeba wybrac, czy ma to byc strzal, wslizg, czy prostopadla pilka miedzy dwoch obroncow, wiec tak czy siak potrzeba dodatkowych klawiszy. Juz lepsze wydaje mi sie rozwiazanie tego przy pomocy pada – jedna galka odpowiada za balans ciala, druga za zwody nogmami.
To sterowanie podałem jako przykład – niezbyt przemyślany zresztą. Założenie było takie aby nie było specjalnych przycisków na podanie, strzał itd. Wszystko to można by osiągnąć odpowiednio kopiąc piłkę. Nie ważne. Chodziło mi zasadniczo o to, że ciężko zrobić wygodne sterowanie do symulatora piłki nożnej, który dawałby możliwość zrobienia „dosłownie wszystkiego” przy pomocy myszki i klawiatury.