Kiedy Katmay nieśmiało wspomniał o tym, że poza Frontlines i Speedwayem (których recenzje mogliście niedawno przeczytać) ma jeszcze przygody Różowej Pantery myślałem, że sobie ze mnie żartuje. Od słowa do słowa okazało się, że WÓDZ nigdy nie żartuje, a dwa pudełka z przygodami Różowego chudzielca są jak najbardziej realne. Kilka minut później, po miażdżącej i nazbyt skomplikowanej aby tu o niej pisać argumentacji skapitulowałem – w końcu Różową Panterę, zarówno w wersji filmowej jak i rysunkowej zawsze lubiłem, dlaczego więc nie sprawdzić co proponuje się obecnie dzieciom. Tym bardziej, że ten problem za kilka lat może się okazać dla mnie istotny. W ten oto sposób na moim komputerze wylądowały Różowa Pantera ratuje dzikie zwierzęta i Różowa Pantera z misją w kosmosie.
Spis treści
Świat przez różowe okulary
Wbrew pozorom na szyi Pantery nie wisi BFG
Z Różową Panterą na komputerze zetknąłem się już ładnych kilka lat temu na fali przygodówki, którą kupiłem mojej sporo młodszej siostrze na urodziny. Obecnie opisywane przeze mnie przygody Pantery są bez wątpienia grami komputerowymi lecz dla ścisłości należałoby je raczej nazwać programami edukacyjnymi, co w tym wypadku postrzegam jako wielką zaletę opisywanych tytułów. Choć oba są dedykowane dla dzieci wyraźnie widać różnice wiekowe targetu – Pantera ratująca dzikie zwierzęta jest kierowana do młodszego odbiorcy (wg pudełka 4-7 lat), zaś Z misją w kosmosie dla nieco starszego (6-10 lat). Różnica pozornie niewielka widoczna jest jednak w treściach i sposobie ich podawania dzieciom. Pierwsza z gier zaznajamia dzieci ze światem zwierząt (czyli czymś zdecydowanie im bliższym i namacalnym), zaś druga odwołując się już w jakimś stopniu do wiedzy abstrakcyjnej ma na celu przekazać podstawową wiedzę na temat Układu Słonecznego.
Obie gry jako kierowane do dzieci są całkowicie pozbawione wszelkiej przemocy (zarówno fizycznej jak i słownej), a świat w nich przedstawiony jest radosny, kolorowy i pełen Niezwykle Ważnych Misji, które musi ukończyć nasza pociecha aby pomóc Panterze.
W świecie łamigłówek
Fabuła w recenzowanych pozycji jest banalna stanowiąc pretekst do wciągnięcia nas w świat gier i łamigłówek okraszonych informacjami dotyczącymi świata zwierząt i Układu Słonecznego. W Pantera ratuje dzikie zwierzęta pomagamy organizatorom wystawy odnaleźć zdjęcia dzikich zwierząt, zaś w kosmicznych przygodach pomagamy naprawić stacje badawcze uszkodzone przez fale uderzeniową wywołaną przez rozbłysk na Słońcu.
Tych zwierzęcych…
Wakacje…rozmarzyliśmy się
W pierwszym przypadku Pantera aby pomóc organizatorom wystawy musi udać się do trzech regionów reprezentujących światy wody, dżungli i stepu. W każdym z nich czekają na nią różne zadania. Są to najczęściej nieskomplikowane łamigłówki. Każda z nich w jakiś sposób odwołuje się do wiedzy o zwierzętach lub tą wiedzę dziecku poszerza. Musimy więc np. wskazać dwa takie same obrazki ukryte za zamkniętymi oknami domku. Kiedy uda się to zrobić program informuje dziecko o tym jakie zwierzę przedstawiono na odkrytym obrazku. Inną grą jest typowy tetris gdzie musimy układać klocki według grup – ssaki, gady, płazy etc. Są też klasyczne zagadki, gdzie dziecko po wysłuchaniu informacji ma wybrać jedno z proponowanych zwierząt. Co ciekawe, dane pojawiające się w owych zagadkach może wysłuchać wcześniej w innej łamigłówce gdzie musi po prostu wskazywać zdjęcia wskazanego zwierzaka. Są też gry zręcznościowe, gdzie ośmiornicą Doris musimy dotrzeć do mety, omijając po drodze czyhające na nią drapieżniki i zjadając inne zwierzątka. Jeśli nasze dziecko lubi układać puzzle – znajdzie się również coś dla niego.
Każda z gier ma kilka poziomów trudności toteż nawet jeśli malec przejdzie wszystkie mini-gry może do nich wrócić w trudniejszej wersji (większa ilość elementów układanki etc.). Jeśli uda się już rozwiązać jakąś łamigłówkę gracz nagradzany jest jednym z zaginionych zdjęć, które Pantera gromadzi w albumie. Oczywiście po kliknięciu każdego z nich dowiemy się nieco na temat umieszczonego na nim zwierzaka. Sposób z gromadzeniem zdjęć dzikich zwierząt w albumie do złudzenia przypomina mi akcję WWF sprzed lat kiedy chodziłem jeszcze do podstawówki i album wydany przez bodajże Panini, w którym należało zebrać ok 200 zdjęć-naklejek. Na własnym przykładzie wiem, że ten sposób podawania wiadomości jest wyjątkowo skuteczny. Metoda ta jak przypuszczam sprawdza się również w przypadku Różowej Pantery.
… i kosmicznych
Ty patrzysz, ale ONI widzą
Część w kosmosie jest dedykowana starszemu odbiorcy. Widać to zarówno po treści jak i zagadkach, które przyjdzie nam rozwiązywać. Nie ma tu już prostych puzzli i zgadywanek, ale są skomplikowane układanki i gry logiczne stanowiące wyzwanie nawet dla starszego odbiorcy. Różnicę treści widać już choćby przy puzzlach, w których zamiast np. zdjęcia planety układamy układ scalony, tak aby mógł przez niego przepłynąć prąd. Gry zręcznościowe to znów odpowiednik tetrisa, ale i ciekawa zabawa, która uczy rozpoznawać kształty i kolory, w której Pantera musi ustrzelić spośród przewijających się pod jego pojazdem klocek o wskazanym kształcie i kolorze. Wyzwaniem mogą się okazać gry logiczne. W jednej z nich musimy tak poukładać płytki czterech kolorów, aby spełniały one odpowiednie warunki (czyli np. żeby żółte nie stykały się z czerwonymi). I trzeba przyznać, że nie jest to zadanie łatwe. Podobnie z jest z tym, które dotyczy odpalenia silników rakiety. To gra wzorowana na znanym wszystkim Master Mindzie. Aby uruchomić rakietę musimy odkryć kod startowy dla wszystkich silników. Wybierając kolejne sekwencje cyfr otrzymujemy informacje zwrotne – czy dana cyfra jest w poszukiwanym kodzie i czy wpisaliśmy ją we właściwym miejscu. O ile dla mnie była to całkiem niezła zabawa (zawsze lubiłem Master Minda) o tyle dla 10-letniego dziecka może być to maksymalnie frustrujące tym bardziej, że zasady zabawy wcale nie są tak jasno przedstawione jak mogłoby się wydawać. Wyzwaniem może okazać się również budowanie lądowiska na kraterze. Tworzymy je dodając kolejne elementy po prostych i przekątnych w stosunku do już rozłożonych na planszy klocków. W przypadku tej gry nawet ja musiałem zaczynać kilka razy aby pokonać komputerowego przeciwnika – czy 7-latek będzie miał tyle cierpliwości?
Po zakończeniu każdej z misji odblokowany zostanie dostęp do informacji o planecie. Dotyczą one historii, danych fizycznych, odkrycia danego ciała niebieskiego czy nawet obecnie toczących się programów badawczych. Wszystko w prostej i łatwej do przyswojenia formie. Szkoda tylko, że owemu wykładowi towarzyszą jedynie statyczne obrazki, a nie dynamiczne i na pewno dalece atrakcyjniejsze dla maluchów animacje. W momencie kiedy słuchamy o budowie Układu Słonecznego, o modelu ruchu planet, aż prosi się o porządną animację demonstrującą ruch wirowy i obrotowy Ziemi i innych planet.
Mass Effect?
W obu przypadkach – zarówno w przygodach ze zwierzakami jak i tych kosmicznych po ukończeniu wszystkich misji i oglądnięciu końcowych animacji otrzymujemy bonus – dostęp do krótkich filmików animowanych z przygodami głównego bohatera. Aby je odblokować będziemy jeszcze raz musieli powalczyć z łamigłówkami. Tym razem jednak możemy grać w te, które najbardziej przypadły nam do gustu, a za każde zwycięstwo otrzymamy część filmu. Kiedy skompletujemy wszystkie fragmenty (jest ich bodajże sześć) będziemy mogli oglądnąć jedną z animowanych przygód Różowej Pantery. Filmów do odblokowania jest kilkanaście co powinno zająć dziecku kilka godzin.
Oby tak dalej
Co to za kuleczki?
Podsumowując opisywane tytuły należy uznać, że to produkcje wyjątkowo udane. Noszą wszelkie cechy programów edukacyjnych, a sympatyczna oprawa graficzna i dobór bohatera bez wątpienia zachęcą nasze pociechy do zabawy. Przygody Różowej Pantery są doskonałym przykładem hasła „uczyć bawiąc” co myślę, że jest najlepszą rekomendacją dla programów z tego sektora. Wszystkie zawarte w nich treści są podawane dzieciom w postaci dźwiękowej – czytane przez lektora, lub obrazkowej. Szkoda, że nie uświadczymy w nich żadnych animacji – jak np. wspomniany model Układu Słonecznego czy krótkie filmiki z zachowaniem zwierząt. Wątpliwości budzi również poziom trudności niektórych łamigłówek w części poświęconej kosmosowi. Aby uniknąć niepotrzebnej frustracji dziecka najlepszym rozwiązaniem byłoby chyba wytłumaczyć mu na początku zasady danej mini-gry.
Cały pakiet Różowej Pantery dostaje ode mnie solidne 8.5 ze wskazaniem na część Pantera ratuje dzikie zwierzęta, która moim zdaniem jest bardziej spójnym i przemyślanym projektem. Niewiele tylko ustępuje mu część Z misją w kosmosie, choć należy pamiętać, że to gra dla starszych dzieci, a sześciolatek (dolna granica wiekowa na pudełku) obawiam się, że mógłby się czuć w niej nieco zagubiony.
Choć większość z nas gra na komputerach i konsolach w gry kierowane do starszego odbiorcy istnieje cały sektor gier dla najmłodszych. Jak one wyglądają przekonałem się dzięki drogiemu WODZOWI, który przysłał mi dwupak przygód Różowej Pantery usprawiedliwiając ten fakt zbliżającymi się narodzinami mojej córeczki. WÓDZ zawsze dba o swoich wojowników aby byli gotowi do bitwy. Co wyniknęło z mojego spotkania z Różową Panterą?