Jeśli ktoś codziennie wchodzi na Valhallę i czyta moje dyrdymały (nie wypowiadam się za felietony szacownych kolegów, broń Boże!), niewątpliwie jest zatwardziałym fanem gier wideo. Są ich na świecie miliony, albo i setki milionów i wcale nie trzeba wchodzić na Valhallę (choć jest to zalecane), by poświęcać grom wiele, wiele godzin swojego życia i uważać się za power gracza. Ja na przykład żyję, oddycham i żywię się grami wideo – nie pamiętam już czasów, kiedy o nich nie pisałem, a to, co napisałem (choć wciąż uważam to za dyrdymały), nie zmieściłoby się pewnie i na czterogigowym DVD. No powiedzmy, że nie jako czysty tekst, ale pliki Wordowskie :P. W każdym razie można stwierdzić, że gry to moje życie.
Ale czy nie mogę bez nich żyć? Na pewno byłoby mi trudniej. Abstrahując już od pinionszków, które za te dyrdymały co jakiś czas mi wpadają, ciężko byłoby zrezygnować z rozrywki numer jeden. Jak to? Już nigdy nie rozegram meczu piłki nożnej na wielkim stadionie? Nie przeniosę się do przyszłości i nie wyląduję na odległej planecie? Nie rozpłatam orka na pół, bo taki mam kaprys? Mam się ograniczyć do gry w prawdziwą piłkę na podwórku, do słuchania muzyki z płyt i oglądania jakże nie-interaktywnych filmów w kinie? Byłoby naprawdę trudno.
Ale choć życie bez gier byłoby trudne, na pewno nie byłoby niemożliwe. Wiecie, co bym zrobił, gdyby w jednej chwili wszystkie gry zniknęły? Zrobiłbym sobie świeżą lemoniadę cytrynową. Pół cytrynki wycisnąć do półlitrowego dzbana, zalać wodą, dosypać pięć czubatych łyżeczek cukru i voila – fantastyczne orzeźwienie gotowe :). Pięć minut, no i nie kosztuje 250 złotych jak gra na konsolę. Satysfakcja może i nie aż taka, jak w przypadku zejścia do piekła i pokonania cyberdemona, ale… całkiem spora. Przynajmniej dla mnie.
O co tu chodzi? Totalnie odjechałem na myśl, że gry mogłyby zniknąć? Bynajmniej. To tylko przykład – każdy z nas ma zapewne w swoim życiu coś, co ukoiłoby jego ból po hipotetycznej utracie gier. I nie jest to na pewno coś tak błahego, jak tylko świeża lemoniada cytrynowa (o ile może być jakaś inna lemoniada). Wszyscy dzielimy pasję do gier z innymi pasjami – pasją do samochodów, filmów, czy na ten przykład – rodziny. Brakowałoby nam gier, ale pewnie niektórych rzeczy brakowałoby nam bardziej.
Gry wideo nie są kwestią życia i śmierci, choć wchodząc na internetowe fora często wydaje mi się, że jest zupełnie inaczej. Choć nimi żyję, choć zajmuję się nimi już od tak wielu, wielu lat… gdyby nagle umarły albo odeszły w niepamięć… Chyba po prostu odwróciłbym się na pięcie i poszedł robić co innego. Kocham gry, uwielbiam je, celebruję i szanuję. Ale skoro potrafię je porównać do rzeczy tak zwyczajnej, jak szklanka lemoniady w gorący dzień, to znaczy, że poza grami jest jeszcze w życiu dużo, dużo więcej. Popołudniowa wycieczka rowerowa. Dobra książka. I uśmiech mojej żony na dobranoc. A wszystko to jeszcze w ramach bonusu dopalane świetnymi grami wideo. Simply super.
Jest coś jeszcze poza grami ? Wow! a gdzie ?
Gry były zawsze i jakby nie było ich na konsolach czy komuterach pewnie z kumplami przesiadywalibyśmy wekendy przy kartach czy przy warhammerze tudzież innym RPG. Swoją drogą łatwość z jaką można w coś zagrać wyparła ten niesamowity klimat nocnych sesji RPG. A szkoda. . .
Ale super grafa cytryn !! To musi być jakieś DirecX 11 conajmniej
lubie lemoniade a jeszcze bardziej gry
Lubię gry. Grywam często i w zasadzie gdy jestem w domu i mam do wyboru bezpłciowe tv a komputer wybieram to drugie. Ale gdy mam do wyboru grę na kompie a wyjście z kumplami na pokerka też wybieram to drugie. Tak samo z ciekawą książką czy wyjściem z dziewczyną. Gry zabierają mi sporo czasu ale doskonale wypełniłbym ten czas innymi czynnościami bez problemu. Choć znam takich, którzy pewnie by kupili żyletki. . .
EMOtion? Wiem, że znalazł bym innego bakcyla, albo raczej zastąpił drugą pozycją na liście rozrywek i pochłonęła by mnie całkowicie. Czasem nawet żałuję, że komputer ogranicza mi to drugie zajęcie.
Gdyby nie było gier to pewnie czytałbym więcej książek sf i marzył jakby to było gdyby można było dowodzić kosmiczną flotą, zbudować galaktyczne imperium albo chociaż polatać kosmicznym stateczkiem.
Nie, nieee. . tylko nie zabierajcie mi mojej ulubionej zabawki !! Smutne byloby zycie dzisiejszego czlowieka, gdyby z jego zycia bezpowrotnie zniknely gry komputerowe. Budze sie rano, przecieram oczy, wstaje, myje sie i jem sniadanie. Juz w glowe ukladam sobie plan dnia i z ironicznym usmieszkiem na ustach, przymruzonymi oczami, pokiwuje lekko glowa rozmyslajac o tym jak po powrocie do domu bede wyrywal zlym bandziorom wirtualne genitalia i roztrzaskiwal lby z dwururki. Wychodzac z domu wpadam jeszcze na chwile do kumpla z odwiedzinami i zagajam mu o najnowszej grze jaka nabylem. . . i nagle okazuje sie, ze on nie rozumie o czym ja do niego mowie. . – gry ? co to sa gry ?! z wielkim zdziwieniem dopadam sie do jego maszyny i. . . nic. . totalna pustka, ani jednego tytulu. . ani tapetki z Lara, ani plakatu na scianie z Gordonem Freeman’em. . ani jednego czasopisma rozlozonego na jakims ciekawym artykule, lezacego na lozku. . wtf! Pedze do domu, odpalam kompa. . . gdzie moje gry ? gdzie moj FEAR ?! gdzie moje kilkugigowe archiwum z save’ami ?!. IE > http://www.valhalla.pl > Strona, której szukasz, jest w tej chwili niedostępna. . . . :-o. To jak to. . nigdy juz w moje dlonie nie wezme klawiatury i myszki, poslugujac sie nimi niemal jak dyrygent orkiestry symfonicznej batuta, i nie posiekam armii szatana ?! Juz nigdy po ciezkim tygodniu nie siade z kumplem na laweczce przy piwku i nie pogadamy o najnowszych tytulach i nie powspominamy tych wszystkich klasykow na ktore trwonilismy czas naszego dziecinstwa ?! Juz nigdy nie przeczytam zadnego niusa o nadchodzacym tytule, ktorego chec posiadania jest tak silna, ze na te chwile zapominam o otaczajacej mnie rzeczywistosci ?! Juz nigdy nie pojde do Empiku po goracy tytul a w drodze powrotnej nie kupie kilku paczek czpisow i butelek coca-coli, by nastepnie wrocic do domu, zainstalowac gre, nasypac czipsow do wielkiej michy i przystapic do odwiecznej batalii pomiedzy czlowiekiem z maszyna ?! TO BYLABY KATASTROFA !!Cale szczescie, ze to tylko „dyrdymaly” ;-), a lemoniade mozna pic rownoczesnie grajac w gry, ktore nikt nam juz nie odbierze :my precious: ;-).
wyciśnięta cytryna z cukrem ? a cóż to za paskudztwo ? 8Odo dzbanka wrzuca się poćwiartowane umyte cytryny, pomarańcza i grejfruty koniecznie ze skórkami, duzo lodu i zalewa wodą z małą ilością rozpuszczonego miodu
Życie bez gier. Hmmmm. Naprawdę ciężko sobie to wyobrazić. Przez te wszystkie lata, a jest już ich całkiem, całkiem sporo, gry wręcz zespoliły się z moim DNA. Nie żartuję. Pasjonuję się nimi od czasów ZX. Traktuję je jak wycieczkę do innego wymiaru, jako pewnego rodzaju bąbel izolujący mnie, gdy tego pragnę, od rzeczywistości i tego wszystkiego co ze sobą niesie. Naprawdę ciężko było by się odzwyczaić. Zakładając jednak taką hipotetyczną sytuację, że gry nagle zniknęły, jakoś dałbym sobie radę. Sądzę, że inni też. Wróciły by nocne ogniska z kumplami i koleżankami (i dziećmi), gitara i tanie trunki wyskokowe, cotygodniowe sesje z prawdziwymi RPG, nauczył bym się w końcu porządnie strzelać z łuku (proszę się nie śmiać), zbudował bym w końcu w piwnicy warsztat do dłubania w drewnie itd, itp. Najlepsze jest to, że inni też mieliby dużo więcej czasu na podobne zabawy, więc i spotykalibyśmy się częściej. W zasadzie to wcale nie taka straszna wizja. . . . co ja gadam, chyba pora walnąć głową kilka razy w ścianę 😉