W porządku, może gier przygodowych nie ma już tak wiele, jak kiedyś i generalnie przygodówkowi fani (pozdrawiam Sammy’ego) muszą rzucać się na każdą byle produkcję małego studia, żeby w ogóle w coś pograć. Przygodówek nie ma na okładkach czasopism, są słabo promowane i zwykle niemieckie. Ale są. W każdym miesiącu można znaleźć przynajmniej jednego point ‘n’ clicka, który nie jest totalnym dnem. A co mają powiedzieć fani symulatorów lotu? Tutaj to dopiero jest posucha!
Jeszcze 10 lat temu co miesiąc dostawaliśmy nawet ze dwa dobre symulatory. Jak nie AH-64D Longbow od Jane’sa to jakiś Su-27 Flanker od SCI. Jeśli ktoś wolał niesamowite widoki, mógł zagrać w Joint Strike Fighter. Dynamiczna kampania w czasie drugiej wojny światowej? Proszę bardzo – jest Battle of Britain. Chcesz sobie, bracie, zapolować na barona von Richthofena? Nie ma sprawy – Red Baron 3 czeka. I tak dalej i tak dalej, śmigłowce, samoloty, do wyboru do koloru. Od totalnych kiszek po prawdziwe arcydzieła. Od super zaawansowanych po pełne akcji i uproszczone. Od kosmicznych, przez magiczne (Magic Carpet, hehe) po prehistoryczne. Symulatory lotu były potęgą.
A dziś? Jest oczywiście Flight Simulator dla totalnych hardkorowców, ale kosztuje 250 złotych. Są niezliczone mody, nakładki i fanowskie projekty nakładane na świetne gry z przeszłości, ale to ciągle tylko łatanie starych skarpet (przepraszam wszystkich, dla których Falcon VI jest bóstwem, a ja tu o skarpetach). Jeśli ktoś już się zdecyduje na wydanie symulatora to po pierwsze, zwykle jest z Rosji (nic w tym złego), a po drugie, zaraz zbankrutuje (to już gorzej). Sprzedaż joysticków spadła w ostatnich latach drastycznie nie bez powodu – po prostu nie ma na nich w co grać.
Bez przesady, nie jestem jakimś maniakiem symulatorów lotu, ale w dawnych czasach lubiłem sobie pofruwać i poniszczyć radzieckie wyrzutnie rakiet p-lot. Jak nie w F-117 A to w Apaczu Longbow. Jeśli nie w Libii to w Polsce (ENEMY RADAR AT STUPSK DETECTED). Nie byłem jakimś totalnym hardkorowcem i zwykle obniżałem nieco poziom trudności, żeby w ogóle wystartować, ale jednak gatunek symulatorów był mi bliski. Kupowałem za własne, odłożone przez licealistę pieniążki oryginalne symulatory Janesa. A teraz? Od dobrych pięciu lat z kawałkiem nie napatoczył się żaden symulator, w który chciałbym zagrać.
Kogo winić? Konsole? Ten jeden jedyny raz pewnie to zrobię – symulatorów zdecydowanie nie da się przekonwertować na padowate maszynki, ale tylko częściowo mogę skorzystać z tego wygodnego argumentu. Pal sześć super zaawansowane hiperrealistyczne simy, w których z niesamowitą dokładnością odtworzono każdy detal i zachowanie w powietrzu. Ale ja, jako nie-hardkorowy gracz, z chęcią zagrałbym w coś uproszczonego, nawet na konsoli. A tymczasem takie jaskółki jak Ace Combat czy zapowiadany Tom Clancy’s HAWX niestety, wiosny nie czynią. O ile w ogóle można o nich mówić jako o symulatorach.
A więc drodzy przygodówkowcy, apel do was – kiedy następnym razem będziecie przeklinać los i upadek LucasArts, pomyślcie przez chwilę o nas – fanach MicroProse, Origin Skunkworks czy Olega Maddoxa. Wy możecie grać przynajmniej w pół lub trzy-czwarte produkty, a czasami prawdziwe perełki, przypominające wam o czasach świetności. Nam, fanom symulatorów, nie pozostało już niemal nic.
” co miesiąc dostawaliśmy nawet ze dwa dobre symulatory miesięcznie ” troszkę to nie po polskiemu 🙂
demn. dzięki davaii, oczy już nie te 😛
Artykuł jest o czymś innym, ale jako że ktoś tu we wstepie i w pierwszym akapicie poruszył delikatną strunę, to się wypowiem. Może i kiedyś przygodówek było więcej, ale suma sumarum ilość wartościowych przygodówek, które wychodziły kiedyś równa się liczbe godnych uwagi produkcji, które są publikowane teraz. Praktycznie więc wychodzi na to samo, a w zasadzie nawet na lepiej, bo gracze nie muszą tonąć w morzu i zastanawiać się, która ryba będzie smaczna, a która „mniej”. Myślę, że nie ma co doszukiwać się spiskowych teorii dziejów i pisać, że gatunek umiera, w zasadzie bowiem jesteśmy właśnie w fazie ożywienia i zgodnie z cyklem koniunkturalnym u progu rozkwitu. Jak sam Mal pisałeś obecnie już wychodzi co najmniej jedna godna uwagi przygodówka w Polsce, a przecież żyjemy w zaścianku Europy – na świecie wartościowych przygodówek jest znacznie więcej. Ja sam ostatnio dość często zaopatruję się w gry należące do mojego ulubionego gatunku w Czechach – są po angielsku, więc da się grać :-). A i dziękuję za podzrowienia 🙂
Nie wydaje mi się. Samo Lucasarts wydało w latach 90-tych 2x więcej wartościowych pozycji niż przez ostatnie 10 lat wyszło ogółem
To albo przecieniasz możliwości Luca$Art$, albo nie wiesz, ile wychodzi teraz produkcji 🙂
Może nie wiem, możliwości dawnego Lucasarts zdecydowanie nie przeceniam:) Podaj tytuły bo chętnie bym pograł w coś, choćby równie błyskotliwego, co Grim Fandango. Poza Syberią i Fahrenheitem, bo w te grałem i sobie chwalę.
Tak – to jest jeden z wyjątków – nie ma gry błyskotliwszej od Grim Fandango ;)Ale naprawdę dobrych tytułów jest już sporo – począwszy od niedawno recenzowanej u nas kompilacji Samów i Maxów, przez Jacka Keane, Overclocked, Bone czy powiedzmy Art of Murder – to tak z gier, które mam przed sobą na biureczku :).
Spodziewałem się po tym artykule przeglądu rynku symulatorów i bardzo się zawiodłem. Przykre, że autor zamiast zagłębić się w temat, tylko narzeka. Po pierwsze, Flight Simulator X kosztuje ~140zł, nie 250 (choć ja sam za niego zapłaciłem ponad 300zł tuż po premierze). Niestety jeśli dodamy do tego addony, to portfel szybko robi się pusty :)Symulatory, choć mają się na pewno gorzej niż w ‚złotych czasach’, jeszcze nie umarły. Wśród simów maszyn cywilnych mamy FS9/FSX i XPlane. Obie serie mają swoje plusy i minusy, niemniej obie warte są swojej ceny. Symulatory bojowe. Na dzień dzisiejszy najciekawiej zapowiada się seria Digital Combat Simulator i pierwsza maszyna (tak, tak, to będzie study-sim z jedną maszyną, kolejne będą pojawiać się później jako kolejne dodatki) to będzie śmigłowiec Kamow Ka-50 Black Shark (w trybie hardcore sam start z cold&dark ma trwać ok dziesięć minut!). O jakość można być spokojnym, za tym tytułem stoi Eagle Dynamics, ci sami ludzie którzy odpowiadają za Flankera i LockOn. Jako kolejne maszyny zapowiedziane są A-10, MiG-29, Apache, Mi-24 i kilka innych. filmik: http://www.youtube. com/watch?v=VidfUMsV1mcoficjalna strona: http://www.digitalcombatsimulator. com/Kolejnym tytułem w produkcji jest Knights of the Sky – symulator ‚szmatolotów’ z Pierwszej Wojny Światowej. filmik: http://www.youtube. com/watch?v=AXZ-N5HNJDEW przygotowaniu jest też symulator konfliktu pomiędzy Wielką Brytanią i Argentyną o Falklandy – http://www.thunder-works. com/Oleg Maddox – twórca serii Ił-2 pracuje nad grą osadzoną w czasie Bitwy o Anglię. A2A Simulations przygotowują sim Flying Tigers – dotyczący walk amerykańskich ochotników z Japończykami w Chinach. Podobno Lead Pursuit (odpowiedzialni za Falcona 4 Allied Force) też coś tam robią, ale po nich to nic nie wiadomo. Nie należy też zapominać o społecznościach które z istniejących tytułów potrafia wycisnąć ostatnie soki. Wspomnę choćby o takich simach jak EEAH/EECH, Falcon 4, Combat Flight Simulator 3. EEAH/EECH są na bieżąco poprawiane, jako, że został wypuszczony kod źródłowy tej gry ( http://www.eechcentral. com/). Do Falcona powstają świetne dodatki (FreeFalcon/RedViper), do CFS3 powstały dwie totalne konwersje ( http://www.overflandersfields. com/ i http://www.medairwar. com/), oraz powstają kolejne (pacyfik i całkowicie nowy teatr europejski). To tylko czubek góry lodowej. Może nowe simy nie powstają tak często jak Simsy, czy inne Bioshocki, niemniej jest w co latać i przyszłośc wcale nie jest taka czarna jak ją autor maluje.
Dla maniaków latania na wszystkim jest projekt open source – Flightgear. http://www.flightgear. org/ Ale to ‚tylko’ latanie. Nie ma rozwałki clusterbomb’ami 🙁
Dzięki Empeck za dokładne info, bynajmniej nie jestem jakimś ekspertem na rynku, a już szczególnie teraz. Chodzi mi o to, że kiedyś nie trzeba było robić przeglądu rynku/zagłębiać się w temat. Previewsy/reviewsy i reklamy symulatorów atakowały zewsząd, a simy były w mainstreamie – nie trzeba było SZUKAĆ, żeby MIEĆ W CO POLATAĆ. A teraz trzeba.
Moi mili, przecież symulatory mają się znakomicie. The Sims + 100 dodatków świadczy samo za siebie. Producenci uznali że symulatory człowieka są przyszłością biznesu i pieczołowicie dbają o ich różnorodność poprzez wydawanie dodatków ;-)P. S. A jeśli zatęsknicie za starymi dobrymi czasami kiedy niebo było wasze za sterami F-29 Retaliator to ściągnijcie DOSBOx i wspomnijcie czasy gdy kopiowanie gry było synonimem jej instalacji.
Empeck : ty chyba powinienes prowadzic na V blog-kacik symulacyjny, cos takiego, jak kiedys na zlotych stronach Gamblera bylo. Wydaje sie, ze mialbys co nieco ciekawego do powiedzenia, wiec nie badz skromny i wez przyklad z Coppertopa i tez zacznij bloga :)Tym bardziej ze tak jak pisze Malacar – temat mainstreamowy dzis nie jest, i latwo przeoczyc cos ciekawego, jesli czyta sie tylko ‚standardowe’ portale. . .
@malacar – oczywiście, że tak jest, ale to jest właśnie powód dla jakiego nieco zawiodłem się na Twoim artykule – jeśli ktoś CHCE latać, to sima sobie znajdzie, zarówno hardcorowego, jak i bardziej arcade (tylko, żebyśmy się zrozumieli, arcade to jest na przykład seria Wings over. . . , a nie HAWX, czy Ace Combat, które z symulatorem mają tyle samo wspólnego co River Raid, czy Wings of Fury). Spodziewałem się właśnie takiego podsumowania. Ale rozumiem Twój punkt widzenia. @dpg – byłoby miło od czasu do czasu przeczytać coś o simach na łamach Valhalli (którą czytam regularnie), ale nie jestem pewien, czy akurat ja jestem dobrą osobą do recenzowania simów, ja jestem bardziej mechanikiem niż pilotem ;), od pewnego czasu zajmuję się ze znajomymi tworzeniem samolotów dla Flight Simulatora – jeśli ktoś ma FSX, to zapraszam na moje www – http://www.simhangar. com/ – tam są linki do dwóch polskich maszyn pod FSX (mam nadzieję, że umieszczejąc ten link nie łamię żadnych reguł).
Nie chodzi o same doglebne recki, tylko o felietony – w temacie sie orientujesz, masz pewien przeglad i pewno mialbys wiele ciekawego do powiedzenia. No chyba , ze faktycznie w ogole nie grasz, tylko tworzysz te modele, to wtedy sie wycofuje z prosby ;pA imo na V przydalyby sie kaciki/blogi z punktu widzenie kogos zainteresowanego jednym konkretnym gatunkiem, np. wlsanie takiego symulatorowego pasjonata. . so dont be shy ;p Pisanie ludziom o swoim hobby to tez moze byc fajna przygoda 🙂
Gram, gram – choć niektórzy wirtualni piloci są urażeni, gdy ktoś ich ukochany tytuł nazywa po prostu grą, a nie Symulatorem (oczywiście z wielkiej litery :D). Co do kącika, to pomimo niszowości tematu, byłoby co pisać.
No to na co czekasz, zacznij pisac 🙂
Niestety doba nie jest z gumy 😉 To jest główny problem.
Nikt ci nie kaze pisac tekstu calego na raz , to moze byc calotygodniowa przygoda 😛