Kiedy miałem już peceta, a na polski rynek zaczynały wchodzić oryginalne gry realia rynku wyglądały zgoła inaczej niż dziś. Nie było uginających się od pudełek półek. Nie było prężnie działających wydawców, którzy wpuszczali na nasz rynek wszystkie światowe hity (choć Sins of a Solar Empire wciąż nie doczekał się u nas wydawcy co jest dla mnie tyle zaskakujące co oburzające! – i tu się mylisz bo wydawca już się znalazł przyp. Katmay). Była szara rzeczywistość i diablo drogie gry. Oryginał kosztował coś ok. 160 zł, co jak na możliwości mojego nader skromnego kieszonkowego było sumą iście astronomiczną. Miesiącami musiałem odkładać, żeby pozwolić sobie na kupno w dniu premiery Baldur’s Gate! Nie było co liczyć na tanie serie bo takowych wtedy po prostu nie było. Rynek wtórny dopiero raczkował – nie było jeszcze Allegro gdzie można by łatwo i szybko kupić używaną grę. Jednym słowem – masakra.
Dziś sytuacja zmieniła się pod wieloma względami. Na rynku całkiem zaradnie działa kilku wydawców, z półek sklepowych uśmiecha się do nas setka kolorowych pudełek z grami po całkiem przystępnych cenach, no i ja nie dostaję już kieszonkowego. Oryginał pecetowy nie kosztuje już 160 zł, ale zdecydowanie częściej 90 zł czy nawet mniej. A jeśli ta cena okazuje się dla nas za wysoka wystarczy poczekać parę miesięcy od premiery aby wymarzony tytuł wpadł do jednej z tanich serii. Tam naprawdę mocne tytuły możemy mieć za mniej niż 30 zł.
Kiedyś chodziłem do EMPIKu nacieszyć oczy grami, na które w większości nie mogłem sobie pozwolić – ewentualnie, żeby wybrać kolejny cel do gromadzenia funduszy. Dziś wchodzę między półki i już po chwili w moim koszyku ląduje pudełko z grą. Wydając niecałe 100 zł potrafię wynieść ze sklepu 4 gry. Wszystko za sprawą tanich serii. Niestety paradoksalnie stały się one moim przekleństwem. Dlaczego? Gdyż nie potrafię się powstrzymać przed włożeniem do koszyka – Antologii Deus Ex, Scarface’a, Splinter Cella, Full Spectrum Warriora, STALKERA, Jade Empire i wielu wielu innych. Nie byłoby w tym nic złego – w końcu kupując tanio nie wydaję przecież jakichś zawrotnych pieniędzy. I tu chyba leży problem. Wiedząc, że nie kosztuje to wiele nie czuję hamulca, który by mnie powstrzymał przed umieszczeniem pudełka w koszyku. Tak oto na mojej półce (i dysku twardym) tkwi cała gama gier, które rozpocząłem i nie skończyłem. Dlaczego? Bo właśnie przyniosłem „okazję”, którą znalazłem w sklepie i koniecznie natychmiast muszę ją zainstalować. W ten sposób doskonały STALKER utknął w połowie, gdyż na moim dysku niedługo po nim zawitał Scarface (i Trackmania Nations Forever). Ostatnie dwa weekendy zeszły mi na zabawie Tonym Montaną, ale pomimo, że jeszcze nie skończyłem gry już ciągnie mnie do EMPIKu, żeby wygrzebać na półkach coś nowego (widziałem Mafię i któregoś ze Splinter Celli, nie mówiąc o Antologii Max Payne). I tak mógłbym w kółko. Czasem ktoś powstrzymuje mnie przed zakupem przypominając – „masz jeszcze STALKERA” (dzięki Coppertop), jednak wcześniej czy później wracam do sklepu sam, pozbawiony wszelkich hamulców (i zdrowego rozsądku?!), a wtedy…
Kiedyś powstrzymywały mnie jeszcze ceny i mała pojemność dysku twardego. Pojawienie się na polskim rynku tanich serii zwolniło pierwszy hamulec, drugi zaś zniknął kiedy dokupiłem 2 lata temu 250GB dysk.
Byłbym szaleńcem gdybym postulował podniesienie cen gier, jednak czasem myślę, że mojemu graniu zrobiłoby to dobrze.
A wy – też chorujecie na „kupnogroholizm”?
Ostatnio wpadłem w podobny szał. Wychodzac z Empiku byłem biedniejszy o 100 zł a bogatszy o 3 części Settlersów, Piratów, Twierdze i Medieval. Kupiłem je przez wielki sentyment. Lubię czasem odkurzyć stare tytuły.
też choruję od kiedy zacząłem pracować, wykupiłem wszystkie tanie wresje, które lubiłem zebrało mi się, ze 2-3 półki oryginałów już ! a doliczając to co się działo jak zacząłem kupować pisemka (w tym archiwalne numery CDA na allegro, ok 100numerów za 60zł z CD) narobiło mi się tego tak dużo, że jestem bezpiecznej myśli o mój czas na emeryturze. Kolekcja została w kraju, ja na wyjeździe, ale nadal wpadam do sklepu to często, nawet co tydzień, wychodze z 1-2 grami, tym razem na PSP 🙂
Racja. Jak maniak kupuje wszelkie „okazyjne” wydania przygodowek. Niestety nie mam czasu w nie grac, odkladam na potem i ciesze oko sliczenie poukladanymi pudelkami obiecujac sobie, ze kiedys zaglebie sie w te niewiarygodne przygody. Pozatym ten rodzaj gier traktuje na tym samym poziomie jak dobra ksiazke, tak wiec rowniez pudelka poukladane sa w zblizony sposob jak papierowe odpowiedniki.
Też często mam ochotę kupić jakąś starą, dobrą grę w taniej kolekcji, ale mnie często odstrasza spolszczenie gry. Nie rozumiem w ogóle jak można niszczyć czyjś wysiłek podmieniając głosy pod postaci w grach – w końcu oryginał jest zgodny z zamierzeniami producenta gry, często buduje klimat itp. . . jedyne co jestem w stanie zaakceptować to wersje „kinowe” czyli z polskimi napisami na dole ekranu i ew. przetłumaczone menu, nazwy i opisy. Ale najbardziej chciałbym aby zawsze była możliwość wyboru wersji językowej podczas instalacji. . .
jolo, Twoim problemem nie jest niska cena cena, ale ich NADMIAR, i chec zaliczenia mnóstwa gier 😉 Musisz sobie po prostu postawić wyższe kryteria :PNatomiast ja w empiku natknąłem się na tanią serię Lucasrts Classic. Escape from Monkey Island, Full Throttle, Grim Fandango i inne. Zapakowane w okrutnie kiczowate opakowania i bez polskiech wersji. Cena? Za pudełko z jedną, 15letnią grą – 39,99zł! Podziękujmy LEMowi, za utrzymanie „zdrowych” cen reedycji 😛
może to jakaś nerwica, taki shopping nie jest normalny pora na wizytę u specjalisty?
Ja szczerze mówiąc dość rzadko kupuję gry w tańszych seriach. Taką mam jakąś dziwną przypadłość, że gry które mnie najbardziej interesują kupuje szybko. Dość rzadko czekam na spadek ceny. Jeśli jest jakiś tytuł, w który chcę zagrać i ma on swoją premierę to go kupuje. Czasami zamawiam przed premierami. W efekcie ciągle widzę na półkach świetne tytuły w bardzo dobrych cenach i nie mam co z nich wybrać bo to co mnie interesuje już mam :)Ale złego słowa o tanich seriach powiedzieć nie dam. Dzięki nim każdy może pozwolić sobie na świetne gry. Sam czekam teraz aż Ciwilizacja IV z dodatkami i Oblivion z dodatkami trafią do tanich serii. Tak za 50 zeta. Zaraz kupię.
Na szczęście ja takich problemów już nie mam. Przed kupowaniem wszystkiego co tanie i zalega na półkach skutecznie powstrzymuje mnie wolny czas na granie. Powiem szczerze, że jestem z tego całkiem zadowolony. Dzięki temu mogę skupić się na konkretnych, najbardziej interesujących mnie tytułach/gatunkach, które sprawiają mi najwięcej frajdy. Jeżeli znajdę jakąś fajną gierkę, to mogę spokojnie zakatować ją na śmierć. Nie goni mnie tysiąc nadchodzących tytułów, nie ścigają żadne natrętne myśli w stylu „kiedy ja znajdę na to wszystko czas”, czy „po co ja to kupiłem i tak nie zagram pewnie”. Skończę jedną, kupię sobie drugą. Zero procent ciśnienia, sto procent wyssania z danego tytułu mnóstwa przyjemności. Acha i jeszcze jedna, bardzo ważna zasada, nigdy nie rozgrzebuję, jak kiedyś, kilku tytułów na raz.
trzeba jednak przyznać, że STALKER w pewnym momencie zaczyna bardziej nużyć niż bawić sam od premiery jestem gdzieś w połowie gry i nic mnie nie ciągnie by popchnąć ją dalej.
Funkcjonuję na bardzo podobnej zasadzie co digital_cormac. Jeżeli człowiek ma na przyjemność ograniczoną ilość czasu to potrafi ją przeżywać o wiele lepiej, owocniej. Daje ona wtedy więcej frajdy. 🙂
Mam też podobny problem! Jednak przed kupnem nowych gier powstrzymuje mnie brak miejsca na dysku. Zresztą, postanowiłem sobie skończyć te kilka zainstalowanych, niestety brak czasu (i chęci czasem) nie pozwala mi to uczynić. A tanie wydania potrafią nieźle kusić z półek sklepowych 🙂
No ostatnio sam się na czymś takim złapałem. Wręcz chciałem kupić kilka tytułów, o których wiedziałem, że nie mają szans uruchomić się na moim studenckim lapku. No ale „przecież tak tanio, jak zmodernizuję sprzęt, będą jak znalazł” : ). Na szczęście zdrowy rozsądek zwyciężył.
Zależy. Czasem się bierzr trzy gry do koszyka zamiast jednej bo taniej 😉
Wkurzają mnie te tanie wydana. Idę po książkę , a wracam z dwiema grami.
ja zdecydowanie cierpie na „kupnogroholizm”, bo przynajmniej raz w tygodniu musze pojsc i kupic jakas gre. wydaje mi sie jednak, ze jest to spowodowane tym( jak ktos wyzej napisal ), ze ostatnio nie znalazlem gry wyjatkowo wciagajacej i pewnie szukam takowej. niestety to szukanie kosztuje. . .
Mam GTA IV (x360) ale też żonę i dziecko. W związku z powyższym przeszedłem jak dotąd może ze 4 misje w singlu. . . niestety tak to bywa, z drugiej strony czy to powód do zmartwienia. Tanie serie to fajna sprawa, zwykle u mniej jednak kończy się na kupnie a instalka czeka na większy dysk, na lepszą kartę, na więcej czasu itp. Mam ogromną ochotę posiedzieć przy CIV Complete albo HL2EP2 ale kiedy ???
Tanie serie dobre są. 60 złotych biorę i dzieciakowi ze trzy gry można kupić
. . . a już myślałem że tylko ja tak robię 🙂