Zabugowany, ale wybuchowy
5. Rockstar Games – Nasz ulubiony amerykański prawnik, Jack Thompson pewnie jest w tym momencie bardzo zły i smutny. Kto wie, może już nawet szykuje jakiś pozew albo inne subtelne pomówienie, ale rzeczywistości i tak nie zdoła zmienić. Rockstar Games, jego znienawidzona firma i zarazem jedna z naszym ulubionych (cóż za niebywały zbieg okoliczności!), ma za sobą bardzo udany rok, w którym nie dość, że zasiliła swoje konto wieloma milionami zielonych banknotów, to jeszcze dała nam – graczom – sporo godzin zabawy na najwyższym poziomie. Rzecz jasna przede wszystkim chodzi o Grand Theft Auto IV. Zdecydowanie jedną z najlepszych i najbardziej rozbudowanych gier, jakie mieliśmy niewątpliwą przyjemność sprawdzić w tym roku. Gdyby tylko R* zdołało uczynić najnowsze GTA równie dobrym na komputerach osobistych, co na konsolach, to już w ogóle byłoby cudownie. Niestety, Gwiazda Rocka nie dała nam aż tyle powodów do radości. Znakomicie jednak zrekompensowała to innymi, bardzo przyzwoitymi grami. Bully: Scholarship Edition w ocenie naszego redakcyjnego futrzanego złośliwca, Jarka Kota, zasłużyło sobie na ósemkę z groszem (Więcej niż Wiedźmin! Zabić!), a z kolei Midnight Club: Los Angeles pokazało ekipom Criterion i Black Box co należy zrobić, by stworzyć wyśmienitą samochodówkę z dużym, otwartym światem. I może byłbym skłonny umieścić Rockstar Games jeszcze wyżej, ale dziurawe GTA IV na PC to dość pokaźna skaza na tym diamencie. Zresztą – piąte miejsce to też bardzo przyzwoity wynik.
Nie robią wiele, ale z klasą
4. Valve Software – Powoli zbliżamy się do podium. Najgorsze z możliwych miejsc w naszym rankingu dziesięciu najlepszych wydawców gier przypada w udziale ekipie Gabe’a Newella, człowieka, w którego aparycji można znaleźć chyba wszystkie cechy stereotypowego gracza. Pytanie „dlaczego” chyba samo ciśnie się na usta (nie, nie chodzi o wygląd Newella!), kiedy weźmie się pod uwagę to, że Valve Software wydało w tym roku zaledwie parę tytułów. Trzeba jednak pamiętać, że Portal: Still Alive to kontynuacja jednego z najbardziej oryginalnych i zaskakujących zeszłorocznych hitów, natomiast Left 4 Dead to moim skromnym zdaniem najlepszy shooter tego roku, który wskazał drogę, jaką powinny podążać studia deweloperskie, pragnące wyposażyć swoje potencjalne hity w tryb kooperacji. Przede wszystkim jednak, „Zawór” (pan Newell to naprawdę pomysłowy człowiek) umieściłem na takiej, a nie innej pozycji ze względu na to, w jaki sposób rozwijają oni usługę Steam. Wciąż jest to platforma, której użytkownicy Xbox Live oraz PlayStation Network mogą tylko pozazdrościć szesnastu milionom użytkowników tejże. Tylko w tym roku wprowadzone zostały takie wynalazki, jak użyteczne dla deweloperów Steamworks oraz Steam Cloud, pozwalające przechowywać zapisane stany gier oraz różne konfiguracje ustawień na serwerach Valve. Poza tym, przeszło pół tysiąca gier dostępnych za pośrednictwem Steama oraz cały wachlarz modów, dystrybuowanych przez firmę to coś, czego nie wypada nie doceniać. Także podopieczni Newella mogą nie wydawać co roku jakiejś oszałamiającej ilości gier, aczkolwiek jak już to robią, to wychodzi im to wspaniale. Przede wszystkim dbają jednak o to, byśmy mogli bezproblemowo korzystać z najlepszej sieciowej platformy.
Chimera w USA
3. Sony Computer Entertainment – I oto jest pierwszy medalista naszego rankingu. Od dawna głoszę teorię, mówiącą, iż najlepsze gry na konsole wychodzą od deweloperów first party. Tym razem nie było aż tak różowo, ale biorąc pod uwagę stosunek jakości do ilości, to i tak wewnętrzne studia producentów konsol dały radę. Co prawda można się czepiać tego, że Sony Computer Entertainment kazało nam dość długo czekać na LittleBigPlanet oraz Home i o ile w tym drugim przypadku można mówić o sporym zawodzie, o tyle nie znam chyba nikogo, kto z podróży na MałąDużąPlanetę wróciłby bez uśmiechu od ucha, do ucha. Sackboy to swój chłop i najzwyczajniej w świecie nie da się go nie lubić, choć urodziwy to on jest mniej-więcej tak samo jak Marcus Fenix albo potwory ze Spore. Trzeba też pamiętać o kontynuacjach dwóch najmocniejszych pozycji, jakie PlayStation 3 miało na starcie, czyli ponad 2 lata temu. Zarówno Resistance 2, jak i MotorStorm: Pacific Rift pokazuję, że „gry z bundle packa” wcale nie muszą okazywać się w porywach średnie i przy okazji mogą stanowić podstawę dla dalszej pracy ich twórców.
Zgrzeszyłbym, gdybym nie wspomniał również Echochrome, Secret Agent Clank oraz przede wszystkim bardzo udanym God of War: Chains of Olympus, które posiadaczom PlayStation Portable zapewniły całe mnóstwo zabawy. Dzięki takim grom, jak choćby te wspomniane w poprzednich zdaniach, przestaje obowiązywać mit o najnowszych platformach Sony, które zaopatrzone są we wszystko, co potrzebne do sprawdzenia pogody na Marsie, ale nie prawdziwe hity. Teraz japoński koncern musi jeszcze tylko popracować nad czasem produkcji tych gier albo po prostu zapowiadać je nieco później, niż w dzień po rejestracji w urzędzie patentowym.
Największe zaskoczenie
2. Electronic Arts – Trochę się boje przyznawać Elektronikom tak wysoką pozycję, przez te niebezpieczne czasy. Nigdy człowiek nie wie, czy ktoś nie przyklei mu na plecach kartki z napisem „Obrzydliwy ogr – zabić” albo skorzysta z mniej subtelnych metod… bo ja wiem, cegłówką może rzuci, czy coś. Ale spokojnie, nic nie sugeruję! Po prostu uważam, że Electronic Arts w pełni zasługuje na to wyróżnienie, ze względu na kierunek, w którym firma zaczęła zmierzać, od kiedy za sterami znalazł się jeden z moich obecnych branżowych ulubieńców, John Riccitiello. Oczywiście można zarzucać kalifornijskiemu gigantowi, że wciąż odgrzewa stare kotlety, choćby ciągnąc serię Need for Speed pomimo tego, że teraz zamiast staczać się po równi pochyłej, po prostu z niej spadła. Ale osobiście preferuję nieco odmienne spojrzenie. Przede wszystkim – nowe własności intelektualne. Dzięki kupieniu Pandemic i BioWare, Elektronicy mają prawa do Mercenaries, z czego skorzystali, wydając przyzwoite World in Flames. Poza tym należące do EA DICE odwaliło świetną robotę, tworząc Mirror’s Edge oraz Battlefield: Bad Company, a o Left 4 Dead, przy którym podopieczni Riccitiello maczali palce już się zdążyłem w samych superlatywach wypowiedzieć przy okazji pisania o Valve Software, więc chyba nie ma potrzeby produkować się ponownie. Poza tym, EA Sports ma za sobą najlepszy rok od dawna – Euro 2008 i FIFA 09 mogą spokojnie stawać w szranki z najnowszym Pro Evolution Soccer, a NHL 09 zyskał sobie opinię najlepszej gry sportowej roku. Tutaj trzeba chyba zwrócić uwagę na wzmocnienie szeregów studia odpowiedzialnego za tego typu produkcje postacią Petera Moore’a, wcześniej pracującego dla Microsoftu. Przyznam, że zastanawiałem się nawet, czy EA nie zasłużyło sobie tą zmianą polityki na pierwsze miejsce w rankingu wydawców, ale jednak dyskusje, toczone wokół poziomu Mirror’s Edge, Mercenaries 2: World in Flames oraz nowego Battlefielda skutecznie mnie od tego zamiaru odegnały. Może następnym razem.
Marcus Fenix był nie do pokonania
1. Microsoft Game Studios – Fanboj na dwunastej! A tak serio – nie uważam, by Microsoft w tym roku wydał jakąś absolutnie hitową pozycję, którą za dziesięć lat pokolenie dzisiejszych nastolatków będzie wspominało jako symbol starych dobrych czasów, tak jak dziś wspomina się Planescape: Torment, czy Fallout. Czemu więc MS Game Studios to w moim odczuciu najlepszy wydawca dobiegającego końca, 2008 roku? Nie ma tutaj żadnej tajemnicy dziejowej – wszystko kryje się w słowach „stosunek jakości do ilości”, których użyłem już pisząc o Sony. Tworząc swoją listę dziesięciu najlepszych gier, umieściłem na niej aż trzy produkcje, które powstały przy udziale Microsoftu – Ninja Gaiden 2, Viva Pinata: Trouble in Paradise oraz Gears of War 2, a pośród tytułów, których wymienienie rozważałem było jeszcze Fable II. Owszem, żadna z wymienionych gier nie jest tak dobra, jak kilka spośród wspomnianych w tym artykule pozycji, ale to wciąż najwyższa półka. Cztery produkcje dające tyle radości, że można by nią obdarować wielokrotnie więcej przyzwoitych gier. W 2008 nikt nie może pochwalić się wynikiem równie dobrym, dlatego to właśnie do Microsoft Game Studios wędruje nagroda dla najlepszego wydawcy roku.
Dość ciężko układało mi się tę listę. Nie dlatego, że rok w zasadzie już miniony był pod względem gier słaby. Co to, to nie – przez ostatnie dwanaście miesięcy mieliśmy możliwość sprawdzenia wielu naprawdę porządnych produkcji. Po prostu firmy prezentowały dość wyrównany poziom i w zasadzie z całej powyższej listy może ze trzy firmy, w tym oczywiście zwycięzca, nie miały żadnej poważnej wpadki. Pozostaje nam więc tylko liczyć na to, iż w przyszłym roku będzie ich znacznie mniej, choć wcale nie ułatwi to wyboru tych najlepszych. No i oczywiście życzymy, zarówno deweloperom jak i wydawcom, by udało im się w miarę możliwości bezproblemowo przetrwać kryzys.
EA za wysoko, Rockstar za to co zrobil powinien byc ^&^#$*^$# ;P Ja bym wstawil w miejsce rockstara, nc soft:)Wyżej ubisoft, bo sie należy.
Moim zdaniem w tym roku najlepiej spisało się. . . EA. Zdecydowanie. Microsoft nie odwalił nic ponad standardową, rzemieślniczą robotę (kilka kontynuacji i bardzo zręczne ustalenie daty premiery Too Human – kto by w wakacje przejmował się jedną z największych porażek tego roku?). Owszem to dobry wydawca, ale gwiazdą tego roku jest zdecydowanie Electronic Arts. Dlaczego? Oto powody:- Nietuzinkowe wypowiedzi pana Riccitiello, – Utworzenie 4 marek wydawniczych, – Wdrożenie takich projektów jak Mirror’s Edge, SPORE, Boom Blox, Dead Space i kilka innych, – Nowa polityka dotycząca ekip developerskich (Pandemic, BioWare itd. )- Nowa polityka wydawnicza (Peter Moore i jego działania w EA Sports, cięcia projektów nie spełniających odpowiednich norm, bardzo szybkie i trafne wnioski po wpadne z nowym NFS)- Owocna współpraca z innymi gigantami branży (Valve oraz L4D oraz LucasArts oraz nowe Star Wars MMO od BioWare)- Liczne ukłony w stronę graczy, darmowe DLC do Burnouta oraz wiele atrakcyjnych akcji promocyjnych. – Bardzo sympatyczni pracownicy EA Polska :PWydaje mi się, że powyższy ranking za bardzo skupia się na samych grach (a jak wiadomo, taką rolę pełnią inne listy). TOP 10 wydawców to przede wszystkim ocena polityki wydawniczej, wizerunku oraz wkładu w rozwój branży (nie mylić z wynikami finansowymi). Przepraszam bardzo, ale zachowawczy i przewidywalny Microsoft Games Studio moim zdaniem nie zasługuje na złoty medal. 😛
Nie wiem co robi w zestawieniu Ubisoft. Po kilku ostatnich, bardzo dobrych, choc nie bez wpadek, latach, i z asami pokroju PoP czy Assassin’s Creed można sie było spodziewać pogromu, tymczasem wyszło słabo, a biorąc pod uwagę zapowiedzi, źle. Zamiast megahitów, wyszły średniaki – FC2, AC, GRAW2, Blazing Angels, nawet nowsze – PoP (który bardziej przypomina film interaktywny i trudny nie jest) czy BiA:HH (taki sobie średniak, który korzysta z dziury w FPSach) to nie ta potega co kiedyś. Do tego taki sobie Rayman i wciaż przekładana premiera Conviction. NMH (które przyarnięto z dobrego serca) i Vegas2 to za mało, nie przy tej ilośc spapranych pomysłów.
W tej sprawie popieram qam’a. Nie zgodzę się natomiast, że Microsoft odpalił najlepszą robotę. EA wzięło się w garść i proszę jakie mamy perełki. Do tego usunięcie kiepskich marek, darmowe patche do genialnego burnouta paradise, a także rozwój gier na naszym rynku ( reklamy nfs po kilka razy dziennie, teraz to może być norma z innymi grami). Jednak na pierwszym miejscu postawiłbym też Ubisoft. Tutaj również mamy wdrażanie nowych marek ( Toma Clancy’s EndWar z ciekawym sterowaniem). Piękny i oczarowujący Prince of Persia. Świetny, grywalny, wprowadzający ciekawe patenty i pokazujący, że nie trzeba robić identycznego klona części pierwszej Far Cry 2 (nie wiem jak wy- dla mnie gra w pierwszej 5. gier w jakie grałem w ogóle, otwarty świat to strzał w dziesiątkę), mamy też nowego i solidnego Shaun White Snowboarding, więc obie firmy oceniałby równo (Ubisoft nie musiał aż tak niczego naprawiać ;). Drugi byłby Rockstar (wiadomo- GTA), a trzecie Sony/Microsoft. Szkoda jedynie Activsion, które jest wydawcą numer 1. pod względem kasy na świecie, przeniosło się na casuali. W każdym razie brawa dla EA za ich starania.