Jedna z pierwszych rzeczy jakie rzucą nam się w oczy, a raczej uszy, po włączeniu Trackmanii United to muzyka. Choć z początku wydaje się miła, już po kilku chwilach okazuje się, że ciągle się powtarza. To właśnie powtarzalność i niewielka różnorodność tras, samochodów jest największym przekleństwem gry.
Spis treści
Jeszcze jeden raz, i jeszcze jeden…
Uda się czy nie?
Zasadniczym celem Trackmanii United (jak i całej serii) jest jak najszybsze pokonywanie niemiłosiernie złożonych tras. Napotkamy na nich pętle, hopy, rampy, ciasne zakręty, specjalne „przyspieszacze” i „spowalniacze” – słowem wszystko co może uczynić z gry kaskaderskie widowisko. W zależności od czasu w jakim przejedziemy dany wyścig nagradzani jesteśmy medalami i miedziakami (o nich za czas jakiś). To właśnie główną część zabawy można pokochać albo znienawidzić. Niezależnie od uczuć jakie w nas wzbudzi, jedno trzeba jej przyznać – jest szalenie uzależniająca.
W górę i w dół
Przygodę dla jednego gracza podzielono na trzy tryby. Mamy wyścigi na czas rozgrywane w jednej z siedmiu różnych lokacji. Mamy puzzle, w których z gotowych elementów układamy trasę od startu do mety tak, by przejechać ją w odpowiednim czasie. Na koniec mamy też tryb nazwany „platformy”. Ten, moim zdaniem najtrudniejszy element gry jest zarazem najdłuższy i najbardziej efektowny. Polega na pokonywaniu ciężkich tras z wieloma „przeszkadzajkami” przy popełnianiu jak najmniejszej liczby błędów (im rzadziej wypadamy z trasy tym lepiej).
Tu akurat skok się nie udał
Podejrzewam, że wielu osobom, tak jak mnie, przygodę z grą może popsuć sposób w jaki zaplanowano wyścigi. Co z tego, że uzależniają kiedy z reguły oferują od 30 sekund do półtorej minuty zabawy? Tylko „platformy” potrafią być trochę dłuższe. Na dodatek zupełnym nieporozumieniem jest sam wyścig. Jako że gra pełna jest miejsc gdzie możemy wypaść z trasy przy kilku (kilkunastu?) pierwszych podejściach będziemy z niej wylatywać równie często jak krzesełka na murawę polskich stadionów. Powoduje to, że w kółko wciskamy „enter” bądź „delete”, aby powtórzyć daną część wyścigu bądź całą trasę. Gdyby dotyczyły to jedynie kilku z nich mógłbym przymknąć na to oko, ale dzieje się tak praktycznie na każdej trasie. Pewnie, medal może zdobędziemy, ale będzie brązowy. A przecież wszędzie chcemy mieć złoto.
Te dwie przeszkody skutecznie zniechęciły mnie do tego produktu. Gdyby nie to, że jest on tak bardzo uzależniający jak wspominałem, miałbym problemy z jego rzetelnym zrecenzowaniem. Zaiste anielską cierpliwość trzeba mieć, aby każdej trasy uczyć się na pamięć (to chyba jedyna metoda na zdobycie złota) a później powtarzać ją kilkanaście bądź kilkadziesiąt razy, by zdobyć satysfakcjonujący nas medal. Jeśli mnie one zniechęciły to podejrzewam, że przynajmniej kilku z was zareaguje podobnie.
Po co tworzyć?
A tu nie udała się gra
Zniechęca również niewielka liczba lokacji. Tych jest siedem, choć w każdej z nich znajdziemy po kilkanaście wyścigów. O ile nie jest to jeszcze wielkim problemem to już liczba aut – tyle samo co lokacji – wzbudza mieszane uczucia. Siedem pojazdów na całą grę, z zachowaną na pocieszenie, opcją wymiany skórek to stanowczo za mało jak na tytuł, który zdobyć ma porządną ocenę. Szkoda jedynie, że zmiana skórki w żaden sposób nie wpływa na model jazdy danym pojazdem.
Jeśli już jesteśmy przy modelu jazdy, to ten jest dla mnie również niezrozumiały. Prowadzenia poszczególnych pojazdów w żaden sposób nie można nazwać intuicyjnym. Pojazdy, które powinny być dość ociężałe (terenówki) skręcają praktycznie w miejscu a sportowe pojazdy (przypominające Porsche) prowadzą się jakby pływały w smole. Auta z jazdy którymi czerpałem niekłamaną radość są mniejszością w pakiecie oferowanym przez autorów gry. Gdy dodać do tego mankamenty wymienione w poprzednim akapicie sytuacja zaczyna się robić mało ciekawa. Znów jednak obraz całości ratuje niesłychana frajda z przebrnięcia przez jakąś trasę. I to niesamowite poczucie uzależnienia od kolejnych wyścigów.
Lokacji i samochodów w grze jest tylko siedem. Mimo to gra wciąga
Ucho boli, oko się cieszy
Oprawa audio-wizualna to kolejna dawka mieszanych uczuć. Z jednej strony mamy grafikę. Nie korzysta może z najbardziej nowoczesnych rozwiązań technologicznych i nie generuje powalającej oprawy znanej z Unreal Engine 3.0. Grafika w grze utrzymana jest na niezłym, akceptowalnym poziomie. Nie poraża złożoność tras ani bogactwo otoczenia. Zniewala natomiast ich budowa a to na niej w głównej mierze się koncentrujemy.
Spróbujcie tak zrobić prawdziwą furą
Ktoś powinien jednak ukarać twórców oprawy dźwiękowej Trackmanii United. Odgłosy silników poszczególnych pojazdów brzmią niczym kosiarka do trawy i po pewnym czasie „wwiercają się” w uszy i umysł gracza niczym koszmarny dźwięk dentystycznego wiertła. Podobnie jest z muzyką. Samych utworów jest zapewne siedem. Nie liczyłem, ale wyciągam wnioski z liczby lokacji i aut. Po piętnastu minutach i przesłuchaniu tego samego kawałka tysięczny raz mamy ochotę zrzucić coś bardzo ciężkiego na kolumny byle już przestały grać. Na całe szczęście możemy je ściszyć i cieszyć się z pokonywania kolejnych tras.
Mówiłem już, że Trackmania wciąga?
to tylko ja tak mam, ze przy recenzji nie ma oceny czy moze male przeoczenie 😉 ?
nie ma oceny i nie wiemy czemu :/ dalem jej 7/10
Wiemy czemu. Zaraz będzie 🙂
nie ma to jak byc matolkiem :/ nie przyznam sie co bylo zle, mozecie mnie torturowac a sie nie przyznam
Pierwsze zasadnicze zastrzeżenie do recenzji – w grze nie jest tylko kilkanaście tras w każdym świecie. Przeciwnie jest ich praktycznie nieograniczona ilość. Jest ich tyle ile gracze zrobią. Do każdego trybu i każdego stopnia trudności możemy ściągać nowe trasy płacą za nie miedziakami. Umieścić tu możemy dosłownie każdą trasę. Także taką na jakiej właśnie ścigaliśmy się w sieci. Wystarczy że zapiszemy ją sobie na dysku. Nie wspomniano też o całym mechanizmie ustanawiania czasów oficjalnych. Na każdej trasie dodanej przez nas do kampanii dla pojedynczego gracza możemy taki czas ustanowić i porównywać go z czasami innych graczy. Za najlepsze czasy dostajmy też punkty, które sytuują nas coraz wyżej w rankingu najlepszych graczy. Trzecia rzecz – autor chyba nie do końca uchwycił idee gry. W każdej scenerii samochody mają takie same osiągi niezależnie od skóry po to by wyniki rywalizacji między graczami zależały tylko i wyłącznie od ich umiejętności a nie od tego na jak dobry samochód lub części do niego ich stać. W ten sposób rywalizacja jest maksymalnie sprawiedliwa. To samo ma na celu fakt, że samochody gdy ścigamy się po sieci przenikają przez siebie. Co do reszty się zgadzam – gra wciąga. Z oceną też się zgadzam ale recenzja mogła by być bardziej precyzyjna.
co do tej gry – w firmie jakieś 3 lata temu graliśmy w darmową wersję chyba z miesiąc non stop . . . . poprostu wymiata . . . niestety trzeba było wrócić do obowiązków 🙂
abbalah – autor bierze pod uwage co otrzymujemy w pudelku z gra. A moze ktos nie ma netu? A moze ktos po prostu nie chce wchodzic na strone i sciagac trasy tylko miec je w pudelkowej wersji gry? To jak – takiego Obliviona mam ocenic przez pryzmat znakomitych modow ktorych sa setki czy takim jaki jest w pudelku??Chyba na sile sie przyczepiles. . . Nie wspomniano rowniez o tym, ze na trasach „zamkowych” w 90% wpadniecie do wody powoduje iz wylatujesz z tego swiata ze tak to ujme, bug jak stad do czestochowy (masz go na screenie przy tekscie)nie wspomniano rowniez o ladnym czytelnym menu i kilku innych rzeczach – jedna osoba mowi ze recenzje sa za krotkie inna ze za dlugie, trzeba znalezc zloty srodek i decydowac co znajdzie sie w tekscie. Wszystkim nigdy nie dogodziszSkoro placic mam miedziakami zeby miec w co grac to moze dadza mi tez mozliwosc placenia miedziakami za inne (lepsze?) fury i czesci do nich. Sprawiedliwa rywalizacja? Skoro wygrywam kase i staje sie mistrzuniem to mam jezdzic takimi samymi wyscigowkami co byle zoltodziub? bez sensu
Swego czasu grałem troszkę w tę jubileuszową wersję na ESWC, ale mnie nie zachwyciła. Po recenzji wnioskuję, że to dobra, ale za jakieś 19. 90, kupiona w kiosku przy okazji 🙂
Nie przepadam za serią TM. To jest takie denne i niszowe. . .
Katmay – pewnie się nie pogodzimy co do naszych poglądów na ta grę 🙂 Ja na przykład uważam że jednak zastosowany system równych szans na trasie ma sens. Ale to moja opinia. Druga sprawa że nie bardzo dostrzegam sens kupowania tej gry jeśli się nie chce grać w nią w sieci bo ona głównie po to istnieje. Nawet tryb jednego gracza jest z nią silnie powiązany. Ale tak jak mówię to są moje poglądy. Możesz się ze mną nie zgodzić 🙂
Abbalah – zgodze się z Tobą po częsci, system równych szans na trasie owszem, ale z drugiej strony, tak jak mowi katmay, jezeli ktos jest lepszy to sobie zasluzyl na cos lepszego, jesli ten drugi mu dorówna, to wtedy i tak beda miec rowne szanse:). To tak jakby w formule 1 scigaly sie same maclareny albo ferrari i w dodatku same „Kubice” albo „Hamiltony” zroznicowanie to ta cecha tego swiata, ktora bardzo lubie inni natomiast nazywani są – „rasistami”:p