Wszyscy wspominamy klasyki z dawnych lat (nie bacząc na to, że dla niektórych „dawne lata to pięć”, a dla innych – dwadzieścia lat temu) i przypominamy sobie ich magię – grywalność, niepowtarzalne rozwiązania albo przynajmniej opcje, które od tej pory weszły już na stałe do kanonu. Jeśli chodzi o grafikę, to oczywiście zdajemy sobie sprawę, że działały w nieco niższej rozdzielczości, a postacie były nieco gorzej animowane, ale przecież „trochę większa pikseloza” na pewno nie wpływała na ogólne wrażenia. No właśnie – a ja pytam, „jak to możliwe?”
Przy okazji szumu związanego z nowymi Street Fighterami (zarówno II HD, jak i niesamowicie wygladającą czwórką), załapałem się na film z gameplayem tego pierwszego. Zerknąłem, ściągnąłem w pięknym HD, spojrzałem… i doszedłem do wniosku, że… no tak, na pewno rozdzielczość jest wyższa, ale generalnie to moje wspomnienia o Street Fighterze II są mniej więcej podobne. Honda, Balrog i Guile wyglądali mniej więcej tak samo… Jak to możliwe? Aby zweryfikować własną pamięć poszukałem filmików z oryginalnego SFII i to co zobaczyłem opisać mogę tylko jednym słowem – zgroza.
Jak ja w ogóle mogłem grać (i zachwycać się) czymś tak brzydkim? Oryginalny Street Fighter wygląda fatalnie, a ja – jakimś cudownym sposobem – zapamiętałem go jako niezwykle grywalną, ale co najważniejsze – piękną – grę, która spokojnie mogłaby konkurować z wersją współczesną. To niesamowite, jak bardzo pod względem grafiki wersja HD różni się od oryginału, a tymczasem mnie zdawało się, że ta „słynna wersja HD” to oryginalne grafiki, tyle że nieco wygładzone.
No i zaczęło się. Zacząłem sprawdzać klasyki graficzne sprzed lat. Resident Evil… Alone in the Dark… Quake… Będę się smażył w piekle za bluźnierstwa, ale… o mój Boże… W dziesięć lat po premierze te fantastyczne gry wyglądają po prostu tragicznie. Jeśli porówna się oryginalne RE i jego (stareńki już) remake na GameCube, to aż oczom nie można uwierzyć, jak bardzo posunęła się grafika w tym tytule. A tymczasem ja cały czas pamiętałem pierwszego Residenta jako grę piękną i doszlifowaną.
To tak dziwne, że aż nierealne. Czy przez ten czas tak bardzo zmieniło się moje wrażenie estetyki? Przecież telewizja, prasa, a przede wszystkim – rzeczywistość – przez tych dziesięć lat wcale nie wypiękniały. Jak to możliwe, że model sklecony z dziesięciu wielokątów na krzyż uważałem kiedyś za dzieło sztuki, a dziś budzi on we mnie odrazę? W tej chwili to dla mnie oczywiste, że wtedy powinienem był wzruszyć ramionami i pomyśleć „no, jak na dzisiejsze czasy jest nieźle, ale droga jeszcze daleka”. A tymczasem sam sobie siebie przypominam, jak wychwalałem pod niebiosa „świetną, fotorealistyczną grafikę”. Heh.
Cóż, mogę to tylko zrzucić na swoją kiepską pamięć, ale całe to wydarzenie dało mi nieco do myślenia. Mianowicie – czy za dziesięć lat (to już całkiem niedługo) będziemy patrzeć na teraźniejsze perełki graficzne i wyśmiewać ich prymitywizm? Czy to, co w dniu dzisiejszym jest niesamowite, przepiękne, świetnie wyanimowane i oświetlone, za jakiś czas okaże się być kiepskie i niedopracowane? I czy ja, za tą dekadę, spojrzę na gry wyprodukowane w Anno Domini 2009 i zacznę zachodzić w głowę „co ja w nich widziałem”? Bardzo jestem ciekawy… No, to czekamy na 2019!
Dokładnie to co napisałeś, ma chyba każdy z „wiekowych” graczy. Jakiś czas temu zapragnąłem zagrać w Duke Nukem 3D sentyment mam do niej gdyż to był mój pierwszy FPS jaki zdarzyło mi się zagrać, i to co zobaczyłem bardzo różniło się od moich wspomnień. Byłem przygotowany że nie będzie to coś pięknego, ale załamałem się gdyż to co widziałem to była tragedia. Nawet 5 minut nie zagrzałem. Tak więc ciekawe jest to zjawisko, naukowcy powinni się nim zainteresować 😉
Spoglądając na to z perspektywy psychologii to wydaje mi się że za bardzo lubimy idealizować to co było kiedyś i zapamiętujemy to zupełnie inaczej niż ma to miejsce. Przez co w naszym wyobrażeniu kiedyś były lepsze gry, grafika w cale nie taka zła a za to jaka grywalność. Pewnie niektóre aspekty z tych rzeczy są prawdziwe a inne podkolorowane przez nasze wyobrażenie historii.
ja to ostatnio mailem jak się zdecydowałem przejść po raz któryś finał fantasy 7 ehhehe pamiętałem ja w lepszym stanie ale i tak grafika mnie nie zraziła bo moim zdaniem gry takie nawet z przed 5 lat miały coś w sobie co w nich zapamiętaliśmy a wydaje mi się ze gry dzisiejsze pójdą po prostu w niepamięć :)))
Finale to zawsze wygladaly tragicznie. Tylko wstawki filmowe byly wypasione. Chyba dopiero od FF8 jakos to sie zmienilo na lepsze. Trzeba jednak pamietac, ze wtedy kompy byly 10 razy slabsze, a same gry znacznie dluzsze. Slaba grafika byla rekompensowana ciekawym scenariuszem. Obecnie wlaczasz gre, poslinisz sie 15 minut nad grafika i masz dosc, bo jest ona nudna, wtorna czy zwyczajnie glupia. Rozumiem tez, ze to byly inne czasy, gry byly czyms nowym i wspanialym, a nie codziennoscia jak obecnie. Jednak mimo wszystko nie potrafie sobie wyobrazic wspolczesnej gry, ktora by mnie skusila do jej przejscia ponownie, nie wspominajac juz o miesiacach badz nawet latach grania! Tak, tak, w taka Dune II czy Civilization gralo sie latami.
nie zgodzę sie z tobą ze final był zawsze zle dopracowany w grafice w grze bo o pokazówkach każdy wie ze byl pełen wypas na tamte czasy ale także w grze była całkiem przyzwoita i dodam jeszcze ze na takie stare gry były bardziej rozbudowane niż nie które dzisiejsze w opcjach :))
Bzdury jakieś gadasz z tymi Finalami, bo właściwie tylko 7 wyglądało jak rozwodniona kupa. 4, 5, 6 miały przyzwoitą oprawę, a 1, 2, 3 z racji ograniczeń konsoli były kolorystycznie ubogie, ale gra nadal nie raziła oczu. Ale to swoją drogą. Pikseloza w pewnym sensie może usprawniać grafikę. Starsze gry są dużo bardziej znośne gdy potwór jest lekko kwadratowy, bo nie wygląda wtedy jak sterta niedbale zlepionych heblowanych desek. Pograjcie w takiego Quake’a i powiedzcie, że 16xAA wygląda lepiej niż brak tegoż. Co gorsza, wielu lubi używać filtrów do gier 2D, które niby wyostrzają grafikę, ale tak naprawdę wygląda to tak jakby syn szefa zaczął bawić się Photoshopem. I tak zresztą wszyscy mają gdzieś 2D, bo przecież trójwymiar rulez.
Ciebie moze nie razily, a mnie tak. O wiele ladniejsze gry byly chocby na Amidze, ktora nie byla mega wypasionym sprzetem. Dopiero AGA w A1200 wprowadzila jakas poprawe, choc tez nie drastyczna.
Nawet 6? Poza tym miałem styczność z Amigą.
Oj tam! W pamięci zostało nam wrażenie z czasów gdy w dany tytuł się zagrywaliśmy a grafika tego produktu była ‚na czasie’. Ja na przykład w głowie mam utrwalony obraz pięknego Unreal i niech tak pozostanie – raczej nie będę sobie psuł wizerunku chcąc zagrać w niego teraz. Dawniej jakiś produkt zachwycał bo spełniał niegdysiejsze wymagania albo i je przewyższał. Dziś ten sam tytuł w dobie szybkiego rozwoju technologii ginie daleko w tyle za nowymi produkcjami. Czas płynie, ot co. . .
Hmm, fakt faktem ze kiedys standarowy monitor mial 15 cali a standardowa rozdzielczosc byla 800×600. Ja po odpaleniu na swoich 22 calach Icewinda az sie przerazilem. Wszystko niewyrazne, rozmazane i w ogole brzykie. . . Dlatego gram sobie tylko w szkole na laptopie ;P Na 17” wyglada o niebo lepiej ;)A swoja droga, niektore stare gry pomimo swojego wieku wciaz wygladaja dobrze, vide w/w IWD, albo Dungeon Keeper (w kazdym razie wyglada lepiej od 2’ki), choc moze po prostu jestem tak zakochany w tych grach ze nie dostrzegam ich brzydoty 😛
Niestety smutna prawda – gry które pamiętamy z przeszłości niech w pięknych wspomnieniach pozostaną. Odgrzewanie ich kończy się najczęściej tragicznie – złość, obrzydzenie, zdziwienie. A nam pozostaje tylko czekanie na następne części naszych ukochanych tytułów i wspominanie chwil spędzonych z poprzednimi częściami.
moze i są brzdydkie graficznie, ale jak na prawdziwe kalsyki przystalo maja jeszcze inne aspekty . n Gran Turismo, do ktorego lubei sobie usiąść przed moim szaraczkiem i cieszyc ryjka ulepszaniem Mitsubishi GTO TwinTurbo 😀
z jednej strony niby racja ze niektore pieknosci sprzed lat wygladaja koszmarnie, ale. . . szczerze mowiac nieraz przegladajac sobie np mobiego ogladam sobie screeny z jakis tower assaultow, godsow czy innych shadow of the beast i wcale nie godzi to w moja estetyke, ba, calkiem mi sie podoba. osobiscie nigdy nie mialem parcia na grafike i checi zobaczenia gier wygladajacych najblizej rzeczywistosci – zawsze uwazalem i uwazam teraz ze gry maja pozostac grami a dazenie do tego zeby przypominaly pod kazdym wzgledem rzeczywistosc wcale nie robi z nich gier lepszych. tak wiec patrzac na stare gry nie czuje obrzydzenia – czuje sentyment – nie taki dla samego sentymentu, ale sentyment do czasow gdy gry byly bardziej umowne niz dzis, gdzie nie ocenialo sie gry po 10 czy 15 minutach grania, gdzie gra zostawiala mnostwo ale to mnostwo miejsca dla wyobrazni (nie mowie nawet o np mudach ale o takich grac jak chocby phantasie, gdzie czlowiek bardziej sie wczuwal niz w jakiegokolwiek wspolczesnego crpga) – to byl czas nieskrepowanej zabawy gdzie nikt nie zawracal sobie glowy czemu karabin w tej grze ma magazynek z niewlasciwej strony no bo to przeciez skandal jest, prawda ? 🙂
pamietam jak niegdyś zagrywałem sie w fife 98 (tej w której była hala sportowa) mając wtedy. . 8 latek, a nawet długo później. to było coś!(choć fanem piłki nożnej nie jestem) jednak pare lat temu sentymentalnie zebrało mnie do przypomnienia sobie tych emocji związanych główie z tą halą i. . . nie wytrzymałem nawet jednej połowy. no niestety ale te kwadraty mnie mocno zniechęciły. a szkoda. . bo kiedyś zabawa była przednia. nawet z kumplem, kiedy jeden z nas grał na myszce ^^
Ja probowalem powrotu w dawne czasy juz kilka razy. . . i za kazdym razem zdaje sobie sprawe, ze to juz nie jest mozliwe. . . .
maszyna czasu zawiodła? :Pw ciągu ostatnich dwu lat grając kolejny raz w stare produkcje BIS, Bioware czy Ion Storm & U. V. A. na ich dyskusyjną brzydotę przestawałem zwracać uwage w chwilę po rozpoczęciu rozgrywki, . . . bardzo miodnej rozgrywki
Aj tam. Ja myśle, że za 10 lat wszyscy będziemy wspominać, jaką to Fallout 3 miał niesamowitą grywalność i rewelacyjną fabułę, za to jaki brzydki był! Mimo że dziś się po F3 tak „jedzie”. Ze wszystkim tak jest. Nawet 5 lat temu nie spodziewałbym się, że dzisiaj będę z takim sentymentem wspominał ówczesne gry. Bo wydawało mi się, że nie są takie dobre jak jeszcze 5 lat wcześniej. A co do pikselozy? Czasami lepiej nie psuć sobie wspomnień i nie przypominać klasyków. Takie powroty bywają bolesne. Chociaż nie zawsze.
F3 i niesamowita grywalnosc to lekka przesada. . . A grafe to ma paskudna takze jak na dzisiejsze czasy, wiec wiesz 😛
Pamiętam, jak się jarałem Far Cry na najwyższych detalach (możliwych świeżo po premierze) na moim wtedy super wypasionym kompie, który to przerodził się w zgrzyta do grania w stare tytuły i pisania na necie.
A ja dla odmiany powiem NIE. NIE czuję tego co WY 🙂 Dla mnie stare gry to stare gry, ich grafika mnie nie odrzuca, potrafię się nią zachwycać zawsze. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się z biegiem czasu straciliście umiejętność bawienia się grami. Bez przesady, Fifa 98 nie wygląda tak tragicznie żeby aż zaprzestać grania i porzucić wspomnienia. Ja pamięcią sięgam jeszcze dalej, do roku 1990 kiedy dostałem Commodore 64. I czy to znaczy, że mam zadowolić się wspomnieniami? Nie wystarcza mi to. Mam C64, co jakiś czas wgrywam gry z KASET i gram. I co z tego że na 42″ LCD piksele mają po 5mm szerokości? Kiedyś się świetnie bawiłem i teraz świetnie się bawię.
Lovebeer poruszył całkiem ciekawą kwestię. Otóż zastanówmy się które gry są dziś tak brzydkie, że jak napisał mal, budzą wręcz odrazę. W 95% są to gry oparte o szeroko rozumianą technologię 3D. Ta faktycznie, choćby przed siedmiu laty dopiero raczkowała, więc nie dziwne, że gry wyglądały tak jak wyglądały. Co innego to o wiele, wiele starsze pozycje 2D z ręcznie rysowanymi sprite’ami. Te właśnie, nie boję się tego powiedzieć, ZAWSZE będą wyglądać ładnie, ponieważ grafikę stworzono sięgając po technologię, która raczej nigdy się nie zmieni (ołówek, rapidograf, czy inne ustrojstwo do ręcznego malowania). W tym przypadku nie istnieją ograniczenia technologiczne, liczy się tylko i wyłącznie kunszt grafika (no może nie do końca, kiedyś istniało coś takiego jak ograniczona paleta kolorów). Tak więc, takie gry jak Shadow of the Beast, Apydia, Agony, Alien Breed, czy podobne wyglądają nawet dziś, całkiem przyzwoicie. Nie biorę tu oczywiście pod uwagę pozycji prehistorycznych z C64, ZX, czy wczesnych automatów, bo to już zupełnie inna para kaloszy.
Czepiać się będę, zawsze wtedy gdy się używa niepotrzebnie takich słów, gdzie są one zbyteczne. To tak gwoli wyjaśnienia ;). Fallout 3 klasyką? Jeżeli tak rzeczywiście będzie to sprawdzi się tutaj stara prawda, że pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy. Jeżeli chodzi o grafikę to zależy. Jedne tytuły potrafią mnie przykuć do monitora jak za pierwszym razem (vide DN3D który niektórym się wydaje paskudny). Są też takie, jak na przykład Quake, który był dla mnie symulatorem sprzątania piwnicy, ciemny, bury i paskudny. Jedynie multiplayer przykuł mnie na dłużej. Teraz nawet nie chce mi się do niego wracać. Są też takie gry, które dzięki grafice 2D (np. Syndicate, Body Blows, Metal Slug na NeoGeo) podobają mi się do tej pory. Grafika trójwymiarowa powoduje, że zazwyczaj gra się szybciej starzeje technologicznie. Sam, będąc w tej kwestii wyrozumiały, spróbowałem przejść po raz kolejny Unreala. Konkluzja? Świetny single-player, zróżnicowane mapy, wysokie SI, grafika – w porządku. Ale rozumiem, że inni postrzegają to w bardziej krytyczny sposób. Bardziej niż grafika drażnią mnie sterowanie lub brak pewnych udogodnień, które są obecne w nowszych produkcjach. Nie psuje sobie wspomnień, ja potrafię je odkrywać na nowo ;). Edit:Widzę, że doszedłeś digital_cormac do podobnych wniosków, zaręczam że nie ściągałem ;).
Pewnie zaraz padna tu stwierdzenia ze jestem starym sentymentalnym i zgrzybialym draniem, ale mnie to nie rusza. W mojej opinii brzydkie/ladne to pojecie wzgledne. Osobiscie zagrywam sie praktycznie tylko i wylacznie w gry retro. Do dzis gram we wspomnianego powyzej Street Fightera II (i setki innych gier) i uwazam ze dzieki swojej pikselozie ma wlasnie TEN specyficzny klimat. Wole grac w starsze gry, bo maja w sobie to cos. I to nawet nie chodzi tu o sentyment, bo to by oznaczalo ze gram po raz kolejny w te same gry co przed laty, a ja odkrywam obecnie na nowo wiele gier w ktore wowczas nie gralem. Malo tego. . . Wole kupic stara konsole ze spora iloscia gier niz zainwestowac w nowa konsole. Dla przykladu nie tak dawno wydalem sporo kasy na Atari Jaguara z napedem CD i pokazna liczba gier, a moglem za to spokojnie kupic podrasowanego Xboxa360 z grami. . . wybor jednak byl oczywisty i nawet zbyt dlugo sie nie wachalem. Co wiecej – nie zaluje ani zlotowki wydanej na Kocura. Stare gry po prostu urzekaja swoim klimatem ktorego nie maja obecne tytuly (a nawet gry z poprzedniej generacji NGC/PS2/XBOX).
Gry technicznie oczywiście posunęły się bardzo do przodu jednak trzeba pamiętać, że monitor kineskopowy doskonale radzi sobie ze skalowaniem różnych rozdzielczości i generalnie gry słabsze graficznie na CRT będą wyglądać lepiej niż na LCD. Nowe gry wyglądają ładnie na LCD dopiero od niedawna – pamiętam moje przerażenie, gdy po przejściu części DOOMa 3 na CRT odpaliłem grę na LCD. Gra stała się ciemna, kańciasta i bez szczegółów w ciemniejszych miejscach.
Najlepiej mają gry z rysowaną grafiką. Ot taki poczciwy Metal Slug czy naweet wspomniany Street Fighter ale w wersji z Capcomem. Te gry biją na głowę niejedną dzisiejszą produkcję. A grafika przecież w ogóle nie ustępuję, bo w zasadzie nie ma konkurencji ^^
Jaka znowu pikseloza? Odpalcie te stare gry na 14 calowym telewizorku, na który były stworzone, gwarantuje że żadnych pikseli nie będzie 🙂
14″ telewizorki to nie wiem kto mial, bo w owych czasach 25-26″ bylo standardem wsrod telewizorow kolorowych. Chyba niezbyt dobrze im sie miniaturyzowalo 😀 Ja do Amigi mialem monitor 15″ 1024×768. Ale fakt, ze na CRT znacznie lepiej sie wygladzaly gierki w rozdzielczosciach nizszych od 640×480. Z drugiej strony Ataryna to byl atak pikseli.
Chodzilo tutaj o monitory 14″ na ktore w czasach Amigi malo ktory polski gracz mogl sobie pozwolic. Mialy one to do siebie, ze byly stereofoniczne i dzwiek, ktory z nich plynal byl miodem dla naszych uszu. Dzwiek stereo robil oszalamiajace wrazenie szczegolnie na poczatku Another World i podczas walk bokserskich w Panza Boxing czy jakos tak :)Monitory 15″ pojawily sie duzo pozniej, wraz z nadejsciem ery PC 92, 93 rok.
Czemu gracze nie mogli sobie pozwolic? Ja za monitor zaplacilem wtedy 700 zeta, taki Commodore. Wlasnie stereo itd. Cena wcale nie byla zaporowa. Amiga 500 kosztowala mnie 1200. Do tego drukarke Star LC20 i zyc, nie umierac 😛
320×240 przy 14 calach to jak 640×480 przy 28. gwarantuje ze beda piksele jak jasny gwint 😉 troche mniejsze w ‚svga’ – ale co to ma do rzeczy 😛
W Polsce raczej niezbyt ; )
A wlasnie ze zbyt, bo te wszystkie Rubiny i inne Unitry mialy wlasnie kolo 25″ 😀 Patrz: http://allegro.pl/item548249182_telewizor_25cali_od_5zl.html
w czasach atari st placilem 600 ale za monitor monochromatyczny (nie czarnobialy tylko monochromatyczny podkreslam). za pierwsza kolorowa 14 do pc zaplacilem kolo 1100-1200 pln. wiec nie wierze w te 700, chyba ze miales owa amige stosunkowo pozno ;p
Kupilem ja kilka miesiecy po premierze, w normalnym sklepie komputerowym. Juz go tam nie ma, ale wspomnienia pozostaly 🙂 Poza tym monitor do Amigi to nie monitor do PC. Mial zupelnie inna konstrukcje i zawsze byly one tansze.