Prawda jest taka, że choć wszyscy żądamy oryginalności, nowych pomysłów i przełomowych rozwiązań, to mnie wcale popyt na sequele nie dziwi. Nie, nie, to nie jakaś grupa zakompleksionych dziwolągów je kupuje. To nie żaden spisek chciwych producentów gier. To nie zafałszowane statystyki sprzedaży. Sequele kupujemy my – zwykli ludzie, przeciętni (ale jakże niepowtarzalni) gracze. Kupujemy je, bo je lubimy, a według mnie również dlatego, że sequele są całkiem w porządku.
Bardzo lubię nowe pomysły i przełomowe gry. Ale kiedy gram w coś nowego i rewolucyjnego, od razu widzę – tu warto byłoby poprawić to, tam zrobić kilka nowych tekstur… fajnie też byłoby dodać taką a taką broń. I wtedy od razu przychodzi mi do głowy nieśmiertelne zdanie: „mam nadzieję, że w sequelu to poprawią”. I tak, zwykle poprawiają, a jeśli gra jest naprawdę dobra to warto poczekać i na trzeci sequel, żeby zobaczyć wdrożone nowe opcje. A jeśli nikt nigdy nie wpadnie ten sam pomysł co ja, to zawsze zostają mi najważniejsze – marzenia.
A producenci też mają łatwiej. Kiedy robią sequel, zwykle osiągnęli sukces z pierwszą grą, więc mają więcej pieniędzy oraz czasu, a dystrybutor aż tak bardzo nie naciska – w końcu „nachapał” się wstępnie przy pierwszej grze. Co więcej, devi nie muszą już poprawiać tego, co jest dobre – dysponują wszak sporym doświadczeniem i gigantyczną bazą technologiczną. Nawet jeśli w kontynuacji silnik jest zmieniony, to zawsze mają pod ręką mnóstwo tekstur, tekstów i pomysłów z jedynki, które mogą skwapliwie zrecyklować. Mnie to nie przeszkadza.
Co więcej, przy sequelu nigdy nie mam tego nieciekawego wrażenia, że dostanę coś nieznanego – tak jest, instynktom pierwotnym nie da się zaprzeczyć, każdy z nas lubi grać/czytać/słuchać tego, co już zna. Kiedy kupuję tytuł z dwójeczką na końcu, mniej więcej wiem, jakiego sterowania mogę się spodziewać, jakie opcje na mnie czekają i jaki kolor będzie miała strzałka, za którą mam chodzić. Na pewno będą jakieś nowe elementy, ale to tylko lepiej – nauka oparta o wcześniej wyćwiczone podstawy idzie zwykle znacznie szybciej i przyjemniej, niż poznawanie wszystkiego od początku.
Czy żądanie pełnej ceny za częściowo zrecyklowany produkt jest w porządku? Nie wiem. Czy producenci czasem robią coś totalnie głupiego i np. usuwają opcję, która w części pierwszej była zdecydowanie potrzebna? To się też zdarza. Czy często dostajemy bezpłciowego klona jedynki, stworzonego w pośpiechu, byle tylko zbić kasę na znanej marce? Często jak często, zagrożenie zawsze jest. Ale mimo tych wszystkich ‘przeciw’, nie mogę stwierdzić, żebym jakoś szczególnie nie lubił sequeli. To w końcu jak z samochodem. Można kupić nowe i drżeć na każdym skrzyżowaniu, że zaczepimy lusterkiem albo spalimy sprzęgło bo w tym chodzi zupełnie inaczej. Ale możemy też jechać do myjni swoim aktualnym wozem i zobaczyć, jak lśni – niczym nowe. Bez kłopotu i stresu. Ja też lubię patrzeć na swoje ulubione produkcje w zupełnie nowym świetle. W sequelu.
Kazdy z nas chyba zawsze czeka na kolejna odslone swojej ulubionej gry. I nawet jesli o takowej odslonie zapowiedzi nie widac na horyzoncie, to skrycie marzy, ze wkrotce w sieci pojawi sie to male swiatelko w tunelu, chocby w postaci jednej niepotwierdzonej plotki. Ile razy to juz bieglem do kumpla z wiadomoscia „bedzie dwojka, bedzie dwojka!” ;p. Niestety to zamierzchle czasy. Abstrahujac juz od tego, ze ciagle narzekam na dzisiejsze gry, to dzis juz nie czekam na sequele obecnych tytulow, jak dawniej to bywalo w przypadku wielu gier, ktore wspominam z lezka w oku. Nie wiem, przesycenie ? Ciagle czekam naiwnie na cos nowego, na cos do czego nie bedzie przyczepiona cyferka 2, a jednoczesnie cos, co nie bedzie nieudolnym klonem klonow jeszcze innych klonow. Ostatnim tytulem, ktorego tak namietnie wyczekiwalem od zawsze, i nadal wyczekuje, jest Mafia 2. Tyle co ja sobie narobilem niegdys nadziei na dwojeczke, lykajac kazda plotke to chyba jeszcze nigdy nie wciagnalem sie w poszukiwania czegokolwiek jak tego potwierdzenia chocby jednej z nich. To byla juz niemal obsesja ;p. Nie da sie nawet opisac tego jaka mnie przepelnila radosc gdy potwierdzilo sie to co od lat bylo tylko spekulacjami wielu fanow. Mafia 2 to obecnie jedyny tytyl na ktory tak bardzo czekam i mam ogromna nadzieje, ze wsrod wszelkich gangsterskich tytulow, ona nadal bedzie „Ojcem”. Jeszcze kilka lat temu zylem nadzieja na kolejnego Carmageddona, bo byly plany jego stworzenia, ale o ile dobrze pamietam, zajmujace sie tym studio popadlo w powazne klopoty finansowe no i projekt zostal cofniety. No i odwiecznie oczekiwania na DNF – no, ale nie bede sie juz zapedzal w tym temacie na fantastyke ;-)).
Tak jak kolega powyżej, oprócz czekania na „Mafię 2” jakoś nie odczuwam dreszczyku emocji kiedy czytam, że wychodzi np. GTA IV. Owszem, czekam na nią żeby zobaczyć co tam wymodzili nowego, ale bez szaleństw. Czasami lepiej nie robić sobie nadziei, że sequel będzie o klasę lepszy od „jedynki”, bo to rzadkość. Najczęściej jest to równia pochyła, albo przynajmniej linia pozioma. Jeśli zrobi się pierwszą część, która zachwyca ludzi, to od „dwójki” oczekują cudów, które z różnych powodów mogą być nierealne. Czy Taka FIFA 2009 to też sequel?
Taka Fifa 2009 to „sellquel” 😛 JAk dodatki do simsow, zeby kase wyciagnac i tyle:P
Ja bym raczej powiedzial, ze FIFA 09 to „frequel” 😉
Sequele to sól growej ziemi ! Tak było jest i będzie Wychodzi nowość twócy drzą jak liść 😉 Jest sukces to dajemy po garach z dwójeczką
hah,pewnie ze czekam na sequele ulubionych gier. . . . mafia2,kolejny football manager(mniam),moze far cry3,kolejne gta,nastepny GRID. . . . . wlasnie moze ktos wie czy wyjdzie ta wzmiankowana f1 na silniku GRID-a?