Kupa złego na jednego
Bronimy się do…umarłego
Przechodzenie kampanii z innymi osobami w trybie kooperacji to jednak tylko połowa radości, jaką wydana przez Valve Software gra może nam dać w multiplayerze. Jest jeszcze Kontra, w której pojawia się drugi kwartet, przejmujący rolę najmocniejszych typów zombie. Można więc zostać Boomerem, którego wymioty przyciągają hordę do ocalałych, Hunterem, skaczącym na ludzi i drapiącym ich swymi szponami, Smokerem, krępującym uciekających swoim długim językiem oraz, co przy dobrej współpracy zespołu zarażonych kończy się śmiercią przeciwników w dziewięciu na dziesięć przypadków, olbrzymim Tankiem. Tylko Witch, mała, acz śmiertelnie groźna dziewczynka, jest niegrywalna. W tym trybie ocaleni oczywiście też mają za zadanie dojść do określonego miejsca, niestety dostępne są tutaj tylko dwie z kampanii, które przejść można w co-opie. Po tym jak im się uda lub wszyscy zginą, następuje zmiana ról i ostatecznie wygrywają ci, którzy poradzili sobie lepiej.
Kierowanie „zombiakami” pozwala odkryć w tej i tak świetnej grze, dodatkowe, olbrzymie pokłady miodu. Przede wszystkim dlatego, że otwiera przed graczami zupełnie nowe możliwości, stawiając ich po drugiej stronie barykady. Przede wszystkim, taktyka zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Wcielając się w zarażonych mamy zabić ludzi, nie pozwolić im na dotrzeć do schronienia. Pomogą w tym dobrze zakładane pułapki, umiejętne spowalnianie przeciwnika i, przede wszystkim, współpraca pomiędzy osobami grającymi jako zombie oraz idealny timing. Satysfakcja ze zwyciężania w trybie Kontra jest chyba jeszcze większa, niż z przejścia kampanii na najwyższym poziomie trudności. Zakończenie polowania jednym, doskonale przemyślanym atakiem na ocalałych sprawia, że będziemy dumni z siebie przez najbliższy tydzień.
Nawet zombie lubią atrakcyjne kobiety
Należy pamiętać też o tym, że kiedy do gry wchodzą zombie sterowane przez ludzi, rola AI Directora zostaje w pewnym stopniu ograniczona. Zarażeni w każdej chwili znają pozycję swoich ofiar i, by te nigdy nie miały czasu i możliwości przygotowania się na atak, sami wybierają miejsce, w którym odrodzą się po kilkunastu sekundach od zgonu. A dodać należy również, że zombie mają dostęp do większej ilości miejsc na planszy, niż ci, których ścigają. Mogą się bowiem wspinać po ścianach budynków, czy też na dachy samochodów, czyniąc swoje ataki jeszcze mniej spodziewanymi i jeszcze groźniejszymi. Dzięki temu wszystkiemu, Kontra jest szalenie dynamiczna i nie ma takiego momentu, by ocaleni nie musieli desperacko walczyć o swoje życie, bowiem to już nie komputer, a drugi, abstrakcyjnie myślący człowiek decyduje o tym, w jaki sposób ich pokonać.
Nieśmiertelny Source
Left 4 Dead to już kolejna gra sygnowana logiem Valve, działająca w oparciu o silnik Source. Jak więc można się domyślić, daleko temu produktowi choćby do otarcia się o graficzną czołówkę. Nie posunąłbym się co prawda do napisania, iż jest to pozycja brzydka, ale z całą pewnością zarówno na X360 oraz PC można znaleźć dużo takich, które wyglądają zdecydowanie bardziej efektownie.
Na pewno wypada docenić to, że jednocześnie na ekranie może znajdować się spora ilość biegających trupów. Jeszcze jakieś zalety? Tak, krew – wykonana jest naprawdę fachowo, rozbryzguje się po okolicy i osiada na powierzchniach zupełnie jak prawdziwa. Poza tym, całkiem przyzwoicie wykonane efekty świetlne i, od strony designerskiej, różnorodność lokacji – od opanowanego przez hordę szpitala, przez doprowadzone do ruiny lotnisko, aż po pole kukurydzy, idealne miejsce na pułapkę bez wyjścia. Ale to niestety trochę zbyt mało, by podratować oprawę wizualną L4D. Najbardziej w oczy kłują tekstury, które oglądane z bliska są bardzo dalekie od ideału. Również animacja, szczególnie w przypadku umarlaków, pozostawia wiele do życzenia. Modele broni i postaci także nie rzucają na kolana. I w zasadzie jedyny pozytyw, jakiego można się tu doszukać, to to, że dzięki użyciu silnika Source w Left 4 Dead mogą zagrać nawet osoby posiadające sprzęt znacznie odbiegających od hi-endowych maszyn.
Znacznie lepiej niż w przypadku grafiki, jest z oprawą audio. Tutaj studio Turtle Rock naprawdę się popisało. Jęki i krzyki zarażonych na długo zapadną wam w pamięć, a słysząc płacz małej dziewczynki będziecie nerwowo rozglądali się wokół siebie, wzrokiem poszukując kulącej się w cieniu Witch. Zresztą, nie tylko ona ma swój charakterystyczny „okrzyk”. Obleśne burczenie Boomera, czy przenikliwy krzyk skaczącego Huntera to w zasadzie jedyne elementy tej gry mogące sugerować, iż jest to horror. No, może jeszcze oprócz świetnie dobranej, sterowanej przez Reżysera muzyki. Jej główną zaletą jest to, że każdy gracz w danej chwili słyszy inny kawałek, zależnie od tego, w jaki sposób Director interpretuje jego ogólny stan. Daje to naprawdę piorunujący efekt.
Chwytać za broń, ale już!
W moim odczuciu Left 4 Dead to zdecydowanie najlepsza strzelanka i w ogóle jedna z najmocniejszych produkcji, które ukazały się w 2008 roku. Choć zaznaczyć trzeba, że osoba nie lubiąca rozgrywki wieloosobowej nie znajdzie tu nic, ponad czterema króciutkimi scenariuszami, zmieniającymi się przy każdym podejściu. Jednak jeżeli już zaczniemy grać z żywymi ludźmi, to bardzo prawdopodobne, że szybko nie przestaniemy. Turtle Rock wycisnęło chyba maksymalną możliwą ilość miodu z tak wyeksploatowanej tematyki, jak zaraza zamieniająca ludzi w krwiożercze (a raczej mózgożercze) bestie. I może nie jest to najpiękniejsza gra na rynku, ale zapewniam was, że wszystkie jej graficzne niedostatki wspaniale rekompensuje grywalność, stojąca na najwyższym poziomie i gigantyczna ilość wrażeń, jakie dostarcza obcowanie z L4D. No i przede wszystkim… w końcu można zagrać trupem i pokazać ocalałym, kto tak naprawdę tutaj rządzi!
Polecamy dla graczy komputer PC NTT Game.
Konfiguracja:
- Procesor Intel Core™2 Extreme QX9650 (4 rdzenie x 3.0 Ghz)
- Karta graficzna 2 x RADEON HD3870 512MB GDDR4 256bit
- Pamięć operacyjna: 4GB DDR3 1333Mhz OCZ
- Dysk twardy 320GB 16mb cache
- Obudowa ATRIX 9001 + 700W Xilence
Zobacz więcej komputerów z serii NTT Game. Kliknij tutaj.
Wydawać by się mogło, że temat infekcji, przez którą ludzie zamieniają się w krwiożercze zombie, zjadające odpornych na wirusa, jest tak wyeksploatowany i co gorsza, na kilometr emanujący kiczem, że stworzenie dobrej gry wykorzystującej ten patent chyba w najprostszy możliwy sposób jest niemożliwe. Studio Turtle Rock zdecydowało się jednak porwać z motyką na słońce i spłodziło długo wyczekiwane Left 4 Dead. Zobaczcie, czy wewnętrznej ekipie Valve Software udało się wyciągnąć z gnijących zwłok jeszcze trochę miodu.
brakowało mi takiej recenzji, dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem, dziękówka
Również dokładnie tego szukałem.
Mówisz o PC tak? Wchodząc na popularną garene stale przebywa 3 500 śmiałków. Na X’e gra chodzi po 130-150 zł więc jest to zupełnie przyzwoita suma.
Ja bym jeszcze dopisał jeden mankament tej gry, a mianowicie cenę. Odstrasza przez co gra nie zdobywa takiej popularności w naszym kraju. Na dzień dzisiejszy stan polskich graczy to około: 330 gdyż tylko tyle jest zapisanych osób do polskiej grupy L4D na steam. A szkoda bo gra jak już autor recenzji nadmienił jest miodna.
spaidi: No tak, jakby liczba osób zapisana do grupy o czymś świadczyła. Polaków gra dużo więcej w L4D, tylko nie każdy wie że taka grupa istnieje, albo nie odczuwa potrzeby zapisywania się do niej. Left 4 Dead jest jedyną grą którą kupiłem tylko dla trybu multiplayer. I pomimo wydania 80 zł (w sklepowej promocji) i naprawdę słabego wydania pudełkowego, nie żałuje wydanych pieniędzy.
siergiej – kiedy Ty miałeś czas oglądać tekstury z bliska ? ;)Grywalność w tej pozycji jest naprawdę imponująca, gram w nią od miesiąca i ciągle jestem w pierwszej kampanii i ciągle mi się chce grać!! Fajna recenzja, na początku trochę zniechęcająca do samej gry ale generalnie bardzo fajna. I jak zwykle wkradło się kilka literówek
na pierwszej stronie też coś było ale nie mogę teraz znaleźć
e no 60-80 zł na allegro za steam-key nie jest dużo, myślałem że więcej będzie kosztować, wiadomo, lepiej jakby kosztowała 19,90zł ale to tylko w erze 🙂
. . . po coś tego singla do tej gry wsadzili 😛
Dla mnie gra na najwyżej 7/10. Dlaczego? Nie wprowadza nic nowego, jest odtwórcza, grafika też nie jest najwyższych lotów, udżwiękowienie też dosyć standardowe. . . Ta gra niczym się nie wyróżnia, oprócz dosyć przyjemnego multi, które właśnie winduje ocenę na „7”- inaczej byłby to czysty skok na kasę, bo Valve nawet na jakąś większą modernizację engine’u się nie zdobyło. Przykra sprawa, po takiej firmie spodziewałem się większych ambicji, bo Portal choć krótki, miał w sobie to coś. Pozostał niedosyt i jakaś mocno subiektywna recenzja.
To co powiesz na takiego WOWa? wszystko co napisałeś o L4D równie dobrze pasuje do każdej owej gry MMO, a dziwnym trafem taki WOW dostaje co dodatek oceny 9/10 i więcej. Polecam zrobić na Valhalli ocenianie podobne do tego z IGN. Gdzie ocena jest wypadkową, i np. jakaś gra często ma tam 6/10 (bo grafika bo muzyka słaba itd. ) jako całość, ale w sferze „miodości” ma 9/10 (tak jak L4D) dodać wszystkie pośrednie i wychodzi wypadkowa. Ja człowiek który uwielbia L4D zgodziłbym się z ocena 7/10 przy 9/10 za grywalność (a mam wrażenie że to chyba jest najważniejsze).
Proponuję urządzić na V. konkurs złotych ust. Wybacz rinqem, że akurat padło na ciebie, ale recenzja z założenia jest czymś subiektywnym. O gustach się nie dyskutuje, ale na różnorakich forach robi się to non stop, dlatego powinno się przestać używać tej modnej frazy. Recenzja mi się podoba, prawdopodobnie się skuszę, choć jeżeli chodzi FPP to siedziałem najdłużej na pierwszym Unreal Tournament. Gdyby tylko doba miała 48 godzin, ech.
wiedziałem, wiedziałem że w końcu ktoś się przyczepi do grafiki. Ja powiem tak jakby L4D był na wypasionym UE Engine w wersji milion-pięćset-sto-dziewięćset byłby do bani. No i zombies by wyglądały jak Cole Train bejbi 😉
„Zabawnie było też, kiedy próbowaliśmy sobie utorować drogę koktajlem Mołotowa – niestety rzucił nim ktoś wyjątkowo mało rozgarnięty i płomienie ogarnęły jedyne możliwe przejście, zamykając nas w wypełnionej biegającymi zwłokami, płonącej pułapce. „Przecież nawet na ekspercie przebiegniecie przez koktajl molotowa nie zabierze polowy życia 😉 nie mówiac o niszych lvlach. . . Historie o strasznie wysokim poziomie trudnosci sa moim zdaniem lekko przesadzone.
To najdurniejszy system pod słońcem ; ).
hehe, może i tak. W każdym bądź razie mi pasuje. Jak wchodzę „obadać recke” na IGN to najpierw patrze właśnie na ocenę przy Gameplay, a dopiero później na resztę.
Hmm granie kolegami Czesia przypomina pewnie nieco Obcego z AvP.
Hmm. . . bardzo bym chciał zobaczyć jak ktoś na najwyższym poziomie trudności się zatrzymuje i przygląda z bliska teksturom i analizuje czy np. w takim Crysis’ie to były lepsze i o ile 😉 Tam to chwila nieuwagi i po TobieGrafika, grafika . . brzydka nie jest natomiast grywalność gierka ma niesamowitą ( znajdźcie sobie 4 kolegów, wejdźcie na TS’a i zobaczycie jak szybko czas mija 😉 )Fabuła ambitna nie jest i nigdy nie miała być gdyż cała gra jest swego rodzaju parodią filmów o zombiakach ( a jak wiadomo tam fabuła jest na 1 miejscu 😛 ), zresztą te 4 krótkie kampanie są ze sobą powiązane. . wystarczy posłuchać dokładnie tekstów ( np. pilota helikoptera tuż przed ewakuacją z Mercy Hospital ), poprzyglądać się bazgrołom na ścianach w Safe House’ach itp. :)I zdecydowanie nie zgadzam się, że dialogi sprowadzają się tylko do „Cover me, reloading”. Owszem, nie są jakoś wyjątkowo rozbudowane ( bo i po co ? ) natomiast każda z 4 postaci ma całą masę indywidualnych odzywek rzucanych co jakiś czas, które zdecydowanie poprawiają klimat rozgrywki ( ot chociażby taki Francis z jego: I hate Vans, I hate hospitals itp. )Samych zaś zabawnych sytuacji jest po prostu multum, typu: ledwo co odparliście atak ostatniej hordy, apteczki już dawno się skończyły, z amunicją też nie najlepiej, większość drużyny kuśtyka ale idziecie. Już nawet widzicie w oddali bazgroły na ścianach, że Safe House niedaleko i nagle ktoś przechodzi przez wykrywacz metali ( bo w końcu jak rozwalone lotnisko to na pewno nie działa 😛 ) i macie na karku hordę, albo ktoś strzelając do zombiaków przez przypadek uruchamia alarm w samochodzie, otwiera drzwi a za nimi niespodzianka w postaci wiedźmy , Tanka 😀 itp. itd. Sam Versus to już zupełnie inna bajka, tylko niestety tutaj raczej należy się poruszać ze znajomymi a nie przypadkowymi graczami bo bez zgrania to zombiaki praktycznie nie mają szans z ocalałymi ;)Jak dla mnie świetna gierka na co-op’a. Coś czego brakowało 🙂
ej mam pytanie gdzie znalezc polskiego serwa