Valhalla.pl i CD Projekt Red przygotowały konkurs dla kreatywnych z okazji nadchodzącej premiery gry!
Wiedźmin to pierwsza gra komputerowa na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego! Jej najważniejsze cechy to: wielowątkowa, intrygująca fabuła gry oparta na bestsellerowej powieści ASa, widowiskowy, tętniący życiem świat, oparty o silnik mistrzów gatunku cRPG – BioWare – gwarantujący rozgrywkę na najwyższym poziomie, realistyczny, wzorowany na średniowiecznych traktatach system walki, zrealizowany z rozmachem dzięki technologii motion capture.
Rzuć wyzwanie przeznaczeniu i odkryj świat, w którym nie istnieje prosty podział na dobro i zło, a ludzie często okazują się gorsi niż potwory. Stań sie częścią legendy, która nie ma zakończenia…
Do premiery tego tytułu zostało już niewiele czasu. Zanim jednak uruchomicie go na swoich komputerach macie okazję wygrać gadżety związane z grą. W konkursie do rozlosowania mamy sześć zestawów składających się z podkładki pod myszkę (skórzana, brązowa) i t-shirtu z bardzo ładnymi grafikami (cztery koszulki są brązowe, dwie grafitowe). Ich rozmiary to: w przypadku brązowych 1xM 3xL a w przypadku grafitowych 1xL i 1xM. Wygranych prosimy o nie zawyżanie swojego rozmiaru. Koszulki są duże.
Poniżej szczegóły:
Aby wygrać jeden z wiedźmińskich zestawów musicie pokazać kreatywną stronę swojej duszy. Wysilcie szare komórki i w mniej więcej 1000 znakach opiszcie postać NPC bądź bestię, która waszym zdaniem idealnie nadaje się do umieszczenia w grze. Aby nie być posądzonym o „kolesiostwo” sami wybierzecie zwycięzców tego konkursu. Zrobicie to poprzez dodawanie plusów osobom, których wpisy najbardziej wam się spodobały. Sześciu użytkowników, którzy w dniu rozwiązania konkursu będą ich mieli najwięcej otrzyma od nas „wiedźmiński zestaw”. W przypadku, gdy kilka wpisów będzie miało jednakową liczbę punktów o przyznaniu nagrody zadecyduje data pojawienia się komentarza. Wcześniejszy wygrywa.
Zwycięzcy w ramach dodatkowej nagrody otrzymają od nas po 50 punktów V. Nie spieszcie się jednak z podawaniem odpowiedzi. Konkurs trwa do przyszłego piątku – 21 września. Wtedy też ogłosimy a w zasadzie sami zobaczycie kto wygrał. Przy rozwiązaniu konkursu pojawi się również adres mailowy, na który będziecie musieli wysłać swoje dane. Czekamy na nie przez trzy dni – do północy 24 września. Jeśli do tej godziny nie otrzymamy danych, któregoś z uczestników konkursu, nagroda trafi w ręce kolejnej osoby, której wpis został odpowiednio oceniony.
Piszcie. Oceniajcie. Wygrywajcie.
wolalbym zeby to nei czytelnicy wybierali najlepszega prace. . bo wygra ten kto ma najwiecej znajomych :/
nigdy nie bedzie tak aby wszystkim dogodzic ;]
Ciężko zmieścić opis postaci w limicie 1000 znaków. Cóż, tu jest odrobinę więcej. . . Markalkrol Tego mierzącego niewiele ponad pięć stóp wzrostu i mającego sporą nadwagę mężczyznę, często można spotkać w oberżach w dawnym księstwie Bremervoord. Małe, świecące oczka i pucołowata, nieogolona twarz doskonale pasują do ogólnie przyjętego schematu drobnego pijaczyny. Ulubionym miejscem Markalkrola od dawna są przybrzeżne tawerny. Krąży pogłoska, jakoby karczmarze płacili mu drobnymi monetami, ciepłą strawą oraz dużą ilością złotego trunku, tylko po to, by swymi wymyślnymi historyjkami ściągał tłumy do ich przybytków. Bohater jest niezrównanym gawędziarzem, jednak nie lubi gdy tak się go nazywa. Przed każdą opowieścią zaznacza, że sam brał udział w opisywanych wydarzeniach, bądź był ich naocznym świadkiem. Najczęściej wspomina walki i spotkania z niesamowitymi stworzeniami na dalekich wyspach, które lata temu miał okazje zwiedzać ze swoją załogą. Jak sam mówi, był tam, gdzie stopa ludzka wcześniej nie stanęła; widział co oko człowieka jeszcze nie widziało; sikał, gdzie drzewo moczu męża nie wsiąkało. Podobnież był nawet w Ys. Nikt prócz niego tego nie potwierdził, a zapytany o swoją załogę, mówi że od dawna nie żyją. Jak sam przeżył – nie wiadomo. Markalkrol jest bardzo dobrze znany w całym Cidaris. Z jednej strony jest niezwykle lubiany przez rybaków, którzy wracając po często kilkudniowych połowach, z chęcią poznają kolejną, nierzadko nieprawdopodobną historię. Także dzieci ubóstwiają starego pryka. Jako, że najczęściej są przeganiane z oberż, wsłuchują się w opowieści starca koczując całymi grupami pod karczmianymi oknami. To z kolei doprowadza do szału matki młokosów i żony majtków, które chciały by choć parę chwil spędzić w towarzystwie swoich mężczyzn. W Cidaris krąży żartobliwa pogłoska jakoby starzec był przyczyną większości rozpadów rodzinnych. Gdy spotkasz Markalkrola, lepiej wymów jego imię poprawnie, gdyż jest na tym punkcie bardzo uczulony. Wkupić się w jego łaski, a tym samym otworzyć mu usta, można tylko poprzez postawienie wielu kufli piwa.
RezussJest człowiekiem, wprawdzie zdarza mu się być nie ludzkim ale taki już jest. Czym się zajmuje? Wachlarz jego zainteresowań jest szeroki, albo jakby powiedział ktoś o złośliwej naturze – chwyta wiele srok za ogon. Nie da się ukryć, że jest płatnym mordercą, i to dobrym, a już na pewno drogim. Jest też swego rodzaju wędrownym lichwiarzem – pożycza na krótko, a jeszcze szybciej egzekwuje, trzeba też powiedzieć, że lubi również zajmować się cudzymi długami. Tyle wiedzą o nim ludzie, wiedzą też że należy się go bać. . . Czy jest więc samotnikiem? Niechybnie, jednak jest na tym padole paru ludzi, którym Rezuss coś zawdzięcza, i znają oni to cieplejsze, przyjazne oblicze wesołego kompana, wiernego przyjaciela, człowieka, który nie zawiedzie. Bo przecież każdy medal ma dwie strony…A co myśli sam Rezuss? Uważa się za walecznego romantyka, niespełnionego marzyciela, który co dzień wędruje, krocząc po tym świecie ze swoją misją. Bo trzeba wam wiedzieć, że Rezuss lubi myśleć o sobie jak o wyroczni, uważa że nigdy się nie myli, że widzi dobro i zło, dla niego wszystko jest czarno białe. czarne zabija zawsze, i zazwyczaj jeszcze mu za to płacą – białego chroni zawsze i za to, też mu czasem płacą. Czy jest szalony? Nie, on raczej wie co robi. . . Taki właśnie jest nasz podróżnik. Może kiedyś go spotkacie, jeśli tak to pamiętajcie jedno, są jeszcze ludzie nie rzucający słów na wiatr…howgh!
NishaTa smukłej budowy półelfka w pewnych kręgach uznawana jest za specjalistkę do spraw herbaty. Doprowadziła swe rzemiosło do doskonałości. Dziesięciolecia temu pod opieką matki, także półelfki, zwiedziła największe skupiska ludzi, elfów, a także krasnoludów w Królestwach Północy. Tam też na długo zapadła w pamięć władcom, urzeczonym doskonałym kunsztem parzenia i podawania wspaniałego napoju. Mimo swego poważnego, ponad 90–letniego wieku, nadal chętnie jest zapraszana na królewskie dwory. Z każdą wizytą dostaje spore ilości złotych monet, za które może podróżować w kolejne miejsca, często w poszukiwaniach nowego smaku. Od śmierci kochanej mateczki, bohaterka tuła się po świecie sama. Ludzkie osiedla omija z daleka, nie zdradzając nikomu powodu swego gniewu. Krążą pogłoski jakoby od śmierci swej legendarnej opiekunki i nauczycielki, straciła pewnego rodzaju ochronę. A tym samym stała się mniej poważana, głównie wśród ludzi, którzy nie dostrzegali w jej pracy większego sensu. Inni idą dalej, mówiąc, że dawno temu pomylono ją z ludzką kobietą i siłą skradziono jej niewinność. Nisha nie związała się z żadnym mężczyzną, niewylewnie tłumacząc, że tak łatwiej skupia się na pracy. Powszechnie uważa się, jakoby żaden mąż jej nie chciał, mimo że parzy napar często uznawany za lepszy od piwa.
Pozwólcie, że przedstawię wam mojego bohatera:AstissNigdy nie będziesz pewny czy widząc w oddali stado owiec i ich trzydziestoletniego pasterza z nieustannie założonym na głowie czarnym, wełnianym kapturem spotkasz właśnie jego. Uwierz mi jednak, że po chwili rozmowy z naszym bohaterem będziesz już wiedział. Będziesz go kochał, albo nienawidził, i tak naprawdę nikt na całym świecie nie mógł być obojętny poznając naszego bohatera. Kiedyś był najprzystojniejszym mężczyzną na całej ziemi – kobiety go ubóstwiały, mężczyźni z zazdrości nienawidzili, dokuczali i uprzykrzali życie. Miał jednak bardzo słabą psychikę i nie mógł znieść niekończących się intryg i wyzwisk ze strony innych mężczyzn. W końcu dotknięty napadem szału i obłędu pozbawił się męskości. Zwariował. Od tego dnia o władanie nad jego ciałem walczyły nieustannie dwie osobowości. Jedna dobra – pragnąca wszystkim nieustannie pomagać, druga zła – marząca tylko o tym, aby każdego ograbić i zabić (tylko niewielu szczęśliwcom udało się przeżyć). Przez jednych uwielbiany, przez innych znienawidzony. Czy go pokochasz???
” – (. . . ) Wszelakoż nie zabrakło durniów, którzy pognali do dworzyszcza galopem, jak tylko wieść gruchnęła, że jest okazja wejść do królewskiej rodziny. Konkretnie, dwóch czeladników szewskich. Dlaczego szewcy są tacy głupi, Geralt? – Nie wiem. A wiedźmini, grododzierżco? Próbowali?”A. Sapkowski, WiedźminVavrek, szewc – renegatJako czeladnik szewski w Novigradzie, Vavrek wykazywał się wielkim talentem w zawodzie, co nie przysparzało mu sympatii ani swego mistrza, ani innych czeladników. Niedługo przed egzaminem i wyzwoleniem z terminu opracował nowatorską metodę formowania sfilcowanej owczej wełny w fantazyjnie wygięte cholewki ciżem. Już to w skutek oparów związków ołowiu używanych przy produkcji nowych ciżem, już to przez knowania zawistnych współpracowników, szewczyk zaczął słabować na umyśle i nie został dopuszczony do egzaminu wyzwalającego. Wówczas Vavrek oszalał jakby bardziej, zaś winą za swój los obarczył cech szewski. Zaczął publicznie wytykać partaninę rzemieślnikom zrzeszonym w cechu, cech zaś odwdzięczył się nasyłając na Vavrka wynajętych zbirów i publikując kłamwlie pamflety. Vavrek zszedł do podziemia. Byt miał zapewniony, gdyż produkty jego niespodziewanie zyskały sławę cudownych i magicznych, i zaczęły być rozchwytywane przez rozmaitych wioskowych głupków, miejskich szaleńców bożych i co mniej rozgarniętych strażników miejskich. Po dziś dzień Vavrek prowadzi wojnę podjazdową z cechem szewskim, przez sieć zaprzyjaźnionych uliczników i proszalnych dziadów szerząc wieści o kiepskiej jakości produktów cechowych, czasem nawet posuwając się do sabotażu warsztatów i towarów. Poza cechem szewskim, z Vavrkiem chętnie zamienili by słowo ludzie tajnych służb hierarchy Novigradu, a to celem ostatecznego wyjaśnienia kwestii cudowności jego wyrobów (tajne służby podlegają kościołowi), z kolei władze miejskie chcą po prostu ściągnąć z niego podatek, powiększony o akcyzę od magii. Z tej przyczyny Vavrek przemierza ulice Novigradu nocą, bełkocząc pod nosem równomiernie wymieszane przekleństwa pod adresem cechu, składniki i receptury mikstur służących do garbowania skór i formowania filcu, a także słowa psalmu “Przez Wieczny Ogień i gromy srogie”. Gdzie zaś jest warsztat Vavrka – tego nie wie nikt.
AzileKimże jest nasz jakże mało znany bohater???Jest sześćdziesięcioletnim starcem mieszkającym w głębi puszczy. O tym, że w ogóle istnieje wie niewiele osób. Ma długą, sięgającą do pasa brodę, odziany jedynie w skóry wilków. Zawsze pomocny, ale dla swoich wrogów bardzo niebezpieczny. W młodości poznał tajniki magii, którą nieustannie rozwija. Doszedł do perfekcji – jednakże nie wykorzystuje swoich umiejętności. No chyba, że już jest do tego zmuszony. Drogę do jego szałasu zna min. Vavrek (to dzięki jego pomocy jego wyroby są magiczne), półelfka Nisha (odkryła dzięki naszemu bohaterowi nowy gatunek herbaty), Markalkrol (razem w czasach młodości podróżowali) i Rezuss (miał zlecenie, aby zabić naszego bohatera, a został jego najlepszym przyjacielem). Tylko przed nim obydwie osobowości Astissa czują respekt. Wyżej wymienieni bohaterowie szanują go i bardzo często proszą go o radę i informacje, a czasami nawet o pomoc. Chcesz go poznać??? Poproś jednego z bohaterów.
DELFINasz bohater nie jest prawie znany. Zresztą trudno go nawet nazwać bohaterem – prędzej potworem, najgorszym monstrum jakie świat kiedykolwiek spłodził. Miał on jednak tą cechę, że w każddej chwili mógł przeistoczyć się w dowolną postać bądź zwierzę. Trudno więc było go schwytać i zabić. Jak on wygląda – nie wie tak do końca nikt – legeny mówią, że jego prawdziwe oblicze pokarze się dopiero po jego śmierci. Atakując kupców najczęściej był połączeniem wilkołaka z orkiem – łącząc w sobie ich najgorsze cechy. Grasuje nieustanie wzdłuż szlaków handlowych i atakuje kupców. Zaledwie dwóm szczęsliwcom udało się wyjść cało ze spotkania z Delfim. Już wielu rycerzy, bohaterów próbowało schwytać naszego potwora – najczęściej ślad po nich zawsze zaginął. Delfi wszystkie swoje ofiary wraz ze zdobyczami ściąga do swojej pieczary znajdującej się w samym sercu najdzikszego lasu. Legendy mówią, że ten kto go pokona – odnajdzie przeogromny skarb zbierany i pomnażany nieustannie przez Delfiego. Odważ się z nim spotkać w rzeczywistości!!!!
NymlothCiężko powiedzieć cokolwiek o tym…człowieku? Niby każdy wie, że to upierdliwy egoista, szaleniec i człowiek uwielbiający grać innym na nerwach. Jest to jednak egoista, który wie, co to poświęcenie; szaleniec, który ryzyko przekłada nad życie. Każdy kto go spotkał, na pewno długo go zapamięta. Długie, ciemne włosy, swobodnie opadające na ramiona i plecy, skórzany pancerz (do tego skórzane, miękkie rękawice i buty) i prosty, długi miecz przepasany u boku. Twarz to było coś szczególnego, wzbudzającego niepokój. Zawsze czujne oczy śledziły każdy ruch w okolicy, twarz często wykrzywiał ironiczny uśmieszek, krótko przystrzyżona broda upodobniała go do jakowegoś biesa, blizna na prawym policzku dopełniała całości. Czym się zajmuje? Tego chyba nikt z żywych do końca pewien nie jest. To podróżnik, samotnik czerpiący przyjemność z każdej walki, nieważne czy to on atakuje, czy też się broni. Mówi się, że śmierci śmieje się w twarz i tańczy z nią podczas bitew. Podejmuje się różnych zadań, od ukradzenia czegoś, do zabicia innej osoby lub potwora. Ponoć ma jeden cel: zmierzyć się z jednym z tych słynnych Wiedźminów.
kurde – trochę późno, żeby rozpocząć walkę – przynajmniej pogłosuje – życze wszystkim powodzenia.
Czemu póżno? Podejmuj walkę śmiało, każdy ma szansę w końcu, nie tylko ci, którzy napisali pierwsze propozycje 😉
No to chyba koniec. Jak sami widzicie znalazło się ośmiu użytkowników, którzy odważyli się coś nabazgrać. Nagród jest niestety tylko sześć. Może szefostwu Valhalli udałoby się wytargować od CDPR dodatkowe dwa zestawy, ewentualnie jakieś nagrody pocieszenia?
Korsarz muszę powiedzieć, że jest to całkiem fajny pomysł. Podpisuję się pod nim obiema rękami.
Czy ktoś z was znalazł rozwiązanie konkursu z mailem, na który mamy wysłać nasze adresy na stronach Valhalli???
AnastazyaZ racji dobroci ukazującej sie w lagodnych oczach i przejrzystym spojrzeniu, z wdzieku kocurka przemokniętego domieszką, mianem Cielątka przez pospólstwo ochrzczona. Acz słowo to wizerunku nie oddaje, i mylić to może, gdyż głosem pewnym i słowem bystrym zawsze dysponowała. Groszem pani ta zwyczaju sypać w kierunku poddanych nie miała, ale i tak lud kochał ją, gdyż jawiła im się jako ich subtelna acz dowcipna kamratka, która do strojów dworskich nie przywykła i raczej w prostszy sposób elegancję utrzymywała. Na dworze u pana tak otwarta nie była, przemawiala nieraz tajemniczo i nie bylo wiadomo, czy to szalenstwa znak, czy aluzyja jakas. Stroje także inne wybierała, takie, że nawet odsłonięte ucho czy łokieć zdawały się na sposób jej tylko znany wulgarne. Jednych do katatonii jakowejś swą obecnoscią prowadziła, innych do szaleństwa i afektu, a pozostali się jej po prostu bali, mimo iż nigdy nie podnosiła głosu. Mówiono, że pierwsi tylko w marzeniach śmiałość wobec niej mieli, a na żywo duch ich tak sie kruszył, że język zbyt sztywnym się zdawał i strach o jego kontakt z drgającym zgryzem był srogo wskazany. Drudzy jeśli wykazali jakąś ponadprzeciętność, w jakiejkolwiek postaci, niekoniecznie postaci miłego uchu brzęku, który wiele drzwi i serc otwierał swą nagrodę rychło otrzymywali i śniade krągłości które spać starym skrybom niedawały rychło dobywali. Puścić ich nie chcieli, ale z czasem musieli. Dołączali wtedy do grona trzeciego ,o którym była mowa – tych którzy się bali, i dziwną posłuszność wykazywali. Wiadome było, że na wiele spraw wpływ nielichy miała, wystarczyła rozmowa z adwersarzem, który na niekorzyść sojusznika jej zadziałać chciał i sprawa była załatwiona. Jak to czyniła nie wiadomo, gdyż za zamkniętymi drzwiami racji swych dowodziła. Czujne, wprawione i chciwe wiedzy ucho strażnika lub służki nigdy żadnego jęku zza drzwi nie wychwyciło. . .
Gdzie mogę znaleźć adres mailowy, na który należy wysłać swoje dane osobowe? Proszę o nakierowanie, jako że sam nie mogę sobie poradzić.
Heh , teraz zauwazylem ze po czasie wyslalem xDAle 2 osobom sie chyba podobalo bo plusy dali , a poza tym z racji tego ze moze moja zapowiedz na V niedlugo bedzie to nawet gdyby txt zdobyl wieksza popularnosc to i tak nagrody bym nie chcial 😛
„[. . . ]-Bacz co mówisz, brodaczu!- poczerwieniał Donimir z Troy, podciągając obciąrzony mieczem pas rycerski. -I do kogo! -Sam bacz!-krasnolud trzepnął dłonią po zatknientym za pas toporze, odwrócił się do swych kompanów i wyszczerzył zęby. -Widzieliście go? Rycerz chędożony! Trzy lwy na tarczy, dwa srają, a trzeci warczy![. . . ]A. Bohdaj „Wiedżmin”[/bHuryliukPo tej wymianie zdań Dominiir uczuł jakąś pustke w sobie i zaczęła go boleć potylica lecz wrócił do domu i położył się do łurzka, lecz dopiero potem zaczęło dziać się coś dziwnego. W pierwszą pełnię(od rozmowy), gdy spał spokojnie, poczuł jakiś przenikliwy ból. Obudził się. Uczuł ,jakby elficka strzała tkwiła mu w kręgosłupie. Obejrzał się z pleców wystawał mu róg, na około dwie stopy długości, zadarty ku ku głowie. Za kilka sekund z palców u stóp zaczęły wyrastać pazury, podobne do pazórów gryfa. Z dłońmi stało się to samo. Następnie zaczęły mutować się jego oczy. Stały się czerwone, jakby miały eksplodować dużą ilością świerzej krwi, pojawiło się w nich coś co nadawało im wyraz bólu. Z klatki piersiowej wysunęły się potęrzne zębiska, niby kilkakrotnie powiększona górna szczęka wilkołaka. Jego język rozdwoił się i wydłurzył, zrobił się czarny jak smoła. Twarz jego stała się pomarszczona. Z głowy wyrosły dwie ogromne macki(ośmiornicy). Nagle poczuł głud i żądzę zabijania. Wszedł do pokoju swojej służki i nagle wbił swoje pazury w jej tchawice. Tryskała krew. Rozdarł jej wszystkie kończyny i zaczął jeść jej mięśnie. Wyszedł do przedsionka i zobaczył pochodnie. Połkną ogień, nie sprawiło mu to bulu,l i pomkną do lasu z prędkością błyskawicy. Od tego czasu z niego nie wychodzł i porzywiał się śmiałkami zapuszczającymi się w las.