Na wstępie cofnę się jeszcze do wspomnianego już festiwalu. Choć klubową Polskę zwiedziłem wzdłuż i wszerz to na tego typu wydarzeniu byłem pierwszy raz. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Na moje nieszczęście rzecz na którą najbardziej zwróciłem uwagę to ludzie bawiący się na imprezie. Czemu na nieszczęście? Bo jako rodowity Łodzianin przyzwyczaiłem się, że nie ma już praktycznie imprez na których ktoś kogoś nie goni lub nie bije (przy okazji pozdrawiam ukochaną Łódź). Tutaj zaś wszyscy byli do siebie nastawieni bardzo życzliwie, ludzie wchodzili ze sobą w interakcję, uśmiechali się – ogólnie atmosfera była cudna.
Co do samych występów mam już mieszane uczucia. Jako lekko głuchawy 26latek mogłem, źle odbierać zamysł „sound engineers”. Niezależnie od tego na jakiej scenie bym się nie znalazł najwięcej słyszałem jednak „dołu”. Ten był pyszny. Stojąc przy kolumnach czuć było jak równo z bitem pulsuje cała głowa i płuca. Co z tego jednak kiedy ja również chciałbym słyszeć samych wokalistów. Z tym było już trochę gorzej.
Najbardziej ucieszyło mnie jednak to, że w końcu po wielu latach oczekiwania zobaczyłem (stałem przy samej scenie) i usłyszałem swoją ukochaną Bjork. Ten występ był dla mnie absolutną rewelacją. Na drugim miejscu umieszczę zamykający imprezę występ LCD Soundsystem a na trzecim fenomenalny koncert East West Rockers. To oczywiście bardzo subiektywne odczucia, ale jakoś nie wzruszył mnie, pomimo tego, że uwielbiam klubowe granie, show Groove Armady ani występ The Roots (preferuje odrobinę inny hip-pop). O Beastie Boys wspomnę w kilku słowach. Występ na głównej scenie był, przynajmniej dla mnie jakiś taki bez jaja, nawet kapitalne Sabotage wyszło jakoś tak nie do końca. Zresztą reakcja publiczności była o wiele bardziej żywiołowa przy innych koncertach a to już mówi wiele. Dość już jednak o muzyce.
Nadmienię tylko, że na festiwalu pojawił się jeden z trzech największych producentów konsol. Był nim Microsoft ze swoim Xboxem 360. Dla mnie to oznaka tego jak poważnie do swoich fanów podchodzą poszczególne firmy. Nintendo pod względem promocji w Polsce w ogóle nie istnieje i tego stanu rzeczy nie zmieniły póki co nowe agencje PR. Sony idzie zaś w ślady filmu Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok. Niby jest, niby się stara, ale jakoś tego nie widać. Na stoisku firmy z Redmond można było zagrać w sztandarowe produkcje takie jak Gears of War, Forza Motorsport 2 (w końcu pobawiłem się oficjalną kierownicą, może to kwestia przyzwyczajenia się, ale te 20 minut grania skutecznie mnie do niej zniechęciło). Wystawione były też Viva Pinata, Guitar Hero i Crackdown. Muszę przyznać, że stoisko cieszyło się dość sporym zainteresowaniem imprezowiczów. Zaciekawiły mnie tu szczególnie hostessy, które nawet w chwili gdy stał za nimi tłum potencjalnych klientów dzielnie pokazywały jak nie należy jeździć w Forza 2. Może je nogi bolały i chciały posiedzieć? Skutecznie jednak blokowały dwa stanowiska z tą grą.
A teraz już do rzeczy. Popatrzmy co w tym tygodniu pojawi się na Valhalli. Autorzy tekstów z poniedziałku i wtorku muszą mi wybaczyć telegraficzny skrót – pierwszy dzień tygodnia rozpoczął się relacją z konferencji poświęconej WCG 2007 autorstwa Marcina Węża. We wtorek zaś mogliśmy poczytać o komputerowej adaptacji trzeciej części Piratów z Karaibów (aleś się Janie długo wybierał na ten film). Dziś jak zapewne zdążyliście zauważyć nasz przesympatyczny Niebieski Łoś – Jolo – przyjrzał się „elektronicznemu horrorowi” Clive Barker’s Jericho. Jeśli jeszcze nie czytaliście tych tekstów to gorąco zachęcam was do lektury.
Jutro na nasze łamy powróci Marcin Wąż z kolejną porcją wiadomości na temat sceny e-sportowej. Zarnuk przygotował relację z Cyber Cup 2007 gdzie grano w NFS’a i trzecią część Command and Conquer. Cały materiał zostanie urozmaicony wywiadem z osobą prowadzącą tę imprezę. Nasi rodacy radzą sobie w świecie elektronicznej rozrywki rewelacyjnie i chociażby dlatego już teraz zachęcam Was do wyglądania tej dłuższej formy.
Na koniec tygodnia zaś spotkacie się z recenzją mojego autorstwa. Powiem szczerze, że tej gry a w zasadzie tego wydania wypatrywałem z niecierpliwością. Mam tu na myśli obie części leciwego już Maxa Payne. W końcu doczekaliśmy się obu tych pozycji w jednym pudełku w słusznej cenie. Choć zapewne większość z Was już je skończyła pięć razy to zapewne nie wszyscy mają je w swojej kolekcji. Czy warto więc wysupłać te kilkadziesiąt złotych i kupić ten właśnie tytuł? Tego dowiecie się z recenzji.
Tak właśnie zakończymy ten Valhallowy tydzień. Już teraz pochwalę się, że dopiero w przyszłym będzie się działo. O samych recenzjach wspomnę w poniedziałek. Teraz napiszę tylko, że pokładam wielkie nadzieje w polskiej poczcie i naszych redaktorach do których powędrowały paczki z moim zdaniem smakowitymi grami. Jeśli tylko wszyscy się wyrobią to będziecie mieli czego wyglądać. Oczywiście w międzyczasie postaramy się zaspokoić Wasze oczekiwania solidną dawką newsów, blogów i galerii z nadchodzących gier. Na sam koniec zachowałem sobie coś, co nie pozwala mi spać po nocach (od kiedy się o tym dowiedziałem). Dostaliśmy zaproszenie na testy Bioshock. Osobiście będziemy mogli złapać za pada i zobaczyć czy pięknie wyglądająca gra jest kandydatem do miana GOTY. Oczywiście kiedy tylko zakończymy zabawę (na testy idę z Krzyśkiem Kanią) przelejemy nasze wrażenia z gry na „elektroniczny papier”. Na dziś to tyle. Mam nadzieję, że zachęciłem Was do częstego odwiedzania Valhalli i wypatrywania kolejnych tekstów, które dla Was przygotowujemy. Do usłyszenia w poniedziałek.
PS. Nie zapomnijcie spróbować swych sił w konkursie Runaway 2. Nagrody wciąż czekają a nie wierzę, że wśród tylu osób, które odwiedziły ten wątek jedynie kilka jest w stanie wysilić wyobraźnię i powiedzieć o czym marzą (elektroniczne) żółwie.
Dzięki za pozdrowienia ;D Ale imho przesadzasz Co prawda dla mnie jak imprezy to głównie przez IRC, ew. jakieś install party, ale na koncertach, na które chodzą moi znajomi raczej żadnych tego typu ekscesów nie ma (albo może nie pamiętają?. . . :P). No, może tylko jakieś poważne pogo z którego ktoś wychodzi ze złamanym łapskiem
To prawda i dlatego też trochę mnie żałość bierze. . . Dlaczego media zachwycają się i śledzą poczynania Roberta Kubicy, a nawet naszym sztandarowym i już nieco znanym produktem pt. PGS. pokerstrategy. cc nie zainteresowali się chyba ani razu (chociaż, coś mi się przypomina, ale to chyba wyjątek potwierdzający regułę)?. . . Już nie mówiąc o tym, że wypatrywanie jakichkolwiek relacji z imprez e-sportowych w normalnej telewizji (czyt. każdej poza Hyperem – na którym nawiasem mówiąc też e-sportu nie widać zbyt wyraźnie, a to już trochę chore. . . ) nie ma najmniejszego sensu. . . Wiem, że to co mówię jest dla każdego z nas oczywiste, ale cholera, przykre. . . Szczególnie biorąc pod uwagę, że ostatnio latając po kanałach natrafiłem na telewizję Arirang i relację z. . . jakichś koreańskich rozgrywek w Counter Strike’a. . . Eh, sorry za offtop.
Akurat Hype na Kubice moge zrozumiec – mimow szystko fajnie jest wiedziec jak tam poczyna sobie jedyny reprezentant polski w F1. Bardziej natomiast zastanawia mnie puszczanie meczy polskiej kadry do lat 20-u, podczas gdy nikt nie mowi nic o tym, ze zdobylismy srebrny medal w StarCrafcie ;/ SIC!
No tu to chyba lekko przesadziłeś, akurat mimo, że z miłą chęcią obejrzałbym sobie zawody w starcrafta, to jestem realistą i nawet nie probuje porównywać liczby osób znających słowo „zerg” do tych, którzy kojarzą Pato, Adu czy choćby ostatnio Krychowiak:)
Oczywiście. Sam przepuściłem chyba tylko 2 wyścigi Jednak chodzi mi o to, że w e-sporcie odnosimy ogromne sukcesy – znacznie większe i więcej niż w większości innych sportów – a wszystkie media zdają się mieć to w głębokim poważaniu. . . Cóż, mimo, że e-sport na świecie to obecnie ogromna kasa i wielkie imprezy w Polsce nadal traktowany jest jak coś osobliwego i niepoważnego – a co za tym idzie niegodnego „społecznej uwagi”. . . „Dziwny jest ten kraj”. . .
Z tymi wielkimi imprezami w Polsce to bym nie przesadzal. Ile osob moze sie na takowej pojawic? Tysiac? Dwa? Moze troche wiecej. A na mecz naszej reprezentacji na Śląskim przychodzi tych tysiecy kilkadziesiat
Ja o świecie mówię
W to niewatpie, ale gdyby tak puscic relacje chocby nawet z samego finalu mistrzostw swiata w StarCrafie, to kto wie jaka by byla takiej transmisji popularnosc. Nie da sie ukryc, ze w Polsce dla wielu osob e-sport to jakis komiczny twor Wielkiego Szatana Zachodu. I tego sie nie zmieni dopoki sie nie sprobuje. A nie wydaje mi sie, by do spronbowania byla jakas lepsza okazja niz final mistrzostw swiata, w ktorym udzial bierze nasza kadra. I przegrywa 3:2, a nie 6:1
Lol, ja na prawdę jestem dziwny xD Zergów znam, ale tych trzech ostatnich nie kojarzę. . . (poważnie ;D)
bo Zergowie to jest Ktoś uhmm. . . Coś. . .