Produkt, którego sprzedaż zapewni dostatnie życie nie tylko twórcy, ale i jego rodzinie, niekoniecznie musi być bardzo skomplikowany. Tę tezę idealnie obrazują słynne duńskie klocki, które od prawie 70 lat istnieją na rynku i nadal jest na nie wielki popyt. Wprawdzie czasy się zmieniły, zabawy „bez prądu” są spychane na drugi plan, a mimo to LEGO nadal ma się dobrze – głównie dzięki firmie Traveller’s Tales, która przeniosła klocki na konsole oraz PC. Do stworzenia gry brakowało tak naprawdę jednej rzeczy – fabuły, która determinowałaby rozgrywkę i miejsca akcji. Wybór padł na adaptacje filmowe.

Najnowsza stacjonarna konsola od Nintendo bije światowe rekordy popularności. Dziś już nikt nie łudzi się, iż pójście inną drogą niż konkurencyjne Sony i Microsoft było absolutnym strzałem w dziesiątkę. Wesołkowie z Kioto nie mają jednak zamiaru spoczywać na laurach. Dzięki temu na rynek nieprzerwanie trafiają co raz to bardziej wymyślne produkty. Kolejnym z nich będzie – a w zasadzie jest, bo do Kraju Kwitnącej Wiśni już trafił – Wii Fit, któremu to mam zamiar przyjrzeć się bliżej w dalszej części teksu. Jak to się odbije na moim zdrowiu? Czytajcie, by się dowiedzieć.Wyginam śmiało ciało!

Wii Fit po raz pierwszy zaprezentowano podczas ubiegłorocznych targów Electronic Entertainment Expo w Santa Monica. Już wówczas budziło dość duże kontrowersje. Wiele osób natychmiast zadawało sobie pytanie, czy ten program w ogóle zasługuje na miano gry wideo? Oczywiście, WF (ha, jak dobrze ten skrót brzmi w przypadku takiego, a nie innego tytułu) cechuje się pewnymi typowo rozrywkowymi elementami, ale mimo wszystko jego przeznaczenie jest nieco inne niż w przypadku typowej gry. Tutaj nie może być mowy i zagłębieniu się w fotelu i powolnym poruszaniu nadgarstkiem w celu zmuszenia postaci do wykonywania naszych poleceń. Oj nie. Nie ma najmniejszych szans na zabawę (?) przy Wii Fit bez tej odrobiny wysiłku, jaką trzeba poświęcić na wstanie z wygodnego, ciepłego siedzenia i rozruszanie się przed ekranem telewizora.

Spis treści

Czyli, że co?

Nie napisałem jeszcze, czym ten cały Fitness jest, choć już sama nazwa wiele w tej kwestii wyjaśnia. Od razu należy zaznaczyć, że entuzjaści ćwiczeń w domowych zaciszu, w dodatku połączonych z zabawa przy konsoli, będą musieli zdecydować się na wydatek nieco większy niż w przypadku typowego tytułu. A to dlatego, że do korzystania z Wii Fit koniecznością będzie posiadanie tak zwanego Balance Boarda, czyli kontrolera i elektronicznej wagi zarazem, zamkniętych w stosunkowo niewielkim urządzeniu.

i wyginaj…

W takim układzie rzecz jasna niemalże odpada korzystanie z Wii-mote’a, toteż fani wymachiwania białym pilotem mogą czuć się nieco zawiedzeni. Za to, co dzieje się na ekranie będzie bowiem odpowiadał nasz balans ciała oraz to, w jaki sposób rozkładamy jego ciężar na macie. I o ile sam pomysł jest co najmniej intrygujący, o tyle absolutnie konieczne jest, by Balance Board był urządzeniem wykonanym naprawdę porządnie. Jeśli bowiem ta elektroniczna waga okaże się niewystarczająco czuła, to granie w Wii Fit może być czynnością wybitnie frustrującą. Bowiem wówczas człowieka mojej postury może w ogóle nie zauważyć. Co z resztą nie byłoby jakimś wielkim zaskoczeniem…

Raz, dwa! Raz, dwa! Raz, dwa!

Zanim zaczniemy właściwe ćwiczenia i zabawy, program nie omieszka zmierzyć naszej wagi. Właśnie na jej oraz wzrostu podstawie policzony zostanie nasz własny wskaźnik BMI (Body Mass Index), którego zmiany również nie umkną uwadze aplikacji. Oczywiście same cyferki dla wielu osób byłyby marną wskazówką odnośnie formy, w jakiej to aktualnie się znajdują, toteż pojawią się zarówno słowne objaśnienia, jak i również graficzne, polegające na dostosowaniu przez Wii Fit naszego Mii-avatara do otrzymanego wyniku. I tu znowu pojawiają się moje obawy. Bo co zrobię, kiedy gra – utrzymując, iż kieruje się moim wskaźnikiem BMI – bezczelnie sprawi, że moje wirtualne „Ja” zniknie albo zmieni się w zlepek patykowatych kończyn? Brrr, straszna wizja.

Shake your bon-bons

Gdy już w końcu uda nam się przebrnąć przez wszystkie obliczenia, kalibracje i inne dziwne sprawy, śmiało będziemy mogli przystąpić do rzeźbienia swojej sylwetki tak, by była jak najbliższa ideałowi. Jeśli ktoś lubi yogę, to w Wii Fit z pewnością znajdzie kilka ćwiczeń dla siebie. Gra bowiem oferuje całą gamę najróżniejszych póz, wymagających doprawdy mocno rozciągniętych mięśni. Oczywiście dla osób nieco słabszych w te klocki wyzwania będą odpowiednio mniejsze i dopiero z czasem, poprzez monitorowanie postępów, program będzie stopniowo utrudniał nam życie, zmuszając do trochę większego wysiłku. Na papierze wygląda to ciekawie, ale z drugiej strony – Balance Board jest przecież urządzeniem raczej skromnych gabarytów (ha, to podobnie jak ja!), tak więc szpagatu raczej nikt dzięki WF nie wykona.

Poza yogą sprawdzimy również w akcji swoją równowagę, stając na wadze w odpowiednich pozach na jednej lub dwóch nogach. Rzecz jasna i w tym przypadku nasze wyniki będą zapisywane i monitorowane. Dzięki temu będziemy mogli z całą rodziną na specjalnych diagramach oglądać zmiany BMI u poszczególnych jej członków, czy też porównywać rezultaty konkretnych ćwiczeń. Nie wolno również zapominać o możliwości wyśmiania godnej pożałowania figury avatarów. Pod warunkiem, że nasze nie są pod tym względem najgorsze.

“Wii would like to play”

Wreszcie dochodzimy do tego, co lubimy najbardziej – gier oferowanych przez Wii Fit. Ma ich być ponad czterdzieści, także chyba każdy powinien w takim zestawie znaleźć coś dla siebie. Mnie bardzo podoba się pomysł ze skokami narciarskimi przeniesionymi na ekrany telewizorów. Powszechnie wiadomo, że u sportowców zajmujących się właśnie tą dyscypliną, jedną z najważniejszych cech jest umiejętność odpowiedniego ułożenia ciała. Dzięki temu mogą oni w maksymalnym stopniu wykorzystać panujące warunki i lecieć tak daleko, jak tylko wiatr pozwoli. Także po europejskiej premierze Wii Fit sympatycy Adama Małysza i spółki będą mogli sprawdzić jak sami poradziliby sobie na skoczni…i to bez wychodzenia z domu. Na pewno lepsze to niż wydawane dotychczas głównie na PC słabiaki poświęcone właśnie pracy naszego narodowego smakosza bułek z bananem.

Matrix Wiiloaded

Od sportowej tematyki nie odejdziemy również przechodząc na zieloną murawę, nad którą nieustannie latać będą kopane przez Mii piłki. Zadaniem gracza będzie celne główkowanie, połączone z jednoczesnym unikaniem zbliżających się butów – choć nie wiem, czy nie okaże się to zbyt trudne – w końcu nawet słynny David Beckham nigdy tej sztuki nie opanował. Także jeśli boicie się o swoje wirtualne łuki brwiowe, to powinniście zainteresować się jedną z wielu innych gier (a w zasadzie gierek) oferowanych przez WF. Na przykład kręceniem obręczami hula-hop, choć akurat ta zabawa wydaje mi się odrobinę monotonna. Człowiek tylko stoi w miejscu i kręci tyłkiem, raz na jakiś czas odchylając się na bok, by złapać kolejny okrąg. Zdecydowanie bardziej pociągającym pomysłem jest balansowanie po macie w taki sposób aby znajdujące się na niej kulki stoczyły się do przeznaczonych im otworów. Należy przy okazji uważać, aby żadna piłka nie wypadła poza wyznaczony obszar, bowiem grozi to game overem.

Nie zabraknie też rozrywki dla tancerzy i fanów Dance Dance Revolution ze stajni Konami, gdyż Wii Fit także ma do zaoferowania gierkę podobną do szalenie popularnego DDR-a. Wykonywanie odpowiednich kroków w rytm lecącej gdzieś w tle muzyki? Cóż, czemu nie.

Forma

Graficznie jest bardzo daleko do doskonałości. A nie skłamałbym również pisząc, że do przyzwoitości też trochę tej pozycji brakuje. Surowa i karykaturalna zarazem aparycja WF od razu przywodzi na myśl mainstreamowe Wii Sports i raczej nie ma szans by przekonać do siebie graczy spoza gatunku casual gamer. Ani swoim stylem, ani tym bardziej poziomem i kunsztem. Prymitywna grafika w tej grze zdaje się tylko potwierdzać, że podobnie jak wspomniane przed chwilą Wii Sports, również Fit nie jest skierowane do osób bliżej związanych z elektroniczną rozrywką.

Co by było gdyby…?

pompki kocie!

Nie będę nawet udawał, że Wii Fit jakoś bardzo mnie interesuje. Szczerze mówiąc – dużo większy potencjał niż sam program ma dla mnie jego niezwykły kontroler. Sposobów na wykorzystanie Balance Boarda jest mniej więcej od cholery i jeszcze troszkę. Przyznam, że mnie osobiście niezwykle kręci wizja gry bokserskiej korzystającej jednocześnie z Wii-mote’a oraz właśnie BB. Tylko to sobie wyobraźcie – konieczność osobnego kontrolowania rąk i nóg mogła by z czegoś takiego uczynić jedną z najbardziej wymagających i realistycznych bijatyk w historii. Z resztą, Balance Board w ogóle jest urządzeniem, które wprost idealnie nadaje się do wszelakich gier sportowych. Dlatego właśnie mam nadzieję na to, iż na Wii Fit nie skończą się plany Nintendo związane z tym kontrolerem i wykorzystają potencjał weń drzemiący również przy okazji nieco poważniejszych pozycji.

Chyba nie warto

Cena Wii Fit zapewne przewyższy tą, jaką zwykle widujemy na półkach sklepowych, ze względu na konieczność używania Balance Boarda. Co prawda jeszcze nie ogłoszono ile gra razem z kontrolerem będzie kosztować w Stanach i Europie (ba, nie podano nawet oficjalnej daty premiery), ale skłaniałbym się ku tezie, że po przeliczeniu na złote wyjdzie coś koło trzech setek. Nie wiem jak Wam, ale mnie nie uśmiecha się płacenie tyle za kolejny produkt przeznaczony głównie dla casuali, mających ochotę trochę poruszać się przed odbiornikiem. Radziłbym się więc wstrzymać z zakupem, przynajmniej dopóki BB nie zostanie wykorzystane w jakiejś ciekawszej grze. O ile oczywiście tak się stanie.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

2 KOMENTARZE

  1. Cholera, zróbcie coś, znowu przypadkowo mi się Wyślij nacisneło – jakies potwierdzenie by się przydało ;]A więc żeby zmienić nieszczęsne „Wpisz swój tekst” na coś mądrzejszego, napisze dwa słowa od siebie. 1tydzień w Japonii to przeszło 800k sprzedanych Wii Fit. Wiem wiem, Japonia Japonią, a my jesteśmy na (Dzikim?) Zachodzie. Inna mentalność, inne tyoy. . . Hmmm. . . 800k. . . No jakby nie patrzeć to sprzedaje się toto tam szybciej niż większośc tytułów na terenie całej Europy. Czyli albo dużo casuali, albo ma sens. Stawiam na pierwsze, oby drugię też się znalazło ;] myślę że to nie jest sprzęt do prawdziwych gier, ale jeśli będziemy mogli go wykorzystać także w innych grach – w boksie, tenisie, grach muzycznych. . . Może jeszcze nabierze to sensu, bo tak naprawdę to Wii Fit jest tylko dodatkiem prezentującym możliwość BB, tak jak Wii Sports, Wii Play i Link’s crossbow Training. Podsumowuąc – sukces finansowy w kieszeni. Jeszcze nie ch bedzie sukces użytkowy, i będę happy 😉

  2. Ja mam Wii i na 100% kupię Wii Fit tak jak kupiłem Wii Zappera i dobrze się bawię – a to najważniejsze :-)A teraz przepraszam bo MOH2 czeka 😀

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here