Na polskich eliminacjach World Cyber Games byłem drugi raz. Zeszłoroczna impreza była nieco bardziej udana – problemy były, owszem, ale dotknęły one głównie zawodników. Może to lekki egoizm z mojej strony, ale pro-gamerem bynajmniej nie jestem, to też braki w dostawie prądu w czasie meczu finałowego specjalnie mnie wówczas nie martwiły. Blue City, centrum handlowe, w którym odbywała się impreza, gwarantowało wygodę i niezłe warunki pracy, to też obsuwy organizatorów nie wpływały negatywnie na moje samopoczucie.

Co innego Galeria Mokotów, do której, jeśli wierzyć wiewiórkom, WCG zostało przeniesione w wyniku stopniowego wycofywania się z jej wspierania jednego z głównych sponsorów, firmy Samsung.

Nowa lokacja to, z punktu widzenia klientów sklepów, miejsce doskonałe. Do takiej imprezy jednak się nie nadaje. O ile zbudowanie mini-kina dla widzów nie stanowiło problemu, a transmisje na żywo cieszyły się popularnością, o tyle ja się wymęczyłem. Żeby w ogóle zrozumieć, co prezentowane jest publiczności, trzeba siedzieć w temacie po uszy. Jasne, Starcraft, jasne, Zerg, ale kto gra z kim i o co? Trudno powiedzieć.

Prawdziwe pandemonium panowało jednak w klubie-kręgielni, gdzie zakotwiczono szeroko pojętą prasę. Hałas i łomot po n-tej godzinie były niemożebnie męczące, zaś jakichkolwiek informacji o przebiegu rozgrywek brakowało – chyba, że lubi się słuchać plotek.

Standardowo dziennikarzom zrobiono dobrze, zasypując ich darmowym jedzeniem i napojami, ale co z tego, skoro mogli jedynie siedzieć i gapić się w ścianę, oczekując na konferencję prasową, na której wygłoszono chyba tę samą mowę, co w zeszłym roku?

Kto się bawił najlepiej? Z pewnością zawodowi kamerzyści telewizyjni – weterani rynku dziennikarskiego, którzy na co dzień ganiają za posłami i filmują ofiary wypadków drogowych, jakby z radością godzili się z faktem, że skoro nic się nie dzieje, to muszą kilka godzin przesiedzieć na tyłkach, konsumując bez opamiętania i paląc papierosy.

Raport z imprezy i większa ilość przemyśleń pojawi się na Valhalli w przeciągu najbliższych dwóch dni. Niedługo analogiczna impreza organizowana przez Heyah. Też będziemy!

[Głosów:0    Średnia:0/5]
PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułWCG 2006: Jesienna deprecha?
Następny artykułW Szwecji o grach

14 KOMENTARZE

  1. Zgiełk, rumor, chaos. Mój żywioł, ja bym się tam pewnie dobrze czuł, a jakby jeszcze grali w Fifę czy PESa to już zupełnie bosko ;).

  2. Bylo kiepsko bo co to za miejsce miedzy kfc a mcdonaldem? Brakowalo klimatu, komentarza, telebiomow (chyba na 32 calach byly wyswitlane gry). Pozatym byly jeszcze przerwy miedzy grami w sc.

  3. Po pierwsze fifa byłaPo drugie WCG istnieje od 2000 rokurozróżnić trzeba pojecie organizatorów a pod wykonawcowCo do artykułu bardzo serdecznie zapraszam na Heyah : )

  4. W grze Starcraft:Brood War wygrał Krzysztof ,,Draco ,, Nalepka(Protoss), który zmierzył sie z Polskim Terranem Ravenem, który teoretycznie miał nikłe szanse na pierwszą czwórke. Zergi to jedna z 3 ras w tej grze, myśle że można je scharakteryzować jednym zdaniem – Robale ;p zarówno to WCG jak i z roku 2005 nie były udanymi jeśli chodzi o wrażenia publiczności, znów dookoła widniały napisy Mc`Donald Pizza Hut itp. Co do Heyah, również będę na tej imprezie ale pomimotego ze niewiem jak tam dojechać ;p

  5. co do pytania – o co walczą ?. Ci którzy wygrali – Stacraft – DRaco, Wacraft – Terror jadą do Monzy we Włoszech gdzie bedzie rozgrywany Światowy Turniej WCG, jednym z faworytów jest wlasnie polski protosss Draco : )

  6. co do 1 posta, jak już kolega powiedział FIFA 2006 była , były także telebimy przy którym siedziały 3 osoby ? 😛 Główne zaintersowanie ( jak przez 6 lat ) wzbudzał Starcraft i powoli rozkorecajacy sie Warcraft 3.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here