Obawiamy się, że biedny Uwe znowu będzie sfrustrowany. Po pierwsze dlatego, że wredni krytycy znowu nie zostawili suchej nitki na dziele niemieckiego reżysera. Nie dopisała także widownia. W premierowy weekend In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale zarobił zaledwie nieco ponad 3.3 miliona dolarów amerykańskich. Smaczku całemu wydarzeniu dodaje fakt, że film obrażonego (od dawna) na dziennikarzy Boll’a nie miał przedpremierowego pokazu dla prasy. Mimo to piątkowa premiera kolejnego „hitu” Uwe uaktywniła rzesze recenzentów. Redaktor prestiżowego Variety stwierdził: „…In the Name of the King” to pośledniej jakości saga z gatunku miecza i magii(…). Hollywood Reporter także nie przebiera w słowach i pisze o okropnym scenariuszu, nieudolnej reżyserii i uciążliwej muzyce. Autor cieszy się także faktem, że amerykańska wersja filmu została skrócona do 127 minut. Europejczycy będą chyba musieli przeżyć całe 150 minutowe dzieło Boll’a. Kanadyjski Globe and Mail opisał filmowego Dungeon Siege’a i jego bohatera chyba najbardziej dobitnie: Jason Statham wciela się w muskularnego średniowiecznego farmera. Ma na imię Farmer. Ma świnię. Ma syna. Ma żonę…(…). Nie wiemy dlaczego akurat świnia jest na pierwszym miejscu. Ale wierzymy recenzentowi na słowo.
In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale kosztował 60 milionów dolarów. Film opowiada historię Farmera ( z zawodu i imienia), który wyrusza pomścić śmierć syna i uratować panią Farmerową porwaną przez włochatych Krugów w drodze na wiejski targ, gdzie chciała sprzedać rzepę… Więcej sekretów tego „dzieła” nie zdradzę. Będziecie musieli wybrać się do kina. Polska premiera nie został jeszcze oficjalnie zaanonsowana.
Mamy zatem kolejny denny film od naszego „ulubionego” reżysera. Ciekawe jak długo jeszcze Uwe Boll będzie szkodził branży elektronicznej rozrywki. Filmy takie jak In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale sprawiają, że gry komputerowe uważane są przez osoby postronne za infantylną rozrywkę. Szkoda też, że twórcy gier tak łatwo sprzedają licencje swoich dzieł za kilka srebrników i pozwalają mieszać je z błotem nieudolnym reżyserom-pasożytom.
Każdy wie, że dla farmera świnia jest na absolutnie pierwszym miejscu. Dla Farmera jak widać też.
Swoją drogą ciekawe czy świnia ogrywa jakąś znaczącą rolę w tym filmie. Skoro syna zarżnęli na początku, a żonę porwali. . . aż się boję o tę jakże drogą farmerowi Farmerowi trzodę chlewną.
Zabawne jak bardzo media mogą kształtować opinie ludzi. . .
w pełni się z tym zgadzam, uwe robi filmy raczej kiepskie, ale nikt nie karze wam ich oglądać, krytycy wieszają na nim psy – fakt, ale na przykład dla mnie krytycy to raczej mierny wyznacznik tego co jest dobre, a co nie. . . pewnie zaraz ktoś powie, że niech soie uwe kręci co chce, byleby tylko nie marnował licencji do ekranizacji gier – who cares?! to tylko gry, a handel licencjami to tylko biznes. . . poza tym wg mnie trzeba wyjść poza okowy schematycznego toku myślenia, i w tych ‚superprodukcjach’ szukać ukrytej ironii, cynizmu i prawdziwej istoty kiczu, który co by nie mówić, też jest jakąś formą przekazu. . . za filmami boll’a nie przepadam, ale podoba mi się to, że ludzie narzekają i są oburzeni, a on tymczasem nic sobie z tego nie robi i dalej realizuję swoją własną wizję kinematografii giercowej. . . :)howgh!
A mi się to nie podoba. Howgh. Jeśli komuś media kształtują opinie, to niezmiernie mi go żal. Mi opinie kształtują wszystkie dzieła Bolla, które oglądałem. Co do Dungeon Siege nie miałem też żadnych wątpliwości. Ludzik pokroju Bolla, który płodzi te swoje niewydarzone potworki, mimo że wszyscy się z niego śmieją, albo co najmniej kiwają z dezaprobatą głową, nie jest dla mnie obiektem podziwu, raczej głębokiego zażenowania. Jasne można u Bolla na siłe szukać drugiego albo i trzeciego, jak się kto uprze, dna, cynizmu i ironii. Ba, pewnie się można go nawet doszukać. Ale ja nie lubię nic na siłę robić, szczególnie jeśli chodzi o oglądanie filmu. Wolę go chłonąć i brać, co mi daje a nie sobie coś imaginować po drodze.
Uwe tworzy nie kicz, a bełkot (który naturalnie również jest formą przekazu). Myślę, że nie warto się nim „zachwycać” na siłę ;).
http://www.atomfilms. com/film/wats_pig. jsp#NONE Widac skad Uwe czerpal inspiracje 😉
Zanim taką bądź. co bądź nobilitującą laurkę wystawi się temu „reżyserowi” polecam inne, niezwiązane z grami filmowe dzieła tego geniuszaTo Boll zeszmacił ideę growych ekranizacji. Hollywood to widzi i nie zamierza tego zmieniać. Ba! Kopiuje mistrza i idzie w jego ślady. Boll skaził „growe filmy” na wiele, wiele lat. Dlaczego Bolluś trzaska same „Giercowe” filmy. Bo nikt mu w łapy nie da scenariusza opartego na np. ambitnej książce. Niech sobie kręci co chce, ale destrukcyjny wpływ niestety ma. Także na to ( w pewnym stopniu) jak są postrzegane gry. Na BBC powiedzą „Nowy, beznadziejny film Uwe Bolla. Kolejna adaptacja gry komp. ” i Widz ma jasny przekaz Słaby film bo na podstawie gry :DFilmy oparte na grach są głupie, bo u podstawy leży idiota. Kwestię trzaskania na tym forsy i robienia pewnych rzeczy z premedytacją roztrząsać nie będę – to Jego sukces.
Filmy oparte na grach są głupie – jak powiedział KOT. . ale branża elektroniczna nie pozostaje dłużna gdyż gry oparte na filmach najczęściej też są. . głupie. Może pan Uwe jest pośrednio za to odpowiedzialny? 😛 Z drugiej strony za 20 lat filmy pana Uwe mogą stać sie klasyką, porównywalną z dziełami Ed Wooda.
Ciekawe, że ktoś może być tak nieudolny, denny i pozbawiony talentu, że aż genialny. Tylko Uwe prosze, trzymaj się z daleka od Fallouta i SC
wiesz, to ja już wolę pozostać niedoinformowanym. . .
Ma ktoś pomysł na to co zrobić, aby pan Uwe zaprzestał tego okrutnego procederu? Osobiście, profanacja niektórych gier mnie nie bawi. Ps. Po literówkach wnioskuję, że autor miał artykułu miał jednak ubaw gromadząc i pisząc informacje na temat tego „dzieła” 😛
a faktycznie pardon za panią Famerową zamiast Farmerową. Kajam się
nie pamiętam po którym „teledysku” Uwe chciał się pojedynkować na ringu z fanami, można iść „za ciosem” w klimacie – bitwa na jakieś maczugi czy miecze. . . chętnie się dołącze
No ja nie wiem czy Boll zostanie drugim Edem Woodem. Jakoś wątpię 😉
podejrzewam, że kiedy wood kręcił swoje w zasadzoe pół-amatorskie obrazy, też nikomu przez myśl nie przeszło, że ktoś kiedyś to doceni 🙂 – pożyjemy zobaczymy. . .
Może Uwe dostanie własną gwiazdę w alei sław 😉
Uwe jest dosc interesujacym kolesiem. Filmy robi kretynskie, ale technicznie sa dobrze wykonane i nie mozna sie specjalnie przyczepic. Problemem u niego sa raczej beznadziejne scenariusze.