Witam was tradycyjnym zawołaniem górali: Hakuna Matata! Nie, nie oszalałem. Przynajmniej jeszcze nie! Po prostu rozbawiła mnie z samego rana informacja, że gra Afrika będzie miała alternatywny tytuł. No, ale i tak nic nie przebije materiału filmowego z Terą Patrick w roli ekhem… producentki Saints Row 2. Tak! Naprawdę kocham okres wakacyjny. Szczególnie teraz kiedy dopadły nas naprawdę paskudne upały. Od trzech dni umieram przed komputerem w temperaturze oscylującej w okolicach 30 stopni. To naprawdę skandaliczne. To jest Polska! A nie za przeproszeniem afrykański Bantustan. Czyżby jakaś złośliwa siła wyższa oglądając wyczyny naszych uroczych parlamentarzystów postanowiła przenieść III (IV?) RP na Czarny Ląd? Bo tak się właśnie czuję od kilku dni. No, ale trudno. Na pogodę nie ma siły. Na pociechę w ten weekend postanowiłem przenieść się w zimowe klimaty i pograć w Lost Planet: Colonies na moim pececie. Konsole idą w odstawkę. W taki upał nie będę nadwyrężał mojego Xboksa, a na Playstation2 od dawna nie miałem nowej, ciekawej gry. Czasem mi nawet smutno, że nie mam czym nakarmić biednej czarnulki. Przymierzam się też do zakupu drugiego „next-gena” nie żeby mi jakoś specjalnie zależało. Po prostu zalegają u mnie gry na konsole których… nie posiadam. To jest dopiero frustrujące!
A wy? W co zamierzacie zagrać w tym tygodniu? Może jest jakiś odważny gracz, który kupił Hour of Victory i z własnej, nieprzymuszonej woli męczy ten tytuł? Ja nadal leczę traumę po sesji z tym koszmarem. Napiszcie w co zamierzacie zagrać w ten weekend. Może w Sins of A Solar Empire? Zwycięzcy konkursu z pewnością przyszły weekend spędzą na graniu. Tradycyjnie już zerkam na moją półeczkę z książkami i moja dłoń zamiera. Dlaczego? Chciałem sięgnąć po jakąś zakurzoną pozycję SF lub Fantasy, ale jeden z szanownych czytelników wytknął mi, że polecam tylko jakieś „starocie”. No wypraszam sobie! Książki są ponadczasowe! To nie gra, która po chwili jest rynkowym ramolem. Mając jednak w pamięci tę uwagę udałem się kilka dni temu do pobliskiej księgarni. Obrabowany z 35 złotych wyszedłem zadowolony z książką „Lwy Al-Rassanu” Guya Gavriela Kaya. Autor słynnej „Tigany” to gwarancja przyzwoitej lektury. Tak więc weekend upłynie mi na zgłębianiu historii Esperanii, która jako żywo przypomina Półwysep Iberyjski z okresu najazdu Muzułmanów w 711 roku. Z pewnością czeka mnie kilka godzin miłej lektury.
A Wy? W co zamierzacie zagrać i co – ewentualnie – przeczytać w najbliższych dwóch dniach?
We wstępie napisałem, że na świecie sporo się dzieje. No tak! Na Marsie odkryto wodę, a we Wrocławiu wczoraj jej w kranach zabrakło. Taki los…
O znowu pierwszy. Jakoś ostatnio mam szczęście. Ja będę męczył pożyczone Blacksite Area 51. Nie wiem dlaczego ludzie wieszają na niej takie psy. Pierwszy epizod wprawdzie koszmarny, to prawda, ale czym dalej tym lepiej. Przypomina mi się klimat z pierwszego Half-Life. Pogram przez weekend i napiszę pod koniec, czy faktycznie ta pozycja to koszmarek czy nie. Co do czytania to tym razem sobie odpuszczam. Przetrzebiłem sporo numerów starej Fantnstyki i czuję się na razie całkowicie nasycony. Mam nadzieję, że nasycenie szybko minie, bo jedzie do mnie pierwsze 5 części mojego ulubionego Nekroskopa, którego to czytałem dawno temu i którego oczywiście wszystkim serdecznie polecamStandardowo już, miłego, elektronicznego i celulozowego weekendu wszystkim życzę 😉
wiesz czesto psy sa wieszane kompletnie nieslusznie vide perseus mandate. swoja ostatnio sie zastanawialem nad tym tytulem (ba51) i taka opinia chyba starczy zebym zaryzykowal ;)ja z kolei dalem druga szanse wiedzminowi. . . krotko – tak gra jest jak woz z weglem, tak sfaczonego interfejsu nie widzialem lata, postac sie stuckuje, wszystko sie wlecze (i nie mowie o fps), konstrukacja misji z bieganiem milion razy tam i nazad jest zalosna – za malo fabuly lyknalem zeby jakies plusy wylowic ale na te chwile jestem totalnie rozczarowany. gdyby nie to ze jak byla premiera to specjalnie do krakowa pojechalem zakupic to nie wiem czy juz by nie bylo uninstalla :s
Jeżeli chodzi o gry to tradycyjne: Counter Strike: Source ulepszony modyfikacją o zombie :). Mod prosty, amatorski – ale strasznie wciąga. Do tego dzisiaj podczas ataku „W ten weekend muszę zagrać w coś nowego” kupiłem na steamie Eternity’s Child który dzisiaj miał premierę. Platformówka z totalnie skopanym sterowaniem (patch w drodze) – do tego strasznie trudna! Ledwo skończyłem dwa poziomy – trzeciego już nie mogę :D. Dobrze, że lubię wyzwania. Za książki na razie nie chwytam – jakoś nie mam ochoty. Wypożyczyłem w tym tygodniu trzy pozycje, jak leżały – tak leżą. Pielęgnuję jednak swoją otaku stronę. Mam nadzieję, że do poniedziałku uda mi się skończyć Gundam Seed Destiny, i wreszcie będę mógł zabrać się za coś nowego. No i czeka mnie małe malowanko. Pół soboty z głowy :F.
Co do ksiazek. . Jak ktos moze zauwazyl w poprzednim weekendowym graniu, jestem w Anglii 😀 I w Londynie, natrafilem na uliczna wyprzedaz ksiazek – multum tego tam stoi. Kupilem 3 ksiazki Pratchetta w oryginale za 10,5 funta, gdzie nowa kosztuje 8. Niezly interes, szkoda ze w Polsce sa szanse male na cos takiego. . Wiem, jest Allegro – ale drugie tyle zaplace za przesylke, i nie moge obejrzec ksiazki przed zakupem. w co zagram mnie zdradze – ale bedzie zakrecone, i po platformach 😉
Jak wspomniałem tydzień temu, zabrałem się do Podróży z Herodotem Kapuścińskiego, ale po krótkiej lekturze postanowiłem wrócić do źródła i sięgnąłem po samego Herodota – Dzieje. Mimo iż idzie mi trochę ślamazarnie, to polecam każdemu, rewelacja. Jeśli odrzuci się to co może być ciekawe tylko dla historyków ( np. opisy rodów), to można nabrać naprawdę dużo szacunku do ludzi żyjących 2,500 lat temu, a przede wszystkim do sposobu ich myślenia, który w wielu kwestiach nie różni się wiele od naszego. Jeszcze raz – POLECAM. Co do gier, to pewnie pogram trochę w Battlefielda2. Czaję się też powoli na Neverwintera2, który, o dziwo, nie jest jeszcze zupełnie tani. Nie za bardzo uśmiecha mi się wydatek kolejnych 50, 60 złotych, ale zobaczymy – może szczęście dopisze. Oczywiście czekam na Sins wygrane szczęśliwie w konkursie, z nadzieją, że ocena wystawiona w recenzji znajdzie potwierdzenie w rzeczywistości. Z resztą fakt, że ta pozycja długo zajmowała pierwszą lokatę sprzedaży w usa, też ma jakieś tam znaczenie.
w dni wolne zagram sobie w końcu w Knights of the Old Republic 2 bo była tania w sklepie :)więc kupiłem razem z puzzlequestem.
no weekendowe granie to przede wszystkim alone in the dark 4 r i bad company to pozycje godne polecenia w okresie ogorkowym jest tez nowa toca GIRD na ktora mam chrapke ale jeszcze poczekam jak troche zleci z ceny wszystkim zycze udanego grania w swoje ulubione tytuly
„Tyrania Nocy” Glena Cook – pierwsza cześć nowej serii twórcy „Czarnej Kompanii”. Przeczytałem połowowe z 644 stron i muszę stwierdzić ze G. C. nadal potrafi pisać świetne książki. Co do gier to nie gram ostatnio w nic, bo brakuje mi czasu. W EVE Online od tygodnie tylko „skille” przełączam, eh. . . jak dobrze było być dzieckiem.
OOOO! Czarna Kompania to jedna z moich ulubionych serii. Dobrze wiedzieć, że pojawiło się coś nowego spod jego pióra. Na pewno zakupię.
Obecny weekend upłynie z Resistance: Fall of Man. Gierka zakupiona po cenie z platynowej kolekcji, a pudełko jeszcze normalne było, bez tych głupich żółtych wstawek. Jeśli natomiast chodzi o czytanie to chyba wreszcie wezmę sie za „Sandman – Senni łowcy” Neila Gaimana.
W ten weekend planuje skończyć Mass Effect – trudno powiedzieć co z tego wyjdzie, bo nałogowo oglądam druga serię 24 godzin, co skutecznie pożera mój czas. Jeśli chodzi o lektury to na tapecie najnowszy Gibson i jego „Spook Country – w kraju agentów”. Na razie całkiem nieźle (po przeczytaniu ok 60 str. ) choć dostrzegam podobieństwa z „Rozpoznaniem wzorca”. A w kolejce czeka już „Merde chodzi po ludziach” Stevena Clarke’a
Jeżeli chodzi o konsole, to Chlebak i hendheld SONY leżą nie ruszane, jedynie czarnulka w akcji i Final Fantasy XII. A co do książek, jako wielki fan horroru, będę dokańczał pierwszą polityczną powieść grozy, osadzoną w realiach PRL. „Pies i klecha: przeciwko wszystkim”. Polecam każdemu!
Dzisiaj pogoda (Poznań) idealna na długie wybieganie, więc idę pobiegać ze 2h. Wracam, dobijam do licencji A w Burnout Paradise i . . . No właśnie dalej nie wiem co :-/ Myślę by ugryźć Eternal Sonata albo może Blacksite Area 51 (kolega digital_cormac tak sprytnie zachęcił klimatem z HL). Zobaczy się, będę miał temat do rozmyślań podczas biegu 🙂
CO robisz? Dobijasz dalej, żeby zdobyć kolejną licencje! 😀 Tak jak ja to robię, powoli, ale robię. 😉 Pozdrowionka! Jeżeli grasz na PS3, to zapodaj swój PSN_ID, jeżeli na X’ie, to nic nie poradzimy 😀
Do mnie zawita Brawl, ale dojdzie pewnie koło poniedziałku,wtorku. Ach, tyle czekałem na ten tytuł. A do czytania?Pewnie skończę „Motoświat” Clarksona.
Niestety, nic nie poradzimy, gram na klocku 🙂 Gamertag taki sam jak nick na Valhalli.
Apropo czytania, to mam nadzieję, że w końcu będę miał czas, by zacząć Metal Gear Solid The Novel. A granie? Sprawdzam to wychwalne przez wszystkich BLACK. Poza tym pogram pewnie w Okami, parę questów zrobię. . .
A ja dorwałem Mass Effect – Revelation w wersji tzw. „elektronicznej” :P. Przyznam, że czyta się całkiem przyjemnie, mimo iż w oryginale. Napisana jest dosyć przystępnym angielskim. Czekam na polskie wydanie. Jak tylko się pojawi, lecę do EMPIK’u.
Ok, zgodnie z umową postaram się napisać coś niecoś o Area 51, tym bardziej że kilka osób wyraziło zainteresowanie po moim stwierdzeniu, że zaciąga klimatem z pierwszego Half-Life’a. Będzie w miarę szybko i zwięźle. Ok, no to lecimy. Generalnie gra jest dobra, choć nie pozbawiona wad, a co najciekawsze, uważam, że wszystkie minusy wytykane jej przez graczy na sieci są. . . jej największymi plusami. Dlaczego? Już mówię. Po pierwsze nie ma syndromu „100 ton i on”, czyli noszenia 50ciu karabinów, pistoletów, bazuk itp. na plecach. W zasadzie masz M16, pistolet przyboczny, ze trzy granaty i tyle. Bardzo fajna sprawa bo raz że wymusza nauczenia się odpowiedniego stylu gry, a dwa że jest to o niebo bardziej realistyczne. Kolejną sprawą jest fakt, że strzela się z rzeczonego M16 bardzo przyjemnie, naprawdę można prawie poczuć go we własnej łapie. Druga spawa. Podobnie jak w Turoku, brak paska żywotności. Dostaniesz za dużo kulek a ekran robi się czerwony. Jeszcze jedna kulka i trup. Trzecia sprawa. Trochę dalej w głąb, grając stylem „na Rambo” nie przejdziesz 10 kroków. Cały czas należy chować się za przeszkodami, wydawać rozsądne rozkazy swojej drużynie, rozglądać się za wrogiem dosłownie wszędzie. Naprawdę wystarczy niewiele postrzałów aby zginąć. Czwarta sprawa. Twoja drużyna ma swój poziom morale, co wcale nie jest taką głupią sprawą. Jeżeli za często zostają obaleni, albo ty za często giniesz, nie trafiasz seriami we wroga itd. ich morale spada. Za to jeżeli dobrze ci idzie, strzelasz dużo headshotów, szybko zdobywasz pomieszczenia, poziom morale rośnie, dzięki czemu celniej strzelają, lepiej kryją się za przeszkodami itp. Ok teraz troszkę o grafie. Wiadomo UE3. Sprawuje się jak zwykle doskonale, gra chodzi płynniutko, konstrukcje leveli ciekawe, różnorodne. W zasadzie nie można się nudzić – ulice, pomieszczenia, wiejskie domki, ogródki, hale, bunkry, tunele i dużo dużo innych. Może tekstury nie są mistrzostwem świata, ale w każdym bądź razie nie rażą. Aha, zapomniał bym – przeszkody za którymi czai się wróg da się rozwalać. Seria z M16 za uciekającym wrogiem, gdy z krzeseł, stołów, kolumn i ścian odpadają odstrzelone kawałki drewna i tynku naprawdę robi wrażenie. Generalnie jest więc całkiem nieźle. Muzyka. Udźwiękowienie całkiem dobre, zmieniające się tempo muzyki w tle, w zależności od sytuacji. Twoi kumple cały czas coś do siebie (lub do ciebie) mówią i to wcale nie bez sensu, co wspaniale dodaje klimatu. Dźwięki broni i granatów jak zwykle – na poziomie. Klimat. Jak dla mnie bardzo dobrze (gram dopiero ok 6h), choć mogło by być lepiej. Naprawdę dość często zawiewa Half-Life’m. Nie ma za dużo strzelania, ani za dużo bezczynnego łażenia. Sporo trigerowych cutscenek, popychających scenariusz do przodu przez całą rozgrywkę, a nie tylko po zakończeniu epizodu – najs. Sam scenariusz wydaje się mało sztampowy i jak do tej pory zapowiada się nadzwyczaj dobrze. Dobra wyszło tego już zbyt dużo więc szybciutko minusy gry:Największy idiotyzm – brak funkcji sprint. Łazimy cały czas z ta samą prędkością (za wyjątkiem kucania). Nie da się więc szybko podbiec i schronić za przeszkodą. Za coś takiego powinni obcinać ręce. Karabiny wroga często po jego zabiciu lewitują w powietrzu. Sporo niewidzialnych ścian w miejscach gdzie ich nie powinno być. Czasami postać blokuje się w jakiś zakamarkach – trzeba się pomęczyć aby wyjść. Dość często zdarza się, iż twoi kamraci notorycznie wchodzą ci pod lufę blokując linie ognia. Ok, to już wszytko co najważniejsze. Pozostało oczywiści mnóstwo rzeczy do napisania, ale to nie czas, ani nie miejsce. Mam nadzieję, że ten przydługawy post rozjaśni nieco w głowach zainteresowanych grą. Jeszcze jedno, za nic w świecie nie dajcie się zniechęcić przy pierwszym epizodzie w Iraku. To naprawdę jest masakra. Puste pomieszczenia, tępi iraccy żołnierze w beretach, design levelu do bani itd. itp. Trza zagryźć zęby i przejść. Dodam jedynie, że pod sam koniec tej misji zaczyna się robić naprawdę ciekawie.
Kurde to może sie skuszę mna BA51? Pamiętam, że miałem chrapkę na ten tytuł, ale te oceny. . . To już 44 WG, a ja jeszcze nie skończyłem tytułów z 1 odcinka! Za dużo się tego ukazujedo ciężkiej. . . ! Wszystko zaczete po kawałku i nic nie skończone.
Właśnie zapodałem sobie Sins of a solar empire więc najbliższe kilka dni będe męczył. Pozostaje jeszcze nieśmiertelne FM2008, w którym puszczam meczyki i trennigi w czasie surfowania po necie i odpisywania na maile :). Mass effect odpuściłem i nie mam serca aby dokończyć, po prostu mnie znudziła, pewnie duży udział miał w tym pan Dorociński i jego minimalizm wypowiedzi. . Dzięki książkom może w końcu oderwę się od bloodwars. Jestem w trakcie przygód Koniasza w ksiązkach Miroslava ZambochaDodatkowo a na następny tydzień MG zapowiedział dalszy ciąg przygód w Neuroshime Więc aby tylko czasu było duużo i urlop by sie przydał 😉