No właśnie. Od kiedy pamiętam mój pulpit był aż do przesady zarzucony wszelkiej maści ikonami. Dominowały oczywiście skróty do najczęściej używanych przeze mnie programów użytkowych i gier, ale od jakiegoś czasu zawitały tam również pliki tekstowe ze spisywanymi przeze mnie na bieżąco pomysłami tematów na felietony czy choćby pliki z wszelkiej maści zestawieniami statystycznymi z pracy.
Prawie każdy, kto po raz pierwszy widział mój pulpit z niedowierzaniem otwierał oczy. Robiły się jeszcze większe kiedy odkrywał, że prawie połowa ikon to skróty do gier. Oczywiście ci, którzy wiedzieli czym się zajmuję kiwali głową ze zrozumieniem, lecz w oczach tych, którzy tego nie wiedzieli widziałem zdziwienie, a na twarzy czasem nawet kpiący uśmieszek.
O ile takie zachowanie moich gości zupełnie mnie nie ruszało ilość ikon na pulpicie od pewnego czasu zaczęła mnie irytować. Nie chodzi bynajmniej o to, że nie mogłem się w tym gąszczu kolorowych obrazków odnaleźć! Wręcz przeciwnie. Wszystko było bardzo skrzętnie poukładane wg ustalonych przeze mnie kategorii. Użytki po lewej na górze, w lewym dolnym rogu ekranu programy do netu, w prawym dolnym do obróbki obrazu, nieco wyżej te do odtwarzania filmów, u dołu pliki dokumentów i słowniki, a u góry i w centrum skróty do gier. Wszystko na swoim miejscu. Nawet ikony gier poukładałem gatunkami!
Dlaczego więc zdecydowałem się dokonać w moim życiu rewolucji? „Dojrzałeś” – tak podsumowała moją heroiczną decyzję moja ukochana małżonka (chyba niedoceniając jak przełomowy moment w moim życiu nastąpił). I może faktycznie coś w tym jest, choć… Z zatrważającą prędkością zbliżam się do 29 krzyżyka, a stąd już tylko krok do magicznej 30-tki. Znak czasu? Wątpię. Nigdy nie przywiązywałem wagi do wieku, nie widzę zatem powodu aby miał on odbijać się na moich upodobaniach co do wyglądu pulpitu. Prawdziwą przyczyną jest raczej tendencja minimalistyczna, która ostatnio coraz częściej gości w moich upodobaniach. Oszczędność formy – to konwencja, która ostatnimi czasy wyjątkowo przypadła mi do gustu. Nijak w niej nie odnajdywał się pulpit zarzucony po same brzegi ikonami wszelkiej maści. Co gorsza, dokonując dziś selekcji i Wielkiego Oczyszczenia doszedłem do wniosku, że zatrważająca ilość skrótów prowadzi do programów, które ostatni raz uruchamiałem… rok temu? Poza kilkoma najważniejszymi rzecz jasna.
Drugim czynnikiem, który najprawdopodobniej popchnął mnie do tego radykalnego ruchu były gry – a właściwie tapety z gier. Jak większość komputerowych użytkowników preferuję inne tematy niż standardowe okienkowe. Toteż zmieniam je stosunkowo często. Niestety od pewnego czasu nie mogłem znaleźć żadnej fajnej. Ściślej mówiąc mogłem, ale wszystkie po wrzuceniu na mój pulpit traciły cały swój urok przykryte setką różnokolorowych ikonek. Nawet klimatyczna czarna tapeta z The Darkness na moim komputerze wyglądała jak czarne coś przysypane setką kolorowych „cosi”. I kiedy wczoraj po raz n-ty szukałem czegoś co nada się na mój pulpit po 20 minutach bezowocnych poszukiwań postanowiłem dokonać radykalnych zmian. W ten oto sposób ilość ikon na ekranie mojego monitora z około 100 spadła do 37-u co wg mojej żony „wciąż nie jest małą liczbą”, ale dla mnie to prawdziwa rewolucja. Z gier na pulpicie pozostał tylko NWN2, FM2008, Jade Empire i Fahrenheit (z którym jakoś nie potrafię się rozstać, choć dawno go skończyłem i już w niego nie gram).
Po tak radykalnych działaniach otwiera się przede mną cała paleta możliwości – co wrzucić na tapetę, abstrakcyjne maziaje, a może właśnie coś z moich ulubionych gier? A jeśli gry to którą? Niezależnie co ostatecznie wybiorę, po raz pierwszy od dawien dawna będę to widział, a nie domyślał się co znajduje się pod warstwą ikon.
A ja, idę za ciosem. Skoro pierwszy krok został wykonany czas zrobić następny – czas na redukcję ilości gier zainstalowanych na dysku (o czym pisałem jakiś czas temu) Choć jeszcze dziś nie jestem na to w pełni gotowy myślę, że nastąpi to w ciągu najbliższych tygodni. Czy się uda? Trzymajcie kciuki!
A Wy jaki pulpit preferujecie? Oszczędny czy zapełniony ikonami po same brzegi? Co upiększa wasze ekrany? Czy są jakieś tematy, które szczególnie preferujecie jako tło dla waszego pulpitu? Co do tego, że jest to związane z grami nie mam wątpliwości…A może się mylę?
No sprzątam dość regularnie – w domu to ascetyzm wręcz. W robocie. . . eh – tutaj nawet po dużych porządkach pół pulpitu tonie pod ikonami. Dlatego też w robocie mam minimalną tapetę „still_waters” (polecam poszukać w necie) a w domu trochę bardziej kolorową i pełniejszą „lemon_grass”. Jeśli jednak rozmawiamy o tapetach z gier to dość często wpadały na mój desktop tapety z Eve Online oraz Fallout.
Jak najmniej, walczę o to z moją Żoną czasem. . . bo ona potrafi zebrać na pulpicie kilka gigabajtów danych. . . i wszędzie te „nowe foldery” 1,2,3,4,5,6,7,8,9. . . do upadłego.
No cóż ja też w ostatnich dniach znacząco odchudziłem ilość ikon na pulpicie. Nigdy ich też dużo nie miałem. Góra trzy cztery dokładnie uporządkowane kolumny. Tylko skróty do gier i programów. Żadnych plików tekstowych ani folderów. Pulpit to nie miejsce na nie. Odchudzenie ikon nie było planowe. Podobnie jak skasowanie prawie całego autostartu i menu start. Po prostu w trakcie sprzątania znowu postanowiłem poeksperymentować z tym co z dysku można usunąć a co nie. Teraz już wiem nieco lepiej czego usuwać nie można :)Najlepsze w tym jest to, że po naprawieniu autostartu chciałem się zabrać za przywrócenie ikon i po wyciągnięciu na pulpit kilku oczywistych ( np. firefox, CoD4 ) stwierdziłem, że właściwie nie wiem czego brakuje. Więc na siłę nie przywracałem. W efekcie gdy na początku miałem mniej więcej tyle ikon co Jolo teraz, to aktualnie mam ich tak o połowę mniej. Co do tapety to ja potrafię długo szukać odpowiedniej i zmieniać ją kilka razy nawet w ciągu tygodnia. Ale jak już znajdę coś w sam raz dla mnie to nie opuszcza mojego pulpitu bardzo długo. Z dwa lata temu albo i więcej na moim pulpicie zagościł pewien smok. Jest to grafika promocyjna z jakieś gry chyba na konsole ( nie wiem w sumie nawet jakiej , jakoś mnie to nie obchodzi ). I smok ten będzie tam gościł jeszcze długo. Chodź czasem odczuwam już znudzenie nim i wyruszam w poszukiwanie czegoś nowego to nigdy nic lepszego nie znajduje i zawsze zostaje ta sama tapeta.
Zapomniałem o dobrym dodatku który pomaga „nie trzymać ikon na pulpicie”. Zainstalowałem ObjectDock na którym mam to co klikam najczęściej, żeby nie szukać po START i na pulpicie mam tylko ikony standardowe + 2 które moja lepsza połowa lubi „mieć pod ręką” bo do docku nie jest przyzwyczajona.
Ja co jakis czas wpadam w trans wywalania rzeczy. A to ikonki, a to nieuzywane programy badz gry, ktore trzymam na kompie tylko z sentymentu. Nie robie tego czesto, ale jak juz zaczne to nie mam litosci. Leci wszystko co uwazam za zbyteczne w danej chwili 😉 Teraz na pulpicie mam 30 ikon (duzo czy malo? Jakie sa kryteria bo nie wiem co zaznaczyc w ankiecie). A tapetka to standardowa z xp i poki co nie odczuwam potrzeby zmiany 😉
Trzymanie czegokolwiek na pulpicie, choćby ikon, jest (IMNSVHO) srogą pomyłką. :] Przynajmniej w przypadku, kiedy używa się komputera do pracy, a nie jako konsoli do gier. 🙂 Zazwyczaj pojawia się potrzeba uruchomienia kilku programów, i po uruchomieniu pierwszego – co? Trzeba się przeklikiwać na pulpit, tam klikać w ikonkę? Paranoja. :] Menu Start też za wolne jest, w związku z czym Już Od Przed Wojny[tm] używam rozmaitych launcherów. Pomijając czasy historyczne, w czasach „nowożytnych” pierwszy był Y’z Dock – podróba docka z MacOS X’a. Wyglądał fajnie, z ergonomią nie było już tak różowo. Potem dość długo używałem bodajże ObjectDocka (albo czegoś o jego funkcjonajności) – działał mniej więcej jak dock z MaxOS’a (taka wysuwana szufladka). Miałem zakładki z rozmaitymi utyliszczami i jedną specjalnie dedykowaną dla gier – na niej był zadokowany katalog ze skrótami do gier (wystarczyło sobie zrobić katalog na pulpicie, wyświetlanie ikon na pulpicie i tak mam wyłączone), obok rozwijany „wachlarzyk” z emulatorami, skrót do kontrolerów (moja kierownica miewa narowy i często trzeba coś klikać w ustawieniach) i takie tam. Wyglądało to super (do tego jeszcze temat w Wingrozie udający MacOSa i pasek zadań na górze ekranu zamiast na dole ;), ergonomicznie też było do przeżycia, ale raz, że wydajnościowo działało mi na nerwy, a dwa, że się znudziło. Ostatnio odkryłem i używam Launchy – i jest to IMHO ósmy cud świata. :] Mały programik, który indeksuje wszystkie skróty, a po dopieszczeniu pluginami – także inne rzeczy. Używanie polega na tym, że po klepnięciu klawisza skrótu (domyślnie alt+spacja) pojawia się proste okienko, w którym wpisuje się nazwę programu do uruchomienia, a Launchy proponuje pasujące programy. Po dobarwieniu pluginami Launchy indeksuje także zakładki Opery, sesje PuTTY i miliard innych rzeczy (chociażby zawartość Control Panelu), działa jak kalkulator, słowem – krawaty wiąże i usuwa ciąże. 😉 Przy tym jest szybki, lekki, łatwy i przyjemny. :] Nie wszystkim może odpowiadać konieczność korzystania z klawiatury, ale ja jestem Dzieckiem Prompta 😉 i najwygodniej wszystko mi robić z klawiatury, to konieczność sięgania po mysz działa mi na nerwy. :]Jeśli chodzi o sam pulpit, to króluje na nim tapeta, bo, jak już wspomniałem, wyłączyłem całkowicie wyświetlanie ikon na pulpicie. Jedyny wyjątek to co prawda nie ikona, a aplikacja – Rainlendar. Służy do wyświetlania kalendarza + listy zadań, pozwala na korzystanie z kalendarzy dzielonych przez WebDAV, ale to dopiero muszę sobie dokonfigurować, więc póki co pełni funkcje ozdobne. 🙂 Na tapetach miewam zazwyczaj ulubione tematy z filmów lub gier, czasem jakąś przyjemną abstrakcję. Do niedawna za tapetę robiło logo Serenity (statku, głównego bohatera serialu „Firefly” i filmu „Serenity”), od paru dni przegrało na rzecz pięknego zdjęcia Aperture Science Weighted Companion Cube. ;)A, w pracy siłą rzeczy nie gram, więc potrzebowałem czegoś mniej wypasionego, a przy tym lekkiego i Robiącego To, Co Trzeba. Wybór padł na Free Launch Bar. Ostatnio i tutaj przestawiłem się na Launchy. :] Na tapecie od dawien dawna mam jakiś rysunek klasycznego muscle cara, bo tylko on pasował (dwa monitory, 2560×1024). Swoją drogą, to cały ten „wyścig zbrojeń” zapoczątkował mój znajomy, więcej robiący w grafice. Zobaczyłem u niego jakiś kosmiczny konfig Y’z Docka i też tak chciałem, zrobiłem swój, on zobaczył i też zaczął coś grzebać u siebie. 🙂 W efekcie powstawały desktopy coraz bardziej wypasione i barokowe, z jakimiś widgetami pokazującymi temperatury, zajętość CPU i dysków, pogodynkami i innymi wskaźnikami migracji stad karibu. 🙂 Na szczęście z tego wyrosłem, zaś desktopy kumpla przerodziły się w małe dzieła sztuki, gdzie wskaźnik temperatury stóp użytkownika ma formę jakiegoś esa-floresa, wplecionego misternie w esy-floresy tapety. 😉
Powoli zaczynam znow zagladac na V z coraz wiekszym zainteresowaniem, ciekaw co bedzie nastepne. Stawiam na „komputer vs zwierzeta : czy kiedys wypadajaca kulka z myszki wybila oko waszemu psu?”
Sa takie 2 klawisze z ‚okienkiem’, przytrzymaj jeden z nich i nacisnij ‚d’ 😛
No,. . . ja całe szczęście nie mam tego problemu. Raz że pracuję na 2 monitorach 30″+23″, a dwa, że to Mac, więc organizacja desktopu jest totalnie inna – szczególnie w nowym Leopardzie (stacks, dowloading zawsze w jeden folder, etc. ). Prawdę mówiąc, w Windowsie nigdy nie mogłem zapanować nad desktopem. Nie wiem, jak to jest teraz w Viscie, może lepiej?
Chcesz pokazać pulpit? wciśnij klawisz „windows”+D
. . . i idź zaparzyć kawę albo upiec pizzę. . . ;)Serio, to nie działa. Znaczy, sam klawisz działa, ale minimalizowanie kilku aplikacji, zwłaszcza jakichś bardziej zasobożernych, do paska trwa dość długo, działa na nerwy, a potem trzeba je sobie z powrotem odklikać. Szkoda życia. :]
No adam to tak jak w konsoli są działy filmy, muzyka, sciągane:) itp wszystko wygodne i mega uzytkowe!!! A XMB w ps3 wymiata!!! 3 latek sie połapie. i fajne rzeczy mozna robic np. miec film jako tapete albo slajd jako tapete no a do tego oczywiscie muza net etc. etc. i to wszystko klawiszem na padzie: ps. jestes w necie klik i w XMB muzyka klik i jestes w necie klik i w menu. . . . . . . . . a w x360 grasz, klik i jestes w menu na pc nie zminimalizujesz gry bo to długo trwa a dobra gra sie zacina i pc potafi sie zawiesic (ale na ps3 to tez bedzie)
Jest taki ciekawy sposób na burdel z ikonami na pulpicie: Tworzysz katalogi: GRY oraz PROGRAMY . . . i większość już wylatuje i zostają te dwa 😛
Generalnie od lat używam tych samych programów, a każdy program (nie wiem skąd oni wzięli tą idiotyczną nazwę aplikacja) ma swoją idealnie dopasowaną i Jedynie Słuszną pozycje na pulpicie. Od lat oczywiście taką samą. Żona nazywa mnie pedantem, kumple wyrażają się troszkę mniej oficjalnie, ale ja tak już mam (choć w życiu jestem raczej umiarkowanym bałaganiarzem). Najśmieszniejsze jest to, że pozycje ikonek tak mi sie wryły w pamięć, iż jeżeli ktokolwiek siądzie do kompa i mimo woli przesunie jedna z nich o choćby 0. 5 cm, wychwytuje to jednym rzutem oka i od razu wszczynam Wielkie Śledztwo. ;]
Minimalizm? Nie. MUSZE miec na pulpicie skróty do wszystkich dysków 😛 Na pulpicie zostają ponadto najważniejsze pragramy i gry, reszta ląduje w „rózne” :PZa to wspomniany przez jola Fahrenheit u mnie nie został po czyszczeniu, ale. . zapoczątkował je 😀 Przed instalacją wyskoczył błąd, że mam 1,5GB wolnego miejsca na C. . . ze 100GB 😛 Akcja „U. S. Z. N. G. I. P. O. I” rzuszyła pełną para, zwalniając 25GB! U. S. Z. N. G. I. P. O. I. – usuwania starych, zapomnianych, niepotrzebnych gier i programów, oraz instalek 😛
A ja to wszystko pier. . . . . Po latach użerania się z „filozofiami instalacji Windowsa”, różnymi sortowaniami w menu Start, instalowaniem programów do określonych folderów i innych cudów niewidów poddałem się. Teraz tylko enter podczas instalacji wciskam i reszta mnie wali. Używam do odświerzania Odkurzacza, Defregmentatora, pakietu antywirusowego i na tym koniec. Ze zdumieniem musze przyznać że jakoś komputer jeszcze działa. Oczywiście jak na Windows. Acha, tapeta jest taka jaka sie akurat nawinie. Standardowo używam kompozycji Zune.
sensei – pomarańczowo/czarnej :)? to tak jak ja 🙂
@bebenie dramatyzuj, na moim zajechanym 3-4letnim laptopie, otwarty 2x eclipse, 4 różne przeglądarki, corel, gimp i outlook, win+D działa „prawie” natychmiastowo, bynajmniej specjalnie wolno to to nie działa. @cormacnie jesteś jedyny, u mnie ikonki zawsze lądują w identycznym miejscu i jeszcze nie zdarzyło mi się żebym na którymkolwiek z komputerów poukładał to inaczej :)z drugiej strony mam jakieś zapędy minimalistyczne dot. pulpitu winzgrozy i o ile w realu jestem bałaganiarzem (bynajmniej tak o mnie mówią, pomimo tego że zawsze wiem gdzie co jest) to na pulpicie mam raptem ikonki do przeglądarek, total commandera, eclipse’a, partycji, mojego komputra, kosza i dokumentów. Od czasu do czasu ląduje na pulpicie jeszcze folder z danymi dotyczącymi aktualnie opracowywanego projektu, po zakończeniu którego folder przerzucam do odpowiedniego folderu w moich dokumentach. Wszystkie skróty do gier mam tylko w menu_start/gry/gatunek/tytuł :)@sensei u mnie to nie zdawało egzaminu, nawet z windows dekstop searchem miałem problemy ze zlokalizowaniem danych 😉
Nie zwykłem dramatyzować, na mojej stacji roboczej Dell GX620 przy otwartym outlooku, operze, kilku PuTTY, total commanderze, VNC, czasem IBM Virtual Console i/lub HP Data Protector, w trayu synergy i jakichś korporacyjnych śmieciach, po wciśnięciu windows + D czekam jakieś 10 sekund, aż wszystko się zminimalizuje i ukaże się pulpit. A wtedy zaczyna odświeżać się tapeta i kolejne 10-15 sekund idzie w piach. :] Nie twierdzę, że to idealna instalacja – to sprzęt pracowy i bajzel na nim panuje konkretny. Po prostu w moim przypadku ikonki na pulpicie nie sprawdziły się, delikatnie mówiąc. Pomijam już kwestię ergonomii. Przedtem – przeklikaj się na pulpit. Kliknij dwa razy na ikonce PuTTY. Znajdź w maleńkim okienku listy szukaną sesję i kliknij na niej dwa razy. Teraz znajdź na biurku klawiaturę i się zaloguj. 🙂 Teraz – wciśnij alt+spacja, napisz „ssh <nazwa sesji, lub jej część>”, enter. I wszystko. :]