Zgadza się. Posiadacze konsol mają dobrze. Kupują dowolny tytuł, wrzucają go do napędu i grają. Co zostaje nam – wielbicielom pecetów (ok, konsole też uwielbiam)? Płacz i zgrzytanie zębami. Od czasu do czasu przerywa je tylko rzucona na pół domu „kobieta lekkich obyczajów” albo „członek z ramienia”.
Czemu się wściekam? Ano dlatego, że w końcu otrzymałem pozycję, na którą czekałem wiele miesięcy. Tytuł, który na długie godziny miał mnie przyssać do komputera, wokół którego rozstawiłem już napoje, przegryzkę, popielniczkę i sporą ilość papierosów. Tytułem tym jak się już zapewne domyślacie jest World in Conflict.
Kiedy gra się instalowała ja w spokoju robiłem sobie kawę. Po powrocie na „stanowisko bojowe” z zadowoleniem stwierdziłem, że mogę zaczynać. Jeszcze tylko przesunięcie ikony w odpowiednie miejsce na pulpicie (jestem pedantem) i zaczynam. Klik, klik. Czarny ekran. Pulpit.
Co jest?! Nie widzę głównego menu a piękną tapetę Windowsa. Spróbuję jeszcze raz. Znowu to samo. No dobra, to nie pierwszy raz kiedy mam problem z grą na pececie. Pierwsza myśl? Sterowniki. Tych nie aktualizowałem od niepamiętnych czasów. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt. Jako, że mieszkam w niezwykle uroczym miejscu oddalonym od cywilizacji moje „okno na świat” to telefon komórkowy z dawno przekroczonym limitem transferu. Pobranie 36 MB danych (śmiejcie się) oznaczało dla mnie przełożenie uruchomienia gry o jakieś trzy godziny. Nic to, myślę sobie. Zapasy mam a w pokoju obok stoi konsola. Pogram i poczekam.
Mniej więcej o trzeciej nad ranem archiwum ze sterownikami leżało na dysku. Instalacja. Restart. Klik, klik. Znów wylądowałem na pulpicie. Wrrr. Zaczynam się denerwować. Ok, zajrzę na forum gry i zobaczę w czym rzecz. W tym momencie po raz pierwszy zacząłem się bać. Massgate dosłownie zalany jest wpisami typu „Nie mogę uruchomić gry – pomocy”, „Gra wywala mnie do pulpitu”, „To nie działa”. Postów tego typu są po prostu setki. Jakimś cudem udało mi się szybko odnaleźć wpis, w którym sugeruje się dodanie parametru „–debug” do skrótu. Dzięki temu miałem się dowiedzieć dlaczego gra nie startuje.
Dzięki temu zabiegowi zauważyłem, że World in Conflict nie radzi sobie z filmami a konkretnie z plikami .bik. Kiedy do skrótu dodałem parametr „-nointro” dzieło Massive Entertainment ruszyło. Sukces! Niestety przed pierwszą misją kampanii znów mamy film, więc gra znów odmówiła współpracy. Muszę wrócić do pobierania plików. Rzucam okiem na telefon, który jakby się kurczył od mojego złowrogiego spojrzenia. Wybieram RAD Video. Oczywiście program nic nie zmienia. Skoro nie on to może kodeki? Niespecjalnie wierząc, że to coś da biorę się za download kolejnych plików. Prędkość? Oszałamiające 4 kilo. W międzyczasie przeszukuje oficjalne forum gry co jeszcze bardziej przedłuża męki bajer łącza.
Tu niestety muszę się przebijać przez tonę wpisów ludzi wołających o pomoc. Wygląda na to, że obiecana super gra zaczyna przypominać super gniota. Problemów jest całe mnóstwo i wbrew temu, co teraz myślicie nie mają ich tylko lamerzy i goście, których w Polsce dziwnym trafem wytyka się palcami – „Nie działa? Masz gówniany sprzęt”. Taki komentarz można spotkać bardzo często.
Na forum spotykam też JEGO. Przedstawiciela Massive Entertainment, który chyba doskonale się bawi. Ja po kilku minutach miałem go dość. Wszystkie kłopoty ludzi, którzy wydali kasę na World in Conflict „rozwiązuje” on na dwa sposoby:
Metoda A: Pobierz najnowsze sterowniki ze strony ATI lub NVIDII.
Metoda B: Rusz „dxdiag” i wklej to, co pokazało się na ekranie. Postaramy się pomóc.
Czy w tym momencie muszę nadmieniać, że człowiek ten nie rozwiązał żadnego problemu??!! Jeśli ktokolwiek w końcu uruchamia grę to robi to na własną rękę albo dzięki pomoc użytkowników, którzy mogą powiedzieć coś więcej niż „twój pecet ssie idź się zastrzelić i nie krytykuj wybitnego dzieła Massive”. Momentalnie przypomniała mi się Geraltomania. Na dodatek większość graczy nie wie co to dxdiag, kodeki, parametry i tuzin innych tajemnic weteranów pecetowej elektronicznej rozrywki.
Kodeki już prawie były na dysku kiedy natrafiłem na ostatni przebłysk geniuszu przedstawiciela firmy. Obiecywał on, że za mniej więcej sześćdziesiąt dni (sic!) w sieci pojawi się patch, który rozwiąże (a może nie) nasze problemy. Miałem tego dość a za oknem powoli robiło się widno. Położyłem się spać bez sprawdzania pobranych plików.
Następnego dnia wieczorem znów zabrałem się za dzieło Massive Entertainment. Byłem pełen optymizmu i wiary. Prędko zainstalowałem kodeki i postanowiłem w końcu zagrać. Rzecz jasna gra wywaliła mnie do pulpitu. No dobra, to może reinstalacja? Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Myślicie, że to pomogło? Dobrze wiecie, że nie.
W tym momencie nie wiedziałem już co robić a w zasadzie byłem zbyt zrezygnowany żeby szukać nowych rozwiązań. Na swoje szczęście jestem strasznie upartym człowiekiem. Znów zajrzałem na forum Massgate. Po trwających dość długo poszukiwaniach (znów to łącze internetowe) znalazłem jeden wpis, który nie miał sensu, ale opisywał jedyny problem, z którym jeszcze się nie spotkałem. Jakiś człowiek nie mógł przegrać kilku plików z płyty z grą. Zdecydowałem się sprawdzić jak sprawa wygląda u mnie. I wiecie co? W folderze z World in Conflict faktycznie nie było dwóch plików, które w sumie ważą ponad gigabajt. Następny krok – ponowna instalacja h(k)itu. Tym razem wpatrywałem się jednak w pasek postępu. Jakie było moje zdziwienie kiedy faktycznie instalator zatrzymał się najpierw na pliku wicloc11.sdf, który w jakiś sposób przegrał po dwóch minutach mielenia płytą a potem stanął „na amen” na wicloc12.sdf. I nagle – szast, prast – gra jest zainstalowana.
Byłem odrobinę zaskoczony bo pasek postępu najpierw stał na jakichś 75% przez pięć minut a potem wszystko było cacy. Okazało się, że w folderze z grą brakowało 900 megabajtów danych! Ok, myślę sobie przegram go „ręcznie”. Płyta rozkręciła się niczym dysk rzucony przez atletę po czym wyświetlił się komunikat o błędzie. Spróbowałem jeszcze dwa razy. Ciągle jednak działo się to samo. Jej przetarcie nic nie dało a myśl o myciu jej pastą do zębów (ponoć działa na zarysowania, których tu nie było) jakoś nie mogła mnie do siebie przekonać.
Spróbowałem zainstalować WiC na innym komputerze. Tu historia się powtórzyła. W tym momencie krew mnie już zalała. Znów usiadłem przed konsolą i grając zastanawiałem się jakim narzędziem wybić ludzi z Massive Entertainment. Po godzince poszedłem spróbować raz jeszcze. I wiecie co? Udało się. Jeśli zgadniecie jakim cudem, to macie u mnie +100 punktów. Wyjaśniam, że dodałem ten jeden plik do archiwum RAR, które miało trafić na partycję C. Zadziałało! Rozpakowałem archiwum, skopiowałem go i gra ruszyła.
W tym momencie muszę się do czegoś przyznać. Skłamałem. Zrobiłem to na samym początku tekstu. Elektroniczna rozrywka na pecetach nie zdycha. Ona ma się rewelacyjnie! Po uruchomieniu World in Conflict od komputera odszedłem po bitych jedenastu godzinach grania non-stop! Ten tytuł ma taką moc. Zresztą nie tylko on ją ma. Bawiłem się konsolami od czasów NESa i jeszcze nigdy nie spotkałem na nich pozycji (poza pierwszym Mario), która potrafi przyciągać do telewizora z taką siłą jak produkcje pecetowe.
Co z tego jednak kiedy deweloperzy za wszelką cenę starają się zniszczyć to, co ja a zapewne i Ty tak bardzo kochamy. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie przechodził przez takie piekło jak to, które opisałem powyżej, tylko po to by zagrać w jeden tytuł. Kiedy spotka się z takim problemem pierwszy albo drugi raz odniesie pudełko do sklepu i zdecyduje się na konsolę. Tu nie ma problemów ze sterownikami, kodekami, parametrami, directx i tysiącem innych drobiazgów. Kupujesz-grasz. To proste. Na dodatek nie martwisz się wymaganiami.
Choć wiem, że zapewne nie przeczyta tego żaden deweloper to apeluje. Dajcie nam grać! Chcemy inwestować w pecety. Chcemy się przy nich doskonale bawić. Chcemy by ta część elektronicznej rozrywki z roku na rok miała się coraz lepiej. Nic z tego jednak nie wyjdzie jeśli wy będziecie rzucali nam kłody pod nogi a sobie strzelali samobójcze bramki. Produkcje takie jak World in Conflict? Dajcie ich nam jak najwięcej. Dbajcie jednak o nasze zdrowie psychiczne a zarazem o liczbę zer na swoim koncie w banku.
Na zakończenie tego przydługiego wpisu mam dla was kilka pytań. Czy mieliście kiedykolwiek taki problem z jakąś produkcją? Czy udało wam się wyjść zwycięsko ze starcia z głupotą producentów, komputera? Jaka to była gra? Czy było warto poświęcać czas i nerwy na szukanie rozwiązania problemu? Ja się rozpisałem. Mam nadzieję, że zrobicie to i Wy.
To by było na tyle tym razem. Do przeczytania jutro kiedy to na Valhalli pojawi się recenzja World in Conflict.
PS> Poprzednim razem podobnie zachowywał się u mnie Vampire: The Masquarade – Bloodlines. On również wynagrodził moje starania zabawą najwyższych lotów, która trwała wiele dni. Szkoda tylko, że Troika już nam nie zaoferuje kolejnych owoców swojego geniuszu. Czyżby winę za ten stan rzeczy ponosiły bugi, problemy i niedociągnięcia?
Moj najbardziej ‚spektakularny’ sukces to chyba uruchomieie Warcrafta 2 na 486 z 4MB RAM (Win 3. 11, duzo pamieci wirtualnej, ruszylo i nawet chodzilo ok:P ) A pozniej to najwieksze problemy mialem chyba przy uruchamianiu gier na emulatorach, no i wczesniej jeszcze te pod MS DOS, ale to do czasu gdy wykombinowalem z 3 czy 4 configi i zawsze wszystko dzialalo na ktoryms z nich. .
Problemy z uruchamianiem gier wyleczyły mnie z piratów. Jak będąc młody i głupi wybrałem się na Stadion Xlecia kupiłem sobie trzy płytki po 20 zeta sztuka. Z czego od razu po przybyciu do domu działała tylko jedna. Dwie pozostałe uruchamiałem sukcesywnie w ciągu roku jak moja wiedza o kompie się zwiększała. Potem kupiłem pierwszy oryginał, którym był Baldurs Gate 1 i stwierdziłem, że już nie chce piratów. Heros of Might and Magic 3 – gra kupiona za 159 zeta i . . . nie chciała się nawet instalować. Ciężko z nią wojowałem. Mój komp był zresztą jedynym, na którym działać nie chciała. U kumpli hulała aż miło. Problemem był konflikt sprzętowy. Najpewniej bruździł procek. Po zmianie sprzętu półtora roku później gra ruszyła bez problemu.
jak ja uwielbiam takie zabawy hehe:D wlasnie takim jednym z prostrzych sposobow jest wlasnie archiwizacja danego pliku na dysk 🙂 ale ile czlowiek sie nameczy zeby na to wpasc! metoda z pasta do zebow nic nie daje i to imho fake 🙂 gratuluje samozaparcia i sukcesu 🙂
Hehe. . . Ta historia rzeczywiście potwierdza jeden z argumentów konsolowców. Ja gram zarówna na pc jak i na konsoli – nie staram się nawracać niewiernych. Pecety dostarczyły mi naprawdę wielu godzin wspaniałej rozrywki. To co mi się nie podoba na rynku gier pecetowych obecnie to fakt, że zdecydowana większość nowych tytułów to gry z gatunku fpp. Na konsolach jest większy wybór. Poza tym bardzo lubię gry wyprodukowane przez japończyków. Japońskie gry to dla mnie świeże pomysły i interesująca fabuła. Odnoszę wrażenie, że developerzy z rynku pc olewają fabułę i wszelkie swoje siły koncentrują na wyprodukowaniu pięknej grafiki. Są pewnie wyjątki, ale raczej nieliczne.
Brak czasu = gra na konsoli. Cały dzień wolny = przesiadywanie na PC
Przykra sprawa tym bardziej, że człowiek wydaje na to piniądze. Ja nie stety mam od jakiegoś czasu same takie problemy. Na szczęście lub nie, wiem w czym tkwi problem. Mój komputer bardzo chce odejść na emeryture a ja wciąż go reanimuję i karmię nowymi produkatami (grami). Za kilka dni planuję zakup nowego kompa a do tego czasu „zajeżdżam” dziada :). Niestety będę musiał staruszka odłączyć od respiratora 🙂 . W dalszym ciągu waham się nad konsolą. Do gwiazdki już nie daleko czas pokaże co duże dziecko zażyczy sobie pod choinkę :). Oczywiście ja sam muszę sobie ten komputer&konsole postawić pod choinkę za własne zarobione piniądze. Lepsze to od sweterka czy skarpet od babci 😛
wojnę miałem. . ze sterownikami do Motoroli E398 :/ parę razy wykryło potem za chiny ludowe nei chciało ruszyć. . :/ i nei ruszyło nawet na nowym kompie, może miałem kabel zepsuty?Inna wojna – Nascar Racing 2 który notoryznie wywalł do Windowsa. . do dziś nei wiem jakim cudem czasem go uruchamiałem :Pa, no i krucjata z Fifą 200 która nie wyświetlała tekstur. . . ale to chyba się system wywalił 😛
gdy zobaczyłem „czy mieliście kiedyś takie problemy z jakąś grą” od razu wiedziałem o czym napiszę. A potem zobaczyłem post scriptum 🙂 i już nie ma sensu się powtarzać 🙂 W Bloodlines grałem zaraz po premierze, każde jedno uruchomienie wymagało niewymownych zabiegów przeróżnych – ale było warto 🙂 a co do World in Conflict – szczerze mówiąc, słyszałem, że ludzie mają problemy. Ale ja sam i lekko z 12 moich znajomych nie miało żadnych. Oprócz tego, że wersja polska gryzie się z Massgate i grając w sieci należy się liczyć z tym, że raz na godzinę wywali nas z serwera – wraca się 10 sekund, ale straconych jednostek się nie odzyska. Koledzy rozwiązali to w prosty sposób – ściągnęli piracką wersję z netu i zastosowali do niej klucz z polskiego oryginału. Może i naganne, ale działa i z serwerów nie kopie 🙂 Ja na razie męczę się z polską – może ten patch wyjdzie wcześniej niż za dwa miesiące. I odnośnie problemów jeszcze – jest niedobrze, ale nie fatalnie. Ktoś z Massgate raczył w ogóle odpowiedzieć 😀 a to już ewenement, bo słuchanie community i porządny support po premierze to zjawisko nader rzadkie. Aha, gdybyś chciał zagrać razem w online, to poszukaj KeysR w Massgate (albo klanu ETCS i tamże KeysRa) – w kupie raźniej 🙂 zwłaszcza w WiC, który jak żadna inna gra sieciowa chyba, absolutnie wymaga teamplaya
Seraphim – bardzo chętnie, ale w godzinach pracy nie ma kiedy a w domu nie ma jak 🙁 Może jednak uda mi się za jakiś czas ogarnąć jakieś lepsze łącze to z przyjemnością spróbuje choć za grą w sieci raczej nie przepadam. Wic ma jednak olbrzymi potencjał i może wciągnąć jak bagno. Co do Bloodlines – mnie gra nie startowała w ogóle. Próbowałem tysiąca różnych sztuczek. Później zapomniałem o niej na jakieś dwa miesiące. Nagle okazało się, że potrzebuje miejsca na dysku i już chciałem wywalać wampira kiedy postanowiłem jeszcze raz spróbować go odpalić. I co? Ruszył. Tak sam z siebie. Nie zmieniałem sprzętu, sterowników, kodeków w zasadzie nie zmieniałem niczego a gra się uruchomiła. Do dziś nie wiem jak to się stało. Tak samo jak nie wiem skąd wzięli niedawno jej cenę sklepową (na całe szczęście już jest tańsza).
oj, nie grając w WiC po sieci tracisz mniej więcej 80% tego co gra oferuje. Tu jest tak jak z Company of Heroes (albo Starcraftem, jeżeli sięgnąć głębiej) – singiel niby jest i niby fajny nawet, ale raz zagrasz online i już do singla z własnej woli nie wrócisz 🙂 zupełnie inna bajka, zupełnie inny poziom zabawy, bez porównania
wprawdzie nie wiem co to jest world in conflict 🙂 i póki co nie mam zamiaru się przekonywać, chciałem tylko powiedzieć, że patrząc na tytul bloga już myślałem ze world of warcraft dostanie za swoje :)a tak swoją drogą nienawidzę zjawiska gier pc, które działać mają a nie chcą – tu ukłon w stronę konsol. . .
Miałem dokładnie to samo instalacja stawała mi na jednym z plików udało mi się zainstalować do końca grę dopiero za 15 razem na szczęście zauważyłem to odrazu po pierwszej instalacji to nie miałem takich ciekawych przygód jak autor tekstu.
– HL2 wersja 5 płytowa: wyskakuje błąd podczas kopiowania plików ale. . . tylko wtedy gdy instaluje się HL2 bez CS. Jeśli instaluje się cały pakiet nie ma problemów. – Bioshock wywala się ze starymi driverami do karty graficznej. Takich przykładów można mnożyć ale wciąż gram na PC bo jestem zbyt leniwy by odchodzić od kompa by w coś zagrać 🙂
A ja nie miałem i nadal nie mam żadnych problemów z moją wersją WiCa. A sama gra jest naprawdę świetna, szczególnie w multi.
podobna sprawa byla z splinter celem 4 – forum huczalo od wpisow ze gra sie nie uruchamia (najlepsze ze nikt chyba nie doszedl od czego to jest zalezne) a us mial to gleboko w zyci. z tego co wiem do teraz nie ma drugiego pacza. gre probowalem odpalac na wszelkie sposoby przez chyba 2 dni. potem ja sprzedalem na allegro. nie kupie wiecej zadnego oryginala od ubisoftu. bede kradl ich produkty – oni orzneli mnie ja bede rznal ich. bo to jest naprawde chore kiedy majac hi endowy i MARKOWY sprzet i wydajac stowe na te 20 godzin rozrywki jedyne co dostaje to dawka ostrego zdenerwowania i pokaz totalnego olewactwa od producenta. az strach kupowac oryginalne gry.
Pozwolisz, że zacytuje „. . . Nie działa? Masz gówniany sprzęt”. Taki komentarz można spotkać bardzo często. . . . ” Niestety muszę powiedzieć, że to całkowita prawda. Działający komp to nie jest zlepek dziadowskich części, które to wciskają ci radośni sprzedawcy z wielkim bananem na ustach. Stabilny, dobrej klasy hardware to podstawa, jeżeli nie chcesz być narażony na takie przygody, jak opisałeś w dzisiejszym blogu. Zresztą to samo tyczy się konsol. X360 z napędem Samsunga gubi się często na co po niektórych DVDkach. Dlaczego? Przecież to konsola! Nie powinna nie działać! Niestety, samsung to szit, bez znaczenia gdzie go wmontują, czy do PC, czy do X360. Kolejny przykład, jak myślicie, dlaczego dwie teoretycznie takie same płyty główne, o identycznych parametrach technicznych kosztują jedna 150 pln, a druga 400 albo więcej? Stabilny sprzęt to podstawa, niestety PC to droga zabawka, jak nie wydasz na kompa powiedzmy ponad 2500 pln to nie spodziewaj bezawaryjności. W rzeczywistości musisz wydać jeszcze więcej. Podstawowa zasada, nie ufaj sprzedawcom, oni wcisną ci z uśmiechem na ustach najgorszy syf zalegający im w danej chwili na magazynie, dodatkowo zapewniając cię, że oto właśnie kupiłeś Superkomputer, który to starczy ci na co najmniej 5 lat. rozwiązanie jest proste, jak nie masz kumpli znających sie na temacie to fora, fora i jeszcze raz fora.
Dlatego kupilem konsole. . . . 😀
Ja również mam X360, niestety z Szajsungiem ale jak na razie zero problemów. Wkładam płytkę i śmigam aż miło.
Digital_cormac – bez przesady. Moja przygoda nie jest związana ze sprzętem choć zgodzę się, że warto dopłacać do jak najlepszych części. Skoro gra kiedy już ją odpaliłem działa dobrze (przyznaje – nie ustawilem wszystkiego na ultra super duper high) to znaczy, że to nie z moim sprzętem jest coś nie halo. Zresztą jeśli chcesz to mogę Ci przyznać rację i powiedzieć, że wszystko kupiłem u pani Jadzi w warzywniaku za rogiem. Nie mam siły na kolejną dyskusję pod tytułem „kto ma większego” czyli za ile kupiłeś jaki sprzęt.
nie o to Cormacowi chodziło zapewne 🙂 tylko o bardzo uważne dobieranie poszczególnych komponentów. Nie wszyscy zwracają uwagę na producenta na przykład takiej płyty głównej, czy pamiątek, czy też karty graficznej nawet – a są to kwestie dość ważne dla ogólnej stabilności systemu – czasem krytyczne nawet, bo niektóre podzespoły się po prostu „nie lubią” i tyle. I cena tu nie jest taka ważna – np. Galaxy robi bardzo dobre karty graficzne, tanie i niby należące do segmentu tych „zubożonych”, ale jeżeli wie się jak, można je bez problemu podkręcić o wiele bardziej niż dowolny inny produkt z tego przedziału cenowego, otrzymując często sprzęt o wydajności o 30-50% większej niż początkowo. I tak a propos, Szajsung robi też dyski twarde – w życiu bym nie kupił, bo bym się bał 🙂 z Seagate’ów korzystam od 10 lat i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, na przykład. Tak samo nie kupię płyty głównej jakiegoś AsRocka tylko Asusa – bo z tym drugim nie będę miał problemów, a pierwszy może je sprawiać. I chyba o to chodziło Cormacowi, o świadome składanie komputera ze sprawdzonych, dobrych podzespołów – a nie o chwalenie się sprzętem i jego ceną. Bo gdyby cena była wyznacznikiem jakości, to najlepsze grafiki byłyby Gainwarda 🙂 a nie są 🙂
hmm, AsRock i ASUS to ta sama firma. . . ale cóż, pewne obiegowe opinie pozostają. Ja na przykład w życiu nie kupił bym mobo ECS choć podejrzewam, że na dziś dzień robią sprzęt średniej klasy a nie taki badzie jak kilka lat temu.
Seraphin, wybacz ale czytam Twe wypociny już od pewnego czasu i jak zwykle bredzisz jak potłuczony, zabierając głos w tematach o których nie masz zielonego pojęcia. Mówiąc krótko bredzisz jak potłuczony. \r\n\r\n
\r\n\r\nJakbyś miał choć blade pojęcie o sprzęcie (a widać, że nie masz), to wiedziałbyś, że Asrock jest jednym z oddziałów Asusa. Więc nie jest to \”jakiś Asrock\”, tylko firma, którą z Asusem łączy więcej, niż Ciebie z Twym mózgiem. To oddział robiący płyty na rynek low end. \r\n\r\n
\r\n\r\nKolejny popis nieznajomości tematu. Tak się składa, że Samsung obecnie robi jedne z lepszych dysków i firma bardzo się poprawiła przez ostatnie parę lat. Za to Seagate pogorszyła. \r\n\r\n
\r\n\r\nCiekawa teoria, szkoda że nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością, bo karty Gainwarda jak wiadomo są najlepsze (używa ich m. in. Alienware a oni korzystają wyłącznie z najlepszych podzespołów). Niestety są też drogie i przez to niedostępne dla każdego.
no tak 🙂 a Ignis i Whirlpool to też ta sama firma – tyle że wolałbym mikrofalę z Whirlpoola jednak 🙂 a Samsung i Sony korzystają z tych samych matryc przy produkcji telewizorów – ale też wole Sony (bo Loewe za drogie) na przykład. Sam powiedziałeś, że Asrock to marka low end – a low end, to low end właśnie. Lepiej nie tykać 🙂 I a propos Gainwarda – nawet boxowe Gainwardy nie mają lepszych osiągów niż karty BFG chociażby, zwłaszcza wersje fabrycznie kręcone – i do OC za specjalnie się nie nadają. A i tak są droższe. Alienware zaś korzysta z „renomowanych” podzespołów – nie najlepszych. To jest pewna drobna różnica.
Tak na wstępie to muszę powiedzieć, że powyższego posta nawet nie raczę skomentować. Co do ASRocka (zwanego przez nas w byłej firmie Osrakiem), to najgorszy jakościowo produkt low-end, zwykły śmieć z zerową wydajnością, niezawodnością i kompatybilnością, produkowany masowo przez chińskie małe żółte rączki, w jednej z ichniejszych podrzędnych manufaktur. Fakt, że ASRock jest oddziałem ASUSA, niczego tu nie usprawiedliwia, a wręcz przeciwnie. Co do dysków Samsunga faktycznie ostatnio się poprawiły, tzn nie psują się aż tak często jak kiedyś, za to są głośne jak cholera. Co do gainwarda, to jest to dobry, solidny producent, który jednak nie robi nic ponad to, co robią inni. Zwykła, przeciętna karta, dopłacasz jedynie za markę. Chcesz dobra grafę? kup Galaxy, BFG, lub EVGA, reszta to masówka. Z tego wynika, że autor wcześniejszego posta wyciąga swoje wnioski na podstawie gdzieś zasłyszanych wiadomości, a potem dodatkowo nadymając się jak bufon i nie mając do końca racji, obraża swoim prostackim tonem innych forumowiczów. Jakby ktoś pytał, a w szczególności waćpan Kambodza, swoje opinie o sprzęcie opieram na podstawie 5cio letniego doświadczenia na stanowisku kierownika serwisu.
oj, Gigabyte 8800 GTS 320 MB może i jest „masówka”, ale sukinkot podkręcił się o prawie 30% na rdzeniu i pamiątkach na boxowym chłodzeniu i nawet się nie spocił. Bardzo dobra karta, zwłaszcza do OC.
obawiam się, że to była jednorazowa, okolicznościowa ksywka 🙂
@digital cormac – moze w wiekszosci przypadkow masz racje, ale w moim wypadku tj splintera tej racji nie masz. oczywiscie moglbym bawic sie w zamienianie np pamiatek na lepsze (jeszcze ;)) albo probowanie odpalanie gry na procku z 1 rdzeniem – ale to chyba nie o to chodzi ? wiele mozna powiedziec o moim kompie ale napewno nie ze jest gowniany. zreszta jak pisalem problemow podobnych do mnie miala MASA ludzi a producent ich olal – reakcja mniej wiecej podobna do tej z artykulu. na forum oczywiscie znalezli sie kozacy ktorzy mieli recepte na niedzialajaca gre (jakis tam parametr) ale niestety pomagalo to tylko niewielkiej czesci majacych problem. wiec ja bym powiedzial raczej „nie dziala ? coz, trzebabylo wydac szybko gre a tych kilku graczy ktorym sie ona nie uruchomi. . . coz, shit happens”.
Może ostro napisane ale zgodzę sie z postem Kambodza, Seraphim zarzucił jakieś obiegowe opinie myśląc, że zabłyszczy chyba, a widać nie ma rozeznania w sprzęcie najlepszego.
nie wiedziałem że Asrock to Asus – my bad. Ale poza tym? Pisząc o tych dwóch „markach” miałem rację, prawda? Lepszu Asus niż Asrock, nicht wahr? Poza tym wszędzie jest zaznaczone, że to moja opinia, w przypadku dysków oparta na własnych doświadczeniach. A że „Samsung się poprawił” słyszę od ładnych paru lat z różnych źródeł i odnośnie różnego sprzętu produkowanego przez tą firmę. Ale to tylko takie plotki 😀 ergo, nikt mi nie udowodnił, że nie mam racji. Tylko jakiś pan się przyczepił i to w sposób dziwnie znajomy, bo wielokrotnie już tutaj miałem okazję obserwować, jak ktoś kompletnie nieznajomy nagle wtrąca „Seraphin, czytam cię od dłuższego czasu. . . ” i potem jakieś bluzgi w moją stronę. To symptomatyczne, ta powitalna formułka i fakt, że moją ksywkę pisze przez „n” na końcu, a nie przez „m” tak jak powinien, prawda? To jest jakaś osoba, która ma do mnie osobistą urazę po prostu – i stara się mi „wsadzić szpilę”. Nieudolnie, jak widać 😀 ale dajmy już temu spokój i nie mówmy o mnie, choć jestem tematem wdzięcznym i moim ulubionym na dodatek 🙂
Konkretnego przykładu tu nie wymienie. Jednak ostatnio można obserwować pewien tręd. Kiedyś przesuwano premiery – gracze sie wkurzali przed zagraniem. Dziś daty premiery są dotrzymywane – dostajemy kiche i wkurzamy sie po premierze przez pół roku po czym wychodzi 1gb patch (Two Worlds) i producentowi sie wydaje ze jest wszystko ok. Ile razy ostatnio slyszeliscie o przesunieciu premiery na PC a ile na konsolach. Na konsolach ludzi nie obchodzi data premiery, oni wiedza ze jak nie zrobi sie czegos dobrze od razu, to jest gorzej niz wypuszczenie chały (stare podejście PCtowe). Druga konsekwencja pałowania sie z grami na PC to wzrost inteligencji polskich graczy nad zagranicznymi. Oni idą do sklepu, kupują grę, a jak coś nie działa to instalują patcha i jest ok. My „musimy” (trend ten sie powoli zmienia na korzyść gier legalnych, co popieram) najpierw znaleźć pirata na necie, potem bawić sie w crackowanie, co ostatnio nie jest łatwym zadaniem, a jak wyjdzie patch to znowu jest szukanie crakow i kombinacje. Gracz zachodni tego nie potrafi, stąd rośnie nam kadra świetnych informatyków.
szczerze mówiąc to strasznie chce mi sie śmiać, ponieważ ja z gra nie mailem żadnego problemu, przeszedłem ja niestety w dwa dni ciągłego grania i jest to najlepsza strategia(akcji) jaka w swoim długim życiu grałem. Polecam wszystkim, szkoda ze nawet na moim mocarnym kompie czasem potrafiła zwolnic. . a multi to poezja. . jak ktos walnie dwa nuke’i na raz to poprostu poezja. . .
ostatnio graliśmy z kolegami i mieliśmy zabawną sytuację z nukami – mapa z plażą i miastem, ostro bijemy się o centrum i w pewnym momencie kumple z drugiej drużyny przestają naciskać i oddają nam to miasto. Podjerzane. Kolega puszcza heli na rozpoznanie – wróg ma wojsko, ale stoi na skraju miasta i czeka. Ani chybi będzie nuke z ich strony. No to my zaczynamy się cofać i sporo jednostek nam się udało zawrócić, zanim grzyb zmiótł środek mapy. Minęło z dziesięć sekund i widać jak ich jednostki robią masowy wjazd do miasta, żeby pozajmować gołe teraz punkty strategiczne. Ale my też mieliśmy punkty na atomówkę ze „zrzutki” 😀 i popłakałem się ze śmiechu, jak ją daliśmy na ten środek miasta właśnie, a wszystko to co do niego przed chwilą zaczęło wjeżdżać, zaczęło na komunikat „enemy nuke launched” spier****** jakby się paliło 😀 a przed chwilą byli tacy pewni siebie, gdy wjeżdżali 😀
ekhem,najpierw odnosnie AsRocka – co by o nich nie mowic (mi tez przez dluzszy czas kojarzyli sie z shitem) to maja tez przeblyski – plytka dual sata2 i jej odswiezona wersja dual vsta – byly to jedne z najlepszych konstrukcji pod socket 939 – bardzo stabilne oc (moj Venice 3000 spokojnie robil 2,6), niezle wyposazenie, a przede wszystkim pelnowartosciowe AGPx8/PCI-EXx16 na jednej plycie – odczuwalem radosc z wymiany 9800 PRO na 7900GS bez pitolenia sie w zmiane calego kompa, a plytka dalej chodzila jak zloto. Wiec chociaz troche honoru tutaj oddac prosze :)Co do gier – bugi w grach pecetowych to ostatnio totalna masakra i co gorsza dotyczy „dużych” produkcji (Dark Messiah, Gothic 3 – to juz chyba rekordzista nie tylko w bugach ale tez braku optymalizacji, Medieval 2, Double Agent – wylicznke mozna mnozyc). Nie moge sie zgodzic z wypowiedzia jednej z osob ze bugi sa wynikiem dotrzymywania terminow przez producentow. One sa wlasnie wynikiem NIE DOTRZYMYWANIA TERMINOW. Jak wy sobie to wyobrazacie – ekipa buduje most i oddaje go w dniiu wyznaczonym przez kontrakt ale bez asfaltu i twierdzi „kurde, ale na czas jest przeciez”. No jak to wyglada?BTW pozdrawiam tez panie/panow z supportu cd-projekt. Ja wiem ze za 100 PLN to za wiele oczekiwac nie mozna ale chociaz odpowiedz na 10 maila moglaby jakas byc – chocby „przepraszamy, ale nie wiemy jak rozwiazac Pana problem” – a tutaj totalny zlew. Coz fajnie, ale zlotuweczki z mojej strony to juz ta firma nie uswiadczy.
odnośnie World in Conflict wersji polskiej. Teraz już przegięli. Wyszedł nowy patch, który miał poprawić wywalanie z serwerów. I z serwerów dalej wywala a do tego mniej więcej co 15 jest CTD. Koledzy grają na wersji angielskiej – i wszystko im śmiga bez zająknięcia. Jeden kumpel gra na PL – i robiło mu się dokładnie to samo co mnie, dokładnie w tym samym momencie. Sorry Winnetou, biznes is biznes, tak się nie da grać – ściągam angielskiego pirata i będę w niego grał na kluczu z polskiego oryginału. Inaczej się po prostu nie lzja.
moze mi ktos napisac jak ta gre odpalic bo mam problem jak w recenzji – wywala mnie do pulpitu! z gory dzieki
Najpierw sprawdź czy w katalogu z grą masz pliki wicloc11. sdf i wicloc12. sdfJeśli masz to do skrótu dodaj parametr -debug i zobacz co pojawi się w pliku tekstowym. Daj znać co z tego wyszło, to będziemy dalej działali
posiadam tylko wicloc11. sdf tej drugiej nie mam 🙁 podaje gg do siebie 8734552 bedzie szybciej – dzieki za szybka odpowiedz – siedze teraz i szukam na forum ale nic nie moge znalezc – czekam na gg – pozd
Odpowiedź masz w felietonie- niestety nie mam czasu wyjaśniać Ci tego przez GGTak na szybko – musisz przekopiować plik wicloc12. sdf do katalogu z grą. Na 99% to rozwiąże Twój problem. Jeśli będzie stawiał opór to spróbuj zadziałać tak, jak opisałem to w tekście.
DZIALA!! – wielkie dzieki – ale instalator jest mega skopany:(
No problem. Dobrze, że byłem w stanie pomóc. Daj znać jak się podoba gra!