Ten pomysł jest moim zdaniem świetny. Wykorzystywanie Power Playów wiąże się z oglądaniem szalenie efektownych scen, a na dodatek jest czymś świeżym. Czymś, co odróżnia Split/Second od innych wyścigów. Gdybym miał się czepiać tego elementu gry na siłę, to napisałbym, że brakowało mi tylko „wybuchowych niespodzianek” rozmieszczanych losowo w różnych częściach toru. Po kilku godzinach zabawy wiemy już mniej więcej gdzie coś może nas zniszczyć, a niektóre pułapki omijamy praktycznie za każdym razem. Mimo to nie raz i nie dwa zdarzy się, że wydrzemy zwycięstwo z rąk przeciwnika na kilka sekund przed dotarciem do mety. Wystarczy raz dobrze zaatakować. Trzeba jednak pamiętać, że i nam zostanie ono odebrane w ten sposób. Nie raz i nie dwa.
My kontra oni
Tym razem się udało
Nie można natomiast narzekać na liczbę pojazdów udostępnionych nam w grze. Podzielono je na trzy klasy. Pierwsza z nich składa się z szybkich, wyścigowych wózków, które pędzą niczym rakiety, ale łatwo wpadają w poślizg co często kończy się kasacją auta. Druga to ciężkie, ale dość wolne pojazdy. Wybuchy z reguły nic im nie robią. Rozpędzić takie cudo i to jednak sztuka. Trzecią klasą są samochody łączące wady i zalety poprzedników. Aut w sumie jest około trzydziestu. Dla mnie była to liczba wystarczająca. Same maszyny odblokowujemy zdobywając punkty w kolejnych wyścigach.
Odrobinę gorzej jest natomiast z liczbą tras. Choć wyglądają one rewelacyjnie, to dość szybko ogrywają się. Ścigać będziemy się w centrum dużego miasta, na lotnisku i na górskich serpentynach. Jeździć będziemy nawet po pokładzie lotniskowca czy po dachach budynków. Znajdziemy tu i trasy szybkie i bardziej techniczne, wąskie, kręte. Po kilku godzinach zabawy będziemy je jednak znali praktycznie na pamięć.
Replay
Przedstawiciele Black Rock Studio powinni również popracować nad poziomem trudności gry. Niektóre wyścigi, nie wiedzieć czemu, będziemy powtarzali do bólu. Mam tu na myśli przede wszystkim trasy bonusowe, które musimy pokonać w określonym czasie. Aby zająć na nich pierwsze miejsce, musimy je przejechać absolutnie bezbłędnie. Otarcia czy dłuższe poślizgi w zasadzie to uniemożliwiają. Jeśli choć raz się rozbijemy, to możemy restartować dany wyścig.
Grze na dobre nie wyszło też jej uatrakcyjnianie poprzez oszukiwanie. By zapobiec sytuacjom, w których odskakujemy od reszty aut i jeździmy nie przejmując się wybuchami, ludzie z Black Rock Studio pozwolili SI oszukiwać. To jednak był strzał w stopę. Człowiek tylko denerwuje się kiedy widzi, że po zniszczeniu czterech aut, kolejne cztery mijają nas dosłownie po dwóch sekundach. Wygląda to tak jakby samochody teleportowały się kilka metrów za nasz tylni zderzak, a następnie mijały nas, pędząc z prędkością o wiele wyższą od naszej. Niczym niezwykłym nie jest więc to, że niezależnie od tego co zrobimy, przeciwnik do samej mety będzie nam siedział na ogonie.
Co innego kiedy wyjdzie już na prowadzenie. Dogonienie kierowcy nr 1 często staje się niemożliwe już w połowie wyścigu. Na dodatek nasi przeciwnicy zazwyczaj jeżdżą maszynami lepszymi od tych, które zdążyliśmy odblokować. Pomysł autorów sam w sobie był niezły. Jego wykonanie już niespecjalnie.
Wygrałeś auto: model C4
Tym razem nie
Narzekać nie mogę natomiast na oprawę graficzną tej produkcji. Samochody wyglądają w niej dobrze, ale największe wrażenie robią trasy. Bogate w detale i ślicznie oświetlone. Nie można także zapomnieć o efektach towarzyszących korzystaniu z Power Playów. Po kilku okrążeniach śliczny tor zamienia się w dymiące gruzowisko. Podobnie jak efekty towarzyszące korzystaniu z mocniejszej „broni” wygląda to świetnie. Black Rock Studio zadbało też o detale typu dym osiadający na ekranie czy trzęsącą się kamerę kiedy pędzimy z niesamowitą szybkością. Rewelacją okazał się też minimalistyczny HUD umieszczony pod naszym autem. Firmie nie udało się jednak wyeliminować wszystkich błędów. Często zdarza się, że siedzące nam na ogonie auto podjeżdża tak blisko nas, że kamera wchodzi do wnętrza jego modelu. Naszym oczom ukazują się wtedy kawałki karoserii, i pusta przestrzeń wewnątrz nich. Dobrze więc, że gra działa ze stałą liczbą klatek na sekundę i nawet kiedy wysadzamy w powietrze most czy elektrownię, a przy okazji niszczymy kilku innych kierowców, ich liczba ani razu nie spada.
Nie muszą się martwić także ci, którzy (tak jak ja) zakładali, że w grze zabraknie poczucia prędkości. Jest ono obecne w trakcie zabawy, i choć nie jest to nadświetlne tempo Burnouta, to moim zdaniem zostało dobrze dopasowane do warunków panujących na torze. Momentami jeździ się bardzo szybko, ale zawsze mamy te pół sekundy, by zareagować, w chwili gdy ktoś na zaatakuje. O to chodziło.
Tego samego poziomu nie trzyma natomiast udźwiękowienie. Nieźle wypada tu odgłos wiatru czy basowe uderzania towarzyszące eksplozjom. Gorzej brzmią silniki pojazdów – trochę brakuje im mocy. Przeciętna jest natomiast muzyka. Ani nie zagrzewa do walki, ani nie sprawia, że chcemy jechać szybciej. Po prostu jest to zbiór kawałków mających mniej więcej taką moc jak słaba kawa. Dość szybko będziemy je zapewne chcieli zastąpić własnymi piosenkami.
1 z 3
Split/Second: Velocity to przyzwoity tytuł, któremu warto się przyjrzeć. Największa atrakcja gry – Power Playe – to udany pomysł. Towarzyszy im bardzo dobra oprawa graficzna i dość duża „miodność” samych wyścigów. Końcową notę obniżają natomiast niezbyt udana oprawa muzyczna, niewielka ilość rzeczy do robienia w trybie single player i średnio dobrany poziom trudności. Warto jednak zaznaczyć, że osoby szukające produkcji do zabawy w trybie multiplayer czy split screen, powinny być zadowolone z zakupu recenzowanej produkcji. Pomimo obaw jest więc całkiem nieźle. Split/Second mogę spokojnie polecić wielbicielom zręcznościowych wyścigów. Jak na ten produkt odpowie konkurencja? Tego dowiemy się już za kilka dni.
Maj tego roku jest bardzo dobrym miesiącem dla fanów wirtualnych wyścigów. Do sklepów trafią w nim takie tytuły jak ModNation Racers na Playstation 3 oraz nowe dzieło twórców Project Gotham Racing – Blur. Pierwszy z nich powinien się spodobać tym, którzy oprócz ścigania się lubią też coś tworzyć. Drugi nastawiony jest na zabawę w sieci i integrację szeroko rozumianych elementów społecznościowych z grą. Trzecią nowością, a zarazem tytułem, który wpadnie w nasze ręce jako pierwszy jest Split/Second: Velocity.
Pomysł był ciekawy, jednak po pograniu w demo ta gra zawita u mnie tylko kupiona z drugiej (lub trzeciej) ręki. Czekam na demo Blur, ekipa odpowiedzialna za PGR ma u mnie duży kredyt zaufania.
Przez moment myślałem, że to ja pisałem tę recenzję – po prostu zgadzam się z nią na 100% ;}Tak w skrócie opiszę co uważam za dobre w grze, a co nie, więc:+grafika+grywalność+tryb split screen (dobrze mieć brata lub kumpla gracza), który zdecydowanie wydłuża rozgrywkę+możliwość zmiany trasy w trakcie jej pokonywania ;}+efekty – chociaż! (SPOILER?) Spadający samolot prosto na nas może się wydawać dla polaków nieco kontrowersyjne ;p Jedno jest pewne – robi niesamowite wrażenie ;d (KONIEC)+nie przesadna ilość samochodów-jakość dźwięków – w Menu brzmią jak z jakiejś flashowej gry (jakość kiepska), w samej grze dźwięki uderzeń są dziwnie plastikowe, o dźwięku silnika nie wspomnę – jak wspomniał autor recenzji – jest zdecydowanie za cichy!-wersja PC: wymagania, GTS250 wyciąga 20 FPS w ustawieniach Very High, ale za to grywalne 30 na High-za krótka-za mało trybów w grze dla wielu osób (raptem 3. . . )-za mało tras (11? czy 12. . . )Aha, końcówka gry zapowiada albo jakieś DLC, albo po prostu następną część, więc mam nadzieję, że te wady zostaną wyeliminowane ;}
nie czekaj na blur bo jeszcze gorszy od splida:D