Chwila stania w kolejce, kasjerka, „dzień dobry”, bip!, „49.99”. „Jak zwykle, nie dało się po prostu 50.00? A tak trzeba czekać na resztę z której i tak nic nie wynika” – zawsze tak myślę kiedy wydają mi te idiotyczne reszty w rodzaju 1 czy 10 groszy. Ale nic to. Ważne, że wreszcie jest. Czas wejść do Zony.
Stalker to gra na którą czekałem bardzo długo. Nie wiem dlaczego, ale już lata temu, kiedy przeczytałem pierwszą wzmiankę o niej wiedziałem, że to będzie coś dla mnie. Wiedziałem, że mam na co czekać, i że się nie zawiodę. Czułem w kościach kawał dobrej gry.
Oczywiście, miałem nadzieję, że zagram w nią zaraz po premierze a nie dopiero teraz, ale cóż – życie. Do tego powtarza się schemat z Deus Ex, Homeworlda, Half Life czy Half Life2 – mam grę, w którą warto grać, którą chcę przejść, której świat chcę poznać i jak na złość mój komputer ledwo daje radę ją uciągnąć… Nie jest może tak źle jak swego czasu z Deusem – gdybyście zobaczyli z jakim framerate’em przechodziłem dzieło Ion Storm po raz pierwszy to by Was zmroziło – ale nie obraziłbym się, gdybym mógł pograć w czymś więcej niż DX8 i wszystkie suwaczki prawie lub dosłownie na zerze. Chwała jednak twórcom, że w ogóle poszło, poza tym, zawsze mówiłem, że grafika nie ma dla mnie znaczenia, więc hipokryzją byłoby narzekać – szczególnie, że gra jest niesamowicie miodna. Dokładnie taka, jak się spodziewałem.
Oczekiwałem miksu Deus Ex i Half Life z domieszką klimatu ZSRR i dokładnie to dostałem. Pierwsze co uderzyło mnie kiedy odpaliłem grę to genialne intro. Fakt, widziałem je już wcześniej ale tylko po angielsku. W polskiej wersji językowej „pod spodem” został rosyjski (czy ukraiński, niespecjalnie wiem) co pięknie dodaje klimatu mimo, że normalnie uważam, iż język ten, podobnie jak czeski, brzmi jakby mówiący był na ostrym gazie. W każdym razie filmik zostawił we mnie przemożną chęć dowiedzenia się co się dzieje, dlaczego byłem na tej ciężarówce i kto to jest Strielok. Choć to ostatnie to nie do końca. Dzięki spoilerowi w zapowiedzi Clear Sky już wiem któż to taki, ale tym bardziej zastanawia mnie dlaczego mam zabić… no, nie będę szerzył spoilera, w każdym razie tym bardziej ciekawi mnie dalszy ciąg. Tak, wiem, że amnezja to ograny temat, ale mi się jakoś nie znudził szczerze mówiąc.
Kiedy zrobiłem już parę rundek po Zonie i okolicach stwierdziłem „pachnie Half Life’em”. Jasne, mapy są większe ale poza tym… Mutanci, tajne laboratoria, dziwne anomalie, żołnierze, którzy ewidentnie mnie nie lubią (ja ich zresztą też jako posiadacz kategorii A) – to wszystko momentalnie przypomniało mi chwile spędzone przy produkcji Valve. To trochę tak, jakby zmieszać Black Mesa z ZSRR. Swoją drogą, fajnie się czuję przemierzając socjalistycznie wyglądające budynki jakich mnóstwo w naszych miastach. Do tego stojące na ulicach Kamazy i Moskwicze – nie raz powodowały mimowolny uśmiech, podobnie jak „job twaju mać” dobiegające od postrzelonego przeciwnika.
Podobieństwo do Deus Ex wynika zaś z faktu, że to ten sam gatunek – FPS/RPG. Powiedziałbym „umiarkowane RPG”, ponieważ brak tu punktów doświadczenia. Nie brakuje mi ich jednak a nawet powiem więcej – nie widzę sensu w pakowaniu ich do tej akurat gry. Cieszy natomiast ogrom dostępnego arsenału i różnorakiego wyposażenia. Myślałem, że jego ilość mnie przytłoczy tak, jak dzieje się to w niektórych „pełnoprawnych” cRPG, ale nie stało się tak. Wręcz przeciwnie – podoba mi się. Może dlatego, że większość cRPG’ów to klimaty fantasy a ja prosty chłop jestem i wolę ołów w łuskach od kwasowej strzały Melfa, przez co niespecjalnie chce mi się czytać o tych wszystkich magicznych dziwactwach. Podobają mi się też rozbudowane rozmowy. Oczywiście z większością postaci gadamy na zasadzie „masz jakieś wieści?” i otrzymujemy krótką odpowiedź, jednak w barze 100 Radów czy z niektórymi postaciami w Zonie można naprawdę solidnie pogadać. A że lubię przegadywać gry to zdecydowanie mi się to podoba. Przydałoby się tylko, żeby ktoś te teksty mówił, ale czytać umiem więc bez przesady.
Oczywiście, nie ma róży bez kolców więc gra nie jest doskonała. Ma mnóstwo braków i technicznych niedociągnięć. Parę razy zdarzyło mi się wywalić cały magazynek w powietrze, bo akurat otworzyłem inventory mając wciśnięty lewy przycisk myszy. Kilkukrotnie też wpakowałem sporo ołowiu w przeciwnika, którego zdawało się to nie ruszać. Po prostu skrypt AI mu nie zaskoczył. Dobrze chociaż, że chłopina zszedł grzecznie bo inaczej byśmy się pogniewali. Jest jeszcze kilka drobiazgów jednak nie umniejszają one ogólnego obrazu – nie żałuję swoich 49.99 PLN a nawet więcej – nie gram teraz tylko dlatego, że chcę napisać ten tekst. Ostatni raz czułem się tak przy Deusie – wyłączając wieczorem komputer już myślę o tym, gdzie świat gry zaprowadzi mnie następnym razem. A to najlepsza rekomendacja na jaką mnie stać. Mam nadzieję, że kiedy już skończę grę będę miał o niej to samo zdanie.
Teraz czas na Was. Zdarza Wam się, że od pierwszego newsa wiecie, że gra będzie dobra? Nie chodzi mi tu o hype a o przeczucie. Wyczuwanie dobrej gry nosem. A jeśli tak, to czy później tytuły okazują się takie, jak przypuszczaliście czy raczej doświadczacie bolesnych rozczarowań?
Musze stwierdzić że Stalker na samym początku wywoływał u mnie podobne odczucia jak u autora artykułu. . Ale znudził mnie po pewnym czasie. Przemieszczanie sie po tej grze wg mnie to porażka. A poza tym ja jednak wolę strzelanki ( jakiś gearsów tudzież HL ).
Fakt, czasami przydałby się jakiś pojazd. Szczególnie irytujące jest to, że stoi ich tam sporo (wszak początkowo w grze miała być możliwość poruszania się samochodami) i niektóre wyglądają na sprawne (szczególnie wojskowe transportery) ale z żadnego nie można skorzystać. Choć z drugiej strony dzięki łażeniu pieszo znalazłem już kilka fajnych miejsc, które jadąc samochodem stricte z pkt. A do B pewnie bym przeoczył.
IMO mapy są za małe na pojazdy. Grałem z modem aktywującym wehikuły i nie podobało mi się przemieszczanie za ich pomocą. Poruszanie się w grze na pieszo jest wg mnie bardzo przyjemne. Cały klimat gry bardzo dobrze wpływa na podróżowanie – przykładowo: nigdy nie wiadomo czy z krzaków nie wyskoczy na nas jakiś przeciwnik. Atmosferyczna grafika i udźwiękowienie tylko dopełniają klimat.
Warto nadmienić, że bardzo trudne byłoby odpowiednie wyważenie wielkości map i „atrakcji” znajdujących się na nich gdyby motyw z samochodami zachowano. Wybaczcie, ale trudno mi sobie wyobrazić zderzenie z anomalia przy 110 km/h:). Mi osobiście brak pojazdów nie przeszkadzał i tak jak napisał Cacolukia piesze przemierzanie Zony jest ekstremalnym przeżyciem. Klimat „spacerków” jest naprawdę nie do opisania i gracz sam, odruchowo trzyma broń w pogotowiu. Im dalej zagłębiamy się w Strefę tym mocniej jest nas w stanie gra zaskoczyć. Poza tym bardzo podobało mi się w STALKER przedstawienie ekosystemu i relacji pomiędzy poszczególnymi frakcjami czy zwierzętami – za każdym razem gdy rozpoczynamy grę wrogowie czy też przyjaciele mogą się znaleźć w zupełnie innych miejscach i sytuacjach. Często po powrocie do danej lokacji okazuje się, że znajomy stalker został zabity w potyczce z bandytami, a całe wydarzenie nie zostało przedtem napisane jako skrypt. Ogólnie gra mnie urzekła nie mniej niż Coppertopa, któremu oczywiście gratuluje zakupu:). Sam niecierpliwie czekam na Clear Sky – pieniążki są już odłożone i niech mnie ktoś z bicza w łapy strzeli jeżeli ważyłbym się ich tknąć. . . Pozdrawiam.
Stalker jest juz na liscie tytulow „must-have”. A raczej pojawi sie na niej, gdy w koncu zdecyduje sie na nowy sprzet, co powinno stac sie jeszcze przed wakacjami 🙂 Ogolnie lubie klimat ZSRR, choc raczej samo panstwo, a ustroj szczegolnie, nie kojarzy mi sie jakos szczegolnie dobrze. Niesamowite wrazenie zrobil na mnie w CoD 4 etap w Prypeci (z reszta – bardzo chcialbm zobaczyc to miejsce na wlasne oczy. Kiedy bylem w Kijowie niestety nie wiedzialem nawet o jego istnieniu ;/) i na jej obrzezach. Intro next-genowego Dark Sector tez mocno przypadlo mi do gustu i o ile filmik z pierwszych 15 minut gry wypadl pod wzgledem gameplayu slabo, o tyle klimat byl absolutnie genialny :)A jesli chodzi o gry, ktore wiem, ze beda wspaniale od pierwszego newsa. Na pewno Mass Effect – mialem go kupic zaraz po nabyciu X0, ale uznalem, ze poczekam do konca kwietnia i za imieninową kasę sobie nabędę 😉 Poza tym Disgaea 3 – dam sobie glowe uciac, ze bedzie lepsza niz jakikolwiek inny RPG na PlayStation 3. No i oczywiscie Persona 4, tworzona jeszcze z mysla o PS2 🙂
No właśnie, miałem pożyczonego Stalkera, jeszcze za czasów, gdy mój sprzęt nie pozwalał aby cieszyć się płynną rozgrywką, wobec czego przerwałem zabawę i . . . jakoś o nim zapomniałem. Będzie trzeba nadrobić te zaległości, więc Stalker wskoczył na długą listę mojego TODO. Co do wspomnianego w felietonie zjawiska *,99 zł to prosta sprawa. Jest to dobrze udokumentowane psychologiczne podejście do klienta. Otóż klient patrząc na cenę, spostrzega głównie pierwszy człon tejże ceny i właśnie na jego podstawie podświadomie dokonuje wyboru kupić/nie kupić. Końcówka jest tu mało istotna, choć oczywistym jest fakt, że płacimy za coś powiedzmy 40 zł, nawet jeżeli kosztuje 39. 99. Dziwnie działa ta nasza podświadomość nie?Takich zjawisk jest cała masa. Np. dlaczego najdroższe miejsce na reklamy umieszczane na rozmaitych portalach znajduje się w lewym górnym rogu ekranu? To proste – według badań, patrząc na daną stronę www, podświadomie pierwsze spojrzenie zawsze kierujemy w lewy górny róg. ;]
A propos Stalkera, tak z ciekawostek, zrobiłem niedawno sesję zdjęciową tematycznie stylizowaną na właśnie realia postnuklearne i te z gry. Jeśli kogoś interesuje, to zapraszam do zajrzenia do galerii: cujo. digart.pl
Oj tak, i psy. Psy to moje ulubione zwierzaczki w Stalku. W sumie nie są specjalnie niebezpieczne bo zwykle zaczynają mnie unikać po jednej czy dwóch celnych seriach, ale ich skowyt i warkot są niesamowite.
Wiesz, Siergiej, nie domyśliłbym się ;D
Heh, wiem, że o to właśnie chodzi 😉 Jednak już baaaardzo dawno przestało to na mnie działać. 49. 99, 49. 90, 49. 50 czy nawet 49. 00 nie różni się dla mnie niczym od 50. 00.
Tu akurat nawet nie potrzeba badań. Powodem tego jest fakt, że w większości języków świata czytamy od lewej do prawej i z góry na dół – stąd takie zjawisko 😉