W grach komputerowych jako szczytowym osiągnięciu szatana nader często pojawia się broń. Postacie, w które się wcielamy sieką, kłują, miażdżą, strzelają, wysadzają, podpalają, przeszywają gwoździami, anihilują wszelkiej maści laserami (niczym Marsjanin z Królika Bugsa) nie wspominając już o wykorzystywaniu czołgów, dział, samolotów i statków kosmicznych wielkości Nowego Jorku.
Abstrahując od gier strategicznych gdzie arsenał jest typowo „ciężki”, ograniczając nasze pole zainteresowań tylko do FPSów i RPGów wachlarz sprzętu w nich występującego jest i tak nader zróżnicowany – od noża, przez wszelkiej maści broń sieczną, obuchową, drzewcową, strzelczą (kusze, łuki) po palną. Do tej ostatniej zaliczyć należy zarówno różnego rodzaju pistolety, strzelby, jak i karabiny maszynowe czy nawet wyrzutnie rakiet nie wspominając nawet o tak futurystycznych narzędziach zniszczenia jak lasery, karabiny plazmowe i ich pochodne. A przecież wypadałoby wymienić jeszcze takie egzotyki jak gwoździownice, piły tarczowe i łańcuchowe, kołkownice, gravity guny i Bóg raczy wiedzieć co jeszcze.
Czujecie się już przytłoczeni? A to przecież zaledwie wierzchołek góry lodowej! Każdy typ ma co najmniej tysiąc różnych wariacji – Miecz Błyskawicy +1, +2, +7, Ostrze Jadu, Ognia, Lodu, Paraliżu, Laska Spokoju, Topór Zemsty, Łuk Wiatru etc. W przypadku ekwipunku fantasy granicę stanowi jedynie wyobraźnia twórców, a ta jak wiemy wszyscy jest niemalże nieograniczona. Nie lepiej jednak ma się sytuacja jeśli mówimy o współczesnej broni konwencjonalnej – Desert Eagle, Glock, HK MP5K-PDW, HK MP5/10A2, UMP 45, AK-47, AK-74/2, AK74/2U, PSG-1, SPAS 12, HK G3A3, Steyr Aug, Benelli M1 12ga., Dragunov, Walther WA 2000, M82 Barrett. Mógłbym tak bez końca. Z tłumikiem, bez tłumika, ze składaną kolbą, albo bez, z celownikiem optycznym czy zwykłą szczerbinką? Kryteriów i wariacji są tysiące, a współczesne gry bynajmniej nie oszczędzają w kwestii możliwości wyboru ekwipunku. Jeśli nie wierzycie odpalcie Fallouta, Jagged Alliance, NWN, Stalkera czy którąkolwiek z części Rainbow Six. Jak w tym wszystkim się skutecznie odnaleźć? Jak wybrać żeby nie zwariować?!
Przyznam, że ta masa sprzętu jest jednym z elementów gier, która mnie najbardziej pociąga i przytłacza zarazem. Pociąga sam urok broni (nie bez powodu kończyłem specjalizację bronioznawczą na studiach) zaś przytłaczającą jest różnorodność, którą oferują nam dzisiejsze gry. Pisałem kiedyś, że w grach RPG mam zawsze problem z selekcją ekwipunku i najczęściej zbieram wszystko i gromadzę to niewiadomo po co. W olbrzymiej mierze wiąże się to właśnie z bronią. Za każdym razem kiedy mam wybrać między Mieczem Lodu +4, a Ognistym Ostrzem +3 nachodzą mnie potworne wątpliwości. A jak spotkam jakiegoś lodowego potwora odpornego właśnie na Miecz Lodu? To może Ogniste Ostrze? Ale co w takim wypadku z żywiołakami ognia zupełnie niewrażliwymi na tego typu broń? Może zatem wziąć Włócznię Błyskawic +5?
Podobnie sprawa wygląda w grach gdzie występuje broń współczesna. Tutaj nie pojawia się już lęk o odporność przeciwnika na ten czy inny rodzaj obrażeń, ale raczej obawa przed wyczerpaniem amunicji i brakiem możliwości jej uzupełnienia.
To, do czego doszedłem przez wszystkie lata mojego grania to to, że im mniejsza ilość sprzętu w plecaku tym lepiej. Gry oferujące możliwość dźwigania całego arsenału na plecach bardzo łatwo tracą na atrakcyjności. Gdzie tu trudność (i zabawa), kiedy przeciwnika możemy poczęstować na dzień dobry palbą z automatycznej strzelby, potem poprawić kilkoma seriami z karabinu, z ukrycia strzelić z naszej snajperki, żeby na końcu odpalić w jego kierunku rakietę?! Z takim syndromem zetknąłem się w Quake 4 przez co gra z emocjonującej zabawy zmieniła się w nudne rozstrzeliwanie setek potworów. Inaczej rzecz się miała w F.E.A.R. Tu twórcy ograniczyli nam możliwość do posiadania maksymalnie bodajże 3 broni (jedna krótka i dwie długie). Emocje były zdecydowanie większe tym bardziej, że co rusz brakowało amunicji. Niestety i tutaj dopadły mnie wątpliwości. Wyrzucić MP5 z wszystkimi magazynkami i podnieść M4 (choć mam do niego raptem 5 pocisków, które znalazłem przy trupie żołnierza), czy może pozostać przy bezpiecznym MP5?
Obecnie gram w STALKERA gdzie twórcy również zaoferowali nam potężny arsenał. Tutaj problemem jest oczywiście udźwig mojego bohatera, który zmusza mnie do wybrania maksymalnie 2-3 karabinów. Znów pojawia się problem amunicji, nie mówiąc już o rodzajach celowników. Zostawić sobie szybkostrzelnego AK74 czy może zamienić go na AK74/2 z celownikiem optycznym? A jak się ma do tego znaleziony przed chwilą Obokan?! Czy ktoś mi może wyjaśnić, który z nich jest lepszy? Wybór broni za każdym razem pochłania w moim wypadku olbrzymie ilości czasu. Nad wyrzuceniem Vipera 5 w zamian za znalezionego IL 86 myślałem chyba 10 minut, co chwilę zmieniając decyzję! Zrobiłem sobie nawet save’a gdybym jednak zmienił zdanie…
Najbezpieczniejszą dla mnie opcją jest model zastosowany w serii Rainbow Six. Raz podjętej decyzji (w fazie planowania) w trakcie misji nie da się już zmienić, więc nie ma problemu z zastanawianiem się czy porzucić swój sprzęt na rzecz zdobycznego czy też nie. Pewnie, uzbrojenie drużyny w R6 zawsze zajmuje mi potworną ilość czasu, ale dość szybko przyzwyczajam się do jednego „fita” i rzadko kiedy od niego później odstępuję.
Problem w innych grach jednak pozostaje. Czy tylko ja mam takie dylematy? Może po prostu jestem niezdecydowanym świrem, który nie powinien bawić się takimi grami jak STALKER? Czy wy też macie taki problem z wyborem ekwipunku dla swojego herosa?
Dla mnie wciąż w mocy pozostaje pytanie – z czym na wroga?!
Tu akurat w Stalerze nie musisz wybierać 😉 A to dlatego, że od większości znalezionych broni z lunetą można ową lunetę odczepić i przyczepić do ulubionego karabinu. Oczywiście nie do wszystkich pasuje ale akurat w tym wypadku na pewno będzie ;)Ja grając w Stalkera nie miałem takich problemów. Szczególnie w późniejszej fazie gry. Wszystkie statystyki są pokazane w postaci ładnych pasków więc tu naprawdę jest luz. Niewiadomą pozostawała tylko dostępność amunicji ale szybko można się zorientować, że określone oddziały w grze posługują się określoną bronią. Dlaczego to ważne? Bo dzięki temu wiemy mniej więcej, jaką broń będziemy znajdować przez najbliższy fragment gry a co za tym idzie jakiej amunicji nam nie zabraknie. Pod tym względem najgorsze są walki z mutantami – skurczybyki nie dość, że są odporne to jeszcze nie zostaje po nich ani broń ani nawet ammo.
osobiście w większości przypadków kończę z pistoletem(i tak niemal w każdej grze nie można go sie pozbyć), shotgunem do spotkań oko w oko i czymś „szybkim” (MP-5, AK-47) do spotkań na otwartej przestrzeni. Nie gardzę nigdy opcją snajperki, ale ograniczona ilość strzałów i długie przeładowania czynią ją mało uniwersalną. Poza tym co kraj / misja / wróg to obyczaj. Z nożem na czołgi nikt sie pójdzie (chyba, że kiedyś ktoś wymyśli w grze, że można na taki czołg wskoczyć znienacka i wyciąć w pień obsadę nożem Rambo 😉
w stalkerze zestaw groza+ wintoriez+gp37 to IMHO optimum
no to chyba uchwycę sedno problemu bo dla mnie z drugiej strony najlepszy był Vintar BC w teren, shotgun do czyszczenia pomieszczeń i deagle w rezerwie. U mnie problem rozwiązuje parametr przyjemności ze strzelania, przy większości broni to po prostu nie jest taka dobra zabawa (co innego taki np. Vintar pyk z 600m i jeszcze widać jak pięknie pocisk leci po paraboli i trafia w czapke)A w RPG’ach w krytycznych momentach rzucałem monetą ;D
Ja rozgraniczył bym temat na dwie kategorie. Pierwsza tyczy się broni białej z charakterystyką typu +4,+5, ogień, lód itd. Tu zazwyczaj patrzę dokładnie w statystyki, bo w rpg to rzecz wręcz podstawowa i wybieram to co może w danej chwili sieć największe zniszczenie w szeregach wroga. Druga kategorią jest kategoria broni współczesnych. Tu praktycznie zawsze (w powiedzmy 95%) wybieram coś o dalekim zasięgu, czyli karabin wyborowy lub cokolwiek innego z celownikiem optycznym. Po pierwsze nie lubię bezrozumnej zadymy i prucia kilogramami ołowiu wszędzie dookoła, po drugie piękno uśmiercania niczego nie spodziewających delikwentów, to jak dla mnie czysta poezja. Uwielbiam wręcz siedzieć sobie w krzakach i patrzeć na nieświadomy niczego cel, przez optykę karabinu. Mogę dowolnie wybrać taktykę, chwilę, czas i sposób podejścia, zanim lekko pociągnę za spust. Piękno walki karabinem wyborowym, w porównaniu do powiedzmy AK47, jest dla mnie wręcz niewypowiedziane. Powiecie kamper? HA!! Nie raz już mnie tak nazwano. Nie raz dostawałem bana na rozmaitych serwerach, ale dopiero po tym jak kilka razy z rzędu wystrzelałem jak kaczki, bezładnie biegających w kółko przeciwników z jakże skutecznymi rozpylaczami w rękach. Dobry snajper nie ma nic wspólnego z kamperem. Po każdym strzale zmiana pozycji – jak duch, cicho i szybko. Następna pozycja – bach! Następna – Bach. Coś pięknego. Szybkość, taktyka i zimna krew. Nie wspomnę już o pięknie walki, gdy trafi na siebie dwóch dobrych snajperów – zazwyczaj zastaje mnie wtedy blady świt. Są także gry, które nie mieszczą się w dwóch poprzednich punktach, albo z powodu braku jakichkolwiek statystyk, albo nie maja w arsenale karabinu wyborowego. W takich po prostu wybieram broń, która najbardziej mi sie podoba, czy najlepiej mi się nią gra w danej chwili. Zazwyczaj jest to jednak coś lżejszego, niż powiedzmy ręczna wyrzutnia pocisków balistycznych.
Prawdę powiedziawszy, problem pojawia się u mnie tylko w przypadku niektórych RPGów – w BG2 czy Icewind Dale 2 zawsze męczył mnie albo sentyment, albo specyficzne cechy poszczególnych broni, które mogą/są/będą/muszą/były przydatne (np. Srebrne Ostrze w przypadku BG2). Wtedy jest mi ciężko. Co do FPP i TPP – tutaj jest już totalnie inaczej. W każdej grze po prostu testuję każdą z giwer i potem korzystam większość czasu z tej, która daje mi najwięcej radości, albo ma po prostu styl, w odwodzie trzymając zazwyczaj cięższy lub bardziej stosowny kaliber.
W BG2 to wybór był prosty karsomir i dalej długo długo nic. Jeszcze teraz z rozrzewnieniem wspominam okrzyk Keldorna „Torm przybywa po ciebie” przy criticalach
A ja lubię już po przejściu gry, przechodzić ja po raz drugi z samą pepeszką 🙂 jest zabawa i poziom trudności wzrasta 🙂
Gram głównie w RPG, za FPP nie przepadam. W BG2 głównym bohaterem mnie u był Paladyn. Z Karsomirem się nie rozstał 🙂 Staram się wybierać bronie pasujące do postaci no i aby nie były najsłabsze. . ale to nie priorytet. Oczywiście w RPG noszę ze dwa-trzy miecze, aby na każdego się cos znalazło. A najbardziej lubię wybierać się na wyprawy w grach z serii Elder Scrolls – własny pokój (albo komnata w zamku) przeznaczona na zbrojownię, a tam porozkładane bogactwo oręża często pozaklinanego własnym sumptem. Po dostaniu konkretnego zadania i sprecyzowaniu grupy wrogów można dobrać idealny ekwipunek. . . Szalenie podoba mi się takie rozwiązanie :)pozdrawiam P. S Najlepszy tekst przy krytykach miał Nodrom z P:T ‚Maksymalna. . . wydajność. . . ataku’, a zaraz po nim prosty okrzyk Sarevoka z BG2:ToB przy ataku zwiastuna śmierci : ‚GIŃ’
@valesh,vintar bc to wintoriez i w walce dalekodystansowej był rewelką, sprawdzał sie też w nagłych wypadkach w walce krótkodystansowej, kiedy brak było czasu na zmianę na grozę lub gp37 i gdy potrzebna byłą cisza, trzeba było tylko pamiętać o specyfice amunicji do grozy i wintorieza (duża waga i co za tym idzie specyficzna trajektoria lotu). a groza to sama poezja szturmowca, ten dźwięk i mordercza skuteczność + przydatny granatnik 🙂 gp37 w moim zestawie był dla równowagi z uwagi na amunicję, był i snajperką i gnatem szturmowym i miał magazynek jak oba poprzednie razem :), ale brak tłumika i IMO mniejsza skuteczność był czasem dużą wadą, szczególnie jeśli było się fanem egzoszkieletu wspomaganego wybieranymi w zależności od sytuacji zestawami artefaktów
na wroga ? Oczywiście z kultowym łomem sami wiecie dlaczego!!!!!
mój zestaw, sprawdza się w każdej sytuacji (krótki dystans) -C4 obowiązkowe1. http://www.youtube. com/watch?v=rwjuhBIgkdo2. http://video. google.pl/videoplay?docid=19278021994370454833. http://www.youtube. com/watch?v=SM_EJNrS4Yc
Arsenał w grach jest duży ale zazwyczaj niewiele z tego się nadaje do gry albo gra sama wymusza zmianę broni na lepszą (brakiem amunicji lub odpornością przeciwkików) STALKER jest tego najlepszym przykładem. Mając dobrą broń na początku gry w późniejszych etapach trzeba się jej pozbyć bo inaczej trzeba władować w żołnieża Monolitu 3 magazynki z Vipera 5. Moim zdaniem to zabija realizm i nie powinno być praktykowane w grach. Oczywiście przed R6 chylę czoło za realizm i możliwości broni. Co do STALKERA to dzięki otwartym terenom i kilku karabinom wyborowym gra wciągneła mnie na dłuuugie godziny więc SP przeszedłem wiele razy a przyjemność z likwidowania wrogów na odległość to chyba najlepsze co może być w tej grze 😉 Ubolewam tylko nad tym że nie można tak się pobawić w MP ponieważ na serwerach ludzie zawsze grają tylko na fragi i nikt nie zastanawia się nad taktyką tylko wszyscy lecą „na pałe” żeby być 1 w tabeli. . . Najgorzej jest gdy już gracze zdobędą doświadczenie i rozpocznie się gra na wyrzutnie rakiet albo granatniki (żal) kto grywał ten rozumie ;] Też jestem zapalonym „kamperem-sniperem” ale dla takich jest mało dobrych gier MP. Pamiętam jak spędziłem kilka miesięcy na serwerze UT2004 z modyfikacją tylko dla snajperów. Brak innych broni, całkowita cisza i spokój, ogromne otwarte tereny miejskie lub zaleśone (nawet w nocy) i 20 snajperów każdy vs. każdy. Grywalność nie do opisania, na początku zwykły noob nie ma żadnych szans i nawet nie widzi przeciwnika ale gdy się nabierze wprawy. . . przyjemność 1 klasa 😀