Wydawać się może, że manipulowanie czasem powinno od dawna być znane w grach komputerowych. W zasadzie pierwszą pozycją, która pozwalała wykorzystać upływające sekundy był Max Payne, którego bullet-time, wzorowany na filmie Matrix, pozwalał zwolnić akcję, dając graczowi możliwość prawie bezbolesnego zakończenia potyczki.
Dwa lata później na rynek trafił sequel „Maksymalnego Bólu”, lecz nie wprowadził on żadnej rewolucji. Dopiero wydany miesiąc później Prince of Persia: Sands of Time pchnął manipulację czasem na nowe tory, opierając na niej większość zabawy. W tym roku trafi na półki sklepowe Singularity, który ma szansę stać się kolejnym kamieniem milowym, nie tylko w sposobie prowadzenia rozgrywki, ale także samego gatunku FPS-ów (średniawy Timeshift nic wielkiego nie pokazał).
Spis treści
Element 99
Przełom 1949 i 1950 roku. Zimna wojna rozgrzewa serce Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwila, znanego bliżej jako Józef Stalin. Chęć pokonania Stanów Zjednoczonych zaślepia przywódcę ZSRR i pomimo posiadania pokaźnej ilości bomb atomowych oraz rakiet dalekiego zasięgu, żąda on od swoich naukowców stworzenia kolejnej broni, którą będzie mógł zapewnić sobie posłuszeństwo państw demokratycznych.
Niespodziewanie Rosjanie odkrywają małą wyspę w pobliżu Kamczatki, którą tymczasowo nazywają Katorga-12. Odnaleziony na niej Element 99 (albo w skrócie E99) posiadał tak wielkie pokłady energii, które odpowiednio wykorzystane mogły dać przewagę militarną Matce Rosji przez najbliższe dziesięciolecia. Widząc nadzieję na wygranie Zimnej Wojny, Stalin daje pozwolenie na rozpoczęcie badań.
21 września 1950 roku, nie bacząc na protokoły bezpieczeństwa, jeden z naukowców – Barisov, uruchamia prototyp urządzenia zasilanego Elementem 99. Eksplozja wywołana niestabilnym zasilaniem, objęła swoim zasięgiem całą wyspę, niszcząc wszystko na drodze fali uderzeniowej. Dalsze losy naukowców na Katordze-12 nie są znane. Podobno Stalin, tuż przed śmiercią, nakazał rozpoczęcie kwarantanny wyspy.
Mija 50 lat. Dzięki grupie dziennikarzy ludzie dowiadują się o tajnym rosyjskim eksperymencie i wymuszają na swoim rządzie podjęcie konkretnych działań. Zwiadu podejmuje się młody pilot Nate Ranko. Znajdując się tuż na Katorgą-12 Nate traci panowanie nad samolotem i rozbija się w pobliżu jednego z centrów naukowych. Wykrzesując z siebie resztki sił, dociera do laboratorium, w którym natrafia na TMD – Time Manipulation Device, czyli po naszemu Urządzenie Manipulujące Czasem. Wkrótce potem odkrywa, że bezludna wyspa nie jest taka bezludna, a zamieszkujące je osobistości nie grzeszą inteligencją. Jedyny cel ich istnienia to zabić i zjeść…
Start/stop, stary/nowy
Nie bez powodu wspomniałem Timeshift, który tak naprawdę przenosił moce księcia z Persji do gry typu FPS. Singularity będzie produktem, jakiego dotąd nie było. Poza tradycyjnym strzelaniem do wszystkiego, co będzie się rzucać nam do gardeł, gracz będzie mógł postarzać lub odmładzać większość elementów na mapie. Zniszczony most nie będzie już wymagał obiegnięcia całej mapy dookoła – jeden ruch TMD i już jest jak nowy. Tak samo pojazdy, beczki czy betonowe zapory. Mało tego – manipulator będzie także działał na ludzi, których będziemy mogli albo cofnąć do czasów kamienia łupanego (taki dzikus będzie atakował wszystko i wszystkich), albo po prostu dołożyć sporo lat, pozostawiając z dumnego Rosjanina kupkę kości.
Samo postarzanie i odmładzanie elementów jest niezwykle ciekawe, lecz przy dłuższej rozgrywce mogłoby się znudzić. Kruki mają jednak sporo pomysłów, które postanowili wprowadzić do Singularity i przynajmniej w teorii mają one urozmaicić potyczki. W grze pojawi się broń o nazwie chronostasis, która do złudzenia będzie przypominać gravity gun znanego z Half-Life 2. Obie pukawki różni jednak jedna rzecz – w „osobliwości” będziemy mogli nie tylko łapać przedmioty (i przeciwników!), ale także zatrzymać dla nich czas.
Dzięki temu złapane granaty czy rakiety nie wybuchną nam prosto w twarz. Innym przydatnym gadżetem ma być niedawno zaprezentowany Deadlock, który w wybranym przez gracza miejscu tworzy bańkę czasową. Będące w nim osoby (nie tylko przeciwnicy, ale także kierowana postać) znajdą się w strefie zwolnionego czasu, co pozwoli na uniknięcie pocisków, bądź szybsze wykończenie ruskich żołnierzy.
Zagadki na Katordze
Brumak wymięka
Czas to nie tylko walka, ale także nasz jedyny przyjaciel na wyspie. Większość map Singularity ma zostać podzielona na kilka stref, w których albo będziemy musieli walczyć z przeciwnikami, albo rozwiązać jakąś zagadkę, co pozwoli nam pójść kolejnych kilka metrów do przodu. Poza takimi prostymi etapami, jak wspomniane już naprawianie mostu, gracz niejednokrotnie będzie musiał cofnąć się do 1950 roku, by „coś” zmienić w przeszłości i mieć dostęp do danego miejsca w przyszłości. Powroty do przeszłości nie tylko będą zmieniać wygląd wyspy, przywracając jej utraconą 50 lat wcześniej świetność, ale będą także stawiać na naszej drodze całkowicie innych przeciwników, mających się inaczej zachowywać niż ich „futurystyczni” następcy. Jednak twórcy od początku podkreślają, że portale, a raczej fale czasozmienne, mają pozwalać na spędzenie w szalonych latach 50-tych tylko kilka minut, więc gracze będą zmuszeni działać szybko i precyzyjnie.
Sama fabuła, choć jej ogólny zarys można bez problemów przeczytać na głównej stronie gry, ma do końca trzymać w napięciu. Projektanci z Raven często mówili, że duży wpływ na nich, podobnie jak na Reality Pump, wywarł serial Lost. W przeciwieństwie jednak do polskiego producenta, nie wzorowali się na wyspie Abramsa, lecz jedynie na sposobie przedstawienia akcji, która ma mieć sporo nieoczekiwanych zwrotów. Aura tajemniczości i mroku ma towarzyszyć graczowi od pierwszego momentu twardego lądowania na Katordze-12, aż do napisów końcowych.
Bij, zabij
Przed Natem stanie całkiem pokaźna ilość przeciwników. Nie myślcie jednak, że ludzie zdominowali każde miejsce. Poza kilkoma rodzajami rosyjskich żołdaków, na wyspie natrafimy także na kilkanaście rodzajów mutantów. Dotąd zaprezentowano tylko dwóch przedstawicieli zmodyfikowanych przez 50 lat ludzi, lecz prawdopodobnie Katorgę będą zamieszkiwać także i inne paskudztwa. Phase Ticks to żyjące w ogromnych rojach potwory, mogące w mgnieniu oka rozszarpać nierozważnego człowieka. Część z nich będziemy mogli zobaczyć w formie grzyba na ścianie, który wybucha w twarz ciepłokrwistym, by przejąć kontrolę nad ich ciałami. Ciekawostką jest jednak to, że poza tradycyjnym wystrzelaniem magazynku amunicji, Phase Ticka będziemy mogli złapać przy pomocy chronostasis i przenieść w pobliże rosyjskich żołnierzy. Potem wystarczy się oddalić i patrzeć, jak się nawzajem wybijają.
Niektórym to trzeba łopatologicznie…
Drugim przedstawionym monstrum są Zeki. Pamiętacie bliźniaków z Matrixa? Ich sposób działania jest bardzo podobny. Najpierw przenoszą się w czasie, pozostawiając jednak we współczesności ducha (nie do zabicia), a potem pojawiają się w bliskiej odległości i atakują. Manewr powtarzają do skutku. Najgorsze w nich jednak jest to, że zawsze atakują grupowo.
Twórcy z Raven nieśmiało także wspominają o olbrzymich bossach, które mają pojawiać się w najmniej spodziewanym momencie i to bynajmniej nie zawsze na końcu etapu. Jednak o nich wiadomo, że… będą.
Freeze i to dosłownie
Singularity ma się pojawić na trzy główne platformy: PC, PS3 oraz Xbox 360 już w czerwcu. Warto czekać, bo zapowiada się FPS, który będzie mógł stanąć w szranki z wieloma zapowiadanymi na ten rok produkcjami (np. Crysis 2, Bulletstorm , F.E.A.R. 3 czy Medal of Honor). Graficznie na pewno nie będzie mógł się równać z dziełem Cryteka, ale jak sami mogliście przeczytać siła Singularity będzie leżeć na całkowicie innej płaszczyźnie. Czy firmie Raven uda się dokonać niemal niemożliwego i odmłodzić trochę gatunek FPS? Odpowiedź już za niecały miesiąc.