Kontynuujemy nasz, teraz już chyba stały cykl Zaginione cywilizacje. Mieliśmy spore obawy czy w epoce Blu-raya, wielordzeniowych procesorów, gigabajtów pamięci, kart graficznych ciągnących więcej prądu niż elektrownia atomowa i gier w stylu Gears of War 2 czy Metal Gear Solid 4 ktoś w ogóle zainteresuje się „skarbami” przeszłości. Skarbami, które odchodzą w niebyt. Zapomniane, lub nawet gorzej – prawie w ogóle nieznane. W pierwszym wydaniu Zc przybliżyliśmy Wam jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy (przynajmniej od strony technologicznej) komputer 8-bitowy Sam Coupe. Tydzień temu prezentowaliśmy grę, która oprócz tego, że sprzedała się tak fatalnie, że prawie nikt o niej nie pamięta to jest także przykładem tego, iż „seks” w grach wideo nie zawsze się sprzedaje. No, ale cóż – P.N 03 to po prostu apoteoza kiczu. Dziś na naszym stole badawczym wylądowała natomiast pewna konsola z początku lat 90.
Nie! To nie będzie żadne tam Nintendo tudzież Sega. Konsole tych firm są powszechnie znane (przynajmniej mam taką nadzieję) wśród graczy. Mamy coś lepszego – Amstrad GX 4000. Zaiste już sama nazwa jest kosmiczna i wywołuje dreszcze podniecenia!
Historia Amstrada GX 4000 zaczyna się w 1990 roku i znowu możemy napisać to co w przypadku komputera Sama Coupe – za późno! GX 4000 bazował na mocno przestarzałej już technologii komputerów Amstrad CPC – a dokładniej był zmodyfikowaną (czytaj obciętą) wersją CPC 464 Plus. Konsola miała 64 kilobajty pamięci RAM (tyle samo co komputer) dokładnie ten sam procesor, czyli Zilog Z80A taktowany zegarem 4 MHz. GX 4000 wyświetlał obraz w 32 kolorach (paleta 4096 tys. kolorów – pod tym względem przebijała Segę Megadrive). Konsola już na starcie miała też bardzo rozsądną cenę oscylującą w granicach 99 funtów.
Dlaczego Amstrad GX 4000 nie odniósł komercyjnego sukcesu? Mimo, że generalnie mógł stawać w szranki z większością konkurentów? Jak napisałem wyżej – pojawił się zbyt późno i nie był… 16 bitowy. Fakt posiadania większej palety kolorów nie sprawił, że gry wyglądały lepiej niż u konkurencji. Choć podkreślmy raz jeszcze, iż Amstrad nie miał się czego wstydzić na tle konkurencji. Pod względem graficznym plasował się gdzieś w okolicach Super Nintendo. Co zawiodło? Przede wszystkim marketing i słabe gry. Firma wyszła z założenia, że oprze swoją nową zabawkę na ugruntowanej, choć w 1990 już powoli zdychającej pozycji komputerów serii CPC. To był fatalny błąd i Amstrad GX 4000 umarł cichutko zapomniany przez graczy. Także gry, które wydano na tę konsolę (w sumie około 40) to w znakomitej większości znane z komputerów CPC produkcje. Na cartridge’u do GX 400 kosztowały około 25 funtów. Za ten sam tytuł na komputer CPC trzeba było zapłacić funtów… cztery. Mimo to było kilka tytułów godnych uwagi – RoboCop2, Switchblade, Barbarian 2, R-TYPE.
GX 4000 był miłą dla oka konsolą. Zaprojektowana przez Amstrada obudowa przywodzi na myśl późniejsze Nintendo 64. Trochę szkoda, że konsoli się nie udało podbić rynku.
Fotki pochodzą z serwisu www.cpcmania.com
Eeeeno, fajne toto. Hmmmm. . . może by tak zacząć zbierać takie cacka? Nie, lepiej nie. Kolejne hobby tego typu grozi rozwodem. 😉
Zacząłem zbierać kompy Commodore. Bardzo fajne hobby ale jak drogie! Oto przykład: http://dotpunk. spaces. live. com/Blog/cns!DBCCCC. . . !427. entry
a moglem miec to cacko, dawno temu na wroclawskiej gieldzie mozna byo ten rarytas kupic, na szczescie pc wygral 😛
Mialem jedynie komputer Amstrada. Bardzo fajne gierki tam byly, ogolnie sympatyczny wynalazek, ale konsoli niegdy nie widzialem.
że była konsola oprócz całkiem fajnych kompów nie miałem bladego pojęcia
Co do P. N 03. W niektórych kręgach jest kultowy a w Japonii nie sprzedawał się tak najgorzej.