Ostatnio skupialiśmy się na absurdach otaczających branżę elektronicznej rozrywki w Wielkiej Brytanii. Było tego sporo. Zakaz emitowania telewizyjnej reklamy Strangleholda, dzieci nie czytające książek przez komputery i konsole. Nauczyciele żądający bojkotu gry, która jeszcze nie pojawiła się na rynku i tak dalej. Długo by wymieniać. Czas jednak powrócić do prawdziwej krainy absurdów. Zapomnijcie na chwilę o Jacku Thompsonie, aferze z telewizją Fox i Mass Effect. Teraz na topie jest gubernator Kansas i jej przedsiębiorczy syn. Pani gubernator Kathleen Sebelius w 2006 roku poparła inicjatywę ścisłej kontroli gier wideo. Stwierdziła wtedy między innymi, że : gry wideo i teksty piosenek promują przemoc… dodała także, że: rodzice nie powinni być osamotnieni w walce o właściwe wychowanie swoich dzieci…

Pani gubernator doskonale wie o czym mówi! Sama bowiem wychowała bardzo przedsiębiorczą pociechę. 23 letni syn pani Sebelius – John – wszedł w lukratywny biznes rozrywkowy. John Sebelius założył firmę Gillius, Inc i zajął się wysyłkową sprzedażą gry planszowej o uroczym tytule Nie Upuść Mydełka. Za 34 dolary i 99 centów otrzymamy pięknie wykonaną (chyba kredkami) planszę, kości do gry, żetony oraz rekwizyty. Rekwizytami jest na przykład pistolet Glock i paczuszka z białym proszkiem. W Nie Upuść Mydełka gracz może wcielić się w postać Sala „Rzeźnika”, skazańca na wózku inwalidzkim lub w przypakowanego czarn… przepraszam Afroamerykanina. Jakie perypetie czekają graczy w tej niezwykłej grze planszowej? Och całkiem niewinne: ucieczka w czasie więziennych zamieszek, kradzież medykamentów z ambulatorium oraz nawiązująca do tytułu gry przygoda pod prysznicem, gdzie bohater (zapewne ten czarnoskóry) musi uniknąć bliższego spotkania z aryjskimi braćmi…

A teraz wyobraźcie sobie, że „Don’t Drop The Soap” zostaje zaadoptowana na potrzeby rynku gier wideo.Przy tej planszówce Grand Theft Auto przypomina dobranockę. Cała sprawa wypłynęła za sprawą wścibskich dziennikarzy Associated Press i CNN. Rzeczniczka prasowa pani gubernator przedstawiła mediom lakoniczny komunikat: …rodzice są bardzo dumni z talentu i kreatywności Johna…

My też jesteśmy bardzo dumni z syna pani gubernator! Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że adresem firmowym Johna jest dom mamusi.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

6 KOMENTARZE

  1. Ahahaha chciało by się rzec – ironia losu. Bądźmy szczerzy, pani gubernator osobiście nie ma nic przeciwko grom komputerowym. Wystarczy chwytliwy temat, którym można promować się na kolejne kadencje.

  2. Jesli o cytaty z Matrixa chodzi, to stawiam raczej na „Fate, it seems, is not without a sense of irony. ” 😛

  3. Ja bym się wcielił w postać podobną do T-Bag’a. 🙂 Pomyślcie jak zwiększałyby się takiej postaci morale, kiedy ktoś upuściłby mydełko pod prysznicem. Ech. . . . marzenia 😀

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here