Diablo 3 to jedna z gier na które czekam. Po osobistym zawodzie jakim była dla mnie druga odsłona Diabła liczę, że jego następca przywróci mi wielka radość z grania jaką miałem przy części pierwszej. Dlatego też informacji o nadchodzącej produkcji Blizzarda wyglądam z niecierpliwością.
Nic więc dziwnego, że news, który zelektryzował sieć poruszył i mnie. Jak donosiliśmy tutaj wg mało znanego serwisu Kaputik Diablo 3 miałoby się ukazać jeszcze w tym roku, na gwiazdkę. Nie zrozumcie mnie źle – nie wpisałem sobie do kalendarza pod datą 24 grudnia „kupić Diablo 3”, bo podobnie jak miażdżąca większość fanów podchodzę do tej informacji z dystansem, żeby nie powiedzieć, że kompletnie w nią nie wierzę. Trudno zresztą wierzyć skoro podane wymagania sprzętowe są śmiesznie niskie. Dlaczego więc piszę, że znów dałem się nabrać machinacjom marketingowców? Bo sama informacja wywołała oczekiwaną (jak się domyślam) reakcję, czego najlepszym dowodem ów wpis, który właśnie czytacie. Oczywiście pozostaje pytanie czy plotka wypłynęła z Blizzarda czy może jest samodzielną inicjatywą Kaputika, który bez wątpienia zbił na niej niezły kapitał.
Niezależnie od tego moja reakcja na tą informację była taka jakiej oczekiwać by mogli marketingowcy. Wiedziony emocjami zaraz po przeczytaniu rewelacji Kaputika postanowiłem jeszcze raz obejrzeć materiały z nadchodzącego Diablo. Przewertowałem galerie, zerknąłem na trailery, trochę poczytałem. Jednym słowem odświeżyłem sobie informacje. I znów myślę o tym kiedy wreszcie nowa produkcja Blizzarda trafi w moje ręce. Wszystko wskazuje więc na to, że stara dobra zasada „nie ważne co, byle się mówiło” w pełni się sprawdza. Sam szum informacyjny wokół tytułu sprawia, że rośnie zainteresowanie tą produkcją. Ilu podobnych do mnie zareagowało w ten sam sposób? Przypuszczam że setki jeśli nie tysiące. A w siedzibie Blizzarda zacierają łapki myśląc o workach pieniędzy, które gracze przekażą w ich ręce w zamian za pudełko z najnowszym Diabełkiem w środku.
Czy istnieją jakieś mechanizmy obronne przed tak zgubnym działaniem tego typu informacji. Zawsze wydawało mi się, że sama świadomość funkcjonowania tego typu mechanizmów pozwala się przed nimi skutecznie bronić. Jak pokazuje jednak opisywany przykład – nie do końca się to sprawdza. Co więc robić? Pozostawać głuchym na wszelkie newsy ze świata gier? A może najzwyczajniej w świecie przyjąć stoicką postawę i czekać na faktyczne pojawienie się gry i ewentualnie dopiero wtedy ulec fali emocji z tym związanych?
Oczywiście zjawisko, o którym piszę nie jest niczym groźnym dlatego też można zwyczajnie z tym żyć ulegając pokusom, wdając się w grę z działami marketingu. Czy wtedy jednak wszystkie nasze decyzje zakupu gier będziemy mogli uznać za właściwe? Ile z tytułów, które trafią do naszej kolekcji okaże się gniotami, które kupiliśmy niesieni falą emocji towarzyszącej premierze danego tytułu. Sam w ten sposób nabyłem kilka i muszę przyznać, że zawsze wyjątkowo tego żałowałem.
A wy jak reagujecie na takie newsy jak ten o Diablo? Poddajecie się emocjom czy może zupełnie je ignorujecie? Zdarza się wam dokonać zakupu gry pod wpływem udanej kampanii reklamowej czy wiernie trzymacie się wcześniej spisanej listy tytułów? Jak umknąć szarlatanom od marketingu nie odcinając się równocześnie od zabawy w Wielkie Oczekiwanie?
Mnie po paru gorących newsach które okazały się nie do końca prawdziwe ogarnia znieczulica i dopiero pare tygodni po premierze podchodzę ponownie do tematu. Nie bawi mnie manipulacją moją jednostkową osobistą opinią publiczną i po paru igraszkach tytuł dostaje kreche za nieczyste zagrania.
Jeśli diablo 2 nie przypadło ci do gustu do trzecia cześć tym bardziej ci się nie spodoba
Akurat jak najszybsze nabycie najgorecej promowanego nowego dziecka Blizzard-a nie jest dla mnie zadnym celem do osiagniecia w najblizszej przyszlosci, bo najzwyklej w swiecie nie pociaga mnie ten tytul. Ale niesmialo przyznac musze, ze mimo iz jestem czlowiekiem, ktory raczej nie lapie sie na reklamowe haczyki, to zdarzylo mi sie stoczyc pojedynek z silna pokusa, napedzana odgornie przez marketingowcow, zakupienia czegos od razu, w dniu premiery, za wszelka cene, kosztem innych dobr, czesto duzo wazniejszych i potrzebniejszych mi niz wlasnie „ta” gra. Tu pochwalic sie musze, ze nigdy nie uleglem tej medialnej manipulacji, i pomimo silnego parcia ze wszystkich stron kuszacych i zachecajacych do kupna gry, promowek i wewnetrznego glosu powtarzajacego w kolko „kup”, „kup”, „kup”. . udawalo mi sie zawsze po kilku godzinach ostudzic emocje i juz ze stoickim spokojem logowalem sie na fora dyskusyjne i czytalem pierwsze wrazenia osob, ktore niewytrzymaly i ulegly premierowej goraczce. Wtedy szersze spojrzenie na dany tytul, ktore dzieki duzo bardziej obiektywnemu spojrzeniu zwyklego gracza na gre, pozwalalo mi podjac ostateczna decyzje co do zakupu oczekiwanego hitu. I mam nadzieje, ze tak juz pozostanie ;-).
Diablo 2 było dla mnie kilkunastoma miesiącami wyjętymi z życiorysu. Na Diablo 3 czekam odkąd pierwszy raz ukończyłem D2 LoD. Przez tyle lat była cisza o następcy dwójki aż tu nagle pojawiła się informacja, iż trójka jest w produkcji; tuż po tej informacji ukazał się dość długi fragment gameplay’u Barbarzyńcy co tylko zaostrzyło moje pragnienie. Gdy wczoraj przeczytałem o premierze „TRZECIEGO DIABŁA” w tym roku na gwiazdkę moje MORALE poszły w górę, jednak po przeczytaniu całego newsa w którym mowa o serwisie KAPUTIK znów opadły do poprzedniego stanu. Nie uwierzę w żadną datę premiery dot. Diablo 3, dopóki Blizzard jej oficjalnie nie potwierdzi, a i wtedy zachowam dystans, bo ktoś już w komentarzach wspomniał o przesuwaniu premiery Diablo 2 – ktoś pamięta – ja pamiętam doskonale i nie wierzę że tym razem po ustaleniu rzeczywistej daty premiery, data ta będzie ostateczną. Poza tym Diablo 3 wg. oficjalnych oświadczeń Blizzardu zostanie wydane dopiero po premierze Starcraft 2, na którego oczywiście również z niecierpliwością czekam.
Ignoruję. Nie lubię tej gry.
niespecjalnie działają na mnie takie rewelacyjne informacje. fakt – powodują szybsze bicie serca. wiem, że nadchodzi ten dzień, ale nie przypominam sobie, żebym kupił kiedyś grę w dniu premiery, w ciemno, bez wcześniejszego rekonesansu, czy jest ona warta swojej ceny. i nieistotne czy rozchodzi się się o 100, 200, 300 złotych. jeśli skumam kilka pochlebnych recenzji, to wiem, że warto kupić. a jeśli recenzje dany tytuł bluzgają to nie wyrzucę pieniędzy w błoto tylko po to, by skonfrontować te oceny z moją własną. szkoda czasu, no i najważniejsze – gotówki.
Mnie śmieszy tak naprawdę tylko jedno, obruszenie czytelników ilekroć coś takiego się pojawia. Ile jeszcze lat potrzeba, żeby ludzie zrozumieli, że branża gier jest jedną z bardziej plotkarskich branż na świecie. Zwłaszcza, że da się plotkować o samym produkcie! Można plotkować o filmach? Nie bardzo, bo nie ma o czym co najwyżej o celebrytach/aktorach itd. A gry? Wieloletni proces produkcji, komentarze twórców, zmiany technologii/engine’u/ rzucanie na żer screenów, artworków, teaserów mających niewiele wspólnego z rozgrywką itd. To wszystko sprawia, że plotka ma tu duże pole do popisu! W tej „Branży” elektryzujące jest nawet to, że na oficjalnej stronie WWW jakiejś gry pojawił się licznik odmierzający Bóg wie co. W dodatku sami twórcy łżą, kłamią i manipulują, choć powinno się użyć innego określenia takiego na „p” Pamiętacie zapowiedzi pierwszego Quake’a? Co to miało być? Bieganie po lesie z toporem, zestawy słuchawka/mikrofon. To nie były plotki wyssane z paluszka. Tak sami pajace z id Software podgrzewali atmosferę wokół swojej gry. Co ma zrobić wysłany na QuakeCon biedaczysko z pisma X jeśli mu producent gry wstawia takie banialuki z uśmiechem na twarzy? Pisze o nich bo co ma zrobić. Wiecie kiedy twórcy gier mówią prawdę o swoich grach będących w produkcji? Szczególnie jak są targi/branżowe imprezy? Wieczorem, po 1 promilu we krwi i wtedy jak już pilnujący ich PRman od WIELKIEGO wydawcy leży pod kolumną i smacznie śpi.
Dobrze wiedzieć 😉
Jeden jedyny raz dałem się ponieść emocjom (i marketingowej manipulacji) i jeszcze przed premierą złożyłem zamówienie na grę Age of Conan. Nie byłem co prawda w swej naiwności osamotniony – polski wydawca wyczerpał zapas pre-orderów prawie 2 miesiące przed datą premiery (moja gra przyjechała z Anglii). Po miesiącu zdałem sobie sprawę z tego, że sam siebie próbuję oszukać że ta gra jest dopracowana, ładna, grywalna, po prostu dobra. . . w końcu tak bardzo musiałem się napracować, by zagłębić się w jej świat jako jeden z pierwszych. . . Coż, za tą wpadkę wymierzyłem sobie kopa w tyłek, a nauczony doświadczeniem do drugiego ‚wielkiego’ mmo roku 2008 (WHM) podszedłem z ogromnym dystansem – jak się okazało, zupełnie słusznie.
Drogi autorze: ” Po osobistym zawodzie jakim była dla mnie druga odsłona Diabła liczę, że jego następca przywróci mi wielka radość z grania jaką miałem przy części pierwszej. ” ??Jak taka gra mogła sprawić Ci zwód? Przebiła swoją poprzedniczkę prawie pod każdym względem i tylko klimatem były porównywalne. Grywalność? Popatrz ile osób gra jeszcze w D2!A newsy o przedwczesnym wychodzeniu gier? No cóż, taka branżą 🙂
Ja się w 100% zgadzam z Bartoszem. LAN party przy pierwszym diable praktycznie się nie kończyło. Dwójka natomiast zupełnie nie trafiła w mój gust, po kilku godzinach w ‚single’ zrobiłem na wieki wieków exit.
Daleki byłbym również od oceniania gier pod kątem popularności. Okazało by się, że pasjans to hicior na miarę wszech czasów, a zaraz za pasjansem plasowały by się Simsy. W innej branży niezwykle popularne są „M jak miłość” i „Taniec z gwiazdami”. P. S. Mam nadzieję że żaden fan Diablo II nie poczuł się urażony tymi porównaniami. Rozumiem że są tacy, dla których drugi diabeł to gra idealna, ale są też tacy (między innymi ja), którym ta gra po prostu nie leży.
Również uważam że po wielkim Diablo1 to Diablo2 zawiodło. Przeszedłem co prawda 2 razy ale już do gry nie wróciłem. Za to emocje przy pierwszej części i multi na modemie to było to.
cainoor—-> nie wiem jak mogła sprawić zawód, ale sprawiła. Uwierz mi, że też nie mogłem w to uwierzyć, biorąc pod uwagę że nabyłem grę w dniu premiery niesiony wspomnieniem genialnej jedynki. I co? Pograłem, DOBRNĄŁEM do 3 aktu i gdzieś tak w jego połowie dałem sobie spokój. Przykro mi to mówić, ale drugi diabeł mnie najzwyczajniej w świecie znudził. Możliwe, że jego grywalność wzrosła po wydaniu LoD, ale ja zniechęcony podstawką już się nie dałem w to wkręcić. Może to mój błąd, ale niestety D2 odpuściłem zupełnie. A to, że miliony się nim zachwyciły. Cóż, widać znaleźli „to coś” czego mi się znaleźć nie udało. . .
Cóż można powiedzieć. Moja nazwa mówi sama za siebie. Czekam na tą gre z niecierpliwością. Każda nowa informacja wywołuje u mnie stan entuzjazmu. Setki godzin przy D1 i D2 doprowadziły do totalnego zafascynowania się światem Diablo. Liczę że premiera nas zaskoczy i bedzie iście diabelska. Jak wiadomo Blizzard to profesjonaliści, gra którą wydadzą bedzie murowanym hitem. Pozdrawiam fanów Diablo:)
Blizzard generalnie ma chore praktyki sciemniania swoim klientom. Porzadna firma by podala chociaz przyblizony termin wydania, a nie wykrecala sie co chwile. Nawet gdyby sie nie wyrobili, to wystarczy powiedziec w czym problem i czlowiek to zrozumie. Jesli chca ode mnie pieniedzy, to oczekuje uczciwosci i szczerosci. Takie gierki powoduja, ze coraz mniej mam ochote w to zagrac.
Kto jak kto, ale Blizzard jest mistrzem marketingu. Pamiętacie domenę diablo3. com, gdzie co jakiś czas publikowane były strzępki grafik? Nikt jeszcze nie mówił o Diablo3, nikt nawet nie przypuszczał że taki powstaje, aż tu nagle informacja o odkupieniu domeny przez Zamieć, po czym coś się na stronie zaczęło dziać. Dyskusje odnośnie tego wydarzenia zaczęły się pojawiać jak grzyby po deszczu. Każda stronka, forum, blog, które choć trochę traktują o grach, dały się wciągnąć w wir wydarzeń. Każda nowa informacja o nowym diabełku jest wychwytywana nie tylko przez fanów. Diablo 3 w parze ze Starcraftem 2, są to zdecydowanie najlepiej rozpoznawalne zapowiedzi gier. Ktoś może napisać że nie gra, nie lubi, a już na pewno nie czeka na premierę. . . to nic nie szkodzi. Grunt że zna, że słyszał i w nie jednej dyskusji weźmie udział.
Mistrzem marketingu dla kretynow, cos jak Mediamarkt. Robia jakies smieszne podchody i sciemy, ktore dzialaja chyba tylko na malolatow i to tez tych niezbyt blyskotliwych. Dla mnei to moga sobie zrobic strone diablo8. com i zamieszczac na niej zdjecia swoich zon i rysunki dzieci. Na pewno nie spowoduje to, ze sie podjaram i bede walil klawiatura o stol krzyczac, ze chce w to zagrac. Zreszta dokladnie ta sama sytuacja byla odnosnie Fallout 3. Mega sciemy co chwile, huczne oswiadczenia dla prasy komputerowej, zapewnienia o mega wspanialosci gry i powrotu do korzeni, a jak gra wyszla, to wszystko juz bylo jasne. Kolejna strzelanina, totalnie casualowa, wypelniona bledami, o banalnej i krotkiej fabule, z przecietna grafika. Trzeba pamietac, ze mozna cos przereklamowac. Dzieje sie tak bardzo czesto na rynku gier komputerowych, wywolujac wlasnie taka chora atmosfere wspanialosci.
Widzę że kolega to typ buntownika, a zarazem ma problemy ze zrozumieniem czytanego tekstu. Promocja D3 o której wspomniałem nie miała na celu wywołać u graczy ślinotoku. Blizz nie pokazał absolutnie nic z samej gry, nie było tam nawet słowa o zapowiedzi nadejścia ‚trójki’. Było za to kilka zagadek dla dociekliwych [url= http://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,5357159,Diablo_3___zdradzamy_wszystkie_sekrety_Blizzarda_.html%5D%5Bcolor=blue%5DDiablo 3 puzzle[/color][/url]. Gra została oficjalnie zapowiedziana dopiero kilka tygodni później. Jeśli choć trochę obserwujesz rynek gier, powinieneś wiedzieć co przez te kilka tygodni się działo. Blizzard rozgrzał żelazo do czerwoności nawet nie rozpalając ognia w piecu. Dla mnie jest to mistrzowskie zagranie. Sprawili że pierwsze informacje o grze były wynikiem spekulacji i plotki, a przecież nie od dziś wiadomo, że nawet prędkość światła chyli czoła przed prędkością z jaką rozprzestrzenia się plotka. W każdym bądź razie, po tym jak zjechałeś moją wypowiedź i zarazem pomysł Blizza na promocję D3, wnioskuję, że na pewno masz zdecydowanie lepszy patent na to by sprzedać grę w milionach egzemplarzy. Słucham więc.
Spokojnie gald. Zle mnie zrozumiales. Nie krytykowalem ciebie. Krytykowalem konkretne dzialanie marketingowe Blizzarda 🙂 Nie mam w zwyczaju besztac ludzi za poglady, nawet calkowicie odmienne od moich. To byl typ marketingu opierajacego sie na plotach brukowcow. Zawsze jakas strona podlapie temat i dorobi wlasna teorie. I oczywiscie ze ludzie sie slinili. Tylko kto sie slinil? Ja z pewnoscia nie. Moi znajomi takze, mimo ze wszyscy przynajmniej lubimy Diablo. Oczywiscie ze mam patent. Robisz dobra gre i informujesz ze sie ukazala, udostepniasz demo. To calkowicie wystarczy by sie produkt obronil. Mozesz poinformowac ze trwaja prace, pokazac tech demo. Ale robienie taniej sensacji jest pomylka, bo inteligentna osoba od razu wie o co chodzi i zwyczajnie bedzie tym zniesmaczona, ze robi sie z niej kretyna. Dla mnie wydawca musi szanowac gracza i jego inteligencje.
Dobra jak luzujemy to luzujemy. Zgadzam się z drugą częścią Twojej wcześniejszej wypowiedzi:
Zarówno Blizz jak i sami gracze podsycają emocje krążące wokół 3 odsłony diabełka. Już dziś jest całkiem gorąco, a jak premiera zostanie oficjalnie ogłoszona emocje sięgną zenitu. W przeciwieństwie do wskrzeszonego Fallout’a, Diablo nie zmieni modelu gry. Nadal jest to rzut z góry, nadal hack&slash. . . tyle że po tylu latach od wydania 2 oczekiwania graczy wobec 3 pewnie są kosmiczne. Czy zatem Blizz podoła zadaniu oswojenia trzeciego Diabła, czy raczej spłonie w ogniu piekielnym swoich poprzednich diabełków, które w naszej pamięci wspomaganej wyobraźnią, są dużo ładniejsze, bardziej mroczne, bardziej grywalne i w ogóle dużo lepsze niż były w rzeczywistości.
Ja juz tak dlugo jestem graczem i w tyle produkcji gralem, ze dopoki nie zagram w dany tytul, to sie na niego nie slinie.