Nieco ponad rok temu ukazał się całkiem przyjemny, choć nie pozbawiony wad FIM Speedway 3. Tytuł ten nie stał się może hitem sprzedaży wśród różnej maści pozycji, ale fani czarnego sportu mieli możliwość spróbowania swoich sił w wirtualnych zawodach cyklu Grand Prix. Gra musiała jednak znaleźć sporo nabywców, gdyż Techland – producent i wydawca gry – postanowił znów odwołać się do tej samej grupy klientów wydając kolejny żużlowy tytuł – Speedway Ligę.
Kotlet w przy(e)braniu
Jak sam tytuł wskazuje, tym razem nie będziemy walczyć w cyklu rozgrywek Grand Prix, ale weźmiemy udział w zawodach ligowych. Dla uściślenia dodam, że chodzi tylko i wyłącznie o ligę polską. Tych, którzy w tym momencie zaczęli kręcić nosem, a nie są obeznani zbytnio z tematyką żużlową uspokoję, że taki wybór nie jest niczym złym, bowiem polska liga żużlowa uchodzi za jedną z najsilniejszych (jeśli nie najsilniejszą) na świecie. To chyba jedyny sport, o którym możemy tak powiedzieć w kontekście polskich osiągnięć w innych dziedzinach. Dziwi zatem fakt, że tak mało osób w naszym kraju żużlem się interesuje. Możliwe, że Techland wydając kolejne gry z tej serii postanowił tą tendencję zmienić.
Pozornie więc otrzymujemy od Techlandu tytuł całkiem nowy, oferujący możliwość rozgrywek w zupełnie innym trybie niż było to rok temu. Po bliższym jednak zapoznaniu się z grą okazuje się, że nic bardziej mylnego. Speedway Liga jest w dużej mierze bliźniaczo podobna do swojej poprzedniczki, a największą i zarazem oczywistą zmianą jest zmiana charakteru rozgrywek – z turniejowego (Grand Prix) na ligowy.
Liga – nieLiga
Gotowi do startu?
Z racji braku alternatyw, nawet informacja o tym, że Speedway Liga jest tylko odświeżonym FIM Speedway 3 nie zniechęci pewnie sympatyków żużla. Wszak każdy fan tego sportu marzy o tym, aby przejąć kontrolę nad swoim ukochanym zespołem i poprowadzić go do upragnionego tytułu. Hasła na pudełku i stronie WWW tylko potęgują to pragnienie obwieszczając nam, że w grze znajdziemy wszystkie zespoły i aż trzy ligi. Wszystko prawda, nikt tylko nie wspomniał, że z prawdziwymi zespołami i ich zawodnikami te umieszczone w grze mają niewiele wspólnego. I jest to jedno z moich największych rozczarowań tym tytułem. Pal licho podobieństwo do edycji sprzed roku, pal licho inne niedociągnięcia – szaleńcza walka o tytuł ukochaną Stalą Rzeszów, obecnie kryjącą się pod nazwą Marma Hadykówka Rzeszów, miała mi wynagrodzić wszystkie błędy produkcji Techlandu. Jakież było moje zdziwienie kiedy ani nazwa drużyny, ani tym bardziej jej skład nie miał nic wspólnego z rzeczywistością.
Zastanawia mnie polityka wydawcy, który decyduje się wydać tytuł stricte ligowy i nie wykupuje licencji, aby móc skorzystać z nazw i wizerunków zespołów i zawodników. Takie postępowanie dziwi tym bardziej, że dla produkcji kalibru Speedway Ligi właśnie ta cecha jest najczęściej głównym atutem. Wydawca nie dość, że oszczędził na licencji, to jeszcze oszukańczo sugeruje nam na pudełku, że w grze znajdziemy wszystkie oryginalne drużyny.
Oj nieładnie, nieładnie, panowie z Techlandu. Interes interesem, ale ludzka przyzwoitość i szacunek do własnego klienta powinny skłonić was do rezygnacji z mylnego hasła o „wszystkich drużynach”.
Ale to już było…
Jak już napisałem, recenzowany tytuł jest w dużej mierze nieco podrasowanym produktem z zeszłego roku. Tym jednak, którzy nie mieli przyjemności obcowania z FIM Speedway 3, warto przybliżyć nieco specyfikę Speedway Ligi. Weterani zaś będą mogli poczytać co takiego zmieniło się w tegorocznej produkcji Techlandu.
Gra oferuję możliwość zabawy w ramach rozgrywek ligowych w trzech klasach – Superligi, I ligi i II ligi. Każda z nich skupia po 8 zespołów. W sumie mamy więc ich 24 i są to faktycznie wszystkie drużyny występujące w oryginalnych rozgrywkach żużlowych. Mamy wśród nich potęgi takie jak Toruń, Zielona Góra czy Częstochowa, ale i takich słabeuszy jak II-ligowe Opole czy Rawicz.
Żużlem po oczach
Twórcy odwzorowali większość stadionów. W grze naliczyłem ich 13, choć wydawca twierdzi, że jest ich aż 22. Skąd bierze się ta rozbieżność – może wydawca dodał te same obiekty o różnych porach dnia, albo policzył anonimowe tory na których ścigają się słabsze drużyny? Nie mam pojęcia… Niezależnie jednak od ilości warto zaznaczyć, że faktycznie każdy z nich ma swoją specyfikę, którą twórcom udało się nieźle oddać. Jedne tory maja długie proste, w innych dominują potężne, długie wiraże. Z każdym z tych obiektów należy się wcześniej zapoznać, aby w czasie meczu nie zostać zaskoczonym zbyt krótką prostą, co w przypadku czarnego sportu oznacza tylko jedno – kraksę.
Gra, poza pojedynczymi przejazdami, oferuje tryb kariery w dwóch scenariuszach – od zera (zaczynamy z II-ligi) lub stawiając nam zadanie utrzymania się w lidze. Co ważne, gracz nie przejmuje kontroli nad całą drużyną, ale jednym zawodnikiem i tylko nim ściga się w czasie zawodów. Reszta działań zespołu pozostaje w gestii komputera. Podobnie jak to było w zeszłorocznej produkcji Techlandu, poza jazdami treningowymi i meczowymi, mamy do dyspozycji garaż, w którym możemy tuningować nasz motocykl. Części zamienne pozyskamy ze sklepu za zarobione pieniądze (za udział w meczach plus bonusy za zdobyte punkty). Tych jest nieco więcej niż było to w FIM Speedway 3. Ciężko zarobione złotówki możemy zainwestować w nowy silnik, koła, ramę, krzywkę, sprzęgło i zębatkę. Większe osiągi niosą jednak ze sobą większe ryzyko defektu. Aby je zminimalizować możemy zakupić specjalne smary, które zwiększają żywotność części.
Choć zabawa w ulepszanie motoru może wciągnąć i jest bez wątpienia konieczna, wydaje się, że zabrakło odpowiedniego zbalansowania częstotliwości defektów, gdyż te (mimo stosowania drogich smarów) zdarzały mi się nader często. Paradoksalnie, mając słabszy motocykl, przywoziłem dla drużyny więcej punktów niż z mocniejszą maszyną, która na 4 wyścigi dwa razy defektowała. Alternatywnym źródłem części są również sponsorzy, którzy za wyjątkowe osiągnięcia chętnie sprezentują nam koło czy ramę.
Rozumiem że recenzowanie takich tytułów jak Train simulator czy co to tam jest i to to ten speedway to przez sezon ogórkowy :D?
quatrix–> jakbyś nie widział, Valhalla nie pisze tylko o grach perełkach, ale też o tych słabszych. Życie redaktora to nie sielanka w ktorej gra się w same hity, o czym zresztą dziś pisał Malacar w swoim felietonie 🙂 Czasem trzeba zagrać w Przygody Adibu, Speedway Ligę czy Seven Kingdoms. . .
Został jesczcze Wilczy Szaniec i ta cała banda gier od City Interactive.
No rozumiem rozumiem 😛